Po powrocie z gór nastał dla mnie ciężki czas i z niczym nie mogę się wyrobić. Nawet nie myślę o nadchodzących świętach i o tym, że to już za trochę ponad tydzień - nie czuję ich i pewnie już nie poczuję, ale mam nadzieję, że uda mi się upiec serniczek i babkę. Nie będę już tu dłużej narzekać, bo to w niczym nie pomoże i przejdę do tego, co jadłam dzisiaj :)
Ostatnio jestem na etapie wzmożonego zapotrzebowania na czarne porzeczki i ciągle rozmrażam zgromadzone latem zapasy albo wykorzystuję dżem z tych owoców. Dodałam je do dzisiejszej owsianki, która ostatnio stała się moją ulubioną i robię ją na śniadanie, jeśli tylko mam czas na jedzenie w domu. Na obiad odgrzałam zupę pieczarkową, ale wzbogaciłam ją makaronem kukurydzianym, czyniącym danie gęstym i treściwym :) Potem sama nie wiedziałam czego mi się chce i nie wiem co bym jadła, gdyby nie myśl, że zdjęcia tego co zjem muszę dodać na bloga :D A na kolację po raz kolejny jadłam poczciwą jaglankę z dodatkami i pyszne warzywa, przekonując się po raz kolejny, że smak tkwi w prostocie ;)
ŚNIADANIE (690kcal)
ŚNIADANIE (690kcal)
- owsianka z czarnymi porzeczkami na domowym "mleku" kokosowo - nerkowcowo - bananowym (zrobiona z 4 łyżek płatków owsianych, łyżki płatków z komosy ryżowej, łyżeczki złocistego siemienia lnianego zmielonego w młynku do kawy, łyżki wiórek kokosowych, 3 nerkowców, 3 daktyli, łyżeczki rodzynek, kawałka banana, 3/4 szklanki mrożonych czarnych porzeczek) z dodatkiem orzechów laskowych, orzecha brazylijskiego, łyżeczki pestek dyni i kruszonego ziarna kakaowca
- jabłko (obrałam go ze skórki) i suszona figa
- a do tego zjadłam kostkę czekolady 75% i wypiłam czystka
- pomarańcza
- odgrzane w mikrofalówce, ugotowane wcześniej na parze brukselki, groszek zielony i kawałek brokuła z dodatkiem łyżeczki oleju z orzechów laskowych i płatków drożdżowych
- warzywna zupa pieczarkowa (z ziemniakami, brokułami, czerwoną soczewicą, czerwoną cebulą, marchewką, pietruszką i selerem) z dodatkiem makaronu kukurydzianego (50g) i łyżeczki pestek dyni (zupa bez makaronu ważyła 750g)
- jabłko
- jogurt sojowy naturalny z łyżeczką syropu klonowego, łyżką rodzynek, kostką gorzkiej czekolady 64% (6g) i jabłkami ze słoika (jeszcze sporo wyjadłam wprost z niego)
PODWIECZOREK II (250kcal)
- 2 cienkie wafle ryżowe z kremem czekoladowym ener bio, garść płatków ryżowo - kukurydzianych i 2 trochę niepełne kostki czekolady 75%
KOLACJA (450kcal)
- kasza jaglana (50g) ugotowana z małą szarą renetą i łyżeczką cukru trzcinowego z dodatkiem orzechów (pekanków i laskowych) i pestek dyni (łącznie 15g)
- marchewka i ugotowany burak
- czystek
RAZEM: 2310kcal
BIAŁKO: 67,8g
WĘGLOWODANY: 419,1g
TŁUSZCZ: 65,7g
WG. CRONOMETER.COM
Skąd masz te kubeczki? <3
OdpowiedzUsuńZ Zakopanego, z takiego sklepu z pamiątkami na Krupówkach (mam cały zestaw i ciągle one tam są :D).
UsuńOwsianka wspaniała, zachwyciła mnie też zupka. Pysznie i zdrowo jak zawsze Aniu :-) pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem - na wyjeździe było tak miło a tutaj szara rzeczywistość i koniec laby... :P
OdpowiedzUsuńA jadłospis mega - brakowało mi jego i Ciebie :) Tęskniłam - cieszę się, że już jesteś ale i że mogłaś wypocząć :) Zdjęcia również robisz coraz lepsze :)
Tak i dużo mam do nadrobienia :/
UsuńDziękuję za miły komentarz, ale zdjęciom to duuuuuuuuuuuużo brakuje. Planuję kupić nowy obiektyw i liczę, że trochę się poprawią :)
Do nadrobienia w pracy czy na blogu? :)Każdy zasługuje na urlop i odpoczynek ;)
UsuńNie masz za co - nabierasz wprawy :) Według mnie już jest bardzo dobrze... świetnie i teraz może być tylko lepiej :)
Ogólnie z życiem :D Wróciłam w niedzielę, więc straciłam większość weekendu, a wtedy właśnie piszę notki. Do tego mam remont w domu, co znacznie utrudnia funkcjonowanie :/
UsuńNo właśnie ja nie widzę wprawy i poprawy :/ Mam bloga ponad rok, więc ze zdjęciami powinno być lepiej, ale nie mam kiedy doszkalać się w tej dziedzinie :(
Remonty... nic przyjemnego ale w domu będzie ładniej :) A Ty dasz sobie radę - dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych ;)
UsuńNie doceniasz siebie i swoich możliwości - trochę wiary ;)
Tak, ale najpierw trzeba przetrwać ten wszechogarniający syf :P
UsuńOd wiary umiwjętności niestety nie rosną ;)
I z "syfem" można sobie poradzić ;)
UsuńAle też nie można cały czas siebie krytykować bo krytyka nie zawsze motywuje... chociaż to zalezy od osoby :)
Jakoś trzeba :) Jak wychodzę z domu to muszę się dokładnie wytrzepać, bo wszystko jest białe :)
UsuńJa siebie nie krytykuje, tylko stwierdzam fakt :)
A ja uważam że zdjęcia są bardzo dobre i również stwierdzam fakt :)
UsuńTo się cieszę, że Ci się podobają :)
UsuńFajnie że wróciłaś, nie mogłam się doczekać jadłospisu :)
OdpowiedzUsuńJakaś nowa czekolada się pojawiła, ta 64%? :)
Nie, to zwykła wedlowska 64, akurat się na nią natknęłam w szufladzie :)
UsuńKurcze, chętnie zobaczyłam zawartość Twojej szuflady :D Zapodałabyś jakieś foto :D
UsuńMyślałam, żeby dodać kiedyś notkę na temat zawartości mojej szuflady, ale ciągle nie mogę się zebrać. Może to zrobię jak będę sprzątać po remoncie :P
UsuńZrób, zrób :) I jakaś kolejna z kosmetykami też mile widziana :D
UsuńKurcze, aż mi głupio że sobie takie zamówienia robię :D
Możesz składać zamówienia, może któreś zrealizuje :P
UsuńO kosmetykach może też coś napiszę :D
Zazdroszczę ci tej zastawy, jest piękna :)
OdpowiedzUsuńJa i zastawa bardzo dziękujemy :)
UsuńPyszne, ta owsianka wyglada najlepiej i wierze, ze jest przepyszna! :)
OdpowiedzUsuńPysze jedzonko. No i te porcje takie "ludzkie". Przynajmniej bym się najadła. Zdrowo nie znaczy mało. A śniadanie to już w ogóle jest boskie. Sama też takie lubię i często u mnie w jadłospisie można znaleźć podobne :) Serdeczne pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńśniadanko wyborne :) rozminęłyśmy się o tydzień z Zakopanem :)
OdpowiedzUsuńjaką miałaś pogodę?
Średnią. W nocy nie było mrozów i nie mogli naprodukować zbyt dużo śniegu, więc uważali na ten co jest nie ratrakując zbyt często. A jak było u Ciebie ? :)
Usuńbardzo wiosennie :) ja nie z tych jeżdżących na nartach czy desce, więc akurat mi bardzo pasowało :)
Usuńja w góry jeżdżę raczej wędrować, na dole piękna wiosna a jednak na szczytach spore oblodzenie, co utrudniało wspinaczkę :)
Ja na wędrówki jeżdżę latem :)
UsuńWiadomo, takie wyjazdy rozleniwiają, szkoda, że trzeba wracać do rzeczywistości :(
OdpowiedzUsuńWszytko wygląda jak zawsze pysznie! :)
Jak zywkle smacznie!
OdpowiedzUsuńplatki-owsiane.blogspot.com
uwielbiam czarne porzeczki, babcia zaopatrzyła mnie w domowej roboty konfiturę:) pewnie chętnie byś ją przygarnęła:) ja świąt też nie czuję i nie poczuję bo chłop do Polski jedzie a ja w Oslo zostaję:( ale placki upiecz i wrzuć za wczasu przepisy- może zdążę mu takie zaserwować przed piątkowym wyjazdem:)
OdpowiedzUsuńKonfitura chyba byłaby dla mnie za słodka, bo do swoich dżemów prawie nie dodaję cukru i uwielbiam ten kwasek :)
UsuńBędę piec chyba dopiero w sobotę, a też i nic nazdwyczajnego - zwykłą babkę jogurtową i zwykły sernik :)
Cudownie ;) To śniadanko-jak dawno nie jadłam porzeczek;)
OdpowiedzUsuńSuper że jesteś! Jak zwykle pysznie i zdrowo :D Mnie też ostatnio naszło na czarne porzeczki, ale też na świeżą natkę pietruszki i jem ją dosłownie pęczkami.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńW tym roku też planuję jeść więcej pietruszki jak tylko nadejdzie sezon :)
Piękne te kubeczki :) Zupa pieczarkowa wygrywa jak dla mnie!
OdpowiedzUsuńDżem porzeczkowy mam z Łowicza, 100%. Sama nie robiłam przetworów z porzeczek ani ich nie mroziłam. W ogóle, jak sobie przypomnę, to jadłam latem tylko czerwone porzeczki, nie widziałam na targu ani czarnych, ani białych (a szkoda) :/
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam komosy ryżowej. Jak smakuje? Jak kasza jaglana? Kuskus? :)
Mi czerwone średnio smakują, a czarne to dla mnie esencja porzeczkowości :)
UsuńSpecyficznie, musisz spróbować sama :) Może trochę jak ryż w połączeniu z niepaloną kaszą gryczaną...
To się szarpnę i kupię :D Bulgur też za mną chodzi. W ogóle ostatnio tyle tych kasz "powstało"! Próbowałam orkiszowej, a przede mną jeszcze owsiana, pszenna, komosa, bulgur...
UsuńJa pamiętam smak czarnych porzeczek z sadu mojej babci - cudo! Będę tego lata polować :) Dla mnie czerwone też są takie średnie, ale w połączeniu z bananem lub jogurtem i innymi owocami (zwłaszcza jak latem się to zmroziło i powstawały lody) były całkiem, całkiem :)
Bulgur polecam :) Owsiana jest ok, ale mnie nie zachwyciła.
UsuńTakie z babci to na pewno cudo :)
Wegańskie jedzonko od zawsze wzbudza u mnie cały szereg pozytywnych emocji - jest takie kolorowe "cukierkowe". No i widzę maksymalnie pożywne i smaczne :)
OdpowiedzUsuńWiem co przechodzisz z porzeczkami, bo mam tak samo od wielu wielu tygodni. Moje zapasy już dawno wyszły i teraz kupuje mrożone w sklepie - po prostu nie potrafię się im oprzeć ! Do tego dochodzą jeszcze maliny... Dla tych to dosłownie tracę głowę :}
OdpowiedzUsuńA ja w tym roku niestety nie zamroziłam malin :/
UsuńCo prawda mamy już prawie wiosnę, ale zjadłabym taką zupkę na rozgrzanie. :-) Fantastyczny jadłospis!
OdpowiedzUsuń:D Oddawaj kolację! :D a na wyjezdzie chociaz udało ci się zjeść coś normalnego? Czy jechałaś na plackach/pierogach? :)
OdpowiedzUsuńDla mnie placki i pierogi to normalne jedzenie :D Ale jadłam też i inne rzeczy :)
UsuńMądrze do tego podeszłaś. W mojej diecie zwracam uwagę na zawartość przeciwutleniaczy w diecie. U ciebie jest ich całe mnóstwo i to bardzo różnorodnych. Orzechy brazylijskie - doskonałe źródło przeciw-utleniającego selenu, brokułu i brukselka - indoli, buraki - antocyjan i betain, marchewka - beta karotenu. A przecież Jeszcze użyłaś dużo ziaren i orzechów, które są źródłem kwasów omega-3.
OdpowiedzUsuńSuper!
Dziękuję, przeciwutleniaczy na pewno mi nie brakuje i lubię te wszystkie produkty o których piszesz :)
UsuńOoo, zjadłabym świeże czarne porzeczki! Mój dziadek miał na działce, ale teraz działka już przymiera. Wczoraj za to piłam Liptona black currant i był b. dobry.
OdpowiedzUsuńNie piłam i chyba ogółem to żadnej porzeczkowej herbi nie piłam :P
UsuńMi też zachciało się porzeczek i dziś kupiłam sobie dżem :) Kiedy dodajesz owoce do owsianki, w czasie jej gotowania, czy jak się już ugotuje?
OdpowiedzUsuńJak zacznie się gotować dodaję i jeszcze chwilę gotuje, aż zaczną się rozpadać :)
UsuńJak ja Ci zawsze zazdroszczę tych mrożonych owoców - porzeczki to teraz szczyt moich marzeń :D Bardzo ładne kubki na ostatnim zdjęciu <3 To widzę, że obie borykamy się z przedświątecznym brakiem czasu ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚniadanie chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńNapiszę jeszcze raz komentarz, bo coś nie opublikował się :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że ktoś zdrowo się odżywia i że dbasz spożywanie 5-ciu posiłków, bo w dzisiejszych czasach nadal jest problem z jedzeniem regularnych posiłków.
Pozdrawiam.
Nie jem niestety regularnie, tylko wtedy gdy mam czas, a są dni, że jem coś cały czas :/
UsuńSame pyszności! też wyjadam zapasy porzeczki z zamrażarki ;)
OdpowiedzUsuńJesz tofu i produkty sojowe? Nie widze ich u Ciebie w żadnym z publikowanych jadłospisów. Wiem, ze codziennie nie jesz tego samego i jesz różnie ale jestem ciekawa :) Chyba zdecydowana większość wegetarian i wegan spożywa tofu, kotlety sojowe, seitan itp. :)
OdpowiedzUsuńhttp://naturalnakuchnia.blogspot.co.uk/2016/03/urlop-na-blogu-i-dania-z-resztek.html
UsuńCzęsto pojawia się mleko sojowe, tak mi się przynajmniej wydaje...
UsuńDziś np. piłam kakao i karob z jego dodatkiem. A w tym fotomenu w podwieczorku jest sojowy jogurt. Tofu też jem, ale nie tak często (ze 2 razy w miesiącu, ostatnio częściej).
Kotletów sojowych i seitanu nigdy nie jadłam (ale seitan to się robi z pszenicy, a nie z soi :))
Niedokładnie się wyraziłam - bardziej chodziło o tofu, wędliny, parówki i kotlety sojowe, soję w ziarnach :) Bo napoje rzeczywiście pijesz ;)Wybacz ;)
UsuńZ tofu to jak pisałam powyżej, a wędliny i parówki jem okazjonalnie, jak coś nowego wynajdę to kupię, ale nie są to produkty do których mnie ciągnie, tak jak i do mięsnych tego typu produktów nigdy mnie nie ciągnęło :) Soi w ziarnach nie jadłam póki co.
UsuńDziękuję :) A mielone tofu od Polsoji jadłaś? ;)
UsuńNie jadłam, a polecasz? :)
UsuńZ tej firmy jadłam falafele i były dla mnie za słone i zbyt kminkowe :P
No właśnie jeszcze nie - myślałam, że może Ty próbowałaś :)
UsuńKurczę chyba wysłałam komentarz z konta siostry bo zapomniała się wylogować a ja nie zauważyłam(a wiele razy mówiłam jej by to robiła ) ;/ Być może poszło do spamu...
UsuńWszystko doszło :) Pewnie kiedyś spróbuję, bo widziałam to tofu w Tesco :)
UsuńI nic nie poszło do spamu? :)
UsuńMoże i ja spróbuje - szukam jakiś gotowców do bolognese a mięso jest dla mnie za ciężkie, tylko mi szkodzi(dlatego ograniczam do minimum i szkoda mi na nie pieniędzy.
Tylko nie wiem czy te tofu będzie na moją studencka kieszeń :P
Nie :)
UsuńNie pamiętam ile to tofu kosztuje w Tesco, ale coś ok. 8zł, jednak u nas w Tesco często są promocje z produktami kończącymi przydatność i wtedy można kupić duuuuuuuuużo taniej ;)
Na stronie sklepu tesco widziałam cenę 12zł ;/ A na takie promocje to nie patrze - nawet nie wiem gdzie szukać. Siostra mi coś mówiła ale ja nie mam na to czasu :P Nie lubię chodzić do sklepów - dzwonię do siostry, pytam gdzie co jest na promocji i tam idę :P
UsuńŚwietny jadłospis! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńOwsianka z porzeczkami skradła moje serce! Jeszcze nigdy takiej nie jadłam;)
OdpowiedzUsuńCały jadłospis prezentuje się baaardzo zdrowo i apetycznie:D
To musisz taką spróbować :)
UsuńNo Twoje śniadanka są zawsze mega ciekawe :D Porzeczki <3 Akurat czarne może jakoś nie są naszymi ulubionymi ale aktualnie zjadłybyśmy wszystkie owoce lata xD
OdpowiedzUsuńDwudaniowy obiad również przypadł nam do gustu, szczególnie zupa pieczarkowa z tyloma ciekawymi składnikami :) Podwieczorek znów w dwóch częściach i tym razem nie wiemy, którą część wybrać dla siebie :P Wow kolacja z innej perspektywy xD Jaglanka rules! :D
Ciężko nazwać ten obiad dwudaniowym - po prostu najpierw odgrzałam warzywa a potem zupę :)
UsuńWszystko wygląda tak pysznie! Idealny, zdrowy jadłospis :)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie smak tego domowego mleka do śniadania i…. jestem oczarowana!
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu. Czy 50 gram różnych kasz w przepisach podajesz jako wagę ugotowanej kaszy?
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie jeszcze kwestia witaminy A. Ja również spożywam duże ilości warzyw zarówno surowych jak i gotowanych i wiem, że witaminy A mam zawsze mega w nadmiarze. Nie orientuję się czy taki nadmiar może zaszkodzić? Jak to jest ?
Również czyszczę zamrażalnik, a w nim jeżyny i jutro ukręcę owsiankę :-). Pozdrawiam.
50g to waga suchej kaszy, przed ugotowaniem :)
UsuńWitamina A ktorą spożywam w nadmiarze pochodzi z warzyw, to beta karoten, czyli prekursor witaminy A, niebedący jej aktywną formą - beta karoten nie jest toksyczny i nie magazynuje się w organizmie, a jedynym objawem nadmiaru może być lekko pomarańczowe zabarwienie skóry :) Możesz bać się nadmiaru jeśli spożywasz produkty zwierzęce bogate w aktywną postać witaminy, której nadmiar może być toksyczny.
O dzięki. To mnie uspokoiłaś ;-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWszystko zostało rewelacyjnie opisane.
OdpowiedzUsuń