wtorek, 28 lutego 2017

Naleśnik kokosowy na naleśnikowy wtorek :)

Dzisiaj w wielu krajach obchodzony jest Pancake Tuesday, czyli naleśnikowy wtorek, będący dniem kończącym karnawał. Dla mieszkańców m.in Wielkiej Brytanii, USA czy Kanady jest to okazja do objadania się przed rozpoczęciem postu, tak jak u nas robi się to z pączkami czy faworkami w Tłusty Czwartek. Osobiście naleśniki bardzo lubię, więc uczciłam ten dzień puszystym wyrobem, bardziej przypominającym omlet*.

Naleśnik był dość mocno kokosowy, a to za sprawą oleju, mąki, mleczka i wiórków z tego orzecha. Słodkości dodał mu cukier kokosowy oraz liczne dodatki wierzchnie - zwłaszcza suszona morwa i figi. Podstawę ciasta stanowiły zmielone na mąkę płatki owsiane, a cechowało się ono puszystością, na co w dużej mierze wpłynęło ubite białko. Naleśnika można udekorować ulubionymi dodatkami, a szczególnie polecam ciemną czekoladę oraz syrop kokosowy ;)

* Poniższego naleśnika jadłam w weekend, ale na dzisiaj zabrałam ze sobą do pracy buraczane pankejki.


niedziela, 26 lutego 2017

Ulubieńcy lutego 2017


Dobiega końca najkrótszy miesiąc roku, a ja szczególnie za nim tęsknić nie będę - mam go dość tak samo, jak miałam dość stycznia, a zima zdecydowanie nie jest moją ulubioną porą roku. Mimo niechęci do zimna, zawiei, śniegu i innych atrybutów aktualnej pory roku, starałam się dostrzegać pozytywne strony życia w tym czasie. W końcu kilka rzeczy, głównie spożywczych, przyjaźnie mi się z zimą kojarzy, a poniżej pokażę Wam zasługujące na wyróżnienie - mniej lub bardziej zdrowe - przysmaki lutego ;)

piątek, 24 lutego 2017

Wegetariański jadłospis 107


Chociaż Tłusty Czwartek był wczoraj, to na moim blogu jeszcze dzisiaj możecie zobaczyć przejawy tego dnia, w postaci dwóch urokliwych pączków. Nigdy za pączkami nie przepadałam, więc do tych tradycyjnych - smażonych z dużym prawdopodobieństwem na smalcu - nigdy mnie nie ciągnęło i nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz takie jadłam. W tym roku upiekłam drożdżowe bułeczki na kształt tłustoczwartkowych wypieków (przez które fotomenu nie jest wegańskie), a dodatkowo pewien życzliwy osobnik upolował dla mnie smażonego, wegańskiego pączusia, jednak przysmak musiał poczekać do dziś - na świeżości trochę stracił, ale po kilku sekundach w mikrofali wstąpiło w niego nowe życie, podobnie jak w moją pączkopodobną drożdżówkę. 

A dzisiejsze menu i tak było trochę "niepiątkowe". Śniadaniowe placki, mimo iż trochę rozwalały się na patelni, wyszły słodkie i smakowite. Na obiad odgrzałam zrobionego w weekend gołąbka w wegańskim wydaniu, do którego dogotowałam warzywa. A w kolacji nie zobaczycie dziś ziemniaków - ich miejsce zajęła przepyszna jaglanka, którą jadam na kolację w większość dni tygodnia. 

czwartek, 23 lutego 2017

Czekolada Cachet Cocoa nibs 70%

Dzisiaj Tłusty Czwartek, więc chcąc uszanować tradycję, dodaję recenzję tłuściutkiej czekolady. Smażonego pączka raczej nie zjem, bo kupnym nie ufam (to zbyt duże ryzyko obecności smalcu w składzie), a samodzielne smażenie mnie przerasta, tym bardziej że za pączkami nigdy nie przepadałam i nie mam motywacji. No chyba, że zdarzy się jakiś mały cud i w moje ręce wpadnie wyrób cukierniczy ze sprawdzonego źródła. Póki co skupiam się na czekoladzie, która z dzisiejszym dniem raczej się nie kojarzy, ale tłuszczu w niej nie brakuje - pomoże mi uczcić Tłusty Czwartek lepiej niż niejeden pączek*.

* pączusie też jednak jadłam, ale pieczone, więc chyba miały mniej wspólnego z Tłustym Czwartkiem niż czekolada ;)


wtorek, 21 lutego 2017

Batoniki jaglano - bakaliowe w czekoladzie

Już za kilka dni Tłusty Czwartek, więc blogosfera wypełnia się przepisami na smakołyki, mające pomóc nam godnie uczcić ten dzień. Ja pączków czy faworków smażyć nie planuję, jeść raczej też nie (być może zrobię wersję pieczoną), ale stworzyłam zdrowe batoniki, pełne wartościowych tłuszczów roślinnych. Może osoby unikające ociekających tłuszczem wyrobów zainspirują się i przygotują podobne - na fit Tłusty Czwartek będą idealne ;)

Podstawę wnętrza stanowiła kasza jaglana, a towarzyszyły jej liczne bakalie - nie zabrakło słodkich rodzynek, morw oraz tłuściutkich orzechów - nerkowce, laskowe, ziemne i makadamia dodały wiele smaku. Lekko kokosowego aromatu nadały wiórki oraz olej kokosowy, a całość zwieńczyła ciemna czekolada, tworząca po zastygnięciu przepyszną, grubą pokrywę. To taka jaglanka zamknięta w czekoladzie, odżywiająca spracowany mózg i dodająca energii ;)


niedziela, 19 lutego 2017

5 moich ulubionych obiadów na zimę

Chociaż zima nie sprzyja bogactwu sezonowych warzyw - a to one stanowią zazwyczaj podstawę moich dań - znajdzie się kilka aktualnie dostępnych, z których można stworzyć smaczne i wartościowe obiady. Poza tym istnieją mrożonki i fasolkę czy brokuły zawsze mam w zamrażarce. Nieodzowną częścią moich obiadów czy lunchy są także węglowodany - szczególnie kasza jaglana, gryczana niepalona oraz komosa ryżowa. Wiele smaku wegetariańskim posiłkom (a raczej wegańskim, bo przygotowując obiady, unikam składników odzwierzęcych) ponadto dodają strączki, wzbogacając je przy okazji w wartościowe białko roślinne.


piątek, 17 lutego 2017

Wegański jadłospis 106



Miałam na dzisiaj trochę inne plany żywieniowe, ale życie mi je pokrzyżowało i znowu postawiłam na prostotę i jesienno - zimowe smaki. Już pominę moją niechęć do obecnej pory roku, bo dawno żadna zima mnie tak nie wyczerpała, jednak kilka rzeczy miło mi się z nią kojarzy - jak pewnie się domyślacie, głównie spożywczych. Na śniadanie ugotowałam przepyszną wersję owsianki - z gruszką, siemieniem i mnóstwem dodatków na wierzchu. Danie obiadowe trochę urozmaiciłam, zapiekając sezonowe warzywa z kaszą jaglaną. Korzystając z okazji, upiekłam też pyszny podwieczorek, składający się z jabłka i uzdrowionej kruszonki, nie mogło zabraknąć także pysznego, roślinnego kakao. A kolacja to już niemal standardowy zestaw, uatrakcyjniony kończącym dzisiaj swój żywot jogurtem sojowym ;)

czwartek, 16 lutego 2017

Be Vege - wegetariańskie mielone i pasztet ziarnisty

Nigdy nie byłam uzależniona od mięsa i niewiele go zjadłam w dotychczasowym życiu, dlatego gdy przeszłam na dietę wegetariańską, nie szukałam zamienników. Zdarzy mi się kupić jakąś wege wędlinę czy parówki, ale bardziej z ciekawości niż w celu rekompensaty odstawionych kilka lat temu produktów. Jednak gdy dostałam propozycję przetestowania roślinnych przysmaków od firmy Be Vege, ucieszyłam się z możliwości spróbowania "mięsnych" nowości. W razie rozczarowania mogłam je oddać siostrze - będącej gdzieś po środku wegetariańskiej drogi i ciągle szukającej mięsnego smaku w roślinach ;)

Do testów otrzymałam roślinny pasztet z ziarnami, wege mielone, burito oraz pastę pomidorowo - paprykową, a dzisiejszy wpis dotyczyć będzie pierwszych dwóch produktów, których termin ważności bardzo mnie ponaglił (i zmusił do sesji zdjęciowej mimo niesprzyjających warunków pogodowych). Produkty stworzone zostały na bazie białka grochu i białka jaja kurzego (przez co niestety większość z nich nie nadaje się dla osób na diecie wegańskiej :/), nie zawierają za to soi, glutaminianu sodu, fosforanów i barwników. Degustację rozpoczęłam od wegetariańskiego pasztetu z ziarnami i od niego zacznę recenzję.

PASZTET PIECZONY Z ZIARNAMI

wtorek, 14 lutego 2017

Pieczona owsianka bananowa z makiem

Przeglądając mojego bloga, łatwo da się zauważyć, że bardzo lubię owsianki - zarówno gotowane, jak i pieczone towarzyszą mi niemal każdego dnia. Te drugie są niesamowicie uniwersalne, bo można upiec więcej porcji na kilka dni i zabierać ze sobą do pracy czy szkoły, tym bardziej że na zimno także smakują świetnie. 

Dzisiejsza owsianka, poza płatkami owsianymi, zawierała m.in mak i banana, w największym stopniu warunkujące smak wypieku. Aromatu dodał także kokos w postaci oleju i mąki, a rodzynki wprowadziły jeszcze więcej słodkości. Całość zwieńczyły przypieczone orzechy, które w piekarniku stały się chrupiące i bardziej aromatyczne. Z wszystkich tych składników powstała owsianka przypominająca naturalnie słodkie ciastko, idealna na śniadanie, podwieczorek bądź kolację. 


niedziela, 12 lutego 2017

Mąki jakich używam - część V (migdałowa i z pestek dyni)

Dawno nie dodawałam notki na temat moich ulubionych mąk, ale w ostatnim czasie - zamiast kupować gotowe mieszanki - mielę w młynku do kawy akurat mi potrzebną porcję mącznego prekursora. Najczęściej są to płatki owsiane, niepalona kasza gryczana oraz amarantus, z których w szybki sposób można stworzyć jednorodną bazę do ciast czy placków. W mojej szufladzie ze zdrową żywnością goszczą zazwyczaj dwie gotowe mąki, których samodzielne przygotowanie nie jest takie szybkie i proste. Aktualnie mam ich więcej - kokosową, kasztanową i dwie dotychczas nieopisywane na blogu - migdałową oraz z pestek dyni i tych ostatnich dotyczyć będzie dzisiejszy wpis. 

MĄKA MIGDAŁOWA

Gdy pierwszy raz spróbowałam mąki z migdałów, od razu przypadła mi do gustu, ale bardziej świadomie do niej podeszłam, gdy otrzymałam jedno opakowanie w ramach współpracy ze sklepem bioindygo.pl. Mąka strukturą przypominała mielone migdały, jednak na skutek ich odtłuszczenia cechowała się umiarkowaną suchością. Pachniała delikatnie migdałami i w smaku także z łatwością odnalazłam smak tych orzechów - charakterystyczny, lekko słodki. Świetnie sprawdzała się w plackach czy ciastach, dodając im puszystości i pozytywnie wpływając na smak. Może pełnić także rolę zagęstnika owsianek, czy też - na surowo - stanowić dodatek do wegańskich batoników czy pralinek.  Jeden przepis z jej dodatkiem znajdziecie chociażby tutaj.  

piątek, 10 lutego 2017

Wegański jadłospis 105


Wracając wczoraj z pracy, naszła mnie ochota na jaglany budyń, więc dzisiaj przynajmniej nie miałam dylematów śniadaniowych - lubię wiedzieć, co zjem kolejnego dnia i rano bez zastanowienia to przygotować. Z obiadem nie było już tak łatwo, bo z braku resztek z tygodnia mogłam stworzyć coś od podstaw, ale niczego konkretnego mi się nie chciało - ani robić, ani jeść. O rozstrzygnięciu zadecydowało lodówkowe znalezisko w postaci ważnej do jutra śmietanki sojowej. Miałam wizję jej smakowitego połączenia z zielonymi warzywami, ale niestety nie scaliła się ona z nimi należycie, tworząc liczne zbrylenia, na szczęście smakowo mieszanina mnie nie zawiodła. A moja kolacja była iście piątkowa - ziemniaków i surówki nie zabrakło :)

czwartek, 9 lutego 2017

Baton Zmiany Zmiany szpinak i cytryna - recenzja

Nie jestem i nigdy nie byłam entuzjastką nut cytrusowych w jedzeniu - chociaż pomarańcze i cytryny same w sobie bardzo lubię, to dodatek skórki bądź olejku do większości słodyczy (zwłaszcza czekolad) nie jest pożądany przez moje dość wybredne kubki smakowe. Nic więc dziwnego, że Farmera szpinak i cytryna zostawiłam na koniec, chcąc uniknąć rozczarowania na początku spotkania z nową, warzywną serią batonów Zmiany Zmiany. Jednak po bardzo udanej próbie pikantnego pomidora, a następnie wersji burak + czosnek, do zielonego przysmaku podeszłam z pozytywnym nastawieniem, licząc na miłe zaskoczenie i smakową kompatybilność.


wtorek, 7 lutego 2017

Czekoladowa owsianka z gruszką i daktylami

Owsianki to jedne z moich ulubionych zimowych śniadań i przygotowuję je bardzo często - nie tylko do jedzenia w domu, ale także na wynos, gdy śniadanie jem w pracy. Na przestrzeni lat miałam różne techniki przyrządzania owsianek i najczęściej dany typ jadłam przez dłuższy czas, po czym zmieniałam recepturę na kilka kolejnych miesięcy. Pamiętam dzień, gdy pierwszy raz do owsianki dodałam gruszkę - nie myślałam wówczas, że taka kompozycja będzie udana, ale owoc zadziwiająco świetnie połączył się z innymi składnikami, dodając sporo słodkości.

Tym razem smak i słodkość owsianki gruszkowej wzbogaciły daktyle, a barwy i aromatu nadało kakao, czyniąc śniadanie czekoladowym. Nutę tę wzmocniła także ciemna czekolada, roztapiająca się w ciepłej i gęstej mieszaninie. Takie śniadanie jest źródłem dodających energii węglowodanów i wielu innych wspomagających pracę mózgu składników - nie brakuje w nim minerałów i zdrowych tłuszczów roślinnych. Ja owsiankę najbardziej lubię jeść na śniadanie, ale na podwieczorek czy kolację też się świetnie sprawdzi ;)


niedziela, 5 lutego 2017

Kanapki wegetariańskie na zimową porę - część II

Zima rozpanoszyła się nie na dobre i chyba jeszcze nie zamierza odejść, a do sezonu na warzywa ciągle daleko. Importowanych unikam, choć czasem zdarzy mi się zjeść pomidora (ten widoczny na jednej z kanapek był wyjątkowo smaczny ;)) czy paprykę. I nie mogę się już doczekać, kiedy wyjdę na działkę po szczypiorek czy pomidorki koktajlowe. Na szczęście mam spory zapas dżemów, czasem zrobię (a jeszcze częściej kupię) jakąś wegetariańską pastę, smakowity dodatek na kanapki stanowi także tofu, masło orzechowe czy awokado. Zatem mimo mroźnej pory jest w czym wybierać i ciągle można komponować urozmaicone wegetariańskie posiłki z chlebem w roli głównej. Poniżej zobaczycie moje śniadania z kilku ostatnich niedziel - proste i smaczne, a w tym wpisie znajdziecie więcej pomysłów na kanapki na czas, w którym próżno szukać warzyw na grządkach ;)


piątek, 3 lutego 2017

Wegański jadłospis 104


Nie miałam dzisiaj natchnienia na gotowanie, więc cieszyłam się z posiadanych w lodówce pozostałości tygodnia. Przepyszna zupa czekała tylko odgrzanie - maksymalnie gęsta i treściwa mieszanina z warzyw to ciągle jeden z moich ulubionych zimowych obiadów, a połączona z ugotowaną wcześniej kaszą smakowała jeszcze lepiej. Z niektórych resztek trzeba było już od podstaw stworzyć danie i tak powstały śniadaniowe placki z końcówki tofu i ledwo już żyjących owoców. Na podwieczorek z kolei nie zabrakło dodającej mi sił czekolady w różnej postaci, a kolacja to niemal standardowy zestaw na piątek. Chyba powiewa tutaj trochę monotonią, ale zima i smog znacznie osłabiły moją kreatywność (a raczej chęci niezbędne do realizacji niektórych kulinarnych koncepcji) i coraz bardziej mnie wykańczają, a to jeszcze nie koniec panoszenia się mroźnej pory roku. Poza tym niezmiennie uważam, że smak tkwi w prostocie i nieprzekombinowaniu ;)

czwartek, 2 lutego 2017

Czekolada Vivani gorzka z migdałami - recenzja

W życiu realnym rzadko zastanawiam się jaką napocząć czekoladę, bo decyduje o tym zazwyczaj termin ważności, jednak inaczej bywa w snach, w których to często mam niemałe dylematy. Ogólnie rzecz biorąc, nie śnią mi się normalne rzeczy - albo jakieś dziwne przygody rodem z kryminału albo istne cudactwa, często z udziałem zaprzyjaźnionych blogerów. Kilka dni temu przyśniło mi się, że stanęłam przed niemałym dylematem - jaką czekoladę mam zjeść - i w tym celu rozesłałam smsy do blogowych znajomych, licząc na szybkie rozwiązanie życiowych rozterek. Wirtualni przyjaciele nie zawiedli mnie i starali się pomóc - Ola zalecała ciemną czekoladę z ksylitolem i pyłkiem pszczelim, Olga napisała o najnowszym Zotterze z dżemem z jednorożca (?), pani_chrup stwierdziła, że zamiast czekolady powinnam zjeść piernika, a Pandki zasugerowały, że najlepiej zrobić czekoladę samemu z kaszy jaglanej z ich upraw :D Więcej rad nie pamiętam, ale odpisał też pewien anonimek z informacją, że powinnam się odchudzać. Sprawa rozwiązała się sama - ni stąd, ni zowąd w moich rękach pojawiła się Vivani zartbitter mandel i właśnie miałam ją jeść, gdy zadzwonił budzik... Uznałam to za wystarczający znak, aby - już w prawdziwym świecie - z czekoladowej szuflady wydobyć właśnie ją, nie patrząc na datę ważności ;)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...