Strony

niedziela, 19 czerwca 2016

Przegląd wegańskich pasztetów i past kanapkowych - część I

Choć domowe pasztety i pasty na kanapki robię dosyć często, to jeszcze częściej kupuję gotowe roślinne smarowidła. W szafce z zapasami zawsze mam kilka oczekujących tego rodzaju produktów, świetnie sprawdzających się jako dodatek do chleba czy wszelkich chrupaczy. Moim podstawowym kryterium wyboru past kanapkowych jest brak w składzie składników odzwierzęcych, więc wystrzegam się wszelkich mikstur jajecznych czy tych z dodatkiem twarogu. Staram się też wybierać produkty z w miarę dobrym składem, ale przeważnie w każdym jest jakiś średnio zdrowy dodatek. Dzisiaj opiszę kilka, które jadłam w ostatnim czasie i nie zapomniałam o zrobieniu zdjęć ;)

1. Pasztet sojowy polsoja classic

Skład: woda, olej rzepakowy, białko sojowe (8,1%), teksturat białka sojowego 3.5%, skrobia, przyprawy 1,34% (gałka muszkatołowa, liść laurowy, imbir, rozmaryn, ziele angielskie, majeranek, pieprz biały, papryka czerwona słodka, pieprz czarny, kolendra, kminek), aromaty (soja), sól, suszona cebula, błonnik cytrusowy, ekstrakt z przypraw
Wartość odżywcza w 100g: 215kcal, 18,3g tłuszczu, 2,9g węglowodanów, 9,1g białka, 1,3 g błonnika
Cena/miejsce zakupu: 3.99zł/Tesco
Moja opinia: pasztet smakiem i zapachem przypomina mi pasztet drobiowy, jaki pamiętam z okresu podstawówki. Łatwo rozsmarowuje się na waflach kukurydzianych, z którymi dobrze komponuje się również smakowo. Jest bardzo aromatyczny, dość słony, ale nie przesadnie - takiego poziomu słoności spodziewam się po kupnych pasztetach. Powinien smakować zwłaszcza osobom jedzącym mięso, bo moim zdaniem odzwierciedla prawdziwy, mięsny wyrób. Skład jest całkiem w porządku - produkt zawiera naturalne przyprawy, z kolei zaoszczędzono mu sztucznych wzmacniaczy smaku i zapachu. A przeciwnicy soi, jak tylko zobaczą opakowanie wiedzą, żeby trzymać się od niego z daleka ;)


2. Pasta meksykańska Lunter

Skład: woda, nasiona soi, olej rzepakowy, modyfikowana skrobia kukurydziana, drożdże, cebula, płatki papryki czerwonej i zielonej, czosnek, sól, chilli 0,25%
Wartość odżywcza w 100g: 170kcal, 12,9g tłuszczu, 9,7g węglowodanów, 5g białka, 1g soli
Cena/miejsce zakupu: 3,29zł/Tesco
Moja opinia: pasta posiada specyficzny, lekko drożdżowy smak, a dodatek chilli jest wyraźny, przez co całość faktycznie jest lekko pikantna. W smaku pobrzmiewają także płatki papryki, a cała kompozycja przypraw mi odpowiada. Pasta ma smarowną konsystencję i świetnie sprawdza się jako dodatek do chrupkiego pieczywa. W składzie nie ma niczego, co można by było jednoznacznie uznać za niezdrowe, a jeśli ktoś nie toleruje soi czy skrobi modyfikowanej, musi szukać dalej. Plusem jest także to, że produkt nie zawiera glutenu.


3. Pasta z ciecierzycy z chrzanem Nature Line

Skład: ciecierzyca 58%, chrzan 20%, pitna woda, olej roślinny rzepakowy, sól kuchenna
Wartość odżywcza w 100g: 158kcal, 6,1g tłuszczu, 20g węglowodanów, 5,7g białka, 6,7g błonnika, 0,8g soli
Cena/miejsce zakupu: 2.99zł. Tesco
Moja opinia: bardzo spodobał mi się jej naturalny, lekko słodki, a przy tym charakterystyczny dla ciecierzycy smak. Chrzan wyczułam tylko w minimalnym stopniu i nie wiem, czy gdybym nie wiedziała z czego pasta się składa, w ogóle bym go zidentyfikowała - zabrakło mi chrzanowej ostrości. Miejscami dało się odnaleźć całe kawałki ciecierzycy, ale nie zakłócały one należytej smarowności pasty. Całość okazała się tylko lekko słona, a taki łagodny smak bardzo mi odpowiada, więc dosyć często kupuję tą pastę, tym bardziej że kompletnie nie można przyczepić się do składu - nie znajdziemy w nim żadnych wzmacniaczy, konserwantów i stabilizatorów, a nawet soi i do tego jest bezglutenowa ;)


4. Pasztet kanapkowy z warzyw Vitamedica

Skład: fasola jaś 49%, pieczarki 24%, marchewka 8%, cebula 7%, pietruszka 4%, czosnek świeży 3%, skrobia ziemniaczana 3%, specjalnie dobrany zestaw ziół i przypraw
Wartość odżywcza w 100g: 191,8kcal, 11,7g białka, 28,5g węglowodanów, 2,99g tłuszczu, 0,25mg sodu
Cena/miejsce zakupu: 5.99zł/Alma
Moja opinia: pasztet ulokowany został w aluminiowej "blaszce", czym miał odwzorowywać domowy wypiek. Pachniał bardzo pasztetowo - zupełnie jak mięsny wyrób, a ukrojenie plastra w całości było wyzwaniem niemożliwym - kruszył się i rozwalał niemiłosiernie. Okazał się strasznie tłusty i nie wiem jakim sposobem, skoro w składzie tłuszczu nie uświadczymy (ale po zrobieniu kanapki moje ręce aż się świeciły, więc nie sugeruję się tutaj wyłącznie wyczulonym na tłuszcz smakiem). Do tego był wyjątkowo słony - pamiętam, że jedząc kanapkę musiałam zdjąć część z chleba, bo nie byłam w stanie tej słoności zdzierżyć. A najciekawsze okazało się to, że po 2 dniach przebywania w lodówce spleśniał... Jedyne do czego nie można się przyczepić to skład - wyjątkowo zdrowy i zapowiadający coś naprawdę naturalnie pysznego. Powinnam spróbować innego smaku, bo może trafiłam na felerny egzemplarz, ale jak myślę o tej soli, to odechciewa mi się wszystkiego :P



5. Pasta kanapkowa z bakłażanem ener Bio

Skład: bakłażan 27%, olej słonecznikowy, woda, ziarna słonecznika, zagęszczony sok z agawy, oliwa z oliwek, sól morska, koncentrat soku cytrynowego, czosnek w proszku, bazylia, oregano, rozmaryn, pieprz biały - wszystko z upraw kontrolowanych ekologicznie
Wartość odżywcza w 100g: 364kcal, 36g tłuszczu, 6g węglowodanów, 3g białka, 1,6g soli
Cena/Miejsce zakaupu: 4.19zł/Rossmann
Moja opinia: pasta pachnie specyficznie, ale w przyjemny sposób. Jest gęsta, jednak rozsmarowanie jej na waflu nie stanowi problemu. Można dostrzec większe kawałki bakłażana, a i w smaku da się wyczuć obecność tego warzywa. Smak jest ciekawy - zapewne wpłynął na niego główny składnik, a także ziarna słonecznika, które po rozdrobnieniu wyzwalają specyficzny aromat. W paście wyczułam lekką octowość i nie wiem z czego ona wynika, bo w składzie octu nie ma... Całość jest dosyć tłusta, ale już na drugim miejscu listy ingredientów znajdziemy olej słonecznikowy, więc nie ma w tym nic dziwnego i ta tłustość fajnie współgra z suchymi waflami. Wafle neutralizują także nadmierną słoność - gdyby przyprawy wyprzedziły sól na liście składników, całość chyba byłaby jeszcze smaczniejsza. Jednak do składu nie mam zastrzeżeń - nie znajdziemy w nim konserwantów, glutenu i laktozy, a przy tym smak mnie usatysfakcjonował. 


Jeśli macie swoje ulubione kupne pasty kanapkowe lub pasztety, podzielcie się tym w komentarzach - zawsze można odkryć coś dobrego ;)

51 komentarzy:

  1. Z wymienionych przez ciebie smarowideł, jadłam jedynie tę pastę z ciecierzycy i chrzanu. Obawiam się jednak, że chrzan- nie jest tam czysty. To znaczy, mam wrażenie, że jest to ten kupny konserwowy, gdzie w słoiczku nie ma 100% chrzanu, a są również dodatki typu mleko w proszku i inne. ;/ Pewności jednak nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaję mi się, że musieliby uwzględnić wtedy w składzie mleko, szczególnie, że to alergen. Ale może wystarczy tylko napisać, że w zakładzie są stosowane, hmm? Łudzę się, że jednak jest tam sam chrzan, bo ta pasta też jako jedyna mnie zainteresowała :)

      Usuń
    2. Też myślę, że mleko musieliby wyszczególnić ze względu na alergenność. Być może chrzan był konserwowy, ale bez mleka - teoretycznie wszystko powinni uwzględnić na liście składników...

      Usuń
  2. Pasztetu z Polsoja nie lubię bardzo, ale ta pasta z Lunter była całkiem niezła :) Niedługo napiszę jej recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jadłam tylko Polsoję i meksykańką- Lunter i obydwie bardzo mi smakowały,choć meksykańska bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo interesuje mnie pasta z bakłażana :) Kocham to warzywo, więc zapewne by mi smakowała, tylko cena trochę odstrasza :D Z w.w znam pastę chrzanową, która jest dla mnie o wiele za chrzanowa xD I ten pasztet, tylko że ja miałam chyba inny wariant, w żółtym/czerwonym opakowaniu? I był całkiem niezły, choć mi wydał się wtedy za mało przyprawiony i kruszył się przepotwornie xd
    Ja z past b. lubię hummusy w takich malutkich słoiczkach (jak tylko znajdę firmę to uzupełnię) i czasami lubię zjeść kanapkę pasztet sojowy od Sante + ogórek kiszony - idealne odwzorowanie ukochanej kanapki z dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może utrafisz promocję :)
      Też lubię kanapkę z pasztetem Sante (najbardziej pomidorowym) i ogórkiem, ale świeżym :)

      Usuń
  5. Bardzo fajny cykl :) Z past jadłam pasztet sojowy i pastę chrzanową z ciecierzycy - ta druga była ok :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jadłam niestety żadnej z tych past, ale niektóre nawet zachęcają. Mam kilka ulubionych smarowideł na kanapki, lecz wszystkie kupuję w Niemczech (lubię te z Rossmanna,DM,Müllera i Kauflanda).Jednak nie ma to jak domowej roboty pasztet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A orientujesz się jak wypada wybór produktów pomiędzy Rossmannem niemieckim a polskim :P?

      Usuń
    2. Wydaje mi się, ze oferta w niemieckim jest bogatsza (hummusy, falafale, strączki, pasty do chleba, masła orzechowe itp.), ale dawno nie byłam w Rossmannie polskim, wiec pewna nie jestem. W lipcu będę w Polsce to porównam :)

      Usuń
    3. Z tego co piszesz sądzę, że w Polsce jest dosyć biednie pod tym względem...

      Usuń
  7. jadłam tylko tą ostatnią z ciekawości, dość smaczna była:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja się wyłamię z tematu past i napiszę, że masz śliczny lakier na paznokciach :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Tylko Polsoję widziałam, poza tym kojarzę słoiczki Primaviki - chyba muszę wybrać się do lepszego sklepu, gdy znowu będę w PL :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych z Primaviki jeszcze nie jadłam i muszś wypróbować :)

      Usuń
  10. Lubie pasty, ciekawi mnie ta z bakłażanem :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Na pasztet z warzyw i ciecierzycy chętnie się skuszę :D Kilka razy robiłam pastę z cieciorki i mi bardzo smakowała :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wybrałabym się do Tesco, żeby przetestować tę pastę cieciorkową z chrzanem :) I ten pasztet z polsoi jest ciekawy (tym bardziej, że chodzi za mną ostatnio pasztet :P), ale nie mogę się do tej soi przekonać jakoś :) Ten z fasoli miał potencjał, ale skoro piszesz, że tłusty, słony i na dodatek spleśniał, to chyba swój wolałabym zrobić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę kupić inny smak, bo może mnie pozytywnie zaskoczy... Ale smakował naprawdę pasztetowo :D A pastę z ciecierzycy polecam :)

      Usuń
  13. Ja też kupuję ich dużo - jem codziennie od miesięcy. Akurat dziś zaprezentowałaś takie, których bym nie kupiła. Polsoi ze względu na cenę, meksyk i chrzan, bo żołądek, w słoiku jest dziwny, a opakowanie Jasia wygląda paskudnie (choć w środku jest najlepszy). Czekam na drugą część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda że wygląd wnętrza nie przekłada się na smak :D

      Usuń
    2. Mamy inne smaki, więc dla mnie mógłby być ok. Odrzuca mnie tylko tłustość i fakt, że spleśniał - to zapamiętałam najlepiej z całej recenzji :D

      Usuń
    3. Może i faktycznie by Ci smakował - dowiemy się jak spróbujesz :)

      Usuń
  14. Przede wszystkim wolę sama zrobić pastę na kanapkę, ale zdarza nam się też kupić :P Nie lubię pasztetów sojowych. Mój mąż kupuje w Rossmannie taki pasztet grzybowy, ale mi nie podchodzi. Lubię za to smarowidła z ciecierzycy, a z pokazanych przez Ciebie zainteresowała mnie pasta meksykańska, bo lubię pikantne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona nie jest mocno pikantna, więc jeśli na co dzień jesz bardzo pikantnie, tej pikantności możesz nawet nie dostrzec ;)

      Usuń
  15. Z Polsoi jadłam wersję francuską i tą drugą (meksykańską?) i przyznam, że mi smakowała. Szukałam raz Luntera, ale moje Tesco są badziewne i nie mają tego,

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie jadam takich rzeczy. W ogóle w moim jadłospisie ich nie ma. Jest taka pasta meksykańska bodajże i jedynie ją od czasu do czasu zakupię, bo mi smakuje bardzo. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja bardzo lubię pasztety sojowe z pomidorami z Sante ;) Tych, o których Ty piszesz nigdy nie próbowałam... widocznie jak już raz coś polubię to nie szukam nowości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię pomidorowy z Sante - kiedyś był to niezbędny składnik moich kanapek na lunch :)

      Usuń
  18. Bardzo fajny blog z ciekawymi przepisami. Z pewnością przetestuje kilka z nich, które mnie zaciekawiły.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jadłam niektóre. :D Chociaż nie wiem, czy jakakolwiek przebije vege pastę francuską z Polsoi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie próbowałam, ale kupię jak tylko zobaczę :)

      Usuń
  20. Jak ja lubię takie wpisy. Zawsze to człowiek dowie się co kupować a co omijać z daleka ;) Zabierałam się do kupna tej pasty z ciecierzycy. Teraz przekonałam się,że warto ją spróbować. Z takich kupnych past kupowałam jedynie hummus naturalny - z tego co pamiętam z primaviki i z sante. Nigdy nie próbowałam takich produktów, dlatego ich smak mnie pozytywnie zaskoczył. Za to moi rodzice nie mogli znieść ich zapachu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadłam hummus z Sante i mi smakował - moja siostra i tata też go lubią, więc zapach nas nie odstraszył :)

      Usuń
  21. Niektóre znam i są nawet dobre, ale jednak wolę sama przygotować takie smarowidła :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dla mnie domowe są najlepsze, ale tymi ze sklepu można się czasami zainspirować :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. A wiesz, że ja właśnie tez planuję post tego typu :D Nazbierało mi się troszkę takich ciekawych past/pasztetów wege i również chciałam je podobnie przedstawić, tylko kiedy to będzie... :D
    Z prezentowanych przez Ciebie jadłam tą pierwszą, bardzo dawno temu, ale pamiętam, że mi smakowała. Z kolei tą z Rossmanna jadłam w innym wariancie smakowym, bodajże z papryką i również była smaczna :) Pozostałe wydają się być ciekawe, a szczególnie ta z Vitamedica :) Ostatnim moim odkryciem "pasztetowym" - kupnym i wegańskim jest grzybowy pasztet z Rossmanna, na bazie oleju kokosowego - jaki on jest pysznyyyy! :D Skład ma rewelacyjny, a smak jeszcze lepszy - polecam bardzo. Jest dość drogi jak na małą wagę, ale na promocji zawsze znajdzie się w moim koszyku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czekam na Twój wpis :)
      Ten pasztet z Rossmanna mam w domu - teraz wiem, że czeka mnie coś pysznego :)

      Usuń
  24. Jadłyśmy pastę twarogowo-gryczaną od NatureLine i była bardzo przeciętna, bez szału. Natomiast Lunter pasta farmerska była naprawdę dobra i recenzja pewnie się kiedyś pojawi. Do tego miałyśmy okazję jeść pastę słonecznikową z curry Zwergenwiese, ciekawy smak roślinny i curry :) Co do Twoich past to z polsoi jeszcze nie jadłyśmy, a Vitamedica wygląda baaardzo dziwnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Farmerską jadłam, ale nie pamiętam smaku :P Twarogowo - gryczanej nie jadłam i pewnie nie kupię.

      Usuń
  25. Myślałam, ze będziesz tu recenzowała tylko jeden, a tu takie zestawienie.
    Lubię pasztety warzywne, choć żadnego z tych nie spróbowałam jeszcze. Z naciskiem na jeszcze. Tak samo długo już zabieram się za zrobienie własnego.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja bardzo lubię takie pasty i pasztety roślinne w słoiczkach. Kupuję od czasu do czasu, ale żadnego z Twoich nie miałam. Sojowe bardzo lubię, ale to były chyba inne, nie pamiętam. Kupowałam też niemieckie za ponad 10 zł w małej budce, już ich nie ma, chyba mam gdzieś słoik po nich, potem sprawdzę :D

    OdpowiedzUsuń
  27. ciekawy wpis! postaram się wchodzić tutaj częściej

    OdpowiedzUsuń
  28. Zainteresował mnie bardzo ten wpis! Nie zatrzymuj się i rób swoje.

    OdpowiedzUsuń