Dobiega końca najkrótszy miesiąc roku, a ja szczególnie za nim tęsknić nie będę - mam go dość tak samo, jak miałam dość stycznia, a zima zdecydowanie nie jest moją ulubioną porą roku. Mimo niechęci do zimna, zawiei, śniegu i innych atrybutów aktualnej pory roku, starałam się dostrzegać pozytywne strony życia w tym czasie. W końcu kilka rzeczy, głównie spożywczych, przyjaźnie mi się z zimą kojarzy, a poniżej pokażę Wam zasługujące na wyróżnienie - mniej lub bardziej zdrowe - przysmaki lutego ;)
1. ORZECHY MAKADAMIA (Vi Vio)
Zacznę od orzechów makadamia, jakie dostałam w ramach współpracy ze sklepem bioindygo.pl i wszystkim mogę je polecić (tak jak i sklep). Okazały się świeże (jak takie wyjęte wprost ze skorupki), chrupiące i w zdrowy sposób tluściutkie. Poza wartościowym tłuszczem, orzechy makadamia są źródłem witamin (zwłaszcza B1) i składników mineralnych (szczególnie miedzi, magnezu i cynku), a także błonnika.
Niestety są chyba najbardziej kaloryczne spośród wszystkich orzechów (w 100g mają 720kcal), więc osoby na dietach odchudzających powinny zachować umiar w ich spożyciu. Orzechy świetnie komponują się z owsiankami, z płatkami z jogurtem oraz jaglankami, wzbogacając ich smak i odżywczość.
2. NAPÓJ SOJOWY BANANOWY (Alpro)
Na temat bananowego napoju Alpro nie będę się rozpisywać, bo planuję osobną recenzję, zestawiając produkt z wersją o smaku czerwonych owoców. Dzisiaj tylko napiszę, że bardzo mi to "mleczko" smakowało, a część - wraz z kakao - stworzyło jedną z najlepszych mieszanek, jakie miałam okazje pić :)
3. NAPÓJ ORZECHOWY (Alpro)
Jak piłam ten napój pierwszy raz kilka lat temu, chyba szczególnie mnie nie zachwycił, bo nie wracałam do niego i nie wspominałam jakoś specjalnie. Jednak postanowiłam spróbować go ponownie w bardziej świadomych smakowo czasach i tym razem wyjątkowo przypadł mi do gustu, a moja "faza" na ten wyrób trwa już chyba 3 tydzień :D. Skład nie jest zachwycający i bardzo zdziwił mnie fakt, że przy 2,5% dodatku orzechów laskowych, ich smak jest tak wyczuwalny (pełny skład wygląda następująco: woda, cukier, orzechy laskowe, fosforan triwapniowy, sól morska, stabilizatory (mączka chleba świętojańskiego, guma gellan), emulgator (lecytyny ze słonecznika), witaminy - B2, B12, E, D2). Mleczko świetnie łączy się z kawą zbożową (po wymieszaniu z nią tworzy coś na kształt orzechowego cappuccino) oraz kakao, a owsianki na nim ugotowane, są jednymi z lepszych, jakie dotychczas jadłam.
4. CZEKOLADA TESCO FINEST PERUVIAN 70% DARK
Od dłuższego już czasu lubię czekolady z serii Tesco finest, więc wiedziałam, że i ta mnie nie zawiedzie - w końcu tabliczki 70% to bardzo bezpieczna opcja. Listę składników rozpoczyna miazga kakaowa, za którą znajdziemy cukier, tłuszcz kakaowy, emulgator - lecytyny z soi oraz ekstrakt z wanilii. Na opakowaniu widnieje też informacja, że czekoladę wyprodukowano we Włoszech, z użyciem kakao z Peru. Wyrób pachniał naturalnie kakaowo, zachęcając tym samym do szybkiego spróbowania, a i smak nie przyniósł rozczarowania, wręcz przeciwnie. Kostki w kontakcie ze śliną (podobnie jak z ciepłą owsianką) roztapiały się szybko i aksamitnie, zapewne za sprawą tłuszczu kakaowego. Słodycz smakował naturalnie i jedząc go, poza umiarkowaną słodkością, czułam nutę kokosa - choć delikatną, to bardzo wyraźną. A że bardzo lubię zarówno ciemne czekolady, jak i kokosowe dodatki, mogę chyba uznać tę tabliczkę za dotychczas ulubioną z serii Tesco finest :)
5. ŚWIEŻE DAKTYLE (Złota palma)
Choć są suszone owoce, które lubię bardziej od daktyli (mam na myśli figi i morwy), to właśnie daktyle najczęściej mam przy sobie w celu dostarczenia mózgowi cukru. Tym razem udało mi się kupić świeże (które wolę bardziej od suszonych, choć od ekologicznych moim zdaniem niewiele się różnią - co innego te soczyste, prosto z krzaczka :)), a że wyrobów tej firmy dotychczas nie jadłam i nie opisywałam, trafiły do ulubieńców miesiąca. Były bardziej miękkie od suszonych (w gotującej się owsiance łatwiej rozpadały się), dość maziste, ponadto posiadały pestkę, ale w obliczu ich smaku, to niewielka niedogodność ;)
6. KAWA ZBOŻOWA (Nestle)
Powyższa kawa zbożowa jest chyba najlepszą, jaką miałam okazję pić i żałuję, że nie kupiłam więcej opakowań. Przywiozłam ją z Madery, bo coś mi podpowiadało, że trzeba korzystać z tamtejszej kawowej różnorodności, a z bogactwa smaków wybrałam wersję owsiano - jęczmienną (w składzie są tylko te dwa zboża). Pewnie wzięłabym też inne smaki, ale ze względu na dość spore i ciężkie opakowanie bałam się, że przekroczę limit bagażu, zresztą chyba bym jej nie upchnęła w walizce. Kawa pysznie smakuje z roślinnym mlekiem, zwłaszcza z opisanym powyżej orzechowym - coś wspaniałego ;)
7. HERBATA GREEN ROIBOOS AND HONEY (Health and Heather)
Na wyróżnienie zasługuje też powyższa herbata - to mieszanka rumianku, liści jeżyny, rooibosu, zielonego rooibosu, aromatów (miodowego i waniliowego), miodokrzewu, liści słodkich jeżyn i chrupków miodowych. Smakowała naturalnie, dało się w niej wyczuć zarówno rooibos, jak i zioła, a także wyrazisty akcent miodowy, nie stłamszony sztucznymi aromatami.
8. CIASTKA TIM TAM COCONUT CREAM
Ciastka Tim Tam kokosowe przyleciały do mnie z Australii za sprawą przemiłej Oli, która starała się zapewnić im jak najlepsze warunki podróży, przez co doszły w tak dobrej kondycji - w ogóle nie połamane, nie uszkodzone słońcem i innymi czynnikami zewnętrznymi. I chociaż nie można ich zaliczyć do zdrowej żywności, a takiej w głównej mierze dotyczy mój blog, to miejsce w ulubieńcach jak najbardziej im się należy.
Już sam zapach ciastek był obezwładniający - mleczny i kokosowy zarazem. Czekolada oblewająca ciastka cechowała się kremowością i nie posiadała nawet pierwiastka sztuczności, charakterystycznego dla wyrobu czekoladopodobnego. Pod polewą skrywały się dwa chrupiące herbatniki, rozdzielone kremowym nadzieniem kokosowym, trochę przypominającym smak i strukturę kremu z kinder pingui coco (jednak był on gęstszy i bardziej kokosowy). Choć w ciastkach na pewno nie brakowało cukru, nie określiłabym ich jako przesłodzone - dla mnie poziom słodkości był wręcz idealny. To typowo australijski przysmak i jeśli będziecie mieć okazję spróbowania, nie wahajcie się i najlepiej kupcie wszystkie smaki ;)
9. ŚNIADANIA
Na śniadania jedzone w domu najczęściej jadłam owsianki - zarówno gotowane, jak i pieczone. Na zdjęciu widnieje pieczona owsianka bananowa z makiem oraz czekoladowa owsianka z gruszką i daktylami.
W wolne dni niekiedy smażyłam placki - zazwyczaj z dodatkiem banana lub jabłka, oczywiście nie mogło na nich zabraknąć różnego rodzaju dodatków.
Moje obiady to standardowo mieszanki warzywne, choć w lutym z ciekawszych dań robiłam także wegańskie gołąbki. Do dań - zarówno jedzonych w domu, jak i zabieranych na wynos wykorzystywałam sezonowe warzywa - głównie brukselki i jarmuż, a także mrożoną fasolkę i brokuły. Więcej na temat moich ulubionych zimowych obiadów możecie przeczytać w tym wpisie.
Poza batonikami jaglano - bakaliowymi w czekoladzie, kilka razy zapiekałam owoce pod uzdrowioną wersją kruszonki (składającej się zazwyczaj z płatków owsianych, mąki kokosowej (której termin ważności mnie nagli, a jej wcale nie ubywa :D) oraz oleju kokosowego). Jednak znacznie częściej - biorąc pod uwagę zdrową lub w miarę zdrową żywność - jadłam gotowe batony z suszonych owoców, ciemne czekolady oraz owoce w czekoladzie.
11. WYROBY SŁODKIE
Poza batonikami jaglano - bakaliowymi w czekoladzie, kilka razy zapiekałam owoce pod uzdrowioną wersją kruszonki (składającej się zazwyczaj z płatków owsianych, mąki kokosowej (której termin ważności mnie nagli, a jej wcale nie ubywa :D) oraz oleju kokosowego). Jednak znacznie częściej - biorąc pod uwagę zdrową lub w miarę zdrową żywność - jadłam gotowe batony z suszonych owoców, ciemne czekolady oraz owoce w czekoladzie.
12. RECENZOWANE PRZYSMAKI
W lutym jadłam kilka pysznych czekolad (linki do recenzji dwóch z nich znajdziecie poniżej), bardzo przypadł mi do gustu także szpinakowo - cytrynowy Farmer od firmy Zmiany Zmiany (ostatecznie - w osobistym rankingu - stawiam go na równi z Farmerem pikantny pomidor).
O proszę, nie piłam tego napoju bananowego, ale to z orzechami laskowymi lubię bardzo. Orzechy makadamia też miałam okazję jeść, fajnie chrupią, są tak przyjemnie tłuste i twarde. Miałam je w mieszankach :) A batoników TimTam zazdroszczę, bo od dawna marzę o spróbowaniu ich. Kocham wszystko, co powiązane jest z Australią :)
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze będziesz miała okazję ich spróbować :)
UsuńŚwietny post :) Ciasteczka od Oli wyglądaja bardzo smacznie i z tego co piszesz takie były :)
OdpowiedzUsuńTwoje jedzonko zdecydowanie podbiło tę listę... wszystko bardzo smaczne aż ciężko wybrać najlepsze ;)
Dla Ciebie zapewne byłyby za słodkie :D
Usuńhahaha, a dla mnie za mało co? :D Och mój drugi ulubiony cykl na blogu... Wszyściuśko bym pożarła :D Ale ta kawa brzmi: o matko jedyna... niesamowicie *___________________*
UsuńKokosowych nie jadłam, ale jadłam Oryginalne Tim Tamy, Peanut Butter w ciemnej czeko i z nadzieniem czekoladowym w ciemnej czeko - były pycha i dla Ciebie też słodycz byłaby idealna (bo dla mnie ciut za słodkie) :D
UsuńOch dziękuję za odpowiedź ^^ Hahaha to mam nowy i należyty surowiec na marzenia senne :D Mokra poduszko od śliny nadchodzę xD
UsuńAgnieszka, myślę, że dla Ciebie na słodkość byłby w sam raz, tak jak i dla mnie :D
UsuńOla, wszystkie brzmią super ;)
<3 <3 <3 rozpływam się podwójnie!
UsuńNapisałaś do mnie po imieniu i jeszcze porównałaś mój spaczony zmysł słodkości do swojego- mogę umrzeć szczęśliwa :D
A co to ja jestem jakiś autorytet smakowy :D? Kryteria spaczonego smaku też mogą być różne :)
Usuńszczerze to mam parę takich idolów smakowych... ^^ ;), ale nie zdradzam, by nie było, że kogoś faworyzuje :D
UsuńTo ja idoli smakowych nie mam (mój smak rządzi się swoimi prawami i nigdy nie wiem, czego on chce :D), ale blogowych czy intagramowych faworytów jak najbardziej tak :)
UsuńJak byłam mała długo bujałam się w Gordonie Ramsayu ;) Tu już nie ma co dopowiadać xD ale idolem jest nadal ^^
UsuńLubię Gordona, ale nawet spośród takich sław chyba nie mam smakowego idola :)
UsuńU mnie ulubieńcy pojawia sie jutro ;)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o orzechach macadamia-w najbliższym czasie znowu je kupie ;)
Mleko bananowe mi jakoś nie podeszło szczegolnie,natomiast wielka fanka jestem orzechowego tego z Alpro :D Szkoda tylko ze cena jedna z najwyższych od Alpro...No i daktyle <33 świeże daktyle to poezja,ostatnio kupiłam w Tesco i zjadłam z tahini i masłem orzechowym ;D
Czekam :))
UsuńNo szkoda, ale to akurat kupiłam na promce :)
Też czasem jem je z masłem orzechowym albo tahini :)
Takie batonik ito ja rozumiem :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej kuszą nas te daktyle :)Musimy takie nabyć.
OdpowiedzUsuńRównież bardzo cieszy nas fakt, że luty dobiega końca :)Precz zimo!
Daktyle zapewne będą Was smakować :)
UsuńOj tak, niech zima odejdzie w zapomnienie !!
a gdzie złapałaś tę herbatkę?
OdpowiedzUsuńCiasteczka kuszą:)
Kupiłam ja w Almie, ale teraz - jak Almy nie ma - to nie mam pojęcia gdzie jej szukać...
UsuńMam to mleko bananowe :) Mam nadzieję, że mi zasmakuje. No i świeże daktyle...coś co kocham!
OdpowiedzUsuńPowinno Ci zasmakować, choć różnie to może być, bo niektórzy uważają, że smakuje sztucznie :D
UsuńSame dobre rzeczy ;) Orzechowe Alpro uwielbiam! Musze spróbowac i bananowego :)
OdpowiedzUsuńdużo ulubieńców jak na najkrótszy miesiąc:) największą chrapkę miałabym na daktyle bo je uwielbiam:) mleka z orzechów laskowych nigdy nie piłam, mi na razie do kawy najbardziej odpowiada sojowe niesłodzone. Co do czekolad to przestałam je kupować bo jednak nie potrafiłam zapanować nad apetytem- ja niestety nie potrafię tak jak ty poprzestać na 2-3 kosteczkach:( a czego oczy nie widzą tego sercu lub raczej żołądkowi nie żal:)
OdpowiedzUsuńJa nie mam chyba żadnego ulubieńca lutego, wcinam to samo co zwykle i w 95% w zdrowej wersji co mnie bardzo cieszy:)
Sojowe do kawy też mi pasuje, jak zresztą każde roślinne :)
UsuńCo do czekolady, to jem albo jedną kostkę do śniadania albo pół tabliczki do podwieczorku - po połowie tabliczki przestaje mi już smakować i nie widzę sensu dalszego jedzenia, ale nie widziałabym nic złego w zjedzeniu całej tabliczki :D
Podpisuję się obiema rękoma ( hmm rękami ? ;) ) pod pierwszymi słowami posta o styczniu i lutym :-) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPs . Jak zwykle inspirująco u Ciebie :-)
Z tego co mi wiadomo, obydwie formy są poprawne :D
UsuńCieszę się bardzo, że coś Cię zainspirowało i także pozdrawiam :)
Najbardziej z ulubieńców lutego to podobają mi się Twoje owsianki i obiady, wyglądają przepysznie <3 Ale ja też cieszę się, że luty się już powoli kończy i nie mogę się wiosny doczekać :) I tą kawą zbożową mnie zainteresowałaś, muszę się za nią rozejrzeć, bo inka mi średnio smakuje, ale z braku laku może być :p
OdpowiedzUsuńW Polsce raczej jem nie znajdziesz :D Ale są jeszcze inne niż inka :)
UsuńJuż w jednym z foodbooków zaciekawiła mnie ta kawa, ale jakoś nigdzie się z nią nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńW Polsce i ja jej nie widziałam nigdzie.
UsuńTwoje owsianki zawsze wołają do mnie ze zdjec Zjedz mnie! Muszą być obłędne ;) bananowego mleka al pro nie miałam do tej pory odwagi kupić, mam uraz do tego smaku, gdyż większość producentów wypuszcza na rynek raczej produkty bananopodobne i strasznie sztuczne, a ja jako amatorka bananów jestem strasznie wyczulona na chemicznobananowe cuda, ale być może po Twojej przychylnej opinii się skuszę. Orzechowe al pro bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie lubię taką lekko sztuczną bananowość, więc może lepiej nie próbuj :D Ono mi nie smakowało sztucznie, ale żeby uzyskać super naturalny smak bananów, trzeba by było dodać tylko je i to w znacznych ilościach.
UsuńTo mleko orzechowe od Alpro jest pycha! Uwielbiałam je pić prosto z "gwinta", ale to było jakieś 4 lata temu :) Ta peruwiańska czekolada z Tesco brzmi super - połączenie kokosa i czekolady jest przepyszne, dlatego tym bardziej cieszę się, że Tim Tamy Ci smakowały :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad jednym - czy jest duża różnica między świeżymi daktylami a daktylami z Lidla? One są trochę bardziej miękkie i mięsiste. W ogóle wczoraj mnie naszła na nie ochota i zjadłam ze trzy - nie wiem, o co chodzi, bo ja za daktylami średnio przepadam :P Tej kawy z Madery chętnie bym spróbowała.
Nie wiem, czy Ci pisałam, ale robiłam w domu jeszcze gotowaną owsiankę z gruszką na mleku migdałowym - i zrozumiałam Twoje zachwyty :D Jest pycha!
Hm, ja w tym miesiącu zachwycałam się masłem z nerkowców, które całe znikło :D Do tego chałwa lniana od Gacjana (naprawdę wyśmienita!) i batony od BeHarmony. Świetnym zakupem okazała się czekolada biała z truskawkami od Torras (bez cukru) oraz gorzka z tej samej firmy, również z truskawkami. A z herbat na pewno czarna Lipton z cytryną :)
Z gwinta też mi smakuje, choć z racji tego, że nie lubię zimnego picia, wolę je dodać do kawy czy kakao ;)
UsuńNie jadłam nigdy daktyli z Lidla... Mają one dwutlenek siarki? Jak nie, to kupię i porównam. Te suszone które ja kupuję (np. enerbio z rossmanna czy Symbio) też są miękkie i mięsiste (w przeciwieństwie do np. ekstremalnie wysuszonych z Bakalland :D), więc te się od nich różnią nieznacznie.
Cieszę się, że owsianka Ci smakowała ;)
Masło z nerkowców uwielbiam, chałwa lniane brzmi zachęcająco, czekoladę białą Torras chyba jadłam, ale jeśli dobrze pamiętam smakowała mi sztucznie i tak chłodząco...:D
Tych Enerbio i Symbio nie jadłam, ale te z Bakallandu dobrze znam - są słodkie jak to daktyle, ale właśnie za suche :D Te z Lidla (Alesto) mają sorbinian potasu :/ Właśnie sprawdziłam.
UsuńNo właśnie tak myślałam, że coś z nimi było nie tak i dlatego ich nie kupowałam, bo ogólnie produkty Alesto bardzo lubię - szczególnie brazyle, nerkowe i pekanki :)
UsuńMuszę spróbować orzechów makadamia :) czekolada jak dla mnie super. Szukam wlasnie świeżych daktyli :) Twoje śniadania i obiady są obłędne, wyglądają mega smacznie i składają się ze składników, które lubię :)
OdpowiedzUsuńOrzechy, czekoladę oraz świeże daktyle jak najbardziej polecam ;)
UsuńTeż lubimy mieć zapas takich daktyli ale ostatnio jadłyśmy ich za dużo więc mamy od nich mały odwyk xD Orzechy macadamia bardzo lubimy ale są dość drogie niestety więc przeważnie sięgamy po inne. Tymi ciastkami nas trafiłaś! Czekoladowo-kokosowe to nasz ideał ;)
OdpowiedzUsuńTo ja nie mam na nie zbyt dużego zapotrzebowania, więc odwyku nie potrzebuję :D
UsuńJa orzechy jem różne - mieszam codziennie kilka różnych i zalewam na noc wodą :)
Ciastka na pewno by Wam smakowały :)
Może z raz w życiu próbowałam orzechów macadamia i nie wiem jak to się stało, ale zupełnie nie jestem w stanie odtworzyć ich smaku. Chyba aż kupię na spróbowanie, aby móc się porządnie w nich rozsmakować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :) Miłego, słonecznego dnia :)
Mam tak samo i nie pamiętam smaku niektórych produktów jakie jadłam :D Orzechy jak najbardziej polecam :)
UsuńOwoce pod kruszonką muszę zrobić :D
OdpowiedzUsuńIle pyszności!
OdpowiedzUsuńJak tylko znajdę to mleko bananowe w przystępnej cenie to kupię.
Jestem bardzo ciekawa smaku bananowego mleczka:) Pewnie przypadło by mi do gustu, bo banany uwielbiam:D
OdpowiedzUsuńKażdy odbiera je inaczej, a niektórym smakuje sztucznie, warto spróbować :)
UsuńUwielbiam orzechy makadamia a daktyle to mój nałóg :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam orzechy makadamia :) Mleka może i dobre, ale nie kupiłabym ze względu na skład. Świeże daktyle ubóstwiam :D Bardzo zaciekawiła mnie ta kawa, już miałam pisać w którym sklepie ją dorwałaś, ale po przeczytaniu wiem, że jest poza moim zasięgiem :D Herbatę tej marki piłam, tylko inny wariant smakowy - jest bardzo smaczna :)
OdpowiedzUsuńInne warianty herbi też piłam - wszystkie były pyszne :)
UsuńNieraz zastanawiałam się czy nie kupić którejś czekolad Tesco finest. Może ten wariant będzie u mnie pierwszy w kolejce. Świeże daktyle brzmią pysznie :) Uzdrowiona wersja kruszonki - co ja bym dała żebym mogła ją jeszcze w marcu przygotować <3
OdpowiedzUsuńTen wariant czeko jak najbardziej polecam :)
UsuńTe australijskie Ciasteczka są pyszne! Koleżanka przy biurku obok jest z Australii i gdy dostaje paczkę z domu, częstuje mnie smakołykami. Zaskoczyło mnie, że mi smakowały, bo ogólnie takie czekokadowe słodycze są dla mnie za słodkie.
OdpowiedzUsuńAle jeśli ktoś podrzuci Ci australijską pastę vegemite, to uciekaj, paskudztwo! ;-)
No właśnie mnie też zdziwiło, że tak bardzo odpowiadały mi poziomem docukrzenia :)
UsuńOk, będę pamiętać :D O vegemite słyszałam, ale to chyba nie moje smaki :)
Herbatka Rooibos to nasza ulubiona :) Zwłaszcza, że teraz ją zaparzamy na zdrowej, przefiltrowanej wodzie :)
OdpowiedzUsuńO nie, Tim Tamy złamały mi serce. Na początku przygody z blogiem jadłam karmelowe - teraz dałabym się pokroić za jakiekolwiek.
OdpowiedzUsuńJak będę w Australii (a Ty nie dotrzesz tam lub nie zdobędziesz ich wcześniej), to przywiozę Ci wszystkie smaki :D
UsuńI kangura.
Usuń