Czy u Was też było dziś tak zimno? Ja wyszłam rano w samym swetrze i szybko pożałowałam zabrania tak minimalistycznego okrycia - wiało i padało naprzemiennie jak pod koniec jesieni. Jak wracałam do domu to musiałam wiele siły użyć aby menewrować odpowiednio parasolką, żeby nie odleciała wraz z wiatrem, ale mimo tak trudnej drogi zaszłam na bazarek po maliny i truskawki, które mi się skończyły (a lubię mieć zapas owoców w lodówce - półka na warzywa i owoce ma zajęty każdy centymetr, a półkę na mięso i ryby zajmuje obecnie ananas oraz arbuz).
A dzisiaj mimo jesiennej pogody, mój jadłospis był bardzo letni, głównie za sprawą sezonowych owoców :) Szykując prowiant na wynos zjadłam połową ćwiartki dużego arbuza, który nie załapał się na zdjęcie niestety, ale był przepyszny. Z racji, że zewsząd słychać o zbliżającym się rychle końcu sezonu na truskawki, dodaję je gdzie się tylko da, więc weszły w skład mojej śniadaniowej owsianki, obiadu - idealnie zgrały się z komosą i warzywami, a także podwieczorku :) Na kolację zjadłam resztę zupy botwinkowej, którą zmiksowałam na gęsty i pyszny krem oraz sezonowe warzywa - częściowo pozostałości z tygodnia, w towarzystwie gotowanego bobu - mojego obecnie ulubionego strączka :)
ŚNIADANIE (755kcal)
(wartość kaloryczna zawiera także zjedzonego wcześniej arbuza - połowę ćwiartki dużego)
(wartość kaloryczna zawiera także zjedzonego wcześniej arbuza - połowę ćwiartki dużego)
- owsianka budyniowa z truskawkami - zrobiona z 50g płatków owsianych, kubka mleka sojowego (250ml), łyżeczki otrębów gryczanych, truskawek, czubatej łyżeczki budyniu waniliowego, łyżeczki cukru kokosowego i łyżeczki rodzynek, ozdobiona truskawkami, czarnymi porzeczkami, łyżką dżemu z czarnych porzeczek, pestkami dyni i słonecznika, orzechami nerkowca i brazylijskim + kostka gorzkiej czekolady 85%.
2 ŚNIADANIE (280kcal)
- mieszanka owoców (truskawki, czereśnie i agrest - łącznie ważyły 650g) - niestety pojemnik nie chciał się zamknąć i przesypałam wszystko do torebki foliowej i na szczęście nic się nie "rozciapciało" :)
OBIAD (400kcal)
- sałatka z komosy ryżowej, truskawek, sałaty i szparagów + łyżeczka syropu klonowego, łyżeczka rodzynek, orzechy nerkowca i nasiona dyni i słonecznika
- marchewka
W międzyczasie zjadłam średniej wielkości jabłko.
PODWIECZOREK (395kcal)
- truskawki i maliny
- chia pudding z malinami (pudding zrobiony z łyżki nasion chia, 50ml mleka sojowego, 2 łyżek mleka kokosowego i łyżeczki syropu klonowego)
- 2 kostki gorzkiej czekolady 85%
KOLACJA (510kcal)
- zupa krem botwinkowa z czerwoną soczewicą i mlekiem kokosowym (z mnóstwem ziemniaków, buraczków, z marchewką, pietruszką i selerem - bardzo gęsta i przepyszna :P) posypana natką pietruszki.
- pomidor posypany szczypiorkiem, 3 obrane małe ogórki, 1 ogórek małosolny, resztka kukurydzy konserwowej (łyżka), ugotowany bób (100g) posypany przyprawą suszone pomidory, czosnek i czarnuszka i polany łyżeczką oleju lnianego, a pod nim znajdowała się łyżka oliwek.
RAZEM: 2430
BIAŁKO: 90,5g (nie wiem jak moje nerki i wątroba znoszą takie przebiałczenie :P)
WĘGLOWODANY: 458g
TŁUSZCZ: 66,9g
BŁONNIK: 96g
Super blog! Zostanę tu już chyba na zawsze :D A, no i bardzo ładna jesteś :) Szkoda tylko, że można podziwiać na jednym zdjęciu :(
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;) Wydaje mi się, że w blogosferze jest dużo lepszych "obiektów" do podziwiania ;)
UsuńPysznie tu u Ciebie jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńAle owocowo, wszystko wygląda przepysznie :) Ten agrest to z naszej działki? Zupa była przepyszna :)) Magda
OdpowiedzUsuńTak, agrest z naszej działki - rośnie nieopodal domu :p
UsuńJak kolorowo i pysznie! Zazdroszczę zwłaszcza śniadania... :-)
OdpowiedzUsuńAle zdrowo, i jakie piękne maliny;)
OdpowiedzUsuńLato, lato to pierwsze co nasuwa mi się po tym jadłospisie i szczerze mówiąc przekonuje mnie w 100% :)
OdpowiedzUsuńU mnie też było zimno :c
OdpowiedzUsuńJadłospis na 6+! Jak ja uwielbiam ten letni ogrom warzyw i owoców <3
Ja tam nie mam ulubionego gatunku jesli chodzi o książki :) Czytam to co mi się spodoba, wciągnie :) Naukowe zawsze lubiłam i nadal lubię ale też nie wszystkie ;) Tak sobie własnie przypomniałam, że jako dziecko to własnie naukowe i kucharskie przeglądałam i czytałam najczęściej... nie bajeczki a własnie takie ;) Zawsze mnie to fascynowało, ciekawiło :) Teraz również ale uważam, że nie tylko naukowymi książkami człowiek żyje ;)
OdpowiedzUsuńNA szczęście maliny mam w ogrodzie... truskawek u mnie już nie ma :( a szkoda.... A z Twojego jadlospisu to kolacja mnie urzekła ;)
Ja jako dziecko to nie lubiłam czytać (lektur prawie nie czytałam:/), a bajek to już absolutnie (w tv też ich nie oglądałam).
UsuńJa też uważam, że nauka to nie wszystko i staram się jak najczęściej czytać normalna literature :)
U mnie maliny będą pod koniec sierpnia. Teraz jest agrest i zaczynają się borówki, a resztę muszę kupować ;)
Ja od małego dużo czytałam ;) jak trochę podrosłam to wygrywałam konkursy na czytelnika roku (180-160 ksiązek w rok).. Zawsze mnie do tego ciągnęło i miłość do książek pozostała mi do dziś. Uwielbiam zapach nowej książki, uwielbiam książki. Jak mam zły dzień wystarczy ze zajdę do księgarni, pooglądam książki (nie muszę ich kupować) i już mam lepszy humor ;) A co lubiłaś robić jako dziecko? :)
UsuńU mnie maliny, poziomki, wiśnie :)
Dużo rzeczy lubiłam robić - latem jeździłam dużo na rolkach, hulajnodze i rowerze, bardzo lubiłam jeździć do babci na wieś na wakacje i szwędać się po polach, jeździć na wakacje z rodzicami, zimą na narty, dużo jadłam lodów i arbuzów ;p W szkole spędzałam dużo czasu, a mimo to do biblioteki miałam tak bardzo nie po drodze :p I gotować też lubiłam od dawna ;) W tv oglądałam głównie horrory, filmy kryminalne i o szpitalach, a z seriali lubiłam "Małą księżniczkę" i "Luz Claritę" :p.
UsuńJa to nigdzie nie jeździłam ale lubiłam też bawić się z dzieciakami na podwórku - to nie jest tak, ze tylko czytałam... jak gdzieś jeździliśmy z rodzicami to tylko na wieś bo rodzice pracowali w polu a my się nudziłyśmy (niestety nie było tam żadnych atrakcji).... Mi mama gotować nie pozwalała :) ale też mnie ciągnęło.. jedyne co mogłam robić to lepić z nią pierogi :) miałam gdzieś z 6 lat i już je lepiłam albo pomagałam mamie zupę gotować i dodawałam warzywa, przyprawy :)
UsuńJa lub mama kupimy coś na rynku a potem wyrzuca nam krosty jakby kupę tam było nawozu ;/ nie wiem w czym rzecz....
A moi rodzice z kolei sporo czasu spędzali w pracy, więc nikt mi gotować nie zabraniał (nie widzieli jak wypiekam chociażby ciasteczka, pewnie bezsmakowe :p), które potem z siostrą szybko zjadłyśmy :p
UsuńPierogów się u nas nie lepiło akurat, ale babci w tym czasami pomagałam w wakacje ;) I w wakacje na wsi rozrywką naszą były też przejażdżki traktorem lub kombajnem i chodzenie z ciocią na pole po krowy ;p
Dobrze że mi nic nie wyrzuca, a jem tego naprawdę sporo.
No to się nie nudziłyście.. nasza babcia to nie lubiła dzieci... kazała nam spać abyśmy jej nie hałasowały. nawet bawić musiałyśmy sie bezgłośnie ;/
UsuńA co do wypieków to ile miałyście wtedy lat? ;)
A moja babcia mówiła "niech robią co chcą byle tylko nie uciekły" :p Do sklepu oddalonego kawał od wioski tylko nie pozwalała nam jeździć (mówiła żeby zadzwonić do rodziców i zapytać) to brałyśmy koce i udawałysmy że jedziemy na biwak :p
UsuńNie wiem dokładnie, ale pewnie coś koło 7. Już taka spora byłam ;)
No to miałyście swobodę :) Nas rodzice trzymali pod kloszem a babcia potrafiła zamknąć w oddzielnych pokojach byśmy nie hałasowały (jak to dzieci)...
UsuńJa w wieku 7 lat pieklam biszkopty ale pod okiem mamy :)
No to nie miałaś za ciekawie :/
UsuńBabcia sama wiele razy mówiła, że nie lubi dzieci.. sama urodziła piątkę ale nigdy za nimi nie przepadała.. Lepszy kontakt miałyśmy z dziadkiem - często siadałyśmy z nim pod orzechem i słuchałyśmy jego opowieści
UsuńIstne szaleństwo owocowe :) Obiad bardzo ciekawy - nie dodawałam nigdy truskawek do dań wytrawnych. Bardzo bardzo smakowity jadłospis wegański, ciekawy i urozmaicony, lekki, odżywczy iii słodki :)
OdpowiedzUsuńU nas też zimnooo ale dziś wyszło słoneczko więc jest nadzieja. Truskawek już od kilku dni nie mamy ale właśnie dowiedziałyśmy się, że jadą do nas morele!
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle kolacja bez truskawek? Niemożliwe :P
Obiad wygląda bardzo ciekawie, kolacja też na wypasie jak zawsze zresztą :D
U nas wieje strasznie dziś :/ Moreli zazdroszczę, bo te które jadłam dotychczas nie były wcale morelowe :/
UsuńPodwieczorek jadłam po 18, więc na kolację już nie byłam głodna na truskawki :p
nie wiem za co się łapać! agreścik mój ukochany! <3 Truskaweczki u mnie też królują, ale powoli się kończą... bd niepocieszona ;( Przynajmniej malin nie mogę się doczekać ^^ A jadłospis jak zawsze samo zło! Od zdjęć takich frykasów w dupie mi się poprzewraca xDD
OdpowiedzUsuńNa pewno masz tam w zanadrzu mnóstwo frykasów do zrecenzowania ;)
Usuńtaaa... ale to nie są ukochane owocki :D Melona dzisiaj kupiłam w Kaufie ^^ Ale truskawki też tato mi dorwał i jagódki więc nie narzekam ^^ I cukinie z 2 kg mam i jutro owsianka z cukinią, stęskniłam się ;)
UsuńDawno cukiniowej nie jadłam :P Tata mi zasadził cukinki w ogródku i czekam aż dojrzeją, ale zanim to nastanie to muszę w tygodniu kupić. No i jagódek zazdroszczę, bo truskawki mam (ale dobrze, że mi przypomniałaś, bo muszę je wyjąć z lodówki, żeby na rano nie były zimne)
UsuńOj jadłabym, jadła :) Dzisiaj kupiłam kilogram bobu i już jest na dzisiejszy obiad :) Część muszę zamrozić :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie mroziłam, ale co tydzień kupuje kg i bez problemu mi się przechowuje w lodówce ;)
UsuńSwoją drogą, mogłabyś napisać notkę w której piszesz jak mrozisz i rozmrażasz produkty? Przyznam iż często mam z tym kłopot, zwłaszcza z fasolką, brokułami czy brukselką. Po rozmrożeniu robią mi się strasznie wodniste i zupełnie bez smaku. Nie wiem co robię źle...
UsuńPomyślę nad tym, ale nie stosuję żadnych specjalnych technik... Brokuły i brukselki myję i zamrażam, potem takie zmrożone wrzucam do garnka i gotuję. Fasolki nie mroziłam, ale w tym roku planuję robić tak samo... A Ty przed gotowaniem to rozmrażasz?
UsuńNie rozmrażam. Od razu albo gotuję albo robię na parze. W każdym wypadku i tak mi jakoś nasiąkają tą wodą i robią się ciapkowate :/
UsuńNo to nie wiem z czego to może wynikać... No bo nie wydaje mi się, żeby zależało to od zamrażarki...
UsuńFakt, wczoraj wiatr wiał niemiłosiernie, co chwilę padał deszcz, a po kilku sekundach wychodziło słońce. Dziwactwa xd
OdpowiedzUsuńHaha, a u mnie nie ma już półki na mięso i ryby :3
Ta półka to ma taką nazwe tylko - najzimniej w niej jest ;p W lodówce u nas coraz rzadziej można spotkać mięso, więc może niedługo nastanie taki moment, że nie będzie go tam wcale... :)
UsuńTa pogoda Aniu nas nie rozpieszcza - raz zwrotnikowe upały a raz schyłek jesieni tego lata ale cóż :)
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają Twoje dania , serdecznie pozdrawiam :)
Dziękuję :) Ja upałów póki co nie doświadczyłam niestety, a zimna bardzo nie lubię :/
UsuńAle ty masz wspaniałe te jadłospisy. Tylko palce lizać, o i zazdroszczę truskawek! Podziel się ze mną :D
OdpowiedzUsuńMniam jadłospis wspaniały! Wszystko wygląda świeżo i zachęcająco! ;)
OdpowiedzUsuńTen jadłospis idealnie zgrywa się z tym, co jem ostatnio - piąteczka! :)
OdpowiedzUsuńO ja pierniczę, ale smakowitości! To chyba będzie mój ulubiony Twój jadłospis! :)
OdpowiedzUsuń1. Domowy dżem czy kupny? ;)
OdpowiedzUsuń2. Dawno nie byłam na działce, a agrestu pewnie mnóstwo (mamy chyba z 4-5 krzaczków xD).
3. Jaki ciekawy i smaczny obiad! Muszę koniecznie wykorzystać komosę ryżową, bo chyba już straciła datę ważności, ale co tam... :P
4. Ostatnio jadłam malinki - pyszne! Ale na te działkowe też muszę poczekać na sierpień :/
5. Takich kolacji u mnie brakuje, bo ostatnio warzyw u mnie jakoś mniej (co za paradoks, przecież sezon się zaczął).
Bardzo lubię Twoje jadłospisy - takie bez zbędnej chemii, zdrowe i pełnowartościowe. Mam pytanko: jakiego mleka sojowego używasz? Takiego niesłodzonego czy tych wzbogacanych o jakieś witaminy?
1. Domowy, zrobiłam 1 słoik super kwaśnego dżemu :p
Usuń4. U mnie maliny też będą dopiero koło sierpnia...
Dziękuję, bardzo miło mi to czytać ;)
Mleko używam najczęściej z Alpro - lekko słodkie albo z Rossmanna to z wanilią, one są chyba wzbogacane w witaminy, a to z Apro na pewno. Te słodzone są dla mnie za słodkie i bardzo rzadko je kupuję.