Jak pisałam przy okazji recenzji czekolady Zotter For Good Ones, produkty firmy Zotter już od dłuższego czasu mnie ciekawiły, a ich szata graficzna, wskazująca na pewną tajemniczość sprawiała, że chciałam zobaczyć, czy faktycznie są takie wyjątkowe. Możecie wyobrazić sobie moją radość, gdy pewnego razu będąc w sklepie ze zdrową żywnością natknęłam się na spory wybór przeróżnych tabliczek - oczywiście kupiłam kilka nastawiając się na niezapomniane wrażenia smakowe. Wiedziałam też, że nie będę w stanie dostrzec tych wszystkich smaków, jakie potrafią odnaleźć inni, wprawieni blogerzy, mimo to byłam pewna, że czekolady mi zasmakują - wszystkie są wysokiej jakości i o apetycznym składzie. Przygodę z ciemnymi zotterami zaczęłam od 90% tabliczki Labooko - choć logika podpowiadała mi, że lepiej byłoby zacząć od łagodniejszej tabliczki, to terminy ważności sugerowały co innego...
Skład jest prosty, jak przystało na prawdziwie ciemną czekoladę - masa kakaowa, surowy cukier trzcinowy i sól jodowana wystarczą w zupełności do wyprodukowania dobrej jakości produktu. Dodatku soli trochę się bałam, ale liczyłam, że jej nie wyczuję i nie myliłam się. Kakaowiec użyty do produkcji czekolady pochodzi z Boliwii, oznaczony został certyfikatem Fairtade, ponadto jest ekologiczny, a czas konszowania, czyli mieszania masy kakaowej wynosił 22 godziny, co z pewnością miało przełożenie na smak. 65g opakowanie składa się z dwóch, zapakowanych osobno tabliczek - taki podział jak najbardziej mi odpowiada.
Czekolada pachniała intensywnie kakao, wyczułam też lekką nutkę przyjemnej kwaskowatości, nawiązującej do letnich owoców. Zapach przywiódł mi na myśl woń mieszkania mojej cioci, przesiąkniętego dymem papierosowym, ale porządnie wywietrzonego - nie lubię zapachu papierosów, jednak mam sporo fajnych wspomnień z tego miejsca ;) Czekolada łamała się dość łatwo, z przyjemnym trzaskiem, zachęcającym do szybkiego wgryzienia się we wnętrze...
Pierwsze co poczułam po spróbowaniu to intensywna gorzkość, która nie była mi straszna - jestem przyzwyczajona do takich smaków, jednak osoby gustujące w mlecznych czekoladach mogłyby doznać ciężkiego szoku. Po chwili, do goryczki dołączyła kwaśność i te dwie nuty utrzymywały się przez cały czas konsumpcji, pod koniec jeszcze przybierając na sile. Czekolada rozpuszczała się dość wolno i kremowo, roztaczając mocno kakaowy, wręcz surowy smak. Ów smak był naprawdę intensywny i głęboki i nie łatwo było mi doszukać się w nim czegoś więcej, jednak z każdym kolejnym kawałkiem czekolada wydawała mi się łagodniejsza...
Czekolada kojarzyła mi się z czymś dzikim, nieodgadnionym i mrocznym, jednak żadnych konkretnych smaków się w niej nie dopatrzyłam - może przez chwilę czułam lekko szampańskie nuty... Miłośnikom mocno ciemnych tabliczek czekolada ta z pewnością zasmakuje, a czekoladowi znawcy wydobędą z niej znacznie więcej smaku. Mnie ona nie zawiodła, jednak wydaje mi się, że czekolady Zotter z mniejszą zawartością kakao okażą się przyjemniejsze dla mojego, przyzwyczajonego do pospolitych tabliczek gustu :)
Pierwsze co poczułam po spróbowaniu to intensywna gorzkość, która nie była mi straszna - jestem przyzwyczajona do takich smaków, jednak osoby gustujące w mlecznych czekoladach mogłyby doznać ciężkiego szoku. Po chwili, do goryczki dołączyła kwaśność i te dwie nuty utrzymywały się przez cały czas konsumpcji, pod koniec jeszcze przybierając na sile. Czekolada rozpuszczała się dość wolno i kremowo, roztaczając mocno kakaowy, wręcz surowy smak. Ów smak był naprawdę intensywny i głęboki i nie łatwo było mi doszukać się w nim czegoś więcej, jednak z każdym kolejnym kawałkiem czekolada wydawała mi się łagodniejsza...
WARTOŚĆ ODŻYWCZA
W 100g czekolady mieści się 615kcal, czyli jedna 32,5g tabliczka będzie ich miała niespełna 200. Skład jest bardzo naturalny, a dodatek cukru niewielki, więc nawet dla bardzo zagorzałych przeciwników wszelkich substancji słodzących będzie ona dobrym wyborem - poza ciekawym smakiem odnajdziemy w niej sporo wartościowych składników.
Informacja dla alergików: może zawierać śladowe ilości wszystkich orzechów, mleka, cukru, sezamu i soi
Miejsce zakupu: sklep ze zdrową żywnością w Warszawie przy Placu Konstytucji (niestety nie pamiętam nazwy :/)
Cena: 16zł
Wspaniała tabliczka... wyglada fenomenalnie i na pewno tak smakuje ;) Podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńI czuję, że Tobie by smakowała :)
UsuńChoć nie lubię kwaśności kakao, to chętnie bym spróbowała :) Planuję zakupić czekoladę o zawartości kakao powyżej 85% - zobaczymy, czy się z nimi polubię :D Waham się między Wawel, Lindt i tymi z Tesco - ta ma za wysoką cenę jak na mój budżet :(
OdpowiedzUsuńSpośród tych wymienionych polecam Tesco i Lindt - wawelowej nie jadłam, ale chodzą słuchy, że to sam kwas i to taki niemiły... Bardzo lubię też ciemne Vivani - to chyba moje ulubione spośród tych łatwo dostępnych.
UsuńChciałam Ci wysłać ostatnio jakąś mocno ciemną, ale nie ryzykowałam z pogodą - ciepło im nie służy niestety:/
A mi Lindt 85% nie smakowała... a Wawel to kiepska firma...z innych czekolad polecam Vivani 90% :)
Usuń92% Vivani wydaje mi się mniej gorzka niż czekolada opisywana w tej notce. Bardzo dobra jest też Vivani 85%, więc może od niej zacznij, jeśli wcześniej nie jadłaś takich ciemnych...
UsuńA Lindt 85% mi całkiem smakuje - wiadomo, że są lepsze, ale tak na co dzień, do owsianki mi pasuje ;)
Jadłam Cavalier 85% (w teorii, bo w składzie jest napisane z kolei, że to 80%) i była bardzo dobra. W eko sklepie niedaleko mnie widziałam chyba Vivani - przejdę się jutro i sprawdzę, a jak nie, to zainwestuję w Lindta lub Tesco. Aniu, i tak mnie obficie obdarowałaś :)
UsuńW takim razie polecam Vivani 92%, choć 85% jest podobna (92% jest w Kauflandzie). A Lindt czasem bywa w promocji :)
UsuńNiespodzianki od Ciebie też są super :):)
nigdy nie jadłam żadnej Labooko, ale gdy tylko spotkam to nie odpuszczę i kupię
OdpowiedzUsuńHa, normalnie czułam w udach, że dzisiaj będzie recenzja jakieś czekolady! :D
OdpowiedzUsuńChyba nie zaskoczę twierdząc, że chętnie bym wypróbowała :)
Twoje uda mają zatem proroczą moc :D
Usuńuwielbiam takie gorzkie i wyraziste czekolady;)
OdpowiedzUsuńW Zotterach lubie to,ze jednak kazdy jest inny.Nawet ten jest na swoj sposob wyjatkowy-i czuje,ze by mi posmakowal :) A jakie jeszcze masz Zottery? :)
OdpowiedzUsuńSame Labooko: 62%, 70%, For Those in Love, Boquet of Flowers i White chocolate :)
UsuńBowiem of Flowers jadłam-polecam! :D
UsuńMogę Ci oświadczyć, że moja radość byłaby pewnie trochę większa, aczkolwiek gratuluje, bo jest czego. :D
OdpowiedzUsuńMoja była też ogromna, a w sklepie spędziłam z pół godziny przez te czekolady :D
UsuńO nieee, dla mnie to już za duża zawartość kakao ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba się przyzwyczaić ;)
UsuńUwielbiam dobrą czekoladę.
OdpowiedzUsuńTak mi się wydaje, że mniej kakaowe będą bardziej przystępne. Co nie zmienia tego, ze wczoraj poważnie myślałam nad kupnem 100% Zottera :D
OdpowiedzUsuń100% kakaowego smaku :D
UsuńOstatnio się zastanawiałam, czy taka istnieje! Jak mnie nie powali 90%, 95% ani 99%, to wtedy wypróbuję :D
UsuńNa pewno nie odkryłabym w niej więcej niż Ty, a na takie wrażenia cena trochę za wysoka. Mojej paszczy należy dostarczać słodycze z niższej półki.
OdpowiedzUsuńMoja akceptuje większość czekolad bez dodatków - nie jest wybredna :P
Usuńcoś dla mnie :) a szata graficzna jest świetna :)
OdpowiedzUsuńWitam! Prowadzę bloga fanowskiego o aktorce Natalii Oreiro, którą możesz znać z telenoweli "Zbuntowany Anioł". Jeśli chcesz wiedzieć co się u niej dzieje, to zapraszam do odwiedzenia mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym się zacząć zdrowo odżywiać, może nie zrezygnować zupełnie z mięsa ale na pewno wprowadzić jakieś wegetariańskie przepisy, i Twój blog na pewno mi w tym pomoże :)
~~
Poza tym robię szablony na blogi, więc jeśli chcesz mieć swój własny niepowtarzalny szablon, jakiego nie ma nikt na blogspot po prostu napisz do mnie :)
Ps. Może dodamy się do obs? :)
nataliaoreiro-pl.blogspot.com
Zbuntowanego Anioła oglądałam w podstawówce i średnio mnie interesuje co słychać u Natalii, ale na bloga na pewno zajrzę ;)
UsuńŻyczę Ci powodzenia w zmianie nawyków żywieniowych ;)
A do obserwowanych dodaję blogi, które znam od jakiegoś czasu i regularnie czytam.
zachęcilaś mnie tym, że ta czekolada jest taka wyrazista i gorzka. Takie są najlepsze!! chcialabym ją spróbować, ale niestety nigdy nie widziałam czekolad tej firmy a poza tym cena troche wysoka :/
OdpowiedzUsuńCena faktycznie wysoka i ciężko je znaleźć stacjonarnie, ale można zamówić przez internet.
UsuńLubimy właśnie serię Labooko za to, że ich składy nie są za bardzo wymyślne :D Tej nie jadłyśmy ale to tylko dlatego, że jeszcze nie miałyśmy takiego szczęścia aby w dużym asortymencie znaleźć je w sklepie stacjonarnym :D
OdpowiedzUsuńNiestety ciężko je znaleźć :/ Jak kupowałam sporo to tych ciemnych nie było aż tak wiele, ale udało mi się kilka wybrać, z kolei mnóstwo było różnych słodkich.
UsuńI taka właśnie powinna być prawdziwa czekolada ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie proste składy! Ogromniasty plus za tylko trzy składniki, a pewnie i bez soli byłaby dobra :P Ciekawym elementem jest podział na dwie tabliczki :) Ogólnie super ;)
OdpowiedzUsuńDobra czekolada nie jest zła ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne i oryginalne opakowanie. Taka czekolada z pewnością się przyda do kuchni (może do jakiś wypieków, albo może połączyć granolę z taką czekoladą - myślałam również, żeby zrobić dżem z wiśniami połączonymi z czekoladą, kupiony Z "Werandy" bardzo mi smakował). Nie sądzę, żebym była ją w stanie zjeść tak jak Ty!
OdpowiedzUsuńSzkoda by mi było piec taką czekoladę i niszczyć jej smak, a do wiśni to już w ogóle mi nie pasuje :P
UsuńPiękne opakowanie, gdybym widziała taką czekoladę to bym się nie wahała i od razu ją kupiła.
OdpowiedzUsuńooo.. pierwszy raz słyszę o tej firmie czekolad! ale zaciekawiłaś mnie strasznie ty opisem ;)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zamówić tę tabliczkę!
OdpowiedzUsuńwiele pomysłów postaram sie wykorzystać dziękuje :)
OdpowiedzUsuń