Dziś kolejna odsłona placków - tym razem zrobiłam dyniowe. Aż wstyd się przyznać, że w dynię w tym roku jadłam pierwszy raz w minioną sobotę, więc teraz nadrabiam zaległości i dodaję ją gdzie się tylko da, choć z jej udziałem najbardziej lubię placki. Wielką zaletą dyni jest także to, że świetnie się ona komponuje z mąką żołędziową, którą, jak pisałam w ostatniej notce, muszę w miarę szybko zużyć. Tak więc dzisiejsze placki, o korzenno - żołędziowym smaku, idealnie się wpisują w obecnie panującą porę roku, a oczekujące w lunch boxie sprawiają, że milej się wychodzi z domu w otoczony chłodem świat :p
Chciałam aby te placki wyszły dosyć zbite, żeby wygodnie się je jadło nie tylko przy pomocy sztućców, a także i rąk i cel osiągnęłam - były zwarte i treściwe :) Niedługo dodam na bloga przepis na śniadaniową wersję placków z dyni - znacznie bardziej puchatych. A do placków dodałam borówki, jedne z ostatnich jakie udało mi się zerwać w tym roku oraz zabrałam, czego nie widać już na zdjęciu - marchewkę i pół papryki :)
Korzenne placki dyniowe
Składniki na 1 porcję:
- 3 łyżki (30g) mąki owsianej
- łyżka (15g) mąki kukurydzianej
- łyżka (15g) mąki z żołędzi
- jajko
- kawałek dyni startej na średnich oczkach tarki (po starciu ok. 3/4 szklanki)
- 60ml mleka (u mnie orzechowe)
- łyżka jogurtu naturalnego
- łyżeczka oleju
- płaska łyżeczka cukru trzcinowego
- pół łyżeczki cynamonu
- kilka posiekanych orzechów na wierzch
Wykonanie:
Wszystkie składniki wymieszać i odstawić na kilka minut, żeby masa się związała. Jeśli chcecie bardziej puchate placki warto białko ubić i wmieszać do pozostałych składników na koniec. Z ciasta smażyć placki na patelni bez dodatku tłuszczu, przestudzić i umieścić w pojemniku na lunch (lub zjeść od razu na ciepło :)).
Wartość odżywcza placków (bez borówek):
470kcal
białko: 18,5g
węglowodany: 60,7g
tłuszcz: 20,9g
błonnik: 9,5g
Ależ muszą pachnieć pysznie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie zwarte placki do jedzenia łapkami :) w takim wydaniu jeszcze nie próbowałam, ale może uda mi się kiedyś kupić mąkę żołędziową, to spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńTutaj każda mąka się sprawdzi, po prostu nie będą żołędziowe :p
UsuńBardzo mi się podoba skład tych placków. Lubię mąkę z żołędzi i nawet trochę mi jeszcze zostało, więc chyba zmajstruję sobie coś w tym stylu. Muszę przyznać, że jesteś po prostu KRÓLOWĄ wspaniałych placków: pulchnych i przepysznych!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz, ale z tą królową to gruba przesada :)
UsuńA połączenie dyni z mąką z żołędzi polecam :)
kiedys musialam zetrzec cala dynie wtedy powiedzialam sobie ze NIGDY WIECEJ podobnie bylo gdy scieralam 1kg marchewki, ale ja i tak zawsze jecze ale jak przyjdzie co do czego to znowu nachodzi mnie na ciasto marchewkowe XD no i czuje ze przez Ciebie znowu bede miec cwiczenie reki :3
OdpowiedzUsuńA ja zawsze przy krojeniu dyni pokroję przy okazji swoje palce, ale mimo to często ją używam, choć przy większych ilościach bywa to męczące :p
UsuńA marchewkę to zawsze ścieram w robocie :p
Bardzo mi się podoba ta wersja ;)
OdpowiedzUsuńMuszą być genialne!
OdpowiedzUsuńDoskonałe placuszki. Kawa żołędziowa mi bardzo smakuje , więc myślę,że ta mąka jest równie smaczna. Jak wykorzystam zapasy różnych mąk, to kupię żółędziową. A dynię kochaaam :)
OdpowiedzUsuńA to już trzeba jeść dynię? xd Ja jeszcze nie kupiłam :o
OdpowiedzUsuńAle placki cudowne, uwielbiam korzenne. Zawsze mi się ze świętami kojarzą :D
Ja się dowiedziałam, że już trzeba ją jeść jakiś czas temu, bo na blogach śniadaniowych robiła furorę, ale sama nabyłam dopiero tydzień temu ;p Myślę, że jest jeszcze czas ;)
UsuńTwoje placki zawsze prezentują się cudownie :) Zazdroszczę jeszcze tych ostatnich borówek.
OdpowiedzUsuńNa krzaczku już naprawdę resztki, a trochę mam jeszcze na moim dzisiejszym śniadaniu... Smutno mi będzie bez nich :/
Usuńjak zawsze, twoje potrawy wyglądają jak z katalogu :) Marzę by zrobić jeszcze przed wyjazdem gofry dyniowe, bo kiedyś już je robiłam i wyszły mi bardzo chrupiące ^^ A ja jadłam wczoraj maliny, w ogóle się nie spodziewałam. Mama mi ostatnie maliny dorwała :D
OdpowiedzUsuńPotrawy z katalogu to wyglądają tak idealnie, że się ich nie odwzoruje w domowych warunkach :p
UsuńGofry dyniowe też bardzo lubię ;) A malin z 6 jeszcze na krzaczku jest :p
tobie jakoś to wychodzi :P I nie mów, że nie :D
Usuń6? Dla Ciebie, mamy, taty, siostry i masz jeszcze 2 do zagospodarowania xDD No w sumie 3 ^^
Myślę, że tata już je zagospodaruje :)
Usuńpapo kochany ^^
UsuńDla mnie idealne do szkoły :D
OdpowiedzUsuńW sumie to takie pancakes co ja jem chyba też nadadzą się do lunchboxa, co nie :P? Może sobie będę robić takie raz w tygodniu do pracy :P Magda
OdpowiedzUsuńNadadzą się i możesz robić od razu na 2x :)
UsuńMmm, ale puchate :D Uwielbiam Twoje propozycje do Lunchbox'a :)
OdpowiedzUsuńTakie placuchy to zjem zawsze i w każdej ilości. To jedno z takich rzeczy, które naprawdę mogę jeść i jeść. :D
OdpowiedzUsuńPlacków to chyba nie da się nie lubić :)
UsuńUwielbiam dyniowe placuchy :) zazwyczaj robię je na słono, ale na słodko też wymiatają :)
OdpowiedzUsuńA ja słono nigdy nie jadłam ;p
UsuńJak się wstydzisz przyznać, że w tym tygodniu jadłaś dynię po raz pierwszy, to co powiesz na to, że ja ostatnim razem jadłam ją gdzieś w liceum (co najmniej 5-6 lat temu) i to taką ze słoika, marynowaną w occie. Ugryzłam kawałek i wyplułam, ohyda, ten ostry smak octu :P
OdpowiedzUsuńA ja dynię pierwszy raz jadłam gdzieś 4 lata temu, więc dużo lepsza nie jestem ;p
UsuńW occie to sobie nie wyobrażam, ale octu nie lubię :p
mmm.. dyniowe, zbite i z owocami w towarzystwie.. <3 pychotka! ;)
OdpowiedzUsuńCudowne :-) oj zgłodniałam :-)
OdpowiedzUsuńWyglądają na takie co bezproblemowo odchadzą od patelni ;) To zestawienie mąki z żołędzi i dyni musi być faktycznie dopasowane :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy kupię tą mąkę, ale na pewno zrobię sobie takie pyszne placki! :D
OdpowiedzUsuńDopiero pierwszy raz? Ja dynię w tym roku już jadłam, ale w tamtym została zakiblowana w słoikach. :D
OdpowiedzUsuńDzięki za przypomnienie o niej. Jednak przydałoby mi się więcej czasu, bo pomysły są.
Pierwszy raz w tym roku :) W słoikach jej nie przetrzymuję, ale mrożę puree z niej zrobione ;)
UsuńWłaśnie ostatnio miałam zamiar zrobić coś tego typu, tylko dyni brakowało! :D Tu wygląda to przepysznie i obłędnie. :D
OdpowiedzUsuńZrobisz nam takie na środę za tydzień???? :D
OdpowiedzUsuńTak i wyślę do Wrocławia Pendolino - możecie oczekiwać na dworcu :)
UsuńDzięki!!! i powiemy wszystkim, że same zrobiłyśmy xD Ale nikogo nie poczęstujemy.... :P
UsuńJa również nie zdążyłam jeszcze zabrać się za dynię w tym roku. Zamierzam nadrobić w weekend jakimś deserem z dynią w roli głównej :) Ciekawy przepis na urozmaicenie lunch boxa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo cieszę się, że cykl podoba się również Tobie. Mam nadzieję, że w październiku ukaże się kolejna część. A warzywa z hummusem - BOSKIE :)
OdpowiedzUsuńPlacuszki wyglądają pysznie, muszę poszukać mąki żołędziowej... :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę nie wiem o co chodzi - przykro mi :(
OdpowiedzUsuńNic takiego tutaj nie ma :(
OdpowiedzUsuńIdealne do lunch box'a, na pewno zrobię :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam korzenne smaki :)
Dyniowe placuszki muszą być przepyszne :)
OdpowiedzUsuńGenialne te placuszki, zakochałam się w nich...
OdpowiedzUsuńPlacki dyniowe zawsze są przepyszne!<3
OdpowiedzUsuń