Chociaż Tłusty Czwartek był wczoraj, to na moim blogu jeszcze dzisiaj możecie zobaczyć przejawy tego dnia, w postaci dwóch urokliwych pączków. Nigdy za pączkami nie przepadałam, więc do tych tradycyjnych - smażonych z dużym prawdopodobieństwem na smalcu - nigdy mnie nie ciągnęło i nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz takie jadłam. W tym roku upiekłam drożdżowe bułeczki na kształt tłustoczwartkowych wypieków (przez które fotomenu nie jest wegańskie), a dodatkowo pewien życzliwy osobnik upolował dla mnie smażonego, wegańskiego pączusia, jednak przysmak musiał poczekać do dziś - na świeżości trochę stracił, ale po kilku sekundach w mikrofali wstąpiło w niego nowe życie, podobnie jak w moją pączkopodobną drożdżówkę.
A dzisiejsze menu i tak było trochę "niepiątkowe". Śniadaniowe placki, mimo iż trochę rozwalały się na patelni, wyszły słodkie i smakowite. Na obiad odgrzałam zrobionego w weekend gołąbka w wegańskim wydaniu, do którego dogotowałam warzywa. A w kolacji nie zobaczycie dziś ziemniaków - ich miejsce zajęła przepyszna jaglanka, którą jadam na kolację w większość dni tygodnia.
ŚNIADANIE (720kcal)
- wegańskie pancakes zrobione z płatków owsianych (30g), mąki gryczanej (20g), 1/4 batata, połowy banana, napoju orzechowego (100ml), łyżeczki siemienia lnianego i łyżeczki oleju kokosowego z dodatkiem orzechów (brazylijskiego, nerkowców, laskowych i pekanków - 15g), łyżki suszonych morw oraz kawałkiem ciemnej czekolady
- kawa zbożowa z napojem orzechowym (100ml) i łyżeczką ksylitolu
- czystek
- jabłko i kawałek mango
- przed śniadaniem wypiłam wodę z sokiem z cytryny i połową łyżeczki witaminy C
OBIAD (475kcal)
- wegański gołąbek - z ryżem basmati (na 1 przypadło ok. 30g ryżu), czerwoną soczewicą, groszkiem zielonym, pieczarkami i cebulą ugotowany w sosie pomidorowym (zrobionym z wody, koncentratu pomidorowego, startej marchewki i pietruszki) + dodatkowa kapustka (zjadłam jeszcze sporo sosiku, w którym gołąbka odgrzałam) oraz warzywa (brukselki, brokuł, fasolka szparagowa) polane łyżeczką oleju lnianego i 1/4 awokado
- grejpfrut
PODWIECZOREK (770kcal)
- pączek wegański z konfiturą różaną (ważył 110g, nie wiem, jak stwierdzić ile miał kcal, ale myślę, że podobnie jak zwykły pączek), domowy pączek pieczony z dżemem porzeczkowym (z przepisu na słodkie pączkowe bułeczki z bloga Moje Wypieki) polany ciemną czekoladą i posypany orzechami ziemnymi
- spore jabłko
- kakao z napojem orzechowym (100ml) i łyżeczką ksylitolu
KOLACJA (430kcal)
- kasza jaglana (50g) ugotowana z łyżeczką cukru kokosowego i połową jabłka + orzechy na wierzch (laskowe, nerkowce i pekanek - 15g)
- surówka z kapusty kiszonej, marchewki i połowy jabłka z sokiem z cytryny
- pokrzywa
RAZEM: 2395kcal
BIAŁKO: 58,2g
WĘGLOWODANY: 409,3g
TŁUSZCZ: 73,9g
Jest i mango - moja miłość! :) A kasza jaglana z jabłuszkiem i orzechami - pychota :) Mi się właśnie gotuje na jutro do pojemniczka (Jakoś trzeba będzie przetrwać ten dzień na studiach zaocznych ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Też ostatnio uwielbiam mango ;)
UsuńKiedyś też często zabierałam jaglankę na uczelnię :D
Również nigdy nie lubiłam pączków. Każdy z apetytem zajadał pączki mamy a ja zjadałam pół i to tylko dlatego aby mamie nie sprawić przykrości.... nie smakowały mi - nie odpowiada mi smak smażonego na głębokim oleju ciasta drożdżowego - to nie moje smaki :P Ale pączek jednak musi być smażony - pieczone są bułeczki drożdżowe (według mnie smaczniejsze od pączków, ale to jednak nie pączki:P)... No ale mniejsza o to ;)
OdpowiedzUsuńJadłospis jak zwykle pyszny. Dzisiaj przyszykowałam gołąbki z kasza jaglaną i pieczarkami - jutro będę je piec :) Twój gołąbek brzmi i wygląda pysznie.... no i ten sosik... taki ala do ryby po grecku - uwielbiam z gołąbkami :D Powiedz - jak zrobiłaś swój sosik? Jestem ciekawa ;) Twojego gołąbka też bym zjadła. Będzie przepis? ♥
I jeden i drugi pączek wygląda pysznie i naturalnie :) Cały jadłospis jest przepyszny :)
A ja lubiłam pączki babci - smażone na oleju i potem obtoczone w cukrze pudrze ;)
UsuńOsobiście też wolę drożdżówki.
Sosik to po prostu woda wymieszana z koncentratem pomidorowym, startą marchewką i pietruszką + sos sojowy, sól i pieprz. Przepisu nie będzie, bo bardzo podobne już dodawałam na bloga - http://naturalnakuchnia.blogspot.com/2016/07/weganskie-goabki-z-ryzem-soczewica-i.html Teraz na pewno zmieniłam proporcje, bo robiłam ich więcej i dodałam groszek, ale to coś podobnego i nie chciało mi się już robić zdjęć na bloga, tym bardziej że w weekend było ciemno.
Dziękuję za przepis... będę kombinować :D
Usuńzapisuje przepis:) Gołąbki od dawna za mną chodzą:)
UsuńKiedyś uwielbiałam pączki. Jak kupiłam z niedalekiej piekarni wersję z makiem oblaną czekoladą to potrafiłam zjeść kilka na raz. Teraz smaki się zmieniły i takie smażone rzeczy są dla mnie zbyt ciężkie. Ale na domowy wypiek skusiłabym się bez wahania :)
OdpowiedzUsuńZ makiem pączków nigdy nie jadłam i nawet trudno mi wyobrazić soboe ten smak... Z makiem kojarzę jedynie drożdżówki :)
UsuńWszystko bym zjadła prócz grejpfruta ;) Nawet buraki w miarę polubiłam, ale tego owocu nie jestem w stanie przełknąć :D A co do pączków to też nie lubię.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię grejpfruty, ale dopiero po obraniu z tych wszystkich błonek :D
UsuńBoże pączki mojej babci to było coś. Nikt już potem nie potrafił takich zrobić... a powiedz jak smakuje taki weganski?
OdpowiedzUsuńPączki mojej babci też były dobre, ale nie określiłabym ich jako jakieś szczególne - były dobre jeszcze ciepłe :)
UsuńWegański smakuje jak zwykły pączek... Tylko czuć było, że był porządnie zrobiony, bo był ciężkawy i nie nadmuchany jak niektóre wyroby, które po dotknięciu tracą kształt :P
Druga Aniu, wiem że obawiasz się że pączki są smażone na smalcu. Ale Ci powiem z doświadczenia że mało kto smaży obecnie pączki na smalcu głównie jest to frytura(fakt bywają takie z smalcem ale to też już przeżytek, częsciej spotykamy takie z ,,zaprogramowanym tłuszczem do określonej temperatury i wyrobu, jego wykończenia). Na smalcu smażą mikro zakłady rzemieślnicze, co zazwyczaj sam właściciel tam jest głównym cukiernikiem. Już takie średnie zakłady smażą na fryturze. I właśnie stąd polecałbym pączki. Napewno nie polecam z przemysłowych zakładów i marketów bo tamtejsze pączki smaży się już w styczniu i mrozi, a dodatkowo całe ciasto jest z worka, nie mówię że mniejsze zakłady tak nie robią, bo dodaje się zazwyczaj w stosunku 10% do mąki taką pastę która daje szybsze wyrastanie, pulchność, lekkość, świeżość i gwarant pierścienia wokół pączka. Lecz rozumem że niekażdy je lubi sam zjadłem jednego i tylko dla ,, tradycji i towarzystwa" Ale mi zbrzydły też bo całą noc pracowałem przy ich produkcji.
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę z tego, jak obecnie wygląda smażenie pączków, ale nie mam takiej potrzeby ich jedzenia, żeby ryzykować i kupić jakiegoś ze smalcem :D
UsuńZdaje sobie sprawę. Twój pączek to jedyny jaki jestem w stanie zaakceptować z czekoladą na górze.(pieczony). Bo nawet na technologii mówi że niektórzy mają pstro w głowie jak wiedeńskiego albo zwykłego naszprycowanego śmietaną leją czekoladą. :D
UsuńPączka oblanego czeko nigdy bym nie kupiła, bo mam awersję do czekoladopodobnych polew, więc doskonale Cię rozumiem :))
UsuńA że nie miałam w domu cukru pudru, jak je robiłam, a chciałam czymś ozdobić, padło na czekoladę :)
Tez lubię jaglanke i chętnie jadlabym ja codziennie, ale z uwagi na informacje, ze niby szkodzi tarczycy jem ją rzadko. Myślisz, ze może zaszkodzic osobie ze zdrowa tarczyca?
OdpowiedzUsuńMyślę, że racjonalne ilości nie zaszkodzą i pod tym względem bardziej boję się warzyw kapustnych, których jem ostatnio sporo.
UsuńKapustne tylko surowe zawierają goitrogeny - kiszenie i gotowanie je niszczy :)
UsuńMimo wszystko trochę chyba zostanie...
UsuńNie ma co się na zapas martwić, ale też nie ma co przesadzać z niczym i samą kapustą czy kaszą jaglaną się nie obżerać :) Na pewno wartości odżywcze tych produktów przewyższają znacznie ryzyko rozwoju chorób tarczycy. Ale nadmiar niczego nie jest zdrowy i jak ktoś będzie jadł tylko kaszę, czy tylko kapustę, to nie wiadomo, czym to się może skończyć ;)
Podsumowując - umiar i różnorodność :D Choć o różnorodność warzyw teraz nieco ciężej - zjadłabym ogórka i pomidora! :D
UsuńJa jakoś nie mam takiej potrzeby, może dlatego że do dań często dodaję koncentrat pomidorowy, a pomidorów nie kupuję wcale. Ogórków to i w sezonie dużo nie jem :D
UsuńKurcze, a ja codziennie mam i jaglankę i kapustę. A co tam, byle dobre :D
UsuńKochane panie. Spójrzcie na kulturystów niektórych co jedzą 4-7 razy dziennie po worku ryżu(400-700g na dzień wychodzi) a mówi się że ryż ma arsen a oni żyją(bynajmniej jeszcze :D)
UsuńSzczerze? Nie znam przypadku, żeby racjonalna dieta (zapewniająca i białka, i tłuszcze i węglowodany), oparta o nieprzetworzone, różnorodne produkty, kogokolwiek doprowadziła do choroby :) No, chyba że do zaburzeń odżywiania, ale to jest kwestia psychiki, a nie diety - i tu trzeba psychologa, czasem psychiatry, a dopiero potem dietetyka.
UsuńMateusz, w przypadku kulturystów za bardziej szkodliwe uznałabym przebiałczanie się, niż ten ryż (bo zapewne każdej porcji ryżu towarzyszy duży kawał mięsa lub coś innego bogatego w białko :D).
UsuńOla, też nie znam takiego przypadku, ale też nie znam osoby, która kilka x dziennie jadła by jaglankę i zagryzała kapustą :) Masz rację - umiar i różnorodność dą najważniejsze :)
Ooo, takiego pieczonego pączusia to bym spałaszowała! :D Nie wpadłam na to, żeby do placuszków na słodko dodać batata, ale fajny pomysł. Myślę, że z marchewką też by dobre wyszły :) Dawno nie jadłam już jaglanki...
OdpowiedzUsuńA takiego gołąbka to chętnie bym spróbowała - klasyczne z mięsem uwielbiam, takie bardziej wigilijne z ryżem i pieczarkami już średnio (u nas ich się nie robi, ale kiedyś dostaliśmy na spróbowanie od koleżanki mamy), ale taki z soczewicą musi być pycha!
Mango wygląda na takie soczyste, że idę zaraz do sklepu i chyba sobie kupię - aż mi się przypomniało to aromatyczne i słodziutkie australijskie, mmm!
A jaki to jest napój orzechowy? Alpro?
Tylko placki się trochę rozwalały, muszę popracować nad recepturą :P
UsuńMango kupuję ostatnio w Tesco - są przepyszne i słodkie, smakiem zbliżone do tych z Madery :D
Tak, Alpro - już od 2 tygodni mam na nie fazę, ale chyba trochę mi się "opiły" :P
W Tesco rzadko bywam, nawet jak w Lublinie jestem, bo mi nie po drodze :D
UsuńPiłam kiedyś to orzechowe (Hazelnut) z Alpro i mi baaaardzo smakowało - wtedy jeszcze nie unikałam cukru, a dostałam je od siostry z Anglii :) Ostatnio kupiłam migdałowe (też Alpro, niesłodzone) i było smaczne, ale szału nie zrobiło :) Aczkolwiek do budyniu z mąki kasztanowej świetnie pasowało.
To migdałowe mnie nie zachwyciło, ale w sumie dawno nie piłam ;)
UsuńNajchętniej zjadłabym gołąbka i te pączusie :) Po Tłustym Czwartku ale chyba za tydzień je upiekę. Twoje ostatnie batoniki zrobiły furorę :) Przepis zapisałam i z pewnością jeszcze nie raz je zrobię. xD
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńJutro robię gołąbki. Chciałam jeszcze kupić naczynko do zapiekania, dlatego pytałam jakiej wielkości jest Twoje ;)
UsuńZapomniałam o tym naczynku wcześniej - jego wymiary to 20x13×5 - jest pojemne, ale na gołąbki chyba będzie za płytkie.
UsuńNieco większe ;) Dziękuję :)
UsuńAniu ćwiczysz coś? :)
OdpowiedzUsuńKonkretnego to nic, ale sporo chodzę :)
UsuńCzyli jednak zaczęłaś? :) Powiesz co? Może i ja zacznę bo tak się przymierzam i przymierzam. Jesteś dla mnie motywacją :)
UsuńNic nie ćwiczę konkretnego jak pisałam. Wszędzie gdzie mogę, chodzę pieszo, a jak zrobi się cieplej, będę jeździć na rolkach czy rowerze. Póki co, spacero marsze muszą mi wystarczyć, bo do innych ćwiczeń trudno mi się zebrać (no może czasem jeszcze się porozciągam lub poskaczę na big piłce :))
UsuńZawsze podczas tej serii postów zazdroszczę Ci, że tak kalorycznych i pysznych śniadań!
OdpowiedzUsuńNie ma co zazdrościć - kaloryczne śniadanie zdążysz spalić w ciągu dnia :))
UsuńPatent z podgrzewaniem wypieków uwielbiam :) Ten gołąbek był przyrządzany w sosie pomidorowym czy dodałaś już przygotowanego do gotującego się sosu? Z Twojego przepisu na gołąbki wnioskuję, że dusiły się w tym sosie ;) Muszę zadzwonić do mamy z prośbą o przyrządzenie takich gołąbków. Chyba że przyjadę do rodzinnego domu a przez Twój obiad czuję taką potrzebę ;D
OdpowiedzUsuńGotowałam go w tym sosie, choć nie wiem, czy można to nazwać sosem, bo składał się on z wody, koncentratu, sosu sojowego i przypraw i specjalnie gęsty nie był :))
UsuńRozumiem, konsystencja jak na wywar ;) Dziękuję :)
UsuńPysznie i zdrowo! Uwielbiam takie dania :)
OdpowiedzUsuńAle pysznie, choć akurat grejpfrutów nie lubię
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie i zdrowo - o to chodzi :D
OdpowiedzUsuńhttp://photos-are-memories.blogspot.com/
No to nie jestem odosobnioną antyfanką pączków:)
OdpowiedzUsuńJa nawet lubię ich smak ale wystarczy 1 i jestem tak zamulona że wolę ich unikać.
Dlatego zrobiłam faworki i nikt nawet nie zorientował się że to wersja wegańska:)
Mnie też już jeden kupny nieźle zamulił, więc wiem o czym piszesz :)
UsuńMoże za rok zrobię faworki ;))
Placuszki jak ładnie przyrumienione :) Mango wygląda tak świeżo i soczyście, ja na razie przestałam kupować, bo kilka razy pod rząd trafiałam na takie, co psuło się, zanim zdążyło dojrzeć :/ Gołąbek przypomniał mi, że dawno go już nie jadłam :D
OdpowiedzUsuńMango kupuje ostatnio w Tesco i bardzo mi tamtejsze smakują - są soczyste i mocno słodkie, ciekawe tylko jak długo :D
UsuńTen gołąbek mnie zaintrygował i chętnie kiedyś taką wersję zrobię. Ja za pączkami też jakoś szczególnie nie przepadam i na codzień w ogóle mnie nie kuszą. W tym roku pierwszy raz robiłam takie domowe i na szczęście wszystkim smakowały ;) Ale zdecydowanie jestem za zdrowszym odpowiednikami :)
OdpowiedzUsuńJa to w ogóle na długi czas zapomniałam o istnieniu pączków :D
UsuńTeż wolę zdrowsze wersje ;)
My również za pączkami nie przepadamy i nie zjedliśmy ani jednego :)
OdpowiedzUsuńZa to takiego gołąbka to byśmy spałaszowali z wielką ochotą :)
Wygląda wspaniale!
Rany, znów widzę gołąbki. Tak bardzo za mną chodzą :o Tylko ja mam smaka na klasyczną wersję - z mielonym mięskiem, ryżem i sosem pomidorowym.
OdpowiedzUsuńPączków nie jadam, choć lubię, Najbardziej hiszpańskie.
W moim domu tak samo wyglądała wersja klasyczna :D
UsuńSprawdziłam co to pączki hiszpańskie i kupowałam chyba takie (pod inną nazwą) w czasach liceum w okolicznej cukierni :D
Inna nazwa to gniazdka poznańskie lub wiedeńskie :D
UsuńJesteśmy w PL więc Poznańskie! :D
Same pyszności! Ja za pączkami również nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńPyszny. Piękna zastawa :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle fajne śniadaniowe placuszki. No i to mango nas dopadło! Musimy koniecznie kupić sztukę albo dwie :P Ten podwieczorek to już totalnie nam się podoba! Szczególnie ta buła po prawej :)
OdpowiedzUsuńMango to ostatnio jeden z moich ulubionych owoców :))
UsuńA ja pączki bardzo lubię. Zwłaszcza gdy są jeszcze cieple, ale mikrofala faktycznie potrafi je całkiem dobrze odświeżyć:D
OdpowiedzUsuń