Staram się nie powtarzać posiłków w następujących po sobie jadłospisach, ale dzisiaj - podobnie jak tydzień temu - zrobiłam na śniadanie budyń jaglany. Czułam, że po bardzo ciężkim tygodniu tylko on mnie należycie ucieszy, a że kaszę jaglaną zmiksowałam z innymi składnikami, powstał nowy smak. Na obiad odgrzałam pozostałości tygodnia, a na kolację upiekłam owsiankę, więc przynajmniej w tej kwestii jest jakaś różnorodność ;) Podwieczorkowa szarlotka mojej mamy dodatkowo namieszała w fotomenu, niszcząc jego wegański charakter, a jej trudna do precyzyjnego określenia kaloryczność sprawiła, że nawet nie próbowałam dochodzić dokładnych wartości odżywczych pozostałych dań (tym bardziej, że sałatka z kolacji by tego nie ułatwiła :D). Inna sprawa, że byłam dzisiaj dość mocno zajęta, więc tym sposobem zaoszczędziłam trochę czasu - ważenie i wpisywanie wszystkiego w program sporo zajmuje. Są produkty, które ważę zawsze (bez wagi kuchennej moje życie byłoby znacznie trudniejsze i mogę powiedzieć, że jestem uzależniona od tego urządzenia :D), ale owoce czy warzywa to już tylko na potrzeby bloga ;)
ŚNIADANIE
- brzoskwiniowo - bananowy krem jaglany zrobiony z 50g kaszy jaglanej, 50ml mleczka kokosowego, połowy banana, ok. 4 łyżek dżemu brzoskwiniowego bez cukru, świeżego daktyla + na wierzch suszona figa, łyżeczka masła orzechowego, orzechy (makadamia, brazylijski, włoskie i nerkowce - łącznie 15g), kawałek banana
- ok. 2 łyżki dżemu brzoskwiniowego ze słoika
- czystek
- a przed śniadaniem wypiłam wodę z sokiem z połowy cytryny, łyżeczką witaminy C i łyżeczką miodu
OBIAD
- jarzynowa zupa krem (zrobiona z marchewek, pietruszki, selera, pora, ziemniaków, brokułów, fasolki szparagowej, koncentratu pomidorowego i mleczka kokosowego) z ryżem basmati (50g) oraz kilkoma orzeszkami sojowymi (niestety się utopiły)
- ugotowane, odgrzane w mikrofalówce warzywa - brukselki, fasolka szparagowa, brokuły i burak polane łyżeczką oleju lnianego, mandarynka
- chwilę wcześniej wypiłam ponownie wodę z łyżeczką witaminy C, sokiem z cytryny i łyżeczką miodu
PODWIECZOREK
- jabłko
- szarlotka (spód i wierzch składały się z mąki, cukru, żółtek i masła, a w środku znalazły się antonówki oraz piana z białek), kostka czekolady 85%
- kakao z wodą, mleczkiem kokosowym (50ml) i łyżeczką ksylitolu
- a chwilę później zjadłam jeszcze 2 najzwyklejsze herbatniki
KOLACJA
- surówka z kiszonej kapusty, marchewki, jabłka + sok z cytryny, łyżeczka pestek dyni i łyżeczka oleju lnianego
- sałatka jarzynowa (zrobiona z marchewek, pietruszki, selera, jajek, groszku, ogórków kiszonych, jabłek i pora + niewielka ilość majonezu)
- pieczona owsianka zrobiona z 40g płatków owsianych, łyżki mąki kokosowej, 50ml napoju migdałowego, 1/4 startego batata, połowy szarej renety, łyżeczki oleju kokosowego + kilka nerkowców na wierzch
- herbata ziołowa
Życzę wszystkim udanego, słonecznego i smacznego weekendu ;)
Twój podwieczorek z wielką chęcią bym zjadła, ale... teraz! A co! Czasem dobrze pozwolić sobie na małe weekendowe szaleństwo :) Tym bardziej, że tak dawno nie jadłam szarlotki...
OdpowiedzUsuńA sałatką jarzynową też kusisz. Marzy mi się taka porcyjka!
Pozdrawiam!
Dzisiejszy jadłospis jest idealny nawet dla mnie :-) Zjadłabym wszystko tzn wszystkiego po troszkę :-)
OdpowiedzUsuńSzarlotka <3 A dlaczego ważysz jedzenie?
OdpowiedzUsuńChyba z przyzwyczajenia... Jestem przyzwyczajona, że np. kaszy czy płatków jem 50g, orzechów do śniadania 25g :D Jak jem orzechy w czasie dnia to już nie ważę, ale do śniadania odważam przed namoczeniem :P
UsuńPytam dlatego, że kiedyś sama miałam takie przyzwyczajenie - ale to nie jest zbyt zdrowe. W sensie od ważenia blisko do obsesji. Ale to tylko moje doświadczenia.
UsuńNiby tak, ale z drugiej strony ważąc, łatwiej skomponować optymalną porcję jedzenia... Dla mnie to ogromne ułatwienie i widzè to zwłaszcza wtedy, gdy bateria w wadze mi pada a ja akurat nie mam zapasowej, choć staram się do takich sytuacji nie dopuszczać :P
UsuńTeż tak uważałam i w pewnym momencie postanowiłam spróbować przestać odmierzać. Na początku było trudno, ale teraz bardzo się cieszę, że po prostu szykuję na oko. Bo co to jest optymalna porcja? Jednego dnia to będzie 50g, a drugiego 80g. Zachęcam do spróbowania!
UsuńJa zazwyczaj przygotowuję jedzenie na kolejny dzień i nie wiem, ile tak naprawdę będę potrzebować kaszy, ale 50g to takie moje optimum. Jakoś specjalnie nie czuję głodu, więc nie mogę się nim kierować, bo bym chyba nic nie jadła. Nie wyobrażam sobie teraz funkcjonowania bez wagi na dłuższą metę...
UsuńJa też jestem uzależniona od wagi kuchennej i nie widzę w tym nic złego :) Znajomi się śmieją, że mam obsesję, ale ja po prostu lubię wiedzieć, ile zjadam, nie chodzi mi o kalorie czy coś. Dodatkowy plus - jeśli przepis ze spontanicznego gotowania zapiszę, a chcę go potem odtworzyć, bo przypadkowo wyszło coś pysznego - łatwo go potem odtworzyć :)
UsuńW moim otoczeniu z wagi korzysta większość osób, więc też nic dziwnego czy złego w tym nie widzę - to ogromne ułatwienie ;)
UsuńUwielbiam sałatkę jarzynową. Będzie na Wielkanoc :)
OdpowiedzUsuńŚwietna liczba jadłospisów :D
U mnie na Wielkanoc też może będzie :)
UsuńWszystko wygląda bosko! Strasznie narobiłaś mi ochotę na pieczoną owsiankę. Twoja wygląda niczym ciastko! ;)
OdpowiedzUsuńI trochę tak smakowała :)
UsuńOoooo Boniu,jak tylko sobie Mysle o tym kremie jaglanym z brzoskwiniami i bananem....jadlabym całymi garściami! :D
OdpowiedzUsuńNo i rownież sałatka jarzynowa sie i u mnie wpisała w jadłospis ;)
Poprosić mamę zeby i mi zrobiła taka szarlotkę :D
Krem na pewno by Ci smakował :)
UsuńWaga kuchenna i mi towarzyszy na co dzień - najczęściej przy śniadaniu i obiedzie ;)
OdpowiedzUsuńChyba i ja jutro zrobię krem z zupy, bo od jakiegoś czasu nie miksuję już zawartości garnka :D Szarlotka - pycha! :)
A ja od jakiegoś czasu zawsze miksuję i muszę w końcu zrobić zupę nie krem :)
UsuńJa bez wagi nie funkcjonuje. Proporcje w posiłkach są mega istotne. Jak dawałam do jaglanek, owsianek czy ciast wszystkiego na ok to albo zakalec albo glut. A tak zawsze smacznie.
OdpowiedzUsuńSzarlotka piękna masz zdolną mamę :)
Mama pewnie to przeczyta i siè ucieszy :)
Usuńale mnie skusiłaś tym budyniem jaglanym, dziś sobota to mogę zrobić:)
OdpowiedzUsuńEj, przypomniałaś mi, że ja gdzieś mam w słoikach brzoskwinie! Ani razu ich jeszcze nie otworzyłam. Tylko nie wiem, czy mam w domu, czy u cioci :D Świetnie musiał smakować taki brzoskwiniowo-bananowy budyń z mlekiem kokosowym. Natchnęłaś mnie, bo mam otwarte mleczko kokosowe i będę czarować :D
OdpowiedzUsuńA szarlotkę tydzień temu piekła moja ciocia (tak jak sernik), ale to było na parapetówkę jej syna, więc niestety, nic mi się nie dostało :D Ale zjadłabym taką szarlotkę. A sałatka jarzynowa, z kolei, zazwyczaj jest u mnie na święta, bardzo rzadko mama ją robi bez okazji :)
I ciekawy dodatek batata do pieczonej owsianki :D
Swoją drogą, kupiłam ostatnio kapustę kiszoną w Lidlu - tę eko. Smakuje inaczej niż kapusta kiszona (nie kwaszona), kupowana na targu czy w innych miejscach :D Tzn. jest bardzo intensywna w smaku. Ale do surówki (i kapuśniaku - zrobię w przyszłym tygodniu :P) jak znalazł!
To sprawdź te brzoskwinie, bo zauważyłam że szybko się psują :/ No chyba że robiłaś z cukrem to co innego :) A ciocia mogla Ci kawałek szarlotki zostawić :D
UsuńSałatki bez okazji też się u nas nie robi, ale dziś tata ma gości z okazji zaległych imienin, wièc będzie sporo dobrych rzeczy :D
To prawda - jest mocno kwaśna, ale dla mnie tak prawdziwie...
Robiłam bez cukru :( Kurczę, tylko większość zostawiłam w Lublinie. Sprawdzę tutaj w zapasach. A ciocia całą blachę niosła, to tak głupio bez jednego kawałka :D :D :D
UsuńO, to będzie impreza! :P
Faktycznie, lepiej ciasta prezentują się w całości, ale ja często kawałek na spróbowanie odkrajam jeśli robię dla kogoś :D W sumie to ostatnio już tak nie robiłam, bo do ciast mnie jakoś nie ciagnie, ale kiedyś to obowiązkowo musiałam zjeść przed oddaniem ;D
UsuńNależy Ci się taki krem jaglany, a co! :D Dla takiej domowej szarlotki warto "zniszczyć" wege jadłospis xD Cudownego weekendu :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWszystko był zjadła ale to śniadanie to chyba najbardziej. Super :)
OdpowiedzUsuńCoś pysznego.
Ja też na śniadanie płatki i owoce ważę, bo wtedy wychodzi mi wielkość owisianki akurat do mojej ulubionej miseczki :D A jadłospis przepyszny! Budyń cudownie wygląda i ta owsianka z kolacji mm :)No i pięknie Twojej mamie szarlotka wyszła :)
OdpowiedzUsuńOwoców akurat nie ważę, ale mniej wiecej wiem ile czego do jakiej miski zmieszczę :)
UsuńDziękuję, a mama jak to przeczyta to się ucieszy :)
Właśnie zgłodniałam :) Narobiłaś mi ochoty na sałatkę jarzynową :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńTen brzoskwiniowo-bananowa jaglanka musi być mega! Gdy tylko dorwę brzoskwinie to na pewno skopiuję :)
OdpowiedzUsuńDodałam dżem, na sezonowe brzoskwinie trzeba będzie trochę jeszcze poczekać :)
Usuńoj ciacho to bym zjadła:)
OdpowiedzUsuńChciałabym by mój jadłospis tak wyglądał gdy jestem zabiegana. Eh muszę nieco pokonać lenia :D Przed chwilą nie dowierzałam, że istnieje dżem brzoskwiniowy bez cukru a później uświadomiłam sobie, że to pierwszy dżem 100% owoców jaki jadłam ;D Czas wrócić do tego smaku :)Zupa krem z ryżem to bardzo ciekawy pomysł! Zwykle na kremy patrzę jak na dania, którymi nie da się najeść :p Kolacyjny duet zdobył moje serce! <3
OdpowiedzUsuńByłam zajęta bardziej stacjonarnie, gdy jestem zabiegana to zabieram jedzenie w pudełkach :D A tutaj miałam sporo resztek do powykańczania :)
UsuńJa też nie myślałam, że dżem brzoskwiniowy przechowa się bez cukru - zawsze mama mi mówiła, że nie da rady - ale mój jakoś radę daje i jest dość słodki :)
Same pyszności! A budyń jaglany muszę chyba sobie zrobić któregoś dnia na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńPycha, a zwłaszcza surówka z kiszonej kapusty, którą mógłbym jadać kilogramami! :D Pozdrawiam i zapraszam do swojego kącika! :)
OdpowiedzUsuńJa kilogramami to może nie, ale codziennie na pewno :)
Usuńmyślę że z chęcią spałaszowałabym każdy Twój posiłek ale najbardziej chodzi za mną budyń jaglany- już od tak dawna zabieram się za jego przygotowanie i ciągle coś ciągle kurna coś:) Jutro będę miała więcej czasu i może w końcu zobaczę sama na sobie czy jest się faktycznie czym tak zachwycać:)
OdpowiedzUsuńZupka też wygląda pysznie- choć nie lubię zup kremów które ktoś dla mnie zrobi i nie wiem co dokładnie zostało zmiksowane- ale jeśli same warzywa to super! Szkoda tylko że te orzeszki sojowe się utopiły bo nie wiem nawet co to jest i jak wygląda:)
Ciekawa jestem, czy budyń z kaszy Ci zasmakuje :)
UsuńTeż nie lubię kremów u innych, jak nie potrafię zidentyfikować składników (a niewielu osobom ufam w dziedzinie kulinariów :D), ale te swoje lubię bardzo, a do warzyw dodaję najczęściej mleczko kokosowe.
Orzeszki będą dzisiaj w notce z kanapkami na jednej z nich, to będziesz mogła zobaczyć :)
Menu idealne! Uwielbiam twoje naczynka. Miedzy innymi, to z nimi kojarzę twojego bloga:D
OdpowiedzUsuńSkomplikowane życie jedzeniowego bloggera, który chciałby zjeść coś parę razy pod rząd, a tu nie może, bo przecież zdjęcia dla czytelników :D Szama jak zwykle super, ale i tak zostanę przy swojej, hah.
OdpowiedzUsuńDokładnie - w kolejnym już chyba jaglanka nie przejdzie :D
UsuńNo i znowu ten wspaniały budyń jaglany :)Wygląda świetnie, zresztą jak cały jadłospis :)
OdpowiedzUsuń