Niewiele jest dodatków dobrze komponujących mi się z czekoladą i najczęściej jem ciemne, niczym nie zmącone tabliczki. W masie kakaowej lubię zatopione orzechy i niektóre suszone owoce, z kolei nie przepadam za obecnością w niej elementów chrupkich, a soli i chilli wręcz nie znoszę (z drobnymi wyjątkami). Czekolady z sezamem jak dotąd nie jadłam, ale podprażone nasionka wydały mi się pasujące do słodycza, tym bardziej że często jadam sezamki w czekoladzie, więc pozytywnie nastawiłam się do degustacji Lind Excellence Roasted Sesame. Liczyłam na coś bardziej słodkiego niż deserowego, bo 47% zawartość masy kakaowej nie wskazywała na mroczną eksplozję kakaowości, więc zabrałam się za czekoladę w chwili, gdy mózg zakomunikował mi wzmożone zapotrzebowanie na cukier.
W składzie na pierwszym miejscu widnieje cukier, a dopiero później miazga kakaowa, karmelizowane nasiona sezamu 15%, tłuszcz kakaowy, bezwodny tłuszcz mleczny, emulgator (lecytyna sojowa) i aromat (wanilinę). Czekolada pachniała dość intensywnie kakao, z wyraźną nutą mleczną, a także podprażonym sezamem, który nie dał się stłamsić kakaowej miazdze.
Dzieleniu czekolady na kostki nie towarzyszyły wyraziste trzaski, co mogło wynikać ze zmęczenia słodycza latem (choć przebywał raczej w komfortowych warunkach) lub jego natury. Łamiąc wyrób, ukazywało się bogactwo sezamu, pstrzącego się w każdej kostce. W kontakcie ze śliną czekolada rozpuszczała się dość szybko i bagienkowo, czuć było jej aksamitność i typową tłustość, jednak tylko przez chwilkę, bo spore ilości ziarenek nie pozostały bez wpływu na konsystencję, ginącej w czeluściach jamy gębowej, kostki.
Czekolada okazała się dość słodka, ale przy tym wyraziście kakaowa - miała smak typowy dla deserowych tabliczek firmy Lindt. Choć kakao zdominowało całość, wyczułam delikatnie mleczną słodycz. Bardzo szybko do głosu doszedł sezam - początkowo czułam podprażone na patelni ziarenka w typowej postaci, lecz po chwili dał o sobie znać dodany do nich cukier, czyniąc całość iście sezamko podobnym tworem. Nie naznaczone goryczką nasionka chrupały i łatwo ulegały naciskowi zębów, nie zagnieżdżając się między nimi. Ziarna świetnie wzbogaciły smak deserowego wyrobu, a prostota i nieprzekombinowany skład pozwoliły dostrzec naturalność składników. Myślę, że zarówno smakosze ciemnych czekolad, jak i osoby ufające wyłącznie mlecznym tabliczkom, odnajdą w tej coś dla siebie.
WARTOŚĆ ODŻYWCZA
Miazga kakaowa na pewno wiele wartości odżywczych posiada, ale czekolady nie określiłabym jako produktu prozdrowotnego - w końcu cukier w niej dominuje. I nawet wartościowy sezam został skarmelizowany z dodatkiem dosładzacza. Jednak tabliczka nie zawiera konserwantów, barwników i tłuszczów utwardzonych, a także składników glutenowych, choć producent uprzedza o możliwej zawartości pszenicy. Dodatek tłuszczu mlecznego sprawia, że wyrób nie jest wegański, a przeciwników soi zniechęci dodatek lecytyny sojowej, jednak jako nienaszpikowany chemią słodycz, czekolada sprawdzi się świetnie.
Wartość odżywcza w tabliczce (100g): 534kcal, 33g tłuszczu, 48g węglowodanów, z czego 46g cukrów, 7g białka
Informacja dla alergików: może zawierać pszenicę i orzechy
Miejsce zakupu: prawdopodobnie Tesco
Cena: 7 - 11zł (w zależności od sklepu, nie pamiętam za ile ją kupiłam)
dodatek sezamu zdecydowanie mnie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńKupiłam ją ze względu na dodatek sezamu i od razu zjadłam pół tabliczki :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz się z nią spotykam.
OdpowiedzUsuńNie znałam wcześniej tego wariantu.
Wydaje się całkiem fajna, ale chyba obecnie dla mnie za słodka.
Plus za sezam.
Pozdrowionka serdeczne :)
Też mi się wydaje, że byłaby dla Ciebie za słodka ;)
UsuńTej nie jadłam, ale miałam z pomarańczą i bardzo mi smakowała, więc i na tę się skusze :)
OdpowiedzUsuńMnie pomarańczowa smakowała średnio, ale nie lubię cytrusów w słodyczach ;)
UsuńNie widziałam jej na półkach sklepowych od roku ... Kiedy ja kupiłaś ? To mój ulubiony smak. Teraz gdy jej nie ma kupuje prazony orzech laskowy pyszny jak Rocher ;)
OdpowiedzUsuńTę już jakiś czas temu, ale w sierpniu dokupiłam kolejną (dlatego nedeszła pora racenzji :D), czyli są ciągle w sprzedaży...
UsuńA ja nie mogę spotkać w żadnym markecie :/
UsuńTeż nie znoszę soli, A tym bardziej chili w czekoladzie. Takowa z sezamem byla akurat niedawno w promocji i się nad nią zastanawiałam...chyba warto spróbować ;)
OdpowiedzUsuńSól niekiedy można wyskubać, a z chilli to już raczej niemożliwe :D
UsuńZ sezamem polecam :)
To moja ukochana czekolada Lindt :)
OdpowiedzUsuńJa wolę zwykłe ciemne - 85 - 70% :)
UsuńJakby miała więcej kakao niż cukru, to kupiłabym bez wahania :D Ale sezamki w czekoladzie też lubię, więc na pewno bym się nie zawiodła smakiem.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że to czeko nie dla Ciebie :D A wczoraj kupiłam w Biedrze ciemną 70% z ksylitolem - na Fb kilka osób polecało :)
UsuńSerio? To skoczę jutro szybko, jak da radę :D I zrobię zapas mleka <3 Bo dzisiaj już nie dam rady się zwlec z łóżka, choć mam blisko mieszkania Biedrę :P Dzięki za info.
UsuńSą 3 smaki - mleczna, mleczna z orzechami i ciemna, wszystkie bez cukru (w sumie to nie wiem, czy one są z ksylitolem, czy stewią - jak się stoczę z legowiska i nie zapomnę, to za niedługo sprawdzę ;))
UsuńWielbimy <3 Raz tylko ją kupiłyśmy i pochłonęłyśmy ją w mgnieniu oka :)
OdpowiedzUsuńSmak samej czekolady nam odpowiadał (w tamtym czasie pragnęłyśmy coś bardziej słodkiego niż gorzkiego jak 90%) ale ten sezam to najbardziej przypał nam do gustu, a nie spodziewałyśmy się jakiegoś szału po takim wydawałoby się bez rewelacji dodatku. W każdym bądź razie nie rzuca nam się w oczy przy zakupach, więc musimy o niej pamiętać i znów ją kupić :)
Z tych słodszych czekolad Lindt chyba wolę wersję strawberry intense, ale ta jest w czołówce serii excellence, bo normalnie wolę zwykłe ciemne - 70 i 85% ;)
UsuńNa takie wzmożone zapotrzebowanie na cukier to lepsza jest młodsza czekolada, ale to akurat w moim przypadku. Deserowa nie ukoi pragnienia cukru. Pamiętam, ze w tej się zakochałam. Zdecydowanie kupiły mnie prażone nasionka sezamu, bóstwo. Jeden z najlepszych Lindt'ów. Czyżby one były wyjątkami wspomnianymi na początku postu? Mi tam z solą dobrze smakowała.
OdpowiedzUsuńMłodsza w sensie mleczna? W tym wypadku deserowa dała radę - na co dzień jem 80+, więc ta była prawie jak mleczna ;)
UsuńNie, to nie te. Żadnej czekolady z solą dotychczas nie polubiłam i jak już mam taką czeko to sól wyskrobuję jak się da. Całkiem mi smakowała czekolada z chilli firmy Sole - to chyba ten wyjątek ;)
Bardzo ciekawy smak :) Chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuń"Soli i chilli wręcz nie znoszę" - mmm, jak u mnie :) Zabrakło mi tylko wymienienia pośród obrzydliwych dodatków pomarańczy/cytrusów. Czemu ich nie ma? Oswoiłaś się?
OdpowiedzUsuńCzekoladę zapamiętałam jako dobrą, ale zdecydowanie za słodką jak na ciemną. Jadłam ją podczas remontu mieszkania w ubiegłoroczne wakacje. Ależ mi przypomniałaś... <3
Zapomniałam, choć to inny poziom nieznoszenia niż chilli i sól (którą chociażby wczoraj musiałam wydobywać z pewnej tabliczki :D). Z cytrusami w czeko oswojona jestem, ale do polubienia ich mi ciągle daleko ;)
UsuńTo mamy podobne odczucia - dla mnie też nie spełniła kryterium ciemnej.
Czekolada to najlepszy słodycz jaki kiedykolwiek powstał, dzisiaj sama wsunęłam pół tabliczki, ta wygląda pysznie, dodatek sezamu bardzo zachęca :)
OdpowiedzUsuńhttps://smilingshrimp.blogspot.com
fajnie napisane
OdpowiedzUsuń