Bardzo sceptycznie podeszłam do tego przepisu, choć o wspaniałym smaku roślinnych "smalców" z fasoli słyszałam już jakiś czas temu. Tradycyjnego smalcu nigdy nie jadłam i jakoś ten produkt zawsze zniechęcał mnie do spróbowania, przez co wątpiłam w smak wegańskiego cuda, tym bardziej, że w komentarzach pod niektórymi przepisami czytałam zachwyty na jego temat i rekomendacje, że wiernie odzwierciedlają smakiem tradycyjny smalec :P Ale mimo to postanowiłam spróbować i stworzyć to niezwykłe smarowidło :) Nazwa smalec nie kojarzy mi się za dobrze i chyba lepiej pasuje do produktów z tłuszczu zwierzęcego, więc to smarowidło kanapkowe nazywam smalczykiem :P
I chociaż nie mam porównania smaku do tego prawdziwego, to ten bardzo mi zasmakował. Podobnie jak mojej siostrze, która wielkiego podobieństwa w smaku do oryginału nie zauważyła, ale konsystencja ponoć jest podobna...
Smalczyk jest lekko słodki, dzięki dodatkowi jabłka, a i cebula się fajnie wkomponowała w całość. Jest dużo zdrowszy niż tradycyjna wersja, bogaty w pełnowartościowe białko i wiele cennych składników, a nie zawiera dużej ilości tłuszczu. Bardzo dobrze smakuje na kanapce i podobnie jak pasztet z soczewicy z rodzynkami fajnie komponuje się z ogórkami konserwowymi. Zainspirowałam się przepisem pochodzącym z Jadłonomii, ale wprowadziłam swoje modyfikacje :)
Smalczyk jest lekko słodki, dzięki dodatkowi jabłka, a i cebula się fajnie wkomponowała w całość. Jest dużo zdrowszy niż tradycyjna wersja, bogaty w pełnowartościowe białko i wiele cennych składników, a nie zawiera dużej ilości tłuszczu. Bardzo dobrze smakuje na kanapce i podobnie jak pasztet z soczewicy z rodzynkami fajnie komponuje się z ogórkami konserwowymi. Zainspirowałam się przepisem pochodzącym z Jadłonomii, ale wprowadziłam swoje modyfikacje :)
Składniki:
- 2 szklanki ugotowanej białej fasoli
- 2 cebule
- małe jabłko
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- łyżka sosu sojowego (na diecie bezglutenowej można zastąpić sosem tamari)
- przyprawy: 2 liście laurowe, 2 goździki, 1 owoc jałowca, 2 ziela angielskie, łyżeczka majeranku, pół łyżeczki lubczyku, 1/3 łyżeczki pieprzu, sól do smaku (dodałam szczyptę)
Wykonanie:
Cebulę posiekać w drobną kostkę, a jabłko pokroić na kawałki. Na patelni rozgrzać olej i wrzucić jabłko oraz cebulę, a po chwili dodać trochę wody i całość dusić z dodatkiem liści laurowych, goździków, jałowca i ziela angielskiego, do czasu aż jabłko i cebula zmiękną. Po tym czasie przyprawy usunąć.
Fasolę zblendować z sosem sojowym, majerankiem, solą i pieprzem i 2 łyżkami zimnej wody na gładki krem. Dodać duszoną cebulę z jabłkiem i całość jeszcze raz zblendować (wystarczy chwilka, żeby całość się połączyła, ale żeby cebula nie zatraciła struktury). Przełożyć do miski/słoika i schłodzić w lodówce kilka godzin - smalczyk nabiera fajnej konsystencji :)
Wartość odżywcza w 100g:
95,6kcal
białko: 3,7g
węglowodany: 13,6g
tłuszcz: 3,17g
błonnik: 0,9g
białko: 3,7g
węglowodany: 13,6g
tłuszcz: 3,17g
błonnik: 0,9g
Bardzo interesujący przepis. :)
OdpowiedzUsuńWyszedł bardzo dobry:)
OdpowiedzUsuńMagda
Cieszę się, że Ci smakuje. Ciekawe jak Ci się skomponuje z serkiem i papryką w grahamce:P
UsuńMyślę, że będzie dobre :P
UsuńMam nadzieję, że się nie rozczarujesz ;)
UsuńWygląda jak rasowa kanapka babuni ze smalczykiem :D
OdpowiedzUsuńhmmmmm.... trzeba by dziadkowi podłożyć takie kanapeczki (z myślą o jego zdrowiu oczywiście xD ).
Ciekawe czy by się zorientował i poczuł różnicę :P
UsuńW smaku pewnie by nie poczuł większej różnicy, ale brak tłuszczu by pewnie zauważył :P
UsuńKiedyś robiłam ale taki smalczyk to zdecydowanie nie dla mnie - zbyt bardzo przypomina prawdziwy smalec.. ;p
OdpowiedzUsuńMój tata stwierdził, że nijak nie przypomina prawdziwego smalcu, ale uznał, że ten jest lepszy niż oryginał :P
Usuńbardzo ciekawy przepis :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZjadłabym to. Szczególnie, że od paru miesięcy nieustannie zajadam się pasztetami sojowymi Sante (takimi do smarowania), a to bardzo mi je przypomina. Na dodatek zwieńczenie kanapek plasterkami ogórka... mistrzostwo smaku :)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś często jadłam pasztety z Sante :P A mój ulubieniec to był ten pomidorowy :P
UsuńOj, ja pomidorów na razie nie mogę, więc zajadam się naturalnym albo z pieczarkami. Polecam również pasztet sojowy z boczniaków Orico. Mmm, mmm :)
UsuńJuż dawno żadnego nie kupowałam, bo jakoś tak zawsze robię sama ;)
UsuńApetycznie się prezentuje
OdpowiedzUsuńPrzepis warty przygotowania
OdpowiedzUsuń