Dzisiaj opisywane migdały kupiłam już dawno temu - wpadły w moje ręce w Rossmannie, akurat gdy chciało mi się czegoś chrupiącego i bardziej wytrawnego. Obecność tamari wskazywała na wyraźną słoność migdałów i chociaż za solą nie przepadam, nie zraziło mnie to szczególnie. Zaciekawiło mnie, co jest źródłem pikantności sugerowanej przez etykietkę i z braku ostrych składników na liście nie nastawiałam się na palące przeżycia. Pierwszej degustacji za dobrze nie pamiętam, ale niedawno nadszedł czas na powtórną - w tamtej chwili nie wiedziałam, czego mi się chce, a że zjadłam już sporo słodkich rzeczy, słone migdały wydały mi się najlepszą opcją.
Gramatura migdałów Ener bio (30g) jest idealna, aby mieć takie przy sobie na niespodziewanego głoda na nie wiadomo co - taki dopada mnie wyjątkowo często. Pierwsze miejsce na liście składników zajmują migdały, a towarzyszy im tamari złożone z soi, wody, soli morskiej i mirin (słodki ryż, woda, sfermentowany ryż) - wszystkie składniki pochodzą z upraw ekologicznych. Wydobyte z opakowania orzechy okazały się dość małe, minimalnie lepiące, posiadały ciemną skórkę, a ich zapach wskazywał na wyraźne przyprażenie.
Od razu po spróbowaniu migdała poczułam silną słoność - tak jakby ktoś dopiero co wyciągnął go z kąpieli solnej. Smak otoczki to oczywiście wynik dodatku sosu sojowego, w którym soli nie brakuje. Po rozgryzieniu, do owej nuty doszedł typowo migdałowy smak, a same orzechy okazały się świeżę i chrupiące, idealnie przyprażone - momentami przypominały mi popcorn. Nie wyczułam w przysmaku żadnych przypraw, podobnie jak deklarowanej pikantności - to po prostu migdały skąpane w słonym sosie sojowym. Ogólnie były smaczne, ale osobiście wolę orzechy bez dodatków i tych nie jestem w stanie zjeść wiele na raz. Na pewno bardziej docenią je miłośnicy słonych przekąsek.
WARTOŚĆ ODŻYWCZA
Całe opakowanie migdałów dostarczy nam 190kcal, jednak aby zjeść wszystkie na raz, trzeba lubić sól - tej w przysmaku nie brakuje. Migdały zawierają wartościowe tłuszcze, sporo roślinnego białka, a także składniki mineralne i witaminy - zwłaszcza E. Nie znajdziemy w nich konserwantów, barwników, składników odzwierzęcych i glutenu. Skład nie ucieszy przeciwników wchodzącej w skład sosu tamari soi, a także wszystkich stroniących od soli. Migdały bez dodatków to na pewno zdrowsza opcja, jednak te polecam spróbować dla urozmaicenia diety - fajnie pasują do dań na bazie warzyw i kaszy.
Wartość odżywcza w 100g: 630kcal, 56g tłuszczu, 3,9g węglowodanów, 10g błonnika, 24g białka, 1,2g soli,
Miejsce zakupu: Rossmann
Nie próbowałam ich, ale skoro są słone to mogłyby mi nie przypaść jakoś szczególnie do gustu. Chyba wygrywają u mnie takie naturalne ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też :)
UsuńChciałam ich spróbować już od dawna, ale coś czuję, że nie jest to przysmak w moich klimatach ;) Daruję sobie.
OdpowiedzUsuńSpróbować zawsze warto, ty tylko 30g więc jakoś przeżyjesz :D
UsuńUwielbiam te migdały! I jak tylko jestem w Rossmannie i mam ochotę coś pochrupać - to one są idealne :) Szkoda, że cena dosyć wysoka, bo chyba 5 zł za taką małą ilość :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie ceny nie pamiętam, a i na stronie Rossmanna nie mogłam znaleźć :/
UsuńNie mogłaś znaleźć, bo chyba je wycofali, przynajmniej tak mi się wydaję :( Dlatego że ostatnio jak je kupowałam to były na promocji jako produkt "cena na do widzenia", co oznacza, że wycofują go ze sprzedaży :(
UsuńBardzo możliwe... Ale z tą ceną na do widzenia to różnie bywa, bo wiele produktów tak oznaczonych kupowałam, a ciągle są dostępne, część faktycznie zniknęła.
UsuńTak teraz zastanawiając się nad tym, to faktycznie tak jest. Przypomniała mi się kwestia jednego produktu, który też tak był oznaczony, ale nadal jest dostępny. Może chodzi to o konkretne Rossmanny, tzn. nie wycofują ze wszystkich, ale tam gdzie popyt na dany produkt był mały :) Chociaż sama nie wiem czy idę dobrym tokiem rozumowania....
UsuńNie jadłam ich, ale lubię krakersy z sezamem i tamari, więc chętnie spróbuję :D
OdpowiedzUsuńW takim razie u Ciebie mogłyby się sprawdzić :) Ja takich krakersów raczej nie lubię, ale nawet nie próbowałam.
UsuńNawet nie wiesz jak one mi się spodobały! Lubię orzeszki także na wytrawnie.
OdpowiedzUsuńAle pyszności. Strasznie bym chciała tych smaków spróbować!
Cena nie jest najniższa, ale dla przekonania się czy to "nasz smak" warto zaryzykować według mnie.
Pozdrawiam :)
Jeśli lubisz wytrawne orzeszki to polecam, choć bardziej do nich pasuje określenie słone.
Usuńnie przepadam za zbyt słonymi smakami...
OdpowiedzUsuńChyba jednak pozostanę przy migdałach bez dodatków. Słone wersje nie są moimi ulubionymi.
OdpowiedzUsuńU mnie też naturalne zawsze będą na 1 miejscu ;)
UsuńNie jadłam ich, ale lubie taki przegryzki, więc się skuszę :)
OdpowiedzUsuńKolejny produkt na liście do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie: https://smilingshrimp.blogspot.com
Niestety ostre i słone rzeczy nie są dla mnie bo zaraz dostaje wyprysków na twarzy :/
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wiesz, że takie jedzenie Ci nie służy ;)
Usuńa ja bym chętnie sspróbowała
OdpowiedzUsuńMigdały uwielbiam sobie od czasu do czasu pochrupać, ale w wersji bez dodatków :) Za solą nie przepadam, więc te pewnie by mi nie posmakowały, choć z ciekawości bym jednego skosztowała ;D
OdpowiedzUsuńBez dodatków najlepsze ;)
UsuńŻe pikantności brak - super. Gorzej z poziomem słoności. Nawet sushi, gdy maczam w (pysznym!) sosie sojowym, "otrzepuję" z nadmiaru. Wczoraj wzięłam garść paluszków z solą do chrupania i w połowie musiałam zacząć odłupywać sól, resztę zaś zostawiłam. No sól to jednak nie ;)
OdpowiedzUsuńTo u mnie jeszcze bardziej nie, bo sushi jem bez sosu sojowego, a z paluszków odłupuję sól od samego początku :)
OdpowiedzUsuńFajnie by pasowały jak element chrupiący do potrawki warzywnej, w której nie ma soli :)
OdpowiedzUsuń