O czekoladach Lindt można przeczytać wiele opinii i mają one zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Osobiście lubię większość produktów tej firmy, a najpopularniejsze czekolady - 70 i 85% towarzyszą mi na co dzień, stanowiąc dodatek do śniadania. Czuję sporą więź z lindtowymi wyrobami i nie wyobrażam sobie świąt bez złotego zajączka czy misia, a w szafie z rodzinnymi smakołykami niemal zawsze są obecne jakieś pralinki. Dziś recenzowaną czekoladę jadłam pierwszy raz, ale czułam, że mi zasmakuje - w końcu 65% zawartość kakao to taki przejściowy poziom pomiędzy słodką extra creamy, a bardziej kakaową 85% tabliczką.
W składzie znajdziemy miazgę kakaową, cukier, tłuszcz kakaowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu oraz naturalną wanilię bourbon, czyli jest całkiem w porządku. Ulokowany na opakowaniu napis SATIN wskazuje na kremowość i aksamitną konsystencję wyrobu. Po otwarciu szybko uwolnił się czekoladowy aromat, mający wspólny pierwiastek z mlecznymi przysmakami Lindt, jednak tutaj na pierwszy plan wysunęło się dobrej jakości kakao.
Tabliczka łamie się wzdłuż wyznaczonych linii, z umiarkowanie głośnym trzaskiem, a każda kostka posiada charakterystyczne zdobienie. Dało się zauważyć, że czekolada nie lubi świecącego na nią słońca, bo pod wpływem promieni szybko zaczęła przemieniać się w postać płynną. Zabrałam ją więc z miejsca sesji w bezpieczny chłodek, zostawiając na słońcu jedną kostkę, która po chwili przeistoczyła się w kremowe bagienko. Resztę poddałam analizie już na zimno ;)
W konsystencji czuć zapowiadaną aksamitność - czekolada topi się w kremowy sposób, bez minimalnej nawet proszkowatości, na co obecność kakao w proszku mogłaby wskazywać. Jest słodka i kakaowa jednocześnie, a po konfrontacji smaku z wyrobem wedlowskim o tej samej zawartości kakao stwierdziłam, że jest dużo bardziej wyrazista i nie ma w sobie ani krztyny kwaśności. Do tego rozpuszcza się szybciej i bardziej aksamitnie, co wynika zapewne z wyższej zawartości tłuszczu kakaowego. Czuć w niej przyjemnie mleczną słodycz, a jednocześnie dominujące w składzie kakao - całość odzwierciedla smak dobrej jakości czekolady deserowej. Nuty wanilii mimo szczerych chęci się nie doszukałam, ale zapewne ten dodatek wpłynął na ogólny smak. Dla osób lubiących ciemne czekolady, ta może okazać się zbyt słodka, ale jej słodkość nie jest nachalna - dokładnie taka, jakiej się spodziewałam. I chociaż wolę czekolady o wyższej zawartości kakao, ta mi bardzo smakuje i dobrze, że mam w zapasach jeszcze jedną taką tabliczkę :)
WARTOŚĆ ODŻYWCZA
Tabliczka łamie się wzdłuż wyznaczonych linii, z umiarkowanie głośnym trzaskiem, a każda kostka posiada charakterystyczne zdobienie. Dało się zauważyć, że czekolada nie lubi świecącego na nią słońca, bo pod wpływem promieni szybko zaczęła przemieniać się w postać płynną. Zabrałam ją więc z miejsca sesji w bezpieczny chłodek, zostawiając na słońcu jedną kostkę, która po chwili przeistoczyła się w kremowe bagienko. Resztę poddałam analizie już na zimno ;)
W konsystencji czuć zapowiadaną aksamitność - czekolada topi się w kremowy sposób, bez minimalnej nawet proszkowatości, na co obecność kakao w proszku mogłaby wskazywać. Jest słodka i kakaowa jednocześnie, a po konfrontacji smaku z wyrobem wedlowskim o tej samej zawartości kakao stwierdziłam, że jest dużo bardziej wyrazista i nie ma w sobie ani krztyny kwaśności. Do tego rozpuszcza się szybciej i bardziej aksamitnie, co wynika zapewne z wyższej zawartości tłuszczu kakaowego. Czuć w niej przyjemnie mleczną słodycz, a jednocześnie dominujące w składzie kakao - całość odzwierciedla smak dobrej jakości czekolady deserowej. Nuty wanilii mimo szczerych chęci się nie doszukałam, ale zapewne ten dodatek wpłynął na ogólny smak. Dla osób lubiących ciemne czekolady, ta może okazać się zbyt słodka, ale jej słodkość nie jest nachalna - dokładnie taka, jakiej się spodziewałam. I chociaż wolę czekolady o wyższej zawartości kakao, ta mi bardzo smakuje i dobrze, że mam w zapasach jeszcze jedną taką tabliczkę :)
WARTOŚĆ ODŻYWCZA
Czekolada składa się głównie z tłuszczu, ale zdrowego, bo kakaowego. Kalorycznością nie odbiega od innych czekolad, ale w przeciwieństwie do niektórych, o podobnej zawartości kakao, nie zawiera lecytyny sojowej oraz innych emulgatorów. Ponadto skład jest wegański i bezglutenowy, choć producent informuje o śladowej zawartości mleka i pszenicy. Cukru ma więcej niż prawdziwie ciemne czekolady, ale ilość wartościowego kakao także jest spora :)
Miejsce zakupu: Tesco
Cena: ok. 9zł
Już jakiś czas nie było u Ciebie recenzji czekolady ;) Marki Lindt nie lubię i czekolada mnie nie zachęca ale cieszę się, ze przeczytałam o niej co nie co ;)
OdpowiedzUsuńA jadłaś jakąś inną poza tą 85% którą recenzowałaś ? :)
UsuńPo tej 85% tak się zraziłam, ze nie kupowałam innej ale mialam możliwość spróbowania mlecznej i też mnie nie zachwyciła (pomijam, ze za słodka) :P
UsuńSpróbuj 70% - ona nie ma kakao w proszku, więc może bardziej przypadnie Ci do gustu... :)
UsuńMleczna Lindt jesr jedną z moich ulubionych mlecznych :D
Może kiedyś.... jak na razie mam inne ulubione czekolady i jesli mam na nia ochotę wolę wybierać ulubieńców :)
UsuńJa to nigdy mlecznych nie lubiłam i chyba już nie polubię ;)
Racja, ale warto odkrywać nowe smaki - nawet jak Ci nie coś nie zamaskuje to nic nie stracisz, a jak coś Ci zasmakuje, to możesz zyskać wiele ;)
UsuńTutaj też racja :) Chociaż wolę czekolady z wyższą zawartością kakao lubię próbować różnych (jeśli mnie zaciekawią) :) Na razie jest za ciepło i nie mam ochoty na czekolady - zobaczę jesienią ;P
UsuńNie mówię, żebyś próbowała akurat tą, bo pewnie okaże się dla Ciebie za słodka, ale zawsze warto próbować nowych rzeczy ;)
UsuńStaram się jeść tylko czekolady gorzkie o zawartości kakao powyżej 70%, ale ta również wygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńJa również zauważyłam u siebie taką tendencję. Ale oczywiście nie przesadzam, raz na ruski rok można sobie zjeść coś takiego.
UsuńJeśli mogą się pojawić śladowe ilości pszenicy i laktozy (plus dla producenta za poinformowanie) to niektóre osoby powinny tego produktu unikać.
Ja jadam też mleczną, więc ta to dla mnie jedna z tych zdrowszych :)
UsuńProducent chyba ma obowiązek poinformowania o alergenach, jeśli jest ryzyko ich wystąpienia ;)
Jak ja się cieszę że ją opisałaś! :) Od dłuższego czasu spoglądam na tę tabliczkę, a teraz moje zainteresowanie wzrosło jeszcze bardziej. 64% to ciekawa i w sumie niespotykana ilość kakao, a do tego napis Satin i to opakowanie.. Nie no, lecę do Almy :D
OdpowiedzUsuńPrzeszedł Ci czekoladowy przesyt?
64% ma też gorzka Wedel i myślałam, że to popularna ilość...
UsuńMyślę, że przesytu nie miałam i nie mam, tylko jakoś nie czuję takiego zapotrzebowania jak wcześniej - ciągle tak jest :)
Dobra, o Wedlu nie wiedziałam, ale 64% to nie gorzka więc to też inna sprawa xD Możliwe, że taki Wawel też ma taką ilość w 'gorzkiej', nie sprawdzałam :) Chodziło mi raczej o nazwane deserowe z trochę wyższą zawartością. Tak czy siak, bardzo jestem jej ciekawa i kupię jeśli zobaczę :D
UsuńA ja jestem ciekawa Twojej opinii ;)
Usuń64% to tak idealnie dla mnie, nie za mało ale też nie za dużo bo bez przesady xD Na pewno spróbuję
OdpowiedzUsuńPycha ,ja zazwyczaj jem 75% ze skórką pomarańczową ,też jes super.
OdpowiedzUsuńMi ona średnio smakowała, bo nie przepadam za skórką :)
UsuńRzadko jadam czekolady (mam problemy z cerą po ich spożyciu) ale recenzja napisana świetnie!Aż zachciało mi się wgryźć w taką kostkę :)
OdpowiedzUsuńTo współczuję problemów z cerą :/
UsuńBardzo lubie czekolady Lindta,ta na penwo nie bylaby wyjatkiem i by mi posmakowala ;) Ale jeszcze nie probowalam XD
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty wolę czekolady o większej zawartości kakao, więc skoro Tobie posmakowała to pewnie też byłabym zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPycha! Uwielbiam czekolady Lindt, chętnie spróbuję również tę wersję:)
OdpowiedzUsuńjadłam, bardzo mi smakowała:)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam czekoladę Lindt z orzechami (mleczna, taka duża tabliczka) i praliny czerwone :) Pamiętam, że była bardzo kremowa i gładka. I choć mają w składzie cukier, to coraz bardziej zastanawiam się nad kupnem tej o zawartości 85% kakao - kostka raz na jakiś czas nie zaszkodzi ;)
OdpowiedzUsuńTej z orzechami smaku kompletnie nie pamiętam :/ Z mlecznych jem albo extra creamy, wszelkie czekoladowe figurki i pralinki - czerwone to moje ulubione :(
UsuńKostka to nawet codziennie nie zaszkodzi :)
Wiem, że ta by mi smakowała. Gorzkich Lindt się boję po jednym nieprzyjemnym spotkaniu z 90+, ale taka 64 wydaje się być bezpieczna.
OdpowiedzUsuńMi 90 smakowała, ale nie zachwyciła mnie.
UsuńOstatnio nawet wylądowała w moim domku, chyba w jakimś prezencie ją dostałam. Smakowała mi. Muszę mieć ochotę na takie ciemne czekolady, ale ja mnie już weźmie na nie ochota to bardzo mi smakują, delektuje się ich smakiem. Ale raczej sięgam po nie od czasu do czasu. Te z Lindta są wyjątkowe! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa jak mam ochotę na ciemną czeko to jem 85%, na taką pośrednią musi mnie najść :)
UsuńJa tam nawet lubię te czekolady, choć uważam, że ceny są wygórowane, a z Wedla już są smaczniejsze :p Ale tą mnie zainteresowałaś, jeszcze jej nie próbowałam i nie wpadłam na nią nigdy. Muszę zapolować :>
OdpowiedzUsuńWg. mnie z wedla się bardzo popsuły, zwłaszcza gorzka. A czekolady Lindt bywają w promocji ;)
UsuńCzekolady w mojej diecie nie pojawiają się zbyt często, jak zjem z 2-3 na rok to chyba będzie maks :D Mimo wszystko Lind jest wg mnie godny polecenia i zapewne ta powyższa czekolada również by mi smakowała :)
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie nie często ;) Ale jesz inne pyszne rzeczy za to ;)
UsuńJa też lubię czekolady Lindt i te czerwone pralinki - kulki! Lindta czasem kupuję mleczną z Cognac- iem albo taką z chili :-)
OdpowiedzUsuńZ chilli nie lubię, drugiej nie jadłam, a czerwone kulki to moje ulubione spośród tych lindtowych pralinek ;)
UsuńLindt to dobra firma, lubię ich produkty :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam słodkości tej firmy :-)
OdpowiedzUsuńJa tej tabliczki nigdy nie widziałam! A lubię serię excellence :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio dostałam Lindt 99% i po spróbowaniu powiem szczerze nie jest to moja ulubiona czekolada :D Przy niej 85% czekolady są o prostu słodkie :)
OdpowiedzUsuńNo mnie też nie zachwyciła, ale nie mam porównania w dziedzinie czekolad 99%, bo jadłam może ze 2 takie w życiu :P
UsuńJa pierwszy raz. Ułamałam sobie dwie kostki i po spróbowaniu pierwszej druga z powrotem wylądowała w opakowaniu :) Dodałam do ciasteczek, w takiej formie jest zjadliwa ;)
UsuńTo ja po 2 miałam dość, ale bez przesady - ciągle była dla mnie zjadliwa :)
UsuńCiekawi mnie tylko konsystencja, skoro jest wyjątkowa, ale smak już nie - należę do tej grupy osób, które ciemnych Lindtów nie lubią. Chociaż ten ma mało % kakao, może jeszcze by przeszedł. Niedawno jadłam 90% i jeeezu ;x Recenzja dopiero w sierpniu, ale na pewno do tego czasu nie zapomnę jej okropności.
OdpowiedzUsuńNo tak - czekolady 90%+ to chyba smakują wybranym, dla mnie była ok, choć i tak, jeśli chodzi o produkty Lindt, wolę 85% ;)
UsuńWedług mnie to jedne z lepszych czekolad dostępnych na rynku. Jeśli już decyduję się na zakup czekolady to właśnie Lindt jest moim najczęstszym wyborem :)
OdpowiedzUsuńZnam tą czekolade bardzo dobrze i wręcz uwielbiam! :) Często ląduje w koszyku jak jest na promocji :D
OdpowiedzUsuńJa też zawsze jak jest promocja uzupełniam zapasy :D
UsuńPróbowałam i bardzo mi smakowała !
OdpowiedzUsuńNam Lindt tyłka nie urywa ale jest niewątpliwie jedną z lepszych czekolad na rynku. Jadłyśmy gorzką z sezamem i ta właśnie byłą dla nas wyjątkowa! Z chęcią do niej właśnie byśmy wróciły :)
OdpowiedzUsuń