Jak Wam minął tydzień, bardzo zmokliście :P? Ja miałam takie "szczęście", że zaczynało padać akurat wtedy, jak wychodziłam na zewnątrz, a gdy dochodziłam do celu przestawało, ale wielka ulewa mnie nie dopadła. Nie lubię jak pada gdy muszę wyjść do świata, z kolei jak mam świadomość, że cały dzień spędzę w domu, to wręcz przeciwnie. Grzmotów także lubię słuchać z nieprzemakalnego domu ;)
Jednym z moich ulubionych śniadań na deszczowe dni jest owsianka z mnóstwem dodatków i taką zrobiłam właśnie dzisiaj. Obiad złożony z dwóch części, jak to często u mnie bywa w piątki (no bo przecież muszę powyjadać zapasy z tygodnia) także kryje sobie bogactwo jesiennych smaków. Z racji tego, że moja siostra w tym tygodniu miała urodziny, zrobiłam dla niej tort - z kremową śmietanką i owocami, a pożarłszy duży kawał na podwieczorek sprawiłam, że dzisiejsze fotomenu nie jest wegańskie :/ A kolacja, choć zawiera tradycyjne, piątkowe składniki, prezentuje się nieco inaczej niż zwykle... Tak więc poniżej przedstawiam dzisiejsze fotomenu, a jak ktoś chciałby zobaczyć więcej, to można je zaleźć w zakładce jadłospisy - zrobiłam tam małe porządki ;)
KOLACJA (515kcal)
ŚNIADANIE (700kcal)
- owsianka budyniowa z gruszką (zrobiona z 50g płatków owsianych, łyżeczki otrębów gryczanych, łyżeczki siemienia lnianego, łyżeczki proszku budyniowego, 250ml mleka migdałowego, połowy bardzo dużej gruszki, łyżeczki rodzynek, połowy łyżeczki cukru z wanilią) + dodatki (2 łyżki domowego dżemu śliwkowego, 1/3 banana, 15g namoczonych wcześniej orzechów włoskich, 1 orzech brazylijski, kostka ciemnej czekolady 92%)
- jabłka
- herbata zielona z żurawiną
OBIAD - CZĘŚĆ I (350kcal)
- zupa jarzynowa (z ziemniakami, kalafiorem, żółtą fasolką szparagową, brukselkami, marchewką i pietruszką z dodatkiem mleka kokosowego - może nie widać, ale ziemniaków i soczewicy było w niej dużo, niestety wszystko zanurkowało i nie chciało pozować do zdjęcia, a zupy ogółem było 800ml)
OBIAD - CZĘŚĆ II (620kcal)
- ryż zapiekany z jabłkami (złożony z 50g ryżu basmati, dużej szarej renety + małego jabłka (reneta była mało soczysta) z dodatkiem orzechów włoskich i cynamonu
- pieczone kasztany (ze skórkami ważyły 150g, więc podejrzewam, że wnętrze miało ok. 100g) + pieczony jarmuż w przyprawach z niewielkim dodatkiem oleju.
PODWIECZOREK (585kcal)
- kawałek tortu biszkoptowo - śmietanowego z bananami i brzoskwiniami (+ wiórki kokosowe po bokach) - kaloryczność policzyłam dzieląc wszystkie składniki jakie użyłam na 12 kawałków, tyle mniej więcej ich wyszło.
- średniej wielkości ligol
- czystek
KOLACJA (515kcal)
- przysmażone ziemniaki (250g) posypane płatkami drożdżowymi
- surówka z marchewki i jabłka z sokiem z cytryny i orzechami włoskimi (12g)
- upieczony burak
- kakao zrobione z łyżeczki surowego kakao, łyżeczki cukru trzcinowego + 100ml mleka migdałowego
U mnie dzisiaj wszystko dobrze, dzien jak co dzien, nie zmoklam :))
OdpowiedzUsuńA to sniadanie pyszne, wez przyjdz do mnie i zrob mi takie!! Zrobilam wczoraj twoja owsianke dyniowa Z gruszka, byla obledna!! I jeszcze nigdy nice zjadlam jarmuzu, ile go pieklas? More kupie W koncu? :)I w jakich przyprawach go zrobilas? :D
To się cieszę, że owsianka Ci się udała :)
UsuńJarmuż piekłam z 8 minut, dołożyłam go na koniec pieczenia kasztanów, wcześniej wymieszałam go w przyprawie suszone pomidory - bazylia - i czosnek niedźwiedzi (z tej serii przyprawy bez chemii).
Oki dziekuuje :)
UsuńHa. Dla mnie też pieczony jarmuż był największą zagadką. Chciałem pytać jak go zrobić, ale widzę, że zostałem uprzedzony. Ja jarmuż dodaje do koktajli ale nie omieszkam i spróbować go w ten sposób ;)
UsuńW koktajlach też jest super ;)
UsuńU mnie jako tako - na pogodę nie narzekam.. Deszcz mi nie straszny i i tak wsiądę na rower ;)
OdpowiedzUsuńJadłospis wygląda mega apetycznie.. ta owsianka, zupa... Mniam :)
I podoba mi się to jak uporządkowałaś zakładkę Jadłospisy - jest o wiele bardziej przejrzysta :)
Mi to w deszcz szkoda roweru - boję się, że zniszczy się łańcuch czy coś, za to nóg nie oszczędzam :)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
Pyszne jedzonko, mam pytanko; czy jadasz sery i jakie, pijesz mleko krowie, jogurty? Co myslisz o eliminacji nabialu i jak zadbac o wapn tak praktycznie na co dzien na wegetarianizmie. Jak to wyglada u Ciebie. Pisze, bo lubieTwojego bloga i jestes moim zywieniowym autorytetem, z gory dziekuje, Agata
OdpowiedzUsuńNie myślałam, że mogę być dla kogoś autorytetem żywieniowym, dziękują bardzo za komplement :)
UsuńCo do serów to jadam je bardzo rzadko, a jak już jem to albo żółty albo mozzarellę. Mleka krowiego raczej nie piję, jogurty jem, choć staram się ograniczać (ale łatwiej mi rano wymieszać jogurt z płatkami niż gotować owsiankę, zwłaszcza jak wychodzę na cały dzień wczesnym rankiem, a naturalne jogurty sojowe ciężko mi znaleźć w sklepie :/ Kupuje zazwyczaj naturalne z Piątnicy i lubię też te typy greckiego 0% tłuszczu (choć nie podoba mi się w nich wysoka zawartość białka).
Co do wapnia, to wiele produktów roślinnych jest w niego bogatych - mak, sezam, orzechy, siemię lniane, jarmuż i inne rośliny zielone czy owoce suszone, a zwłaszcza figi i myślę, że eliminacja z diety nabiału żadnych szkód dla organizmu nie przyniesie, a wręcz uważam, że produkty mleczne są szkodliwe dla zdrowia. Z produktów odzwierzęcych jem jajka (ok. 6 na tydzień), które pochodzą od kur mojej babci.
Aaa jeszcze chcialam zapytac o mak, jak go spozywasz i ile dziennie? Mam mielony, czy moczysz go wczesniej?; ) Agata
OdpowiedzUsuńDawno maku nie jadłam, ciągle o nim zapominam :P Używam zazwyczaj mielony, wcześniej go nie moczę - dodaję po prostu do dań - do owsianek dodaję na etapie gotowania i pęcznieje pod wpływem płynów, a jak robię placki z jego dodatkiem to wcześniej go "rozrabiam" z niewielką ilością płynu, żeby nie wchłonął płynu przeznaczonego dla mąk :)
UsuńRyż zapiekany z jabłkami to coś co kojarzy mi się z przedszkolem. <3 To wraz z kaszą manną z syropem malinowym to był najlepszy możliwy podwieczorek. :-) Chociaż nic nie przebiło... śniadań i kanapek z rybną pastą. :D Naprawdę! Uwielbiam też pieczone kasztany i mogłabym jeść je na kilogramy. <3
OdpowiedzUsuńU nas nie było takich podwieczorków - zazwyczaj był kisiel, do tego jakieś herbatnik czy owoce :D
UsuńKanapek z rybną pastą także nie było, a najbardziej lubiłam te z masłem i dżemem :)
Boże, ale Ty bosko jesz <3 A ten torcik to mi się chyba będzie po nocach śnił :D
OdpowiedzUsuńTydzień zleciał szybko, ale zmokłam we wtorek tak, że aż skarpetki miałam mokre :(
Współczuję przesiąkniecia :/ Ja akurat największe ulewy spędziłam w pracy.
Usuńwy mokrzy jesteście, a ja raz w tygodniu, góra dwa wychodzę na miasto na wykłady do innej placówki mojej uczelni. Wszystkie zajęcia mam tu na miejscu i gnije =.= Z dwojga złego ten deszcz nie jest taki zły :)
OdpowiedzUsuńCo z tego, że nie wegański? Przecież musiałam nim sprawić ogromną radość Twojej wspaniałej siotrze! Uściskaj i wycałuj ją ode mnie! Sto lat jej życzę i wszystkiego najlepszego! :* :)
Najchętniej na obiad bym się wprosiła <3 Kasztany gdzie dorwałaś? Kiedyś w biebrze były :)
Być przemokniętym to nie jest miłe, choć gnicie w budynku także :D
UsuńPrzekażę siostrze życzenia, choć pewnie sama przeczyta Twój komentarz ;)
Kasztany kupiłam w Tesco, teraz są w promocji :)
Dziękuję za życzenia szpilko :):* torcik jest przewspaniały :)) Magda
UsuńDziękuję Aniu, Madziu sprawiłaś, że pojawił się uśmiech na mojej twarzy, dziękuję :* :) Agniesia ^^ A torciku zazdroszczę!
UsuńTorciku już nie ma :D
Usuńnieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...............
UsuńZnów same pyszności, naszło mnie kakao teraz:)
OdpowiedzUsuńHaha, ja nie zmokłam, nie padało bardzo :) Szkoda, że nie dałaś zdjęcia tego tortu, kawałek na talerzu wygląda jak jakieś cukiernicze dzieło! Ale Ci dobrze, kasztany wsuwasz na obiad, no no... A choć za tradycyjnymi zupami nie przypadam, widok tej jakoś przypadł mi do gustu (to chyba przez wystającą brukselkę i fasolkę szparagową). Ryż z jabłkami - wspomnienie dzieciństwa <3
OdpowiedzUsuńTak się złożyło, że tort robiłam wieczorem, potem cały następny dzień nie było mnie w domu, więc nie miałam kiedy zrobić zdjęcia w odpowiednim świetle :/ Ale nie wyglądał spektakularnie ;D
UsuńA ja nie jadłam ryżu z jabłkami w dzieciństwie :P
Aż zgłodniałam patrząc na te wszystkie pyszności!
OdpowiedzUsuńZapiekany ryż to mój smak dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńMogę się wprosić na podwieczorek? :DD
Fantastyczne propozycje:):)Pycha
OdpowiedzUsuńaż człowiek się głodny robi! :) kasztany dzisiaj piekę, i zajadam wegańskie tiramisu kokosowe :)
OdpowiedzUsuńa jeszcze ryż z jabłkami jadłam na śniadanie ale na mleku :)
UsuńTwoje tiramisu brzmi pysznie :D
UsuńPożarłabym podwójną porcję drugiej części obiadu <3
OdpowiedzUsuńJakie czekolady teraz u Ciebie rządzą? :D
Ostatnio jem głównie Vivani 92% i czasem 81% z lidla :)
UsuńBardzo mi dziś twój jadłospis przypadł do gustu i właściwie nie jestem wstanie wybrać tego posiłku, który by mi się najbardziej podobał. Ponieważ ostatnio mam straszny mięso-wstręt, muszę jakoś sobie inaczej zbalansować posiłki, czego do tej pory nie musiałam robić. Trochę więc uczę się od ciebie :) Aha ! I dziękuję za tę zapiekankę z jabłkami, to ulubiona zapiekanka z mojego dzieciństwa i mi o niej przypomniałaś :)) Zrobię jutro na kolację, mój P. się też na nią ucieszy :)
OdpowiedzUsuńJedząc różnorodnie nie powinnaś mieć problemów ze zbilansowaniem diety ;)
UsuńOch, jem różnorodnie, ale mam problemy z zastąpieniem białka - znalazłam jednak i na to sposób - spirulina :) Pyyyszna !
UsuńJa za spiruliną nie przepadam, ale na brak białka nie narzekam - nie trenuję nic, więc nie potrzebuję go dużo :)
UsuńMyślałam, że dziś wygrają kasztany, ale potem zobaczyłam tort... <3 Zupa też niczego sobie. Kocham zupy, a dawno nie jadłam, więc poczęstowałabym się.
OdpowiedzUsuńMam duży garnek w lodówce zupy strączkowo - pomidorowej, możesz przyjedżać :D
UsuńOk, masz to jak w banku. Będę za 5... 4... 3... 2...
UsuńCzekam i czekam, a Ciebie ciągle nie ma :P
UsuńZabłądziłam w lesie i wilk mnie zjadł. Musisz przyjść w czerwonej pelerynce, ogłuszyć go koszykiem i wybebeszyć.
UsuńRyż z jabłkami, tak bardzo dziecięce czasy <3
OdpowiedzUsuńTeż dziś próbnie piekłam kasztany - pierwszy raz w życiu i raczej nie ostatni ;) Owsianka pięknie skomponowana :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku też je jadłam pierwszy raz, wcześniej jedynie mąkę z nich zrobioną :)
UsuńJak zwykle przepyszny jadłospis :)
OdpowiedzUsuńPewnie dobrze już wiesz, że owsiankę z gruchą kocham :)
Zup nie jadam jakoś, bo potem się źle czuję XD
Podwieczorek the best <3
Często ostatnio robię takie kakao na zakończenie dnia - podkradłam Twój pomysł :)
OdpowiedzUsuńKasztanów jeszcze nie jadłam, także muszę koniecznie spróbować ;) Natomiast inspiruję się Twoim bogactwem warzyw w posiłkach, także dzięki za pomysły!
Kakao na wieczór smakuje najlepiej :D
UsuńSpróbuj koniecznie ;)
Piszesz, ze niestety niewegańskie... Dlaczego niestety? Rozumiem, ze chcesz być całkowicie weganką (co Ci nawet wychodzi, nie zaprzeczę). Jednak czy możesz mi odpowiedzieć na pytanie... dlaczego zostałaś wegetarianką?
OdpowiedzUsuńUwielbia takie kakao, ale jednak wolę dodawać miód. Spokojnie, nie do tak bardzo gorącego.
Najchętniej bym Ci porwała śniadanie i 2-gą część obiadu.
Dlatego niestety, że pierwotny zamysł jadłospisów miał być taki, że będą one wegańskie, ale różnie mi to wychodzi jak widać :)
UsuńWegetarianką zostałam najpierw ze względów zdrowotnych (za dużo naczytałam się i nasłuchałam o szkodliwości mięsa), ale już wcześniej jadłam go bardzo mało (może raz na miesiąc...), więc nie brakowało mięsnych wyrobów kompletnie. Ale teraz, im więcej czytam, bardziej wynika to ze względów ideologicznych - nie wiem po co miałabym jeść zwierzęta, skoro jest tyle dobrych, roślinnych produktów ;) Zresztą wegetarianizm jest dla mnie tak oczywisty, że nie wyobrażam sobie, jak bym miała mięso kiedykolwiek zjeść (choć wiem, ze różnie może być w życiu i nie ma co się zarzekać :P), kiedyś być może przejdę na dietę wegańską, ale na razie jem sporo jajek, póki moja babcia hoduje kury...
Moja ulubiona pora roku to wiosna, ale jesień też jest piękna :)
OdpowiedzUsuńKaszę gryczaną z czekoladą niedawno jadłam i również była smaczna :) Zauważyłam, że jedne kasze gryczane palone są mniej palone a inne bardziej - w jednych ten smak jest intensywniejszy a w drugich mniej ;) Aktualnie mam tą pierwszą a jak dodałam porządną łyżeczkę kakao (pewnie wyszłaby płaska łyżka) to w ogóle nie było czuć, że jest palona ;)
Widzę u Ciebie małe zmiany na blogu? A może mi się wydaje? ;)
Nie wydaje Ci się, trochę pozmieniałam :)
UsuńTo ja mam chyba "wypaczone kubki smakowe" :P Dla mnie w smaku niektóre prażone kasze gryczaną są mniej a inne bardziej uprażone :)
UsuńPodoba mi się ;)
Nic się nie stało :) Jeśli chodzi o kaszę gryczaną niepaloną to mi średnio smakuje ;)
UsuńHah, a ja zmokłam. :D To znaczy może nie aż tak, ale nie narzekam. :D Tym bardziej, że zapowiadają, że w nadchodzącym tygodniu ma u mnie popadać trochę śniegu - czyli to na co czekam od początku roku szkolnego! :DDD
OdpowiedzUsuńGorzej z tym, że im robi się zimniej tym bardziej "niewygodne" robi się przechodzenie na lekcje przez plac przed szkołą (są dwa budynki szkoły + sala gimnastyczna = między którymi nie ma korytarzy, tylko trzeba wyjść na dwór). Ale narzekać nie zamierzam, bo to wszystko zwiastuje nadchodzące święta. :DDD
Kuuurczaczki, kasztany… Są takie pyszne, pierwszy raz jadłam je chyba w tym roku, tylko…. nie wiem teraz kiedy do nich wrócę, bo przy którymś z rzędu natrafiłam na piękniutkie robaczki. Uh. :D
Jak byłby to być biały czysty śnieg, to nie mam nic przeciwko, ale zimowo - jesiennej chlapy bardzo nie lubię :/ Ja kasztany też w tym roku jadłam pierwszy raz - na robaczki jeszcze nie natrafiłam, ale wszystko przede mną :P
UsuńWszystko wygląda wspaniale! Ale wygrywa obiadek :) Takie zupy to teraz rzecz wręcz obowiązkowa ;)
OdpowiedzUsuńSame pyszności :) mam ochotę na kasztany i... torcik :)
OdpowiedzUsuńEeeee nic nam nie mów o deszczu! Jak nosimy parasol ze sobą to ani kropla nie spadnie ale jak wychodzimy bez to zawsze leje :P
OdpowiedzUsuńZupa warzywna wygląda jak taka naszej babuni :D
Ale w ogóle druga cześć obiadu jest boska! Ostatnio dorwałyśmy kasztany ale niestety nie były zbyt smaczne po upieczeniu :/ Torcik też świetnie się prezentuje! Całkiem spory kawałek :D
Płatki drożdżowe jakoś wymęczyłyśmy nasze ale były słabe w smaku. Ciekawe czy trafimy na jakieś lepsze :)
Aha i ładne zmiany, tylko, że przyzwyczaiłyśmy się do szarego koloru :P
Mam podobnie z deszczem, ale teraz parasol noszę zawsze i mimo to pada :P Jak bym nie wzięła zapewne byłaby ulewa :D
UsuńCiekawe z tymi płatkami... Też jestem ciekawa czy moje następne będą inne niż te :D
Fajnie, że Wam się podoba - szarość na razie odeszła :)
Uwielbiam taką zupę jarzynową.
OdpowiedzUsuńAch, pieczone kasztany. Kurcze, zazdroszczę Ci, bo chętnie bym zjadła, ale nigdzie ich nie widziałam w sklepie :( I uwielbiam te Twoje owsianki, zawsze mi ślinka cieknie :) Ja zamówiłam sobie płatki jaglane i teraz będę z nimi robić owsianki :)
OdpowiedzUsuńP.s. Fajne zmiany na blogu :)
Ja kupuję kasztany w Tesco - jest ich mnóstwo i do tego teraz są w promocji :)
UsuńCieszę się, że zmiany Ci się podobają :)
Mmmmm, pyszności!
OdpowiedzUsuńjeeej.. uwielbiam Twoje pyszności :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu spróbować pieczonych kasztanów!
OdpowiedzUsuń