Jakiś czas temu wpadłam na pomysł, aby raz w tygodniu (i chyba będzie to właśnie czwartek) zamieszczać na blogu recenzję jedzenia. Chciałabym, aby recenzowane produkty choć trochę zahaczały o świat zdrowego odżywiania i będę starała się wybierać takie, których nigdy wcześniej nie jadłam - żeby odkrywać ich smak od początku i nie sugerować się wcześniej zakorzenionymi odczuciami, ale nie są to warunki konieczne. Musicie wiedzieć, że mój smak jest nieco spaczony, ale mam nadzieję, że nie aż tak bardzo, żeby nie móc pisać recenzji na blogu. Zresztą, opinii o produkcie może być tyle, ile testujących go osób, więc jedynym wyjściem, aby z pełną świadomością wypowiadać się na temat jakiegoś smaku, jest osobiste spróbowanie :)
Moja pierwsza recenzja dotyczyć będzie deseru sojowego o smaku gorzkiej czekolady firmy ener Bio, który kupiłam już jakiś czas temu w Rossmannie i który, jak większość produktów w moich zapasach, musiał swoje odleżeć. Na decyzję o konsumpcji wpłynęła data ważności, choć jestem pewna, że nawet ją przekroczywszy, produkt nie straciłby nic na smaku i nie stanowiłby zagrożenia dla zdrowia i życia - jak wiadomo cukier, który jest w nim obecny, to jedna z najlepszych substancji konserwujących.
Deser dostępny jest tylko w opakowaniu zbiorczym, zawierającym cztery, bardzo przyjaźnie wyglądające, 125g pojemniczki z sojową pysznością. Skład prezentuje się następująco: woda, cukier trzcinowy, ziarna soi (7%), skrobia ryżowa, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu (4%), sól morska, substancje zagęszczające: guma guar i karagen. Deser tej firmy jadłam pierwszy raz we wtorek, jako dodatek do bardzo późnej kolacji złożonej z kanapek z wege pasztetem, aby zrównoważyć poziom cukru i soli w posiłku. Jadłam go także wczoraj, bardzo wnikliwie analizując smak na potrzeby bloga.
Po otwarciu jednego z opakowań, moim oczom ukazał się idealnie gęsty deser, o charakterystycznej dla gorzkiej czekolady barwie, więc ktoś odpowiedzialny za skład wiedział, że 4% dodatek kakao będzie idealny, aby taki kolor osiągnąć. Zapach jest lekko kakaowy i jak na tak ekstremalnie "wysoką" zawartość kakao przystało, nie bucha z opakowania po otwarciu, ale jest wyczuwalny, nie jest sztuczny ani chemiczny. Deser ma cudowną konsystencję przypominającą mało gęsty, ugotowany na mniejszej niż zaleca producent ilości mleka budyń, co wynika zapewne z użytej skrobi i zagęstników - ekologicznych i należycie spełniających swoją rolę.
Jeśli chodzi o smak, spodziewałam się cukrowego ulepka, ale bardzo miło się zaskoczyłam - deser wcale nie był przesłodzony, a słodkość była idealnie wręcz wyważona. Trochę mnie to zdziwiło, bo 11 g, czyli 2 łyżeczki cukru w kubeczku to sporo jak na deser o takiej pojemności. Obecność sojowego smaku jest ledwie wyczuwalna, ale po połknięciu i głębszej analizie wyczułam w nim lekką gorzkość, charakterystyczną dla niedokładnie wypłukanej, ugotowanej kaszy jaglanej. Jednak pierwsze co nasunęło mi się na myśl jedząc deser, to podobieństwo smaku i konsystencji do dolnej części dwuwarstwowych deserów z pianką, które w wersji waniliowej często kiedyś jadłam. Według mnie, deser pod względem smaku i konsystencji bardziej przypomina produkt mleczny, niż jego sojowy zamiennik. Nie spodziewałam się, że będzie on tak dobry i mogę tylko żałować, że nigdzie, poza zdjęciami w internecie, nie widuję wersji waniliowej.
Jeśli chodzi o wartości odżywcze, to raczej nie jest to wybitnie prozdrowotny produkt, ale niezdrowym także nie można go nazwać. Nie zawiera glutenu i laktozy (wg. składu, bo na opakowaniu podkreślono jedynie brak laktozy) i w obliczu coraz częściej nawiedzających ludzkość chorób wymuszających ograniczenia dietetyczne, może idealnie zaspokoić głód na słodki produkt mleczny, jeśli tylko ktoś nie jest uczulony na soję. Odpowiedni jest także dla wegetarian i wegan, a cena, zwłaszcza promocyjna, w porównaniu do wygórowanych cen produktów sojowych, jest całkiem przystępna.
Wartość odżywcza 1 opakowania: 103kcal, 2,8g tłuszczu, 17g węglowodanów (w tym 11,1g cukru), 5g białka, 1,6g błonnika i 0,18g soli
Cena: 8.99zł za 4 opakowania (125g każde), w promocji 6.99zł
Miejsce zakupu: Rossmann
Jedliście te desery? A może macie jakieś swoje ulubione produkty tego rodzaju ? :)
O i fajny cykl rozpoczęłaś :) Jesteśmy ciekawe Twoich produktów :)
OdpowiedzUsuńDeser pierwszy raz chyba widzimy a przecież półki w Rossku ze zdrową żywnością odwiedzamy bardzo często :P Sam deser faktycznie wygląda jak taki dość rzadki budyń ale nas taka konsystencja nie odrzuca. Co do smaku nawet potrafimy sobie go wyobrazić i sądzimy, że pewnie i nam by zasmakował. A skład? jak to skład takich deserków :P
Mam takie wrażenie, że on nie w każdym Rossku jest. I może gdzieś istnieje waniliowy, a ja o tym nie mam pojęcia :D
UsuńCieszę się, że napisałaś akurat o tym produkcie. Szczerze mówiąc, nigdy go nie widziałam (nie przyglądam się działowi z produktami spożywczymi), a chciałabym go porównać z jedzonym gorzkoczekoladowym Alpro. Kupię go na pewno, zważywszy na niższą cenę względem konkurencji oraz to, że nie jest obleśny jak Valsoia. Cieszy mnie również fakt, że zabierając się za recenzje, zdjęcia robisz bardzo ładne, ale przy zachowaniu własnego stylu i pomysłu, nie powielając tego, co już jest. Cenię osoby, które szukają swojej drogi.
OdpowiedzUsuńZ Valsoi nie jadłam, więc nie porównam - a może dla Ciebie i ten będzie obleśny, choć moim zdaniem nie powienien, bo smakuje przyjaźnie :)
UsuńDziękuję za Twoją opinię i miłe słowa:) Do swoich zdjęć akurat mam wiele zastrzeżeń, ale póki co ja i mój aparat nie potrafimy robić lepszych :P
Jeśli miałabym polecić jakieś deserki to zdecydowanie obledny i mega gęsty kokos od NaturGreen i te od Danival (rzadsze) np. kasztan i jabłko albo gruszka z kakao.
UsuńZ NaturGreen mam wanilię w szafie, a ten kokos brzmi obłędnie :D
UsuńTakie z owocami to już trochę inna kategoria i ja raczej za takimi nie przepadam, nie wiem w sumie dlaczego...
Ubóstwiam czytać recenzję produktów których nigdy nie jadłam - nie wiem dlaczego tak mam, a Ty świetnie piszesz :) Teraz będę uwielbiać Twojego bloga nie tylko za jadłospisy, przepisy i ulubieńców, ale też za recenzje :) Więc czekam na następną :P
OdpowiedzUsuńDeseru nigdy nie jadłam i pewnie nie kupię, ale teraz wiem, że taki istnieje :)
Ola
Dziękuję za bardzo miły komentarz :)
Usuń"Nie jadłam, ale myślę,że na szybką przekąskę nada się dużo lepiej niż podobne szybkie budynie czy jakieś mleczne deserki, które zawierają 4 linijki składu.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :)
UsuńDeser wygląda bardzo smakowicie :) mam pytanie, czy wrócisz do wstawiania jadłospisow? Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńTak, jutro dodam jadłospis.
UsuńDziękuję i wzajemnie :)
Rewelacyjny pomysł z tymi recenzjami :) Jestem za jak najbardziej ;) I na pewno nie masz "spaczonego" smaku :) Każdy odbiera smaki inaczej i to jest normalne :)
OdpowiedzUsuńCo do deserku to nie jadłam - jadłam kiedyś deserek od Alpro i ten o smaku gorzkiej czekolady mi niespecjalnie smakował a o smaku czekolady był ok. Jednak ogólnie nie przepadam za tego typu deserkami w ogóle zauwazyłam ze soja mi szkodzi.
PS A żadnej skali ocen nie umieszczasz? :)
Ja soję lubię, więc i wyroby z jej udziałem w większości mi smakują :)
UsuńNarazie nie, ale pomyślę nad tym :)
Każdy lubi co innego :) Tak czy owak fajnie poznać opinie innych :)
Usuń.........
Ja jakoś nie czuję potrzeby kupowania tych past - kupiłam bo była przeceniona :) Podobno ta z buraczkami jest nieciekawa w smaku i smakuje "ziemiście" - takie opinie ma w grupie co jedzą polscy weganie (na facebooku). Jaka jest prawda ? Nie wiem ;)
JA kupiłam na przecenie :)
UsuńTak po zdjęciu myślę - kurczę widziałam, kurczę tylko gdzie? I fakt w Rossmannie, ale chyba odkładałam za każdym razem patrząc na zawartość cukru, chociaż jest wyjątek (Alpro deserek o smaku ciemnej czekolady), gdzie cukru też jest sporo, ale i tak czasem(no może raz na ruski rok) kupuję. :D
OdpowiedzUsuńSuper, że taki cykl recenzyjny rozpoczynasz! :D
Jestem jak najbardziej za :-) nie jadłam jeszcze tego deserku, nawet nie wiem czy go widziałam :-) ale lubię takie deserki zjeść od czasu do czasu :-)
OdpowiedzUsuńEnerBio jest na fali popytu na podobne artykuły i wciska coś zawierające 7 % ziaren soi jako produkt "sojowy". Już nawet w kotletach z McD jest 48 % mięsa :P Chyba wolałabym po prostu ugotować sobie budyń, jednak od czasu do czasu wiadomo, że można sięgnąć po coś takiego :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak z mlekiem sojowym - też ma ok. 10% soi...Chyba wszystko sojowe tak ma :D
UsuńLepiej się nie zastanawiać co w tych kotletach z McD jest poza tym mięsem, jeśli ktoś je jada - tu przynajmniej skład jest podany :D
A budyń to i ja muszę w końcu ugotować :)
Czekałam na tą recenzję aż pojawi się na zaprzyjaźnionych blogach :D I proszę, jest u Ciebie! Super, że będziesz umieszczać recenzje różnych produktów, mam nadzieję, że tych wybitnie zdrowych będzie jak najwięcej :D
OdpowiedzUsuńTen sojowy deserek kusił mnie już od dawna, ale zawsze rozmyślałam się na myśl obecności cukru na 2 miejscu :( Mimo wszystko apetycznie wygląda i może w końcu zdecyduje się na jego zakup (jak będzie w promocji ;)) :P
Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej recenzji :)
No ja akurat aż takim wielkim wrogiem cukru nie jestem, więc mi on nie przeszkadza, choć mocno słodkich produktów nie lubię.
Usuń"Aż taki wielki wróg cukru" to trochę złe określenie w stosunku do mnie. To prawda, że nie jestem miłośniczką najzwyklejszego cukru białego czy trzcinowego. Mam świadomość co niesie ze sobą spożywanie tego produktu w nadmiarze, a taki deserek jest tak na prawdę zbędny w diecie. Może stanowić jedynie urozmaicenie jadłospisu co niektórych osób, np. zdrowych, nie zwracających aż tak dużą uwagę na to co jedzą. Ja takie rzeczy omijam, co nie oznacza, że nie zalecałabym go w niektórych jednostkach chorobowych (oczywiście w bezpiecznych granicach).
UsuńA jak Ty nie masz zbyt wiele do zarzucenie cukrowi, to smacznego. To twój wybór.
Też mam świadomość co niesie ze sobą nadmiar cukru w diecie, ale mimo wszystko go nie unikam i bardziej boję się nadmiaru w diecie białka niż cukru i węglowodanów ogółem - tak to już jest, że każdy ma jakieś swoje dietetyczne przeświadczenia :D No i bardziej niż cukier przeraża mnie syrop z agawy i słodziki, a cukru zwykłego nie jem aż tak dużo - być może kiedyś mi zaszkodzi, ale póki co, jeśli chodzi o metaboliczne sprawy, wszystko u mnie w porządku.
UsuńNiestety, lubienie słodkich rzeczy odziedziczyłam po mamie, choć ją ciężko pobić w tej dziedzinie - dla niej nic nie jest za słodkie ;)
Tak, obawę dotyczącą dużej ilości białka w diecie zdążyłam już u Ciebie zauważyć. O węglowodanach pierwsze słyszę. Dobrze, że z tłuszczami sobie radzisz.
UsuńNo widzisz - Ty wolisz cukier, a ja zamiast cukru wybrałabym syrop z agawy. A jeżeli chodzi o słodziki, to w dzisiejszych czasach jest już coraz lepiej z wyborem różnych substancji słodzących. Niestety parę lat temu to słodziki dawały głównie słodki smak w diecie osób chorych na cukrzycę. A i polecam zajrzeć sobie w rozporządzenie Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością. Piszą o przeprowadzonych badaniach, które negują jakoby słodziki (bodajże aspartam) miały powodować schorzenia, o których wcześniej się je posądzano, oczywiście warto zaznaczyć, że wszystko w granicach rozsądku i dawkach zalecanych.
Z tłuszczami sobie radzę - najbardziej lubię orzechy i awokado :)
UsuńO syropie z agawy zbyt wiele się naczytałam i zdecydowanie wolę cukier (a jeszcze bardziej syrop klonowy lub miód :))
Znam to rozporządzenie, ale wiesz - zależy co się bada i co się ocenia. I nie mówię, że słodziki są szkodliwe w granicach rozsądku, ja po prosu wolę coś posłodzić cukrem trzcinowym. Prawdę mówiąc, to nawet nie wiem jak te słodziki smakują...
Z tym się zgodzę, miodzik i syrop klonowy jak najbardziej na TAK.
UsuńJeżeli nie masz problemów ze zdrowiem, z gospodarką węglowodanową to pewnie, że lepiej posłodzić czymś naturalnym (tudzież cukier) niż chemicznym (słodzik). Kwestia wyboru i postrzegania co niektórych rzeczy. A jeszcze jak się uważa na ilość to już w ogóle. I bardzo dobrze, że nie wiesz jak smakują słodziki, lepiej dla Ciebie, nic nie tracisz ;P
Bardzo mi się podoba pomysł z recenzjami :) A deserek wygląda całkiem fajnie i z przyjemnością bym spróbowała, ja bym się raczej nie bała, że dla mnie będzie za słodki :D
OdpowiedzUsuńsmacznyrezultat.blogspot.com- klik!
Za słodki może być, ale 125g da się zjeść bez ryzyka śpiączki cukrzucowej :)
UsuńNie wiem czemu, ale nie kuszą mnie tego typu "wynalazki".
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł z recenzjami. Czekam na kolejne :)
I jakiś dzienny jadłospis by się przydał! :D
Jadłospis będzie jutro :)
UsuńO rany! Ale cieszy mnie Twoja recenzja! A raczej cykl, który rozpoczęłaś! Ach moja krew :D Teraz każdy czwartek stanie się piękniejszy :D A zdjęcia są prześliczne :3 Tego deseru nigdy na oczy nie widziałam. Ale marzę spróbować tych od Alpro. Mam nadzieje, że w końcu dorwę je w jakiejś promocji ^^ Co do słodyczy z rossmanna... mam awersje do tych typowych z sieci sklepu... batony smakują jak kostki rosołowe :<
OdpowiedzUsuńDziękuję za tyle miłych słów :)
UsuńA które batony jadłaś? Mi np. bardzo smakowały te z orzechami ziemnymi czy żurawina z tej serii :) Innych typowo rossmannowskich nie jadłam.
No co ty, aż tyle miłych? Ja nie wiem, powinnam bardziej się gryźć w język bo ludzi będę odstraszać :)
UsuńJa niestety aż się krzywię na samo wspomnienie: http://src.discounto.de/pics/Angebote/2011-05/127302/150850_bleib-gesund-Fruchtschnitte-Beere_xxl.jpg - jakiś taki owocowy, ale nie wiem czy koniecznie ten smak oraz : http://devtestrossnet1v.rossnet.pl/GalleryImages/Photos2/30-05-14/thumb31_10080457.png .... brrrr....
Zgadzam się ze Szpilką co do tych batoników:(
UsuńJadłam chyba ten pierwszy, ale smaku nie pamiętam kompletnie :D Teraz już raczej nie kupię żadnego z nich :) Polecam za to takiego: http://www.rossmann.pl/Produkt/enerBiO-baton-z-orzechami-ziemnymi-33-g,285845,6604,6589 (czasem bywa w promocji :D) i jeszcze wersję z żurawiną ;)
Usuńcieszę się, że to nie tylko moje odczucia Sandro :) Dziękuję za wstawienie się ^^
UsuńPewnie nie pamiętasz, bo nie był warty uwagi :) Nie jadłam, ale obiecuję Ci, że na pewno go kupię jak będę następnym razem w Rossmannie, może nie do recenzji bo nie wyrabiam z ich pisaniem, ale jako przyjemność samą dla siebie, na pewno <3
Być może, albo dlatego, że nie zwracałam kiedyś zbytnio uwagi na smak, ale jeśli by mnie odrzucił, to bym zapamiętała :)
Usuńw każdym razie nie powtarzaj tych doświadczeń :)
UsuńWłaśnie przed chwilką zjadłam ostatni, mi baaaardzo smakował :) Magda
OdpowiedzUsuńCiekawe czy by mi posmakował, nie jadłam nigdy takich deserków :)
OdpowiedzUsuńJestem jak najbardziej za takimi postami! Chyba wiesz, że je uwielbiam? ;) Tak samo jak jadłospisy! Bardzo cieszę się, że napisałaś o tym deserku. Właśnie planowałam go kupić, bo kusi, a cena nawet w miarę.
OdpowiedzUsuńTobie powinien smakować :)
UsuńJestem bardzo ciekawa, Alpro uwielbiam, ciekawe czy jest podobny, no i cena niższa :)
OdpowiedzUsuńSklad rzeczywscie slaby :( teraz wiem, ze nie kupilabym go. No i kubeczki male :p. Jadlam tego typu deser, czekoladowy alpro, ktory mi akurat posmakowal, ale to chyba inna bajka ;)
OdpowiedzUsuńSkład nie jest aż taki zły :D
UsuńCzekoladowego Alpro nie jadłam (waniliowe bardzo lubię), ale wydaje mi się że będzie podobny - mam nawet takie w zapasach :)
Już się nie mogę doczekać kolejnych czwartków!
OdpowiedzUsuńJeżeli cukier świetnie konserwuje to jestem zakonserwowana na amen ;)
Nigdy nie jadłam tego deserku, chociaż kusi pięknym opakowaniem, cena jest trochę powalająca jak za taką ilość.. Nie wątpię, że musi być pyszny :)
Ja chyba też jestem całkiem nieźle zakonserwowana :P
UsuńCena faktycznie nie jest niska, ale biorąc pod uwagę np. produkty Alpro, to jest całkiem ok...
Widziałem te deserki. Zawsze kusi mnie, żeby je w końcu kupić. Szkoda, że mają tyle cukru w sobie... Kiedyś jadłem waniliowy od Valsoi, ale nie zachwycił mnie tak mocno, żeby kupić go ponownie.
OdpowiedzUsuńW Polsce nie ma wszystkich produktów marki Rossmann, jak na przykład w niemieckim.
Masz bardzo ładny kolor na paznokciu. Lakier z keratyną? :D
Od Valsoi nie jadłam jak dotąd i trochę mnie on ciekawi po recenzji u Olgi - jeśli dobrze pamiętam, to Olga wyczuwała w nim "ciekawe" nuty smakowe :D
UsuńDziękuję. Sprawdziłam z ciekawości skład i wydaje mi się, że nie ma w nim keratyny, choć skład jest pokaźny i mogę nie widzieć... To lakier essie, jeśli coś Ci to podpowie.
Czytałem tę opinię o ,,ziemniakach". :D
UsuńNa składzie kosmetyków trochę się znam, ale lakierów nie używam, więc nie znam składu. Jeżeli chcesz sprawdzić, to możesz podesłać skład. Z chęcią pomogę. :)
Na składzie kosmetyków też się tyle o ile znam, ale nigdy nie zastanawiałam się nad składem lakierów do paznokci, tym bardziej, że nie jest on wypisany na wierzchu. Essie lubię za kolory, trwałość i łatwość nakładania, a keratyny w składzie nie widzę...
UsuńNie wiesz czy książki, o których wspomniałaś w poprzedniej notce można wypożyczyć w bibliotece? Coś mi się nie wydaje, żeby mieli taką tematykę, ale w sumie spytać nie zaszkodzi. Tylko weź tu wytłumacz mięsożercom, ze mięso wcale nie jest takie zdrowe. Szkoda jednak, że nie mogę jeść nawet kurczaka. Ale nie, to przecież idealne pożywienie. -,-" Pomińmy fakt, ze teraz nic nie ma w 100% zdrowego.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, ze to Twoja pierwsza recenzja. Deserów nie widziałam, ale chętnie bym wypróbowała. Nie są tanie, nawet w promocji.
Nie mam pojęcia, nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam w bibliotece :/
UsuńDla niektórych kurczak to wcale nie mięso (bo te, że ryby nie są uważane za mięso to norma, mam wrażenie :P). To prawda, że teraz nie ma nic zdrowego (chyba, że na eko ziemi wyhoduje się eko zbiory), ale wydaje mi się, że niewiele jest w obecnych czasach bardziej niezdrowych produktów niż kurczaki.
Tak, to pierwsza recenzja (pisałam o tym we wstępie :P). Niestety, sojowe produkty nie są tanie, co nie jest normalne wg. mnie :/
Chętnie pijam roślinne mleka, ale deserów jeszcze nie próbowałam. To zdjęcie z deserem na łyżeczce jest baaaaaaaaaaaardzo apetyczne :)
OdpowiedzUsuńTakie desery to nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńchyba przejdę na cukrowy detoks :P
Dobry pomysł z takimi recenzjami, jestem za! :D
OdpowiedzUsuńPamiętam, że jadłam kiedyś te deserki z Rossmanna i w sumie zasmakowały mi. A cena też nie była taka zła, więc na plusik. :D
super! będą recenzje! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że natrafiłam na Twoją recenzję, bo ostatnio zauważyłam w Rossmanie ten deser, ale ostatecznie nie wzięłam go ze sobą do domu, muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńSuper piszesz! Uwielbiam, gdy artykuł sprawia, że robię się głodny – wówczas jestem przekonany o kunszcie autora, a sam produkt – bardzo ciekawy!
OdpowiedzUsuń