Kilka miesięcy temu kupiłam w pobliskim eko sklepie mąkę z żołędzi, ale z racji dużej ilości ponapoczynanych mąk w kuchennej szufladzie, umiejscowiłam ją w czeluściach szafy, gdzie miała czekać na swoją kolej. Zdążyłam już o niej zapomnieć, ale znalazłam ją niedawno przy okazji poszukiwań masła z nerkowców, a z racji tego, że termin ważności okazał się naglący, niezwłocznie muszę ją zużyć. Napoczęłam ją więc, żeby zobaczyć jak pachnie i do czego ewentualnie by się nadała, a zapach był niemal identyczny jak aromat kawy żołędziowej, więc doszłam do wniosku, że najlepiej będzie się komponować z czymś jesiennym i korzennym i tak powstały m.in dzisiejsze placki...
Te placki zawierają moje ulubione ostatnio jabłko - antonówkę, choć niezwykle ciężko mi utrafić na takie prawdziwe antonówki o smaku jaki pamiętam z dawnych lat. Dodatek mąki żołędziowej w zestawieniu z cynamonem nadał im korzennego smaku, ale podstawę składników mącznych stanowiły zmielone płatki owsiane, w przeciwnym razie podejrzewam, że całość by była zbyt żołędziowa i ciężka... Orzechy laskowe i rodzynki dodane do środka sprawiły, że placki były jeszcze bardziej treściwe, a całość stanowiła idealne śniadanie na lekko opóźnione powitanie jesieni :)
Placki żołędziowe z antonówką, orzechami i rodzynkami
Składniki na 1 porcję:
- 4 łyżki (40g) mąki owsianej lub płatków owsianych zmielonych na mąkę
- czubata łyżka (20g) mąki z żołędzi
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- pół łyżeczki cynamonu
- 60ml mleka (u mnie sojowego) lub więcej - ciasto powinno być w miarę gęste, ale "mieszalne"
- łyżka jogurtu naturalnego
- łyżeczka oleju
- jajko
- średnia antonówka
- łyżeczka rodzynek
- kilka orzechów laskowych (u mnie 10 sztuk) + 2więcej do dekoracji
Wykonanie:
Mąkę owsianą wymieszać z mąką żołędziową, proszkiem do pieczenia, cynamonem, mlekiem, jogurtem, żółtkiem i olejem na jednolitą masę i odłożyć na kilka minut aż zgęstnieje (gdyby całość była za gęsta, dodać jeszcze trochę mleka). Białko ubić na sztywną pianę, jabłko pokroić w kostkę, a orzechy posiekać. Masę mączną połączyć z ubitym białkiem, dodać orzechy, rodzynki i delikatnie wymieszać. Z otrzymanej masy smażyć placki bez dodatku tłuszczu.
Ja udekorowałam placki kilkoma orzechami i rodzynkami, ale świetnie sprawdzi się tutaj masło orzechowe, syrop klonowy lub miód :)
Wartość odżywcza:
565kcal
białko: 18,5g
węglowodany: 77,2g
tłuszcz: 24,7g
błonnik: 12g
Aż zgłodniałam :) Wyślij mi pocztą i to najlepiej kurierem ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy by doszły w całości :p
UsuńNigdy nie słyszałem o takiej mące, u mnie w mieście raczej takiej nie dostane, a szkoda :(
OdpowiedzUsuńA może Twoje miasto Cię pozytywnie zaskoczy :)
UsuńNajpierw kasztanowe teraz żołędziowe, no, no kusisz :D
OdpowiedzUsuńżołędziowa? O.O wow... pojadłabym te placuszki ^^ Wybierasz się może w tym tygodniu do lidla po http://www.lidl.pl/pl/oferta.htm?id=829, ja kupię na pewno nasiona chia, hummus i może pasztet sojowy ^^
OdpowiedzUsuńStrona mi się nie wyświetla, ale mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć do Lidla :) Widziałam gazetkę ;)
UsuńKocham takie placuszki, o tej mące słyszałam i ciekawa jestem jak wypada w smaku. :-)
OdpowiedzUsuńAle ciekawa mąka! W plackach chyba najlepiej się wykorzystuje mączne nowinki itp. Ale najbardziej zachęciło mnie to jesienno-korzenne połączenie antonówki, cynamonu, tej mąki i orzechów! Zjadłabym z chęcią! :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubie zoledziowa make :D
OdpowiedzUsuńMąkę kasztanową bardzo lubię. Super te placuszki :-)
OdpowiedzUsuńJa w koncu kupiłam tą mąkę ale jeszcze nie testowałam :D
OdpowiedzUsuńchyba się skuszę na takie placuszki :D
Ciekawe czy mąka Ci zasmakuje ; )
UsuńByły kasztanowe to teraz żołędziowe,niesamowite :)
OdpowiedzUsuńA propos wstępu napiszę Ci coś niesmacznego, co mi się przypomniało. Też tak kupowałam suche produkty i stawiałam w szafce. Sosy z torebki, zioła, kasze, herbaty... Któregoś dnia patrze, a to wszystko żyje. Małe tłuste larwy wesoło wiją się w torebkach z herbatą, fundują sobie inhalację w bazylii i jedzą na podwieczorek kasze. Z obrzydzeniem wszystko wywaliłam (lepiej nie podliczać kosztów), zdezynfekowałam szafki, zamówiłam na Allegro szklane pojemniki na rzeczy więkdsze oraz małe pojemniczki na przyprawy, a herbaty pozamykałam w słoikach i puszkach po rzeczach już zjedzonych. Do dziś mam traumę i z podejrzliwością oglądam wszystko, co planuję zjeść. I wolę nie wiedzieć, ile herbat z robakiem zdążyłam sobie zaparzyć ;(
OdpowiedzUsuńJa też wszystko sprawdzam po tym kątem, ale do pojemników nie przesypuję, bo mam tego wszystkiego za dużo :p Ale ostatnio spleśniała mi mąka z prosa, jeszcze nie napoczęta, a wcale przeterminowana nie była :/ A tak to raczej nic widocznego mi się w jedzeniu nie rozwija :p
UsuńMąkę owsianą uwielbiam i używam już tylko takiej do wszystkiego :) Co do twojego przepisu to bardzo fajny iście jesienny...orzechowy... Już niemal czuję jak twoja kuchnia musi pachnieć jak smażysz te placuszki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam również do mnie: www.homemade-stories.blogspot.be
Mąka owsiana to też moja ulubiona, choć częściej mielę płatki owsiane :)
UsuńNo właśnie kuchnia wcale nie pachnie, bo okap wyłapuje wszystkie zapachy - i te ładne i te złe :/
nawet nie wiedziałam, że taka mąka istnieje :-) do wypróbowania! ale najpierw muszę własne zapasy wykorzystać hehe ;-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mnóstwo osób chomikuje mąki :)
UsuńJakie pyszności:)
OdpowiedzUsuńInteresujące te mąki :) I pomyśleć że kiedyś ludzie jedli tylko zwykłą białą. Mają czego żałować :)
OdpowiedzUsuńTa zwykła to kiedyś chyba nie była biała, a pełnoziarnista, dopiero potem zaczęli ją oczyszczać... Ale to prawda, że tej różnorodności mogliby nam pozazdrościć :p
UsuńSamo słowo żołędziowe brzmi ekscytująco :) chętnie bym takich placków spróbowała :)
OdpowiedzUsuńZjadłam obiad, czułam się najedzona w sam raz - idealnie, po przeczytaniu przepisu i zobaczeniu zdjęć chyba zgłodniałam… Mogę takie prosić na wynos? Prooooszę! :D
OdpowiedzUsuńJuż nie ma po nich śladu :p
UsuńWyglądaja obłędnie :)
OdpowiedzUsuńMąką z żołędzi - i wszystko jasne, bo myślałam, że żołędzi użyjesz. o.O
OdpowiedzUsuńZjadłabym na obiad, ewentualnie śniadanie.
A jakby tak żołędzie zmielić, to też by jakaś mąka wyszła chyba :p
UsuńCiekawe, ciekawe. :)
OdpowiedzUsuńA tej mąki to my nie znamy :D Kurka wodna! jak dużo jeszcze przed nami!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPlacuszki meeega :D
W świecie żywności najfajniejsze jest to, że jest tyle różnych produktów, że ciągle coś nowego można odkryć :)
UsuńIntryguje mnie ta mąka od jakiegoś czasu, podobnie jak kasztanowa :) Musze spróbowac, szczególnie w jabłkowych plackach - w końcu sezon!
OdpowiedzUsuńI znowu żałuję, że nie mam mąki żołędziowej, to obok kasztanowej produkt, na którego widok łezka się kręci, że portfel taki pusty :D Musiała idealnie sprawdzić się z jabłkami i cynamonem - te placki to moje marzenie! :>
OdpowiedzUsuńSzkoda, że przez internet nie da się wysyłać jedzenia - chętnie bym się podzieliła tą mąką :)
UsuńPrawdziwie jesienne placki! Ja dostałam sporą siatę jabłek od rodziców i tak właśnie myślałam, aby przerobić je na placuszki. To jeden z najprostszych sposobów na jabłka :)
OdpowiedzUsuńTak, a takie ze sprawdzonego źródła są najlepsze :) Ja mam teraz pełną torbę przywiezioną od babci ze wsi :)
UsuńStrasznie ciekawi mnie smak tej mąki... Do czego możesz ją przyrównać ? :D
OdpowiedzUsuńCiężko stwierdzić bo ma chyba typowo żołędziowy smak - żołędzi nigdy nie jadłam, ale kawa żołędziowa smakuje bardzo podobnie :) Dla mnie to jest smak korzenny...
UsuńŻołędziową to na razie piłam tylko kawę, ale mąka brzmi intrygująco :> Chyba tez muszę się zaopatrzyć, bo placki prezentują się pysznie, najlepsze śniadania <3
OdpowiedzUsuńI ta kawa smakuje podobnie do mąki :p
UsuńŻołędziowych to jeszcze nie widziałem :-P.
OdpowiedzUsuńjaaaa... ale one wyglądają! <3 <3
OdpowiedzUsuńnie miałam nigdy okazji jeść takiej mąki, ani takich placuszków.. cud, miód, malina <3
Do tej pory nie widziałam chrupkiego pieczywa z ziarnami - to dla mnie nowosć ;) Mam już kilka pomysłów na ich wykorzystanie :)
OdpowiedzUsuńJa widziałam mnóstwo różnych zwłaszcza w rossmannie jest spory wybor, ale jak już kupuję to najczęściej bez ziaren i pszenicy :p
UsuńW Rossmanie widziałam Wasa - kiedyś jadłam i uważam, ze jest niedobre ;/
UsuńDobrze, że czekałaś z tą mąką żołędziową do jesieni. Teraz z wieloma potrawami będzie się bardzo dobrze komponować, mam wrażenie :)
OdpowiedzUsuńależ intrygujący przepis :) chętnie spróbowałabym takiego placuszka...
OdpowiedzUsuńsuper ciekawy przepis
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie
OdpowiedzUsuń