Dawno nie dodawałam jadłospisu, więc chyba najwyższy czas to zmienić ;) Teraz już notki powinny pojawiać się częściej (kuchnia już prawie funkcjonuje :P), choć muszę lepiej się zorganizować i więcej gotować w weekendy, bo w ciągu tygodnia nie mam kompletnie czasu. Moje menu ostatnio często jest "bez ładu i składu", ale będę starać się raz w tygodniu dodawać wegański jadłospis (może niekiedy wegetariański), co z pewnością zmotywuje mnie do zdrowszych wyborów żywieniowych :) A poza tym, to miło jest przeczytać, że komuś brakuje moich notek - to dodatkowa motywacja do większej aktywności blogowej :)
A wracając co tematu notki, to dziś jadłam takie oto dania...
A wracając co tematu notki, to dziś jadłam takie oto dania...
ŚNIADANIE (660kcal)
Wiem, że miseczka nie jest zbyt okazała, ale śniadanie jadłam poza domem, a ładniejsza miska do owsianki na wynos jest dużo cięższa niestety i zabieram w niej tylko owsianki gotowane :P A dziś jadłam widoczną poniżej miksturę.
- 4 łyżki płatków owsianych wymieszane z tofu (90g) zblendowanym z 3 łyżkami mleka sojowego (wcześniej płatki zalałam niewielką ilością wrzątku), łyżeczką otrębów gryczanych, łyżeczką rodzynek i mieszanką namoczonych orzechów (włoskie, nerkowce, pestki słonecznika, 1 brazylijski - łącznie 20g), połową dużego banana (część w środku), a na wierzchu poza bananem znajduje się suszona figa, łyżka domowej granoli i łyżka suszonej czarnej porzeczki
- do tego zjadłam kawałek (10g) czekolady 85% kakao
- koktajl z pozostałej połowy banana (banan łącznie ważył 160g), 2 małych pomarańczy, garści jarmużu i łyżeczki siemienia lnianego
OBIAD (450kcal)
- kasza gryczana niepalona (50g) z warzywami - gotowanymi brokułami, fasolką, kalafiorem i brukselkami, marvitkami (pozostałość z dnia poprzedniego), ugotowanym burakiem, papryką, ogórkiem konserwowym, ciecierzycą; kaszę i warzywa gotowane polałam łyżką oleju lnianego i posypałam przyprawą - suszone pomidory - czosnek - bazylia
PODWIECZOREK (393kcal)
- duże jabłko
- chałwa (zjadłam niecałe 1/4 opakowania, czyli ok. 45g)
KOLACJA (504kcal)
Miałam zjeść jaglankę w wersji słodkiej (nawet mam ugotowany zapas kaszy :P), ale przecukrzyłam się chałwą i czułam niedobór warzyw, a poza tym wróciłam w miarę wcześnie do domu, więc miałam czas na ugotowanie czegoś bardziej wypasionego i tak powstała przepyszna jaglanka z warzywami :) I fajnie jest robić zdjęcie kolacji jak jest jeszcze dosyć widno (jadłam ją ok. 20.20), bo zdjęcia w sztucznym świetle to mi wychodzą masakryczne :P
- kasza jaglana (50g) z warzywami (pietruszką, papryką, fasolką szparagową, cukinią, kukurydzą, jarmużem i cebulą) i czerwoną soczewicą + łyżka przecieru pomidorowego i olej rzepakowy, a całość posypałam łyżką płatków drożdżowych.
A po kolacji wypiłam kawę jęczmienną z dodatkiem mleka sojowego i połowy łyżeczki cukru trzcinowego, bo jednak brakowało mi trochę czegoś słodkiego ;)
RAZEM: 2272kcal
BIAŁKO: 88.8g
WĘGLOWODANY: 371,4g
TŁUSZCZ: 70,3g
BŁONNIK: 68g
Ile jedzenia :o Wow :D
OdpowiedzUsuńJak Ty sobie obliczasz to zapotrzebowanie an poszczególne rzeczy? Masz to w głowie wszystko ? czy korzystasz z jakiejs pomocy?
Wpisuję wszystko na stronę cronometer.com i samo się wylicza :P
UsuńBardzo fajny jadlospis. Jak dla mnie troche malo bialka, ale wiem, ze nie jesz tego pochodzenia zwierzecego.
OdpowiedzUsuń88g to mało białka ?? Wg. mnie to bardzo dużo, a ja staram się nie przebiałczać :P
UsuńJem białko pochodzenia zwierzęcego także, głównie w postaci jajek ;)
Zgadza się, wyrabiasz dzienną dawkę i super, bo jest zróżnicowanie. Mówię właśnie, że "jak dla mnie" :)
UsuńBardzo lubię te jadłospisy! Sporo inspiracji, a takie pomysły 'na wynos' teraz bardzo mi się przydadzą :) I chętnie zobaczę jakiś jadłospis wegetariański :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa z tym jadłospisem, jak dla mnie bomba :) !
OdpowiedzUsuńWypasiona kolacją, muszę zrobić taką kaszę:)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem weganką, ale uważam, że jak się zdrowo i smacznie komponuje posiłki to można polubić weganizm i może on się stać nowym stylem życia. Z przyjemnością inspiruję się wegańskimi przepisami. A Twoje śniadanko z wielką chęcią zjadłabym dziś sama (tym bardziej, że jestem jeszcze przed śniadaniem). Pysznie i zdrowo, no i 5 posiłków dziennie, sama też tak jadam. Pozdrawiam cieplutko i miłego weekendu życzę :)
OdpowiedzUsuńCo do ilości posiłków to u mnie jest z tym różnie, ale staram się jeść 5 ;)
UsuńPycha! Uwielbiam Twoje jadłospisy :)
OdpowiedzUsuńtęskniłam za tymi wpisami! :*
OdpowiedzUsuńCiesze się, ze wracasz i to jeszcze z klasą i w wielkim stylu :) Brakowało nam tutaj Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńCodo ajvaru to nie tylko smakuje z chlebem :) Idealnie pasuje do farszu do naleśników(ostatnio robiłam z brokułami i suszonymi pomidorami), sos do pizzy :) Na kanapce lubię w połączeniu z suszonymi pomidorami lub ogórkiem kiszonym :) Słoiczek zjadam w trzy :) Pasta obecnie zastępuje mi pomidory z marketów po których zauważyłam krosty na czole ;/ Kupiłam sobie cztery słoiczki i już mam jeden :) Na forum dziewczyny pisały ze wykorzystują go do marynaty :)
UsuńPomidorów z marketów to unikam i jem je bardzo rzadko (prawie w ogóle), ale już smakują mi te polskie, które pojawiają się na bazarkach i jem coraz więcej. No i zauważyłam lekki wysyp na brodzie, z tym, że w zeszły weekend jadłam dużo zielonych ogórków, podejrzewam, że bardzo "pędzonych", więc nie wiem na 100% od czego to :P Ale w tygodniu też jadłam pomidory i póki co skórę mam w dobrym stanie i dlatego wydaje mi się, że to te ogórki sprawiły :P A co do ajvaru to nie mam kiedy iść do lidla, ale pewnie i tak już go tam nie ma :P
UsuńJa teraz staram się unikac takich warzyw bo tak na prawdę to nie ma pewności co w nich do końca siedzi :) Nie wiem jakie ogórki jadłaś ale mi po tych szklarniowych też wyrzuciło krosty :/ Jadłam parę dni temu gruntowe i nic takiego nie było...
UsuńCo do ajvaru to jeśli nie wykupili to będzie a z tego co wiem to jest nim małe zainteresowanie ;)
Niestety, jak się nie ma swoich warzyw to nigdy nie można być pewnym co w nich siedzi, a na pewno siedzi wiele niechcianych substancji, bo ludzie "wzbogacają" uprawy jak tylko się da ;P A te pomidorki co u nas są na rynku smakują prawdziwie pomidorowo :)
UsuńJA już nie mogę doczekać się tych z ogródka ;) na razie to mam tylko 3kg szpinaku :)
UsuńJa najbardziej to czekam na truskawki i borówki (truskawki z bazarku, a borówki mamy w swoim ogródku) :)
UsuńWeź mi nie wspominaj o truskawkach ;P KOCHAM JE :) Mogłabym być na diecie truskawkowej.. jadłabym truskawki i ganiała do WC bo sa moczopędne :P
UsuńNaleśnik to czysta improwizacja ;) Dziękuję za uznanie ;)
Jak nadejdzie sezon, to u mnie kilogram dziennie to minimum, więc problem moczopędności nie jest mi obcy :):)
UsuńJa to pewnie zjem wszystkie a ogródka.. na bazarku nie chcę kupować bo Ci co sprzedają to pryskają je.... Kiedyś kupowałam truskawki i pani do woreczka sypnęło się o 20g wiecej truskawek niż chciałam to zabrała kilka i w rezultacie jak w domu sprawdziłam wagę to miałam mniej niż chciałam (a zapłaciłam normalnie)... Strasznie skąpią.. no ale może to tylko ta pani taka była..
UsuńJa będę kupować dopóki tylko będą, nie zważając na opryski, bo to moje ulubione owoce :)
UsuńJa muszę uważać bo genetycznie mam skłonność do nowotworów i raków .. muszę patrzeć co jem bo to moze sie dla mnie źle skończyć :(
UsuńJa też jestem trochę obciążona... Poza tym myślę, że obecne w truskawkach polifenole w pewnym stopniu równoważą szkodliwe działanie pestycydów :P No i ja bez owoców nie wyobrażam sobie życia, a wszystkie na pewno są pryskane.
UsuńA pomidory marketowe Cię nie martwią pod tym kątem (bo chyba Ty całą zimę je kupujesz, prawda ?) ?
A poza tym to uważam, że jak nie obciążam organizmu mięsem i ograniczam produkty mleczne, to i tak wiele robię dla zdrowia i owoców czy warzyw (też na pewno pełnych oprysków :P) nie będę już ograniczać :)
Kupuję ale nie jem ogromnych ilości - w większości je mama ;) No i nie mam po nich żadnych dolegliwości ani nic z tych rzeczy... Nie pozostaje nic innego jak takie truskawki kupić i zobaczyć jak organizm zareaguje bo reaguje szybko.. kiedyś kupiłam marketowe to na następny dzień miałam krosty na czole ;/ A truskawki kocham - jestem od nich uzależniona :) Szkoda ze na wsi już nie mamy - jak mieliśmy to ogromne ilosci
UsuńMarketowe to przeważnie są z importu, to muszą być znacznie bardziej pryskane żeby przetrwały podróż, a dodatkowo poleżały kilka dni w nienaruszonym stanie...Ja jeszcze nigdy truskawek z supermarketu nie jadłam i zawsze cierpliwie czekam na polskie ;)
UsuńJa jadłam tylko raz bo skusił mnie zapach.....ale polskie najlepsze i nie maja sobie równych :)
UsuńDo tofu chyba się nie przekonam nigdy ,reszta super.
OdpowiedzUsuńNo nareszcie :)
OdpowiedzUsuń1. Takie miksturki na śniadanie są wręcz idealne! W pojemniczku musi być wszystko to co się lubi i wymieszane xD
2. Jarmuż ostatnio nam posmakował i użyłyśmy go do wypieku (który pojawi się w przyszłym tygodniu) :)
3. Obiadek jest tak kolorowy, że człowiek od razu czuje się lepiej jak już tylko na niego patrzy :D
4. Tą chałwę widziałyśmy w PiP i zastanawiałyśmy się czy jest dobra. Musimy też ją kupić.
5. Taka kolacja to jak drugi obiad :D Pyszna mieszanka :D
2. Jestem ciekawa tego jarmużowego wypieku :)
Usuń4. Chałwa jest bardzo dobra i zapewne pojawi się w ulubieńcach maja ;P
5. Dokładnie - jak drugi obiad, ale jak zobaczyłam ile warzyw mam w lodówce, to nie mogłam zrobić nic innego, chociaż miałam zrobić jaglankę z orzechami, którą jem przez większą cześć tygodnia :P
Mi to wszystko wygląda na ''bez smaku'' :-P.
OdpowiedzUsuńTo mogę się tylko cieszyć, że dla mnie ma to smak ;)
UsuńCiekawe, co niby miałoby dodać ów smak? ;)
UsuńMoże czekolada; p?
UsuńKoktajl - pycha ! Nabrałam teraz na taki ochoty. No i ta kolacja mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńPropozycje są apetyczne;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze same pyszności :-)
OdpowiedzUsuńUbóstwiam Cię za te jadłospisy! :D
OdpowiedzUsuńPożarłabym wszystko za wyjątkiem chałwy. Tak jak lubię sezam tak za tą słodkością nie przepadam.
Też jej kiedyś nie lubiłam, ale ostatnio polubiłam bardzo ;)
UsuńJak pysznie i zdrowo :):) mniam :)
OdpowiedzUsuńŚniadanie może nie wygląda cudownie, al wierzę, że było pyszne.
OdpowiedzUsuńTaki koktajl baardzo chętnie bym wypiła.
Obiadek oczywiście pierwsza klasa;)
Śniadanie i kolacja to moi ulubieńcy :P Magda
OdpowiedzUsuńŚwietny skomponowany dzień - naturalnie:)
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, ze się regularna aktywność Twoja tutaj zapowiada :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje wpisy z jadłospisami, wszystko jest takie apetyczne. ;)
OdpowiedzUsuńPyszności! Najbardziej podoba mi się kolacja :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym ci podkradła tą chałwę i zielony koktajl - mam ostatnio ogromną ochotę na takie rzeczy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje jadłospisy, są zawsze takie różnorodne i pyszne ♥ Dziś najbardziej do gustu przypadło mi śniadanie i obiad - cudne te miksy!
OdpowiedzUsuńhttp://poranny-talerz.blogspot.com/
Same smakołyki :) Począwszy od śniadania aż po samą kolację! Nawet nie mogę tym razem się zdecydować co najchętniej bym spałaszowała :) Podsumowując - smacznie, zdrowo, kolorowo! ;)
OdpowiedzUsuńDorwałaś ten chleb??? Kiedy??? Zazdroszczę :) U mnie do tej pory wisi tylko ceówka a chleba nie ma... Cieszę się, że Ci posmakował :) Co do plesni to ja tego nie zauwazyłam bo od razu mroziłam ale to normalne że pleśnieje... wilgotny chleb z dużą zawartością ziaren ma takie właściwości... No i nie ma w nim konserwantów bo gdyby były to by nie spleśniał.. Szkoda ze ten chleb pojawia się raz do roku :( (po raz pierwszy rok temu)
OdpowiedzUsuńW zeszłym tygodniu, ale jeszcze sporo ich było... Myślę, że pleśnieje przez dodatek drożdży, bo zytni chleb na zakwasie, nawet z ziarnami nie powinien pleśnieć (ten ktory czasem dostaje od kuzynki, niezwykle bogaty w ziarna leży nawet tydzień i nic mu nie jest :p)
UsuńU mnie wykupili go bardzo szybko... Co do pleśnienia chleba to drożdzy w tym z Biedry jest nie wiele ale jednak... Odnośnie plesnienia znalazłam taką informację "Zjawisko to, dotyczy przede wszystkim pieczywa mało kwaśnego o pH powyżej 4,5 ,czyli nie wytwarzanego na zakwasie." No a ten chleb jest delikatnie kwaśny, wiec coś w tym jest...
Usuńoraz
"Jeśli wasz bochenek pleśnieje, oznacza to, że przetrzymywany jest w zbyt dużej wilgoci. Chleb, co do zasady, powinien być trzymany w miejscu suchym, trzymającym temperaturę pokojową. Pamiętajmy, że gdy wilgoć jest wszechobecna, zawijanie chleba w folie spożywcze czy aluminiowe może pogorszyć sprawę.Pamiętajmy, że chleba nie powinno trzymać się w lodówce, panująca tam wilgoć przyśpiesza jego pleśnienie."
Chleb jest wilgotny a jeśli dodatkowo owinie się go szczelnie w woreczek to jest pleśń...
A ten z Tesco Ci kiedyś spleśniał? Wczoraj udało mi się go kupic po 0,99zł (dali taką promocję bo chleba sporo, nikt nie kupuje a data ważności do 15 maja). Kupiłam i zamrozilam :)
Z Tesco właśnie coś chyba zaczęli psuć w recepturze, bo kiedyś leżał mi tydzień i nic (a chleb żytni nie powinien pleśnieć, a wysychać), a ostatnio spleśniał po 4 albo 5 dniach :/ Pumpernikiel z Oskroby za to nie pleśnieje (a te żytnie chleby chyba też produkuje Oskroba...)
UsuńKolacja super taka jak lubię :)
OdpowiedzUsuńKolejny świetny jadłospis! Najbardziej wpadł mi w oko obiad - taki kolorowy i pożywny! :)
OdpowiedzUsuń