Kalendarz adwentowy to symbol oczekiwania na Święta nie tylko dla wielu dzieci, ale i dorosłych, którzy kultywują tradycje zapamiętane z dzieciństwa. Ja miałam taki może raz czy dwa, bo średniej jakości czekolada mnie nie przyciągała, a w czasach podstawówki o kalendarzu Kinder czy Milka mogłam tylko pomarzyć. Teraz w Polsce i takich nie brakuje, ale ja już chyba nie potrafiłabym go docenić. Moja siostra wręcz przeciwnie - szukała gotowego kalendarza spełniającego jej oczekiwania, ale żaden taki się nie trafił (czekoladki z kalendarza Kinder, jaki miała w zeszłym roku były bardzo dobre, ale malutkie :)) i wpadłam na pomysł, że możemy kalendarz zrobić same i wówczas mieć większy wpływ na wnętrze skrytek przypadających na każdy dzień grudnia.
Miałyśmy kilka koncepcji na wykonanie owego kalendarza, ale ostateczny pomysł przyszedł do głowy Magdy, gdy w sklepie ujrzała kolorowe kartoniki, odpowiadające rozmiarowo naszemu zamysłowi. Do tego niezbędne były wstążeczki, taśma klejąca i jak się potem okazało, choinkowy łańcuch.
Opakowania zakupione w Rossmannie wystarczyło poskładać, ponumerować i wypełnić różnorodnymi niespodziankami, co było moim zadaniem. Trochę musiałam się nagimnastykować, żeby smakołyki się nie powtarzały zbyt często, a co gorsza okazało się, że kilka zakupionych produktów się do kartoników nie mieści, ale udało się zapełnić wszystkie.
Nie będę tutaj pisać co w nich poumieszczałam, bo Magda bloga czyta, ale znaleziska ostatnich 4 dni ją ucieszyły. Na Mikołajki i Wigilię przypadają większe pudełka, mieszczące jeszcze więcej słodkich przysmaków. Poniżej widzicie gotowe kartoniki, już wypełnione i oczekujące na przywieszenie.
Sporo problemów przysporzyło przyczepienie pudełek z pysznościami do półki nad biurkiem, bo taśma nie chciała współpracować i co chwila dało się słyszeć brzdęk spadających przedmiotów. Sprawę rozwiązał łańcuch, który Magda przykleiła do owej półki, a do łańcucha poprzywiązywała wstążeczki z tajemniczymi kartonikami i teraz wszystko się trzyma, oczywiście dopóki sama nie zdejmie przypadającego na dany dzień kartonika.
Uważam, że taki "kalendarz" to naprawdę fajna sprawa i nawet dla osób dbających o całkowicie zdrową dietę świetnie się sprawdzi - kartoniki można wypełnić odżywczymi batonikami, orzechami, suszonymi owocami czy ciemną czekoladą. Przy okazji to fajna ozdoba pokoju, dodająca świątecznej atmosfery, którą staram się poczuć, póki z marnym skutkiem :D
Powyżej możecie zobaczyć przykładową zawartość pudełeczka - Kinder country i 2 cukierki. Biorąc pod uwagę, że kalendarz Kinder zawiera jedynie kawałki przysmaków, taka zawartość bardziej ucieszy czekoladożerców, a moją siostrę na pewno :)
Czy Wam też kalendarz adwentowy umila grudniowe dni?
A dzisiaj Mikołajki - czy Mikołaj był dla Was hojny ? :) Ja cały dzień spędzam w pracy, więc to święto (wydanie domowe) przełożyliśmy na weekend - Mikołaj ma więcej czasu na wypełnienie wywieszonej na klamkę skarpety :D W niedzielę postaram się dodać jakąś Mikołajkową notkę na bloga ;)
No nie ma bata - za rok na pewno taki robię! Na razie dostałam od ciociowego św. Mikołaja takie krótkie lampki z serduszkami, więc wiszą na poręczy łóżka i mi rozświetlają mroki pokoju :) A reszta czeka na mnie w domu rodzinnym - tata mówił, że jak odśnieżał, to w zaspie śniegu znalazł wór prezentów i musiał przytachać do domu. Ponoć się już nie mieści nic na biurku w moim pokoju. Haha, pomysłowy ten Mikołaj :P
OdpowiedzUsuńSiostra ma kalendarz - a Ty? :)
Czekam na niedzielną notkę!
Wyobrażam sobie ten klimat, jaki nadają lampki :))
UsuńByłaś grzeczna to zasłużyłaś na prezenty :)
Ja nie mam, jakoś tak wyszło :D
Wredna zołza jestem czasami, ale tęsknią za mną :)
UsuńSzkoda, myślę, że pomógłby Ci poczuć jeszcze trochę bardziej święta :) Swoją drogą pamiętam, że jak mi mama kupowała kalendarz adwentowy, to jego zawartość znikała w kilka dni xD A nawet nie wiedziałam, że Lindt taki wypuścił!
Każdy ma w sobie pierwiastek zołzy :D
UsuńChyba nie, co roku mam problem z odnalezieniem świątecznej magii i nawet kalendarz mi nie pomoże :P
Ja zawsze jadłam dzienny przydział :)
Lindta widziałam w Tesco, ale jakoś mogę żyć bez niego, tym bardziej że w tygodniu nie jem niezdrowych słodyczy :D
Ja tak jak Ola,na pewno za rok taki zrobię! :) Bardzo fajny jest ten pomysł :) Rok temu tez miałam z Kindera,ale w tym roku dałam sobie spokoj(Lidntowski był trochę za drogi ;)) Ale ten twój jest świetny! :D
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że lindtowski jest drogi - lepiej pralinki kupić i jeść codziennie po jednej :D
UsuńJa swój już zrobiłam - wisi u nas na drzwiach wejściowych XD Oprócz podarunków, wrzuciłam też krótkie notki z tym, co będziemy robili - wyjście na spacer do parku, na łyżwy, picie gorącej czekolady wieczorem lub grzańca :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł :))
UsuńMoja siostra to też Magda (pozdrawiam Twoją siostrę) :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu nigdy nie było takiego zwyczaju, sama takiego kalendarza nie kupowałam i nie robiłam.... Ten Wasz jest CUDOWNY !!! Może zajmiecie się produkcją i sprzedazą? :)
Pewnie Magda przeczyta Twoje pozdrowienia :D
UsuńMyślę, że to by się nie udało :D
Ja chyba raz w życiu miałam kalendarz, ale moja siostra Ola zjadła mi cały ;) Oczywiście w dwa dni, więc od tamtej pory mam uraz i nie bawię się w to. Ale Twój mnie tak zauroczył,że za rok chyba pomyślę nad takim kalendarzem :)
OdpowiedzUsuńTo u mnie siostra zawsze miała swój i nie wyjadałyśmy sobie czekoladek ;)
UsuńCo za wspaniały pomysł! Te pudeleczka są śliczne, a zawartość pewnie wyśmienita. nie to co te zwykłe kalendarze z jakąś niedobrą czekoladka :( a tu takie słodkości!
OdpowiedzUsuńKalendarze Kinder, Milka czy Lindt mają dobrą zawartość :D
UsuńŚwietny i bardzo oryginalny pomysł ❤❤❤
OdpowiedzUsuńKalendarz adwentowy kojarzy mi się z czasami szkoły podstawowej, kiedy zdobycie takiego z otwieranymi okienkami graniczył z cudem ;)
OdpowiedzUsuńTo za czasów mojej podstawówki bylo ich dużo, ale jakość wypełniającej ich czekoladek pozostawiała wiele do życzenia... Byłam wybredna jeśli chodzi o słodycze :P
UsuńŚwietny pomysł na kalendarza adwentowy :) Ja co prawda, nie praktykuję tego zwyczaju, ale jak byłam mała to zdarzało mi się posiadać taki kalendarz "czekoladkowy", ale to też bardzo sporadycznie :)
OdpowiedzUsuńNie mam żadnego kalendarza. Jakoś mnie już do nich nie ciągnie. Ale taka domowa wersja wygląda uroczo :)
OdpowiedzUsuńGenialne! Taki kalendarz to jest coś! My miałyśmy raz albo dwa razy w życiu taki kalendarz (raz w dzieciństwie i raz dwa lata temu) i tak szczerzę to jakoś szału nie było :P Gdyby bardziej kojarzył nam się z dzieciństwem to mogłoby być inaczej ale one zawsze były drogie a dzieciaków w domu była czwórka więc po prostu ich nie miałyśmy :P Twoja wersja to konkretne prezenciki adwentowe i z chęcią zrobiłybyśmy takie coś gdybyśmy miały jeszcze np. małą siostrę (kuzynka jest za bardzo nie cierpliwa i ona na pewno zjadłaby wszystko jednego dnia :P).
OdpowiedzUsuńMoja siostra, choć nie jest mała, to się cieszy z takiego bardzo :D
UsuńA Wy macie o tyle dobrze, że jesteście dwie i macie podobny gust, więc możecie sobie nawzajem powypełniać taki kalendarz niespodziankami :))
Wooow, ale uroczy pomysł! :) Ja zawsze dostawałam czekoladowy kalendarz adwentowy, najlepiej z postacią z jakiejś bajki :) Do tej pory pamiętam mój ulubiony z Kubusiem Puchatkiem! :)
OdpowiedzUsuńTo ja bajkowych nie miałam - te które miałam były z mikołajem lub innych świątecznym stworem ;)
UsuńJa w tym roku postanowiłam ograniczyć cukier w ogóle w ten okres adwentu, więc z kalendarza na słodko zrezygnowałam. Może i troszkę szkoda, bo to zawsze bardzo cieszyło. A takie pudełeczka to super pomysł! Już samym swoim wyglądem wprowadzają nas w klimat świąt. Są śliczne :) Pomysł bomba!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
To tak jak ja, z tym że ja cukru nie jem od poniedziałku do piątku, w weekend już tak, bo nagromadzone zapasy muszę wyjadać :D
UsuńCieszę się, że kalendarz Ci się podoba i także pozdrawiam :)
Przyznam się, że rzadko kiedy spotykam się z kalendarzami adwentowymi, ale tym pomysłem zachęciłaś mnie do stworzenia własnego!:)
OdpowiedzUsuńDziwne, w sklepach jest ich ogrom :))
Usuńfajny pomysł!:)
OdpowiedzUsuńWow ale cudny pomysł <3 i taki kalendarz 100 razy lepszy od tego ze sklepów :D Przeuroczo wygląda to wszystko, ja kocham te komercyjne wszystko świąteczne :D
OdpowiedzUsuńJa też lubię ten klimat ;))
Usuńsuper pomysł i wykonanie! te kartoniki prezentują się bardzo fajnie! ja nigdy nie miałam kalendarza i szczerze mówiąc zauważyłam je dopiero gdy zamieszkałam w Norwegii bo tu są niesamowicie popularne! Myślałam aby w tym roku zrobić taki kalendarz dla mnie i Adama (no ja wiedziałabym co jest w środku ale razem pałaszowalibyśmy jakieś łakocie a on miałby niespodziankę) niestety Adaśko wyjechał w delegację i wraca dopiero na 10 "okienko" kalendarza więc nie chciało mi się go szykować ale za rok kto wie! a jak bedę miała dzieci to im na pewno przyszykuję jakieś fajne adwentowe upominki:)
OdpowiedzUsuńZa rok możecie zrobić 2 - jeden Ty dla Adama, a drugi on dla Ciebie i tym sposobem każdy by miał niespodziankę :))
UsuńJaki fajny pomysł, smaczny ten Wasz kalendarz :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, acz sądziłam, że będzie w nim więcej DIY. Dla chcących eksperymentować podobne ozdoby można zrobić z pudełek po zapałkach lub tutek od papieru toaletowego :)
OdpowiedzUsuńMoże za rok się bardziej ukreatywnię, ale taki całkiem samodzielnie wykonany wizualnie na pewno byłby brzydszy, choćbym nie wiem jak te pudełka poozdabiała :D
UsuńJa swojej małej też robiłam kalendarz adwentowy :) codziennie teraz odkrywamy co w kolejnej skrytce się znajduje :)
OdpowiedzUsuńNa pewno musi jej to sprawiać wiele radości :))
UsuńOryginalny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie fajny pomysł! W tym roku już na to za późno, ale myślę, że w przyszłym się wykażę :)
OdpowiedzUsuń