poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Karpacz, Praga, Wrocław - fotorelacja

Po tygodniowych wakacjach i niemal permanentnym oderwaniu się od rzeczywistości wracam do wirtualnego świata. Podczas wyjazdu bardzo oddaliłam się od elektroniki, a zwłaszcza laptopa, którego widok jakoś dziwnie zniechęcał mnie do uruchomienia, ale moja więź z telefonem nie uległa osłabieniu, co można było zauważyć na instagramie, który dzięki temu stał się bogatszy o kilka fotek :) 

Nie wiedziałam, czy zamieszczać na blogu relację z wyjazdu, nie mającego zbyt wiele wspólnego z tematyką kulinarną, ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że lepiej napisać trochę o tych górach, choćby na pamiątkę dla samej siebie (a może kogoś to zainteresuje, ja akurat uwielbiam czytać fotorelację innych osób), jakbym kiedyś chciała sobie przypomnieć jakimi szlakami chodziłam po Karkonoszach... Więc piszę, póki jeszcze cokolwiek pamiętam :P

W Karpaczu i w ogóle w Karkonoszach byłam pierwszy raz, gdyż jako "dziecko Tatr", to do Zakopanego jeździłam od najmłodszych lat i tamtejsze szczyty zdobywałam (mniej lub bardziej ochoczo :P). Karkonosze to z całą pewnością bardzo urokliwe góry, ale dla mnie Tatry chyba na zawsze pozostaną tymi najpiękniejszymi, kojarzącymi się z dzieciństwem i skrywającymi wiele tajemnic górami :) I choć Karpacz bardzo mi się spodobał, to Zakopane i Krynica Górska ciągle pozostają wyżej w moim osobistym rankingu polskich górskich miast... 


Widok na główną ulicę Karpacza

niedziela, 23 sierpnia 2015

Placki kokosowe z borówkami na pożegnanie


Jak mogliście się przekonać przeglądając moje ostatnie fotomenu, sezon na borówki trwa u mnie w najlepsze, a placki z tymi owocami to bez wątpienia jedno z moich ulubionych weekendowych śniadań ostatnich tygodni. Jednak niezwykle często towarzyszy mi śniadaniowy dylemat, czy do placków tym razem użyć borówek, cukinii, a może papierówek - to taka moja ulubiona "plackowa" trójca, więc ostatnimi czasy zazwyczaj robię placki w dwóch smakach :) 

Borówki cudownie rozpadają się pod wpływem ciepła, wypełniając bogato wnętrze placków, nadając przy tym lekko kwaśny smak całości. Kwaśność ta idealnie współgra ze słodką nutą syropu klonowego, aczkolwiek w tych plackach towarzyszy jej kokos - zarówno w postaci wiórek, cukru, jak i oleju (który u mnie po przejściu na kilka dni w postać płynną, znowu zastygł - widać nie lubi zimna jak i ja :/). Cukier nadał całości lekko karmelowego smaku, a wiórki bardzo wzbogaciły wnętrze, wzmacniając kokosową nutę płynącą z oleju. Połączenie borówek z kokosem to według mnie jedno z lepszych zestawień smakowych, a przy tym wizualnie te dwa składniki komponują się wspaniale. To naprawdę idealne śniadanie na lato :)

piątek, 21 sierpnia 2015

Wegański jadłospis 33

Czy Wy też czujecie w powietrzu jesień? Dla mnie świat w ostatnich dniach pachnie wrześniem i początkiem roku szkolnego. Na bazarkach też można dostrzec iście jesienne widoki - dynie, śliwki, gruszki i jabłka zastąpiły prawie całkowicie truskawki, porzeczki i inne letnie owoce, których mi już brakuje. Mam w prawdzie sporo mrożonych zapasów, ale to nie to samo co świeże i soczyste prosto z bazarku (a w przypadku szczęśliwców z krzaczka :P) Dobrze, że póki co w każdej wolnej chwili mogę zaatakować borówkowe krzaczki, w których dzisiaj spędziłam mnóstwo czasu :)

A wracając do domu, o dziwnie wczesnej porze jak na mnie, zajrzałam na pobliski bazarek i ujrzałam tam gruszki, wyglądające zupełnie jak te, które niegdyś rosły w ogrodzie babci i które umilały mi część spędzanych tam wakacji :) Oczywiście kupiłam, choć niestety stopień ich dojrzałości nie był satysfakcjonujący, ale zważywszy choćby na to, że dawno gruszek nie jadłam, bardzo mi smakowała zjedzona bardzo twarda sztuka (no i bez niej zdjęcie podwieczorku byłoby ubogie :P). A owocową podstawą dzisiejszego fotomenu są oczywiście borówki - obecne zarówno w śniadaniowej owsiance, jak i podwieczorkowym chia puddingu, choć najwięcej ich zjadłam oczywiście z krzaczka. Na obiad wymieszałam w lunch boxie resztki warzywno - kaszowe z tygodnia, dodając ogródkowe pomidorki koktajlowe (smakują one magicznie i pachną przy tym pomidorami dojrzewającymi w słońcu :P). A kolacja przedstawia się podobnie jak chyba w każdy piątek, ale zawiera coś, czego zwolenniczką nie jestem - kiełbaskę sojową. Siostra kupiła jakiś czas temu na spróbowanie i jedną mi zostawiła, więc czyszcząc lodówkę z resztek, napotkałam ją w jej czeluściach. Dokładniej to zjadłam pół, bo takie roślinne imitacje mięsa są dla mnie za słone i całości nie jestem w stanie zjeść, choć muszę powiedzieć, że była całkiem zjadliwa :)


ŚNIADANIE (800kcal)
  • owsianka budyniowa - cukiniowo - brzoskwiniowa (zrobiona z 250ml mleka sojowego, 50g płatków owsianych, łyżeczki budyniu waniliowego, płaskiej łyżeczki cukru kokosowego, kawałka cukinii, połowy brzoskwini) z pozostałą częścią brzoskwini, borówkami, orzechami i nasionami (łącznie 20g mieszanki orzechów włoskich, laskowych, pestek dyni i słonecznika i 1 orzech brazylijski) + kostka czekolady 85%
  • borówki które nie zmieściły się w pojemniku, a umyte wczoraj
  • wcześniej jadłam 2 małe papierówki i małą brzoskwinię

wtorek, 18 sierpnia 2015

Zupa kapuściano - pomidorowa


Dawno nie było na moim blogu przepisu na zupę, choć gotuję raz w tygodniu spory garnek. Przeważnie jest to jednak botwinkowa albo zwykła jarzynowa, a przydałoby się poczynić jakieś eksperymenty w tym zakresie :P Zupa z kapustą i pomidorami już od kilku lat jest stałym elementem zupowego repertuaru naszej rodziny, więc na blogu powinna się znaleźć :) Przepis pochodzi z rodzinnego domu mojej mamy, której mama słynęła z robienia najlepszych zup - nikomu obecnie nie wychodzą takie same, choć wykonywane są niemal tak samo, podejrzewam, że sekret tkwi w składnikach. Ciężko uświadczyć chociażby takie pomidory jak były kiedyś - wielkie, dojrzewające w słońcu, z których pomidorowość aż biła :) Zupy mojej babci nigdy nie jadłam, ale moja, w wersji wegańskiej jak dla mnie jest najlepsza :P

Zupa łączy w sobie mnóstwo pysznych, sezonowych warzyw - dojrzałe pomidory, chrupiącą kapustę, ziemniaki i marchewkę. Pomidorową barwę trochę przyćmiłam mlekiem koksowym w celu zabielenia, ale można użyć śmietanki (w wersji wegańskiej sojowej) - wtedy zupa będzie miała bardziej tradycyjny smak. Całość jest bardzo gęsta, a przy tym treściwa. Tak już mam, że zawsze staram się umiejscowić w garnku jak najwięcej warzyw i w efekcie, nie zależnie jakiej wielkości garnek wezmę, zupa się w nim nie chce zmieścić :P Naprawdę warto ugotować taką zupę, najlepiej w większej ilości, a wtedy pełny smaku i zdrowia obiad lub kolacja przez kilka dni będą czekać na nas w lodówce :)

niedziela, 16 sierpnia 2015

Budyniowa owsianka cukiniowo - bananowa i LBA


Dziś zamieszczam przepis na moją ulubioną ostatnio owsiankę - budyniową z cukinią i bananem. I choć w niedzielę jem zazwyczaj placki lub kanapki, to dziś naszła mnie ochota właśnie na ciepłą owsiankę. Smakuje ona świetnie także na zimno, więc często robię ją dzień wcześniej na śniadanie, które w tygodniu przeważnie jem poza domem. Przez noc bardzo fajnie zastyga i smakuje trochę jak pudding. A jeszcze nie tak dawno nie pomyślałam nawet, że cukinię można wykorzystać w tak pyszny sposób :). I chociaż podobną owsiankę jem kilka razy w tygodniu to mam wrażenie, że jedzona na balkonie i w prawdziwej miseczce smakuje jeszcze lepiej :)

Owsianka wyszła bardzo kremowa i gęsta. Dodatek banana nadał jej idealną słodkość, bez potrzeby stosowania innych substancji słodzących, ponadto wspaniale skomponował się z cukinią. Kawałki  cukinii nadają całości bardziej treściwej konsystencji, ale pod względem smakowym nie wysuwają się na pierwszy plan, ustępując go bananowi i waniliowemu smakowi budyniu. A rodzynki i orzechy sprawiają, że całoścć nabiera bakaliowego wyrazu. Wszystkie te składniki tworzą idealne śniadanie, które można zjeść z dowolnymi dodatkami, ale owsianka sama w sobie już jest przepyszna. Na co dzień staram się ją bogato "wykańczać", ale dziś postawiłam na prostotę - orzechy i roztapiająca się pod wpływem ciepła ciemna czekolada sprawdziły się tutaj wspaniale :)

piątek, 14 sierpnia 2015

Wegański jadłospis 32

Dziś nadszedł kolejny sierpniowy piątek... Trochę smutne, że zostało już tak niewiele lata :/ I choć jesień czy zima mają swój urok, to dla mnie wiosna i lato są ulubionymi porami roku, a wracając dziś do domu i ciesząc się ciepłem pomyślałam, że już niedługo skończy się ta pogoda i nastanie mróz. Ale chyba nie ma co zbytnio wybiegać w pogodową przyszłość, a trzeba cieszyć się ciągle trwającym latem, choć wiem że nie wszystkim się podoba ostatnio panujący skwarek  :P

A odnośnie jedzenia, to u mnie standardowo był dosyć owocowy dzień :) Tata przywiózł mi przedwczoraj całą torbę miniaturowych papierówek od babci ze wsi (niepryskanych :P), więc jem ile mogę, żeby się nie zepsuły. Oprócz tego na działce zapanowała pełnia sezonu na borówki, więc także korzystam, choć siatka zarzucona na krzaczek, chroniąca owoce przed bardzo pazernymi kosami, trochę utrudnia konsumpcję. Na szczęście można się pod nią zmieścić, lecz przy dłuższym zasiedzeniu łatwo doznać odrętwienia kończyn :P Na śniadanie zabrałam dziś, jak w każdy chyba piątek, owsiankę budyniową, tym razem cukiniowo - bananową. Oczywiście borówki i papierówki stanowiły obowiązkowy dodatek :) Na obiad zjadłam ryż z wiśniami, na które sezon chyba już dobiega końca... A na kolację wyjadłam standardowo resztki z lodówki - przepyszną zupę jarzynową oraz warzywne pozostałości tygodnia z kawałkiem wegetariańskiego pasztetu i ziemniakami z obiadu rodziny. Więc tak się przedstawia moje dzisiejsze fotomenu - jak zawsze w kolorowym nieładzie...


ŚNIADANIE (780kcal)
(wartość ta zawiera także zjedzone przed wyjściem z domu jabłka)
  • budyniowa owsianka cukiniowo - bananowa (zrobiona z 5 łyżek płatków owsianych, 250ml mleka sojowego, łyżeczki budyniu waniliowego, łyżeczki siemienia lnianego, kawałka cukinii, połowy banana) z borówkami, mieszanką namoczonych orzechów i nasion (20g) + dodatkowy kawałek banana, łyżeczka masła orzechowego, 2 kostki czekolady gorzkiej
  • papierówka (przed śniadaniem zjadłam ich z 6, a do tego trochę wiśni przy szykowaniu lunchu)

wtorek, 11 sierpnia 2015

Ulubione lunch'e lata część 1

W dzisiejszej notce pokażę Wam moje ulubione, letnie zestawy obiadowe na wynos. Nie wymagają one zbyt wielu przygotowań, bo na co dzień jem szybkie i proste dania, zrobione najczęściej z wcześniej ugotowanych składników. W niedzielę wieczorem gotuję na zapas kasze i warzywa (owoce też już myję i pakuję z grubsza na cały tydzień :P) i wszystko to czeka w lodówce na wymieszanie, a w rezultacie przygotowanie lunchu zajmuje mi kilka minut :)

Staram się korzystać z sezonowego bogactwa warzyw i owoców, więc to one stanowią często podstawę moich dań obiadowych. Niekiedy mam problem z upchnięciem w pojemniku lunchowym wszystkiego co bym chciała, dlatego nie wyglądają one zbyt okazale, ale ja stawiam na warzywny smak, a nie szyk :P 
Tak więc tak prezentują się moje ulubione zestawy lata...

ZESTAW 1
To chyba najczęściej zabierane przeze mnie danie (z drobnymi modyfikacjami zawsze mam podobne we wtorek i czwartek :P). Podstawę stanowi niepalona kasza gryczana (60g), która niestety została przykryta warzywami - ugotowaną fasolką szparagową, kalafiorem i brokułem, kukurydzą i szczypiorkiem. Po prawej stronie spoczął ugotowany, pokrojony w plasterki duży burak, a w lewym górnym rogu zostało zakotwiczone jajko na miękko, poniżej którego ulokowałam pół pomidora. Całość polałam łyżką oleju lnianego.

niedziela, 9 sierpnia 2015

Papierówkowe pancakes + LBA


Papierówki, to poza antonówkami i ligolami moja ulubiona odmiana jabłek, więc trochę mi szkoda, że sezon na nie jest tak krótki. Lecz na szczęście antonówki, które pojawią się już niedługo (a już widuję ekstremalnie zielone na bazarkach), będą godnie je zastępować. Papierówki to chyba jedyne miękkie jabłka, które mi smakują, bo normalnie to lubię takie jak najbardziej twarde i kwaśne. Kojarzą mi się one z wakacjami spędzanymi u babci na wsi, podczas których w sezonie, spacer pod papierówkowe drzewo był nieodłącznym elementem dnia, a często stanowiło ono metę naszych wyścigów :) U babci jabłka te nie osiągały zbyt dużych wymiarów, ale moja mama pamięta duże egzemplarze ze swojego dzieciństwa...

Papierówki lubię m.in za to, że nadają się idealnie do placków - miękną pod wpływem smażenia, nadając im cudowny, jabłkowy smak i słodkość :) Dodatek mąki jaglanej sprawił, że placki były lekko kruszące, a taką właściwość w plackach z jabłkami bardzo lubię, lecz puszystość to też dla mnie niezbędny warunek udanych placków :P Placki świetnie komponują się z masłem orzechowym, ale z syropem klonowym czy cukrem pudrem również będą cudowne. Zresztą ja uważam, że placki z jabłkami są przepyszne same w sobie i żadnych dodatków już nie potrzebują...

piątek, 7 sierpnia 2015

Wegański jadłospis 31

Czy komuś poza mną podoba się obecna pogoda :P? Wszędzie słyszę narzekania jaki to skwar panuje na świecie, a mi jest teraz w sam raz i bardzo się cieszę, że wreszcie zapanowała pełnia lata, ale jednocześnie szkoda mi ludzi, którzy w taką pogodę ledwo żyją... Ja korzystam maksymalnie z owocowego sezonu, choć trochę brakuje mi truskawek, bo to one są dla mnie owocem najbardziej kojarzącym się z latem, jednak wiśnie czy porzeczki póki co skutecznie mi je zastępują :P 

Ostatnio udało mi się kupić jeżyny, które nie są w masowej sprzedaży w mojej okolicy niestety, więc ich widok na bazarku bardzo mnie ucieszył :) Z ich udziałem powstała właśnie dzisiejsza śniadaniowa owsianka budyniowa, skutecznie ukryta pod dodatkową porcję owoców. Wcześniej oczywiście jadłam przedśniadanie - morele i pierwsze w tym roku papierówki. Obiad składał się z ugotowanej wcześniej mieszaniny warzyw z przyprawą curry i mleka kokosowego, ryżu oraz bobu. Na podwieczorek pożarłam arbuza wprost ze skórki, a na kolację znowu utylizowałam lodówkowe resztki - odgrzałam zupę botwinkową z czerwoną soczewicą oraz zrobiłam surówkę z wszystkich warzyw jakie miałam w domu :) 

PRZEDŚNIADANIE (140kcal)
  • papierówka i 5 morelek

wtorek, 4 sierpnia 2015

Letnie pancakes z jagodami


Bardzo lubię lato m.in za jagody. Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu w wakacje jeździłam bardzo często do lasu i zbierałam spory pojemniczek tych pysznych owoców. Potem robiłam z nich placki, jagodzianki lub dodawałam do jaglanki i powstawała taka fajna, fioletowa mikstura. W następnych latach zewsząd słyszałam jaki to las jest niebezpieczny i ile kleszczy w nim oczekuje tylko na to, żeby zarazić mnie boleriozą, więc zaprzestałam wycieczek na jagodobranie :P Teraz do lasu jeżdżę tylko na rowerowe przejażdżki, więc bardzo się cieszę, że jagody można kupić :)

Jagody bardzo lubiłam także w naleśnikach, które jadłam chyba codziennie w dzieciństwie podczas pobytu na nartach w Krynicy Górskiej. Naleśniki te były ogromne, wypełnione po brzegi jagodami i posypane cukrem pudrem i zawsze będą mi się kojarzyć z Krynicą (podobnie jak najlepsze lody jakie w życiu jadłam - jeśli będziecie kiedyś latem w tym mieście, obowiązkowo ustawcie się w długą kolejkę, bo warto czekać !!). Dzisiejsze placki trochę przypominają tamten smak, lecz bardziej kojarzą mi się z jagodziankami... Dodany do ciasta olej kokosowy nadał im lekko kokosowego aromatu, który wg. mnie wspaniale komponuje się z jagodami. Ciasto składa się ze zmielonych płatków owsianych, mąki jaglanej i dyniowej, więc można powiedzieć, że to zdrowe i wartościowe śniadanie :) Placki zazwyczaj polewam syropem klonowym, ale tym razem użyłam trzcinowego cukru pudru - wyszły przepyszne, puchate i mocno jagodowe :)

niedziela, 2 sierpnia 2015

Ulubieńcy lipca 2015

Lipiec się skończył, więc z lekkim opóźnieniem przedstawiam ulubieńców tego miesiąca. Na pewno upłynął mi on pod znakiem owoców, które każdego dnia dodawały mnóstwo radości mojemu życiu - zawsze przyjemniej się wstaje z myślą o pysznym, owocowym śniadaniu :) 

Ale zacznę standardowo od czekolad... Kilka ich zjadłam w tym miesiącu, ale większość wystąpiła już w ulubieńcach, więc do ulubieńców lipca trafiają takie, nieopisywane wcześniej egzemplarze:

1. Czekolada gorzka ALCE NERO 71%

Dostałam ją w ramach współpracy ze sklepem ze zdrową żywnością SMAKOSZ, a wcześniej w żadnym sklepie jej nie widziałam... W składzie zawiera masę kakaową, cukier trzcinowy (28%), tłuszcz kakaowy i wanilię, a wszystkie te składniki są ekologiczne. Kakaowiec używany do jej produkcji, wg. opisu na opakowaniu (niestety po włosku, a dodatkowo naklejka z polskim opisem zawierająca wartość odżywczą i skład skutecznie zakleiła trochę oryginalnego opisu) pochodzi  z małych gospodarstw Ameryki Południowej. O odmianie użytego kakaowca nic nie napisano, chyba że ja nie widzę... 

W smaku jest mocno czekoladowa, czuć w niej kakaową głębię, ale coś mi się wydaje, że wersja 80% smakowała by mi jeszcze bardziej. Patrząc na opakowanie i opis wierzchni spodziewałam się trochę bardziej gorzkiego smaku, aczkolwiek jest on adekwatny do zawartości kakaowca - nie można przecież oczekiwać od 71% czekolady smaku charakterystycznego dla prawie niesłodkich tabliczek 90+. Po analizie porównawczej mogę chyba stwierdzić, że poziom słodkości jest podobny od 70% czekolady surowej opisywanej w ulubieńcach czerwca, aczkolwiek jak jadłam ją oddzielnie to wydawała mi się bardziej słodka... Zapach czekolady wskazuje na jej naturalną kakaowość połączoną z lekką słodkością. Łatwo się ona łamie, nie trzaskając przy tym zbytnio i bez problemu można ją podzielić na wyznaczone prostokąty. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...