Nigdy nie przepadałam za pączkami i naprawdę bardzo mało ich zjadłam w życiu :) Nie podoba mi się ich tłustość, lepkość, zapach, a niekiedy i nadzienie, które w kupnych pączkach jak dla mnie smakuje sztucznie i chemicznie. Jedynie pączki mojej babci smażone na oleju (babcia na szczęście chyba nie wie, że tradycyjne pączki smaży się na smalcu :P), nadziane dżemem i obsypane cukrem pudrem zawsze mi smakowały, zwłaszcza jeszcze ciepłe, jednak nie jadłam już ich kilka lat...
Patrząc na skład niektórych kupnych pączków i oponek (w tych pakowanych w plastikowe opakowania, dostępnych w supermarketach często jest on pokazany) można się przerazić ilością składników, a podobno w okolicach Tłustego Czwartku ich jakość jeszcze bardziej spada, bo liczy się przede wszystkim ilość. Taki "oszukany" pączek po lekkim ściśnięciu gwałtownie zmniejsza swoje rozmiary i w żadnym wypadku nie chce powrócić do pierwotnego kształtu, a domowe są przecież sprężyste... Dlatego najlepiej byłoby zrobić pączki samemu, choć wiadomo, że nie każdy ma na to czas i chęci ;)
Ja osobiście nie mam potrzeby jedzenia pączków i jeśli już chciałabym uczcić ten dzień to wolę zjeść czekoladę, miskę orzechów czy krem z awokado i kakao, ale w tym roku dla odmiany upiekłam oponki i pączki w piekarniku. Widziałam mnóstwo przepisów w internecie, ale nie mogłam się zdecydować na żaden i w końcu zrobiłam po swojemu... Nie byłam pewna, czy ciasto w ogóle wyjdzie, ale udało się świetnie. Wiadomo, że to nie to samo co smażone na tłuszczu, tradycyjne oponki czy pączki, a ich smak bardziej przypomina puchate rogaliki, ale mi to akurat odpowiada. Mojej rodzinie zresztą też, bo wszystkim bardzo smakowały :) Upiekłam je już wczoraj, a dzisiaj w dalszym ciągu są świeże i jak dla mnie idealne na Tłusty Czwartek, choć wcale bardzo tłuste nie są.
Pieczone oponki
Składniki na ciasto na ok. 40 średnich sztuk:
- 300g mąki pszennej
- 300g mąki pszennej pełnoziarnistej
- 7g suchych drożdży
- 320ml (1,5szklanki) mleka (użyłam sojowego)
- 2 jajka
- 20g (2 łyżki) roztopionego masła
- 120g (3/4 szklanki) cukru (użyłam cukru Demerara)
Wykonanie:
Jak zawsze w przypadku ciasta drożdżowego poszłam na łatwiznę i umieściłam wszystko w maszynie do pieczenia chleba :P. Najpierw podgrzałam mleko i rozpuściłam w nim masło i tą miksturę wlałam do maszyny, a następnie dodałam jajka i przesiane mąki wymieszane wraz z drożdżami. Ustawiłam na program "ciasto zagniatane" i po niespełna 2 godzinach miałam zagniecione i wyrośnięte ciasto, gotowe do dalszej obróbki ;)
Jeśli nie posiadacie maszyny to można oczywiście ciasto zagnieść rękami lub wyrobić mikserem.
Mąki należy przesiać, wymieszać z drożdżami, dodać pozostałe składniki i zagniatać, dodając pod koniec roztopione masło, w razie potrzeby dosypywać trochę mąki, ale im mniej jej będzie w cieście, tym oponki wyjdą bardziej puszyste. Ciasto będzie gotowe, gdy stanie się elastyczne, gładkie i sprężyste - wtedy należy je umieścić w opruszonej mąką misce, przykryć lnianą ściereczką i odłożyć w ciepłe miejsce do podwojenia objętości na około 1,5 godziny.
Po tym czasie ciasto wyjąć na posypaną mąką stolnicę, krótko wyrobić rękami i rozwałkować na grubość ok. 1mm. Szeroką szklanką wycinać koła, a mniejszym kieliszkiem robić w środku otworek, tak aby powstały oponki. Następnie przełożyć je na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, przykryć ściereczką i zostawić do napuszenia na ok. 30 - 40 minut.
Wycinałam głównie oponki, ale jak przestały mi się mieścić na blaszkach to zrobiłam dodatkowo kilka miniaturowych pączków, które nadziałam dżemem truskawkowym i umieściłam w papierowych papilotkach do muffinków, żeby miały ładniejszy, bardziej pączkowy kształt.
Gdy ciasto się "napuszy" oponki należy upiec w piekarniku nagrzanym do 170 stopni przez ok. 8 minut, do zrumienienia. Z pączkami postąpiłam tak samo. Po upieczeniu należy poczekać aż wszystko wstępnie ostygnie, ale ja zjadłam kilka takich niczym nieprzyozdobionych, bardzo ciepłych i dla mnie były przepyszne same w sobie, bez żadnych dodatków :)
Wartość odżywcza jednej oponki bez dodatków:
75kcal
białko: 2,5g
węglowodany: 13,8g
tłuszcz: 1,1g
błonnik: 0,67g
Część oponek udekorowałam masłem, cukrem i cynamonem, specjalnie dla mamy, która bardzo lubi takie smaki i wszystko co zawiera w sobie cukier... Resztę ozdobiłam gorzką czekoladą i wiórkami kokosowymi, które z kolei mi smakują zdecydowanie bardziej, trochę jak Kinder Pingui :P
Składniki na otoczkę cukrowo - cynamonową (na obtoczenie ok. 14 oponek):
- 30g rozropionego masła
- 2 łyżki cukru Demerara
- łyżeczka cynamonu
Oponki z jednej strony zamaczałam w maśle, a następnie posypywałam je mieszaniną cukrowo - cynamonową. Można obtaczać je w tej mieszance, ale robi się ona szybko mokra i w efekcie nie wygląda zbyt ładnie na oponkach...
Składniki na polewę czekoladową (na udekorowanie ok. 15 oponek):
Miniaturowe pączki wyszły przepyszne, chociaż nadzienie dżemowe trochę wypłynęło pod czas pieczenia, ale nie mam kompletne doświadczenia z pączkami, bo robiłam je pierwszy raz w życiu :) Po ostygnięciu posypałam je jedynie trzcinowym cukrem pudrem.
- 60g gorzkiej czekolady (użyłam wedlowskiej 64% kakao)
- 3 łyżki mleka (użyłam sojowego z aromatem waniliowym)
- 2 - 3 łyżki wiórek kokosowych
Czekoladę roztopić w kąpieli wodnej wraz z mlekiem. Zamaczać w niej oponki z jednej strony, po czym posypywać je wiórkami kokosowymi i wystudzić, choć z jeszcze ciepłą polewą smakują najlepiej :)
Dzisiaj nie dodam wegańskiego foto menu (postaram się to zrobić jutro), bo jeszcze trochę oponek na pewno zjem, a one wegańskie niestety nie są... W przyszłym roku spróbuję je upiec w wersji wegańskiej. Dodam za to zdjęcia mojego śniadania, które także było bardzo bogate w tłuszcze, ale roślinne :)
Zjadłam jedne z moich ulubionych placków - wegańskie placki chałwowe - bogate w tahini, posypane gorzką, roztapiającą się czekoladą i orzechami laskowymi. Do tego kakao z mlekiem sojowym i łyżeczką cukru trzcinowego.
No i czym byłby Tłusty Czwartek bez czekolady :P ? To jedna z moich ulubionych czekolad, choć na co dzień wolę takie bardzo ciemne, bez żadnych dodatków. Żadnych innych sama nie kupuję, ale ciągle wyjadam świąteczne zdobycze. Tą dostałam od mamy :)
A Wy ile pączków dzisiaj zjedliście:P ?
Mamy identyczną historię jeśli chodzi o sklepowe "pączki" i o babcine pączusie! Te pierwsze nas ostatnio przerażają, ponieważ w tym roku postanowiłyśmy (po 5 latach!!!) kupić sobie na spółkę jednego pączka z budyniem wewnątrz i oblanego czekoladą (w dzieciństwie za nimi przepadałyśmy). Historia skończyła się na tym, że wyjadłyśmy nadzienie, którego zresztą było najwyżej po łyżeczce, a reszta wylądowała w koszu! :/ Domowe tradycyjne babcine pączki są zuupełnie inne, więc dlaczego takich nie ma w cukierniach???? Nasza babcia raz zrobiła je na smalcu... my ich nie jadłyśmy ale reszta rodziny zgłosiła sprzeciw i od tego czasu babunia wróciła do oleju :P
OdpowiedzUsuńTwoje pączusie wyglądają już smaczniej od wyżej wspomnianego, no a smak to pewnie zupełnie inna bajka :D
aha a co do czekolady to wczoraj pochłonęłyśmy całą tabliczkę gorzkiej czekolady z Lindt z sezamem :) Jest przepyszna!!!
UsuńWidziałam ją ostatnio w Tesco, ale nigdy nie jadłam :) Z sezamem to musi być dobra :P Pewnie kiedyś kupię, ale dopóki nie wyjem zapasów to mam postanowienie, że nie kupuję czekolad (no chyba, że natrafię na jakąś promocję obok której nie można przejść obojętnie :P)
UsuńA co do pączków to ja kupnego jadłam ostatni raz ok. 4 lata temu i wcale mi nie smakował i pół chyba oddałam siostrze, bo nie mogłam go nawet skończyć. Ja to już sama nie wiem, czy tradycyjne pączki smaży się na smalcu czy oleju... Moje obydwie babcie zawsze smażyły na oleju (kiedyś na rzepakowym tłoczonym na zimno, który tłoczyło się w okresie Świąt Bożego Narodzenia :P), ale ponoć powinno się na smalcu... I nawet kiedyś w piekarni (to było kilka lat temu) zobaczyłam taki napis "Pączki tradycyjnie smażone na smalcu", więc zrezygnowałam z zakupu i szukałam po wszystkich cukierniach pączków robionych na oleju, ale panie sprzedawczynie nie potrafiły często powiedzieć na czym są smażone pączki, a jak już wiedziały, to było to właśnie na smalcu...
Czyli czekolada sezamowa będzie tą "obok której nie można przejść obojętnie " xD
UsuńW domowych ciasto ma jakiś smak a z cukierni/piekarni jest pozbawione wszystkiego co w cieście drożdżowym jest zaletą... biała gąbka :/
Trudno się dziwić, skoro mąka jest pełna spulchniaczy i polepszaczy, a jajek i mleka często używa się w proszku :/ Smak nie ma z czego powstać :(
UsuńDokładnie i często nawet nadzienie nie ma się czym pochwalić... no może jedynie cukrem :P
UsuńDzisiaj z ciekawości przeczytałam skład pączków w supermarkecie i to nadzienie (akurat wiśniowe) zawierało aż 2% wiśni, a skład całości rozciągał się na ok. 20 linijek :P Mimo to ludzie kupowali całe koszyki...
UsuńWłaśnie miałam się pytać czy piekłas pączki :) Przepis to modyfikacja tego z Moich Wypieków ? :) Pączków nigdy nie lubiłam z kolei te pieczone smakują (dla mnie) jak zwykłe, słodkie bułeczki drożdżowe :)
OdpowiedzUsuńNie starałam się modyfikować tamtego przepisu, choć faktycznie skład jest podobny :P I tak teraz myślę, czy jakbym dała tyle szklanek mąki to by wyszły lepsze... Bo wiem, że wg przeliczników foremek na MW szklanka mąki ma 160g, to wyjdzie 800g mąki, a mi się wydaje, że im jej mniej tym ciasto bardziej puszyste...
UsuńPrzejrzałam przepisy na bułki drożdżowe jakie robiłam w życiu i na tej podstawie wycyrklowałam proporcje :P I smakują właśnie jak drożdżowe bułeczki, co mi odpowiada :)
Według ileway.pl szklanka mąki ma 130g i nawet jak sama sprawdzałam to się wahawła w granicy 130-140g jesli w przepisie miałoby byc 800g mąki to 1 1/3 szklanki płynu ti byłoby o wiele za mało... na 500g idzie pełna szklanka :) Ciasto wyszłoby twarde i zbite ;)
UsuńW moją szklankę po upchnięciu wchodzi właśnie 130g, ale w wielu komentarzach na MW widziałam, że autorka każe się sugerować tymi przelicznikami, a u niej szklanka mąki to 160g...I jak ja coś robię z jej bloga, to właśnie przeliczam wszystko w ten sposób i tak licząc mi wszystko do tej pory wychodziło...
UsuńAutorka bloga nie miesza w Polsce... moze tam mają inne szklanki? Ja z doświadczenia wiem ze ciasto na bułeczki czy pączki musi być luźne a nie zbite... tutaj na pewno nie byłoby takie :)
UsuńTeż mi się tak wydaje :) A szklanki może faktycznie mają tam większe, bo w moją na pewno nie upchnę 160g mąki (a nie raz próbowałam :P)
UsuńCzytałam komentarze i wiem ze nie wszystkie przepisy z tej strony wychodzą :) Ja najczęściej nie "słucham" przepisu bo wtedy mi nie wychodziły
UsuńJa też je często modyfikuję, choć jeśli chodzi o drożdżówki, to wszystkie jakie do tej pory robiłam z tej strony wychodziły mi bez zarzutu :)
UsuńJa robiłam tylko jeden przepis i to zmodyfikowałam - wyszło :) Drożdżówki nie robię z przepisów tylko sama kombinuje ;)
UsuńJa ostatnio też coraz bardziej kombinuję, ale mam kilka sprawdzonych przepisów właśnie z Moich Wypieków, tylko mąki zamieniam i dodaję więcej płynów, bo używam często pełnoziarnistą:P I zawsze bardziej kombinowałam z nadzieniami i zmieniałam je wszystkie po swojemu ;)
Usuńte placuszki to bym Ci podkradła, kusisz chałwowymi, muszę je znowu kiedyś usmażyć :) co do pączków - też za nimi nie przepadam - jak już to musiałyby być z jakieś dobrej piekarni i najlepiej pieczone, tyle, że wegańskich niestety nie znajdę u siebie, także zaserwowałam sobie swojego na śniadanie - byłooo słodko :)
OdpowiedzUsuńWidziałam Twojego pączka i bardzo Ci go pozazdrościłam :P Szkoda, że w piekarniach nie sprzedają pieczonych, a najlepiej wegańskich pączków... Albo chociaż żeby te smażone były dobrej jakości...
UsuńTeż nie przepadam za smażonymi pączkami i mam ochotę spróbować takich pieczonych, Twoje wyglądają bardzo apetycznie
OdpowiedzUsuńWczoraj wspominałam, że najsmaczniejsze pączki piekła moja babcia ... spojrzałam na Twoje i nie czytając opisu pomyślałam o nich :). Jak widzę nie tylko ja mam takie wspomnienia ... Twoje wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Ja jedyne domowe jakie jadłam to były właśnie te pieczone przez babcie, więc nawet nie mam porównania do innych domowych :)
UsuńJuż nie mogę się doczekać jak ich jutro spróbuję :)) Magda
OdpowiedzUsuńOne cały czas na Ciebie tu czekają :P
UsuńWyglądają super! Pewnie równie dobrze smakują :) Już wczoraj na plotkach przy herbacie dostałam mały spojler o tych pączkach! Hehe, chyba zacznę Was odwiedzać, bo sama nie mam tak czasu, żeby sobie dogadzać w domu :) Dominika
OdpowiedzUsuńJa też wiele słyszałam na temat Twoich kulinarnych poczynań, a Ty dodatkowo masz wyczucie smaku zapisane w genach :)
UsuńWitaj w klubie! I ja nie bardzo przepadam za paczkami. Dzis zaliczyłam jednego, bo mówi się, że to przynosi szczęście w Tłusty Czwartek. Ale wybrałam pączka idealnego z mojej ulubionej cukierni. Twoje oponki wygladają bardzo fajnie! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) U nas też istnieje taki przesąd, ale ja od kilku lat już go nie przestrzegam i zazwyczaj jem wtedy więcej czekolady :) A dziś jak wracałam do domu, to jakaś pani mówiła córce, że jak nie zje pączka w Tłusty czwartek to jej dziadek nie kupi Lego na urodziny i będzie takie nieszczęście :P
UsuńWyglądają bardzo smakowicie :) Co do kupnych pączków, to te z supermarketu omijam dużym łukiem, podobnie zresztą jak inne pieczywo. Ich skład jeży mi włos na głowie. Przypomina raczej jakąś chemiczną recepturę, a nie produkt spożywczy. W niektórych cukierniach, można kupić naprawdę dobrego pączka. Ale w tym przypadku mam inny problem. Na czym był smażony? Niestety często mam wrażenie, że odpowiedz jest taka jaką chcę usłyszeć, ale niezgodna z prawdą
OdpowiedzUsuńniestety :(. Najlepiej więc zakasać rękawy, tak jak Ty to uczyniłaś :)
Z tym smażeniem to chyba jest najgorzej... Przy tak masowej produkcji pączków wątpię żeby olej być dobrej jakości i był wymieniany z należytą częstotliwością...:(
UsuńA pieczywo z supermarketów mnie także przeraża i zbliżam się do nich tylko po to, żeby z ciekawości przeczytać skład, jeśli jest napisany :P
Ja też nie przepadam za kupnymi pączkami i właśnie też marzyły mi się takie oponki! Ale chyba po prostu zrobię je kiedy indziej, bo dzisiaj już mi się nie chce ;p Twoje prezentują się super i jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że muszę je zrobić :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Takie oponki są super dla wszystkich miłośników drożdżówek :P
UsuńFajne te pieczone oponki:) ale w Tłusty Czwartek preferuję smażone (na oleju, bo nie lubię zapachu smalcu:)
OdpowiedzUsuńTakim domowym, smażonym na oleju także bym nie pogardziła :)
UsuńTe pieczone są dużo lżejsze, i super szybciej się robi
OdpowiedzUsuńMyślałam, ze tylko ja wolę pieczone pączki, a spotkało mnie takie miłe zaskoczenie;)
OdpowiedzUsuńJa ciasto drożdżowe zawsze robię ręcznie, nie mam maszynki do chleba, ale jak dla mnie to sama przyjemność;p
A ja mam złe wspomnienia, bo kiedyś próbowałam ręcznie i mi nie wyszło, ale teraz myślę, że to chyba była wina proporcji składników... A wcześniej zdążyłam popsuć mikser na tym cieście, bo źle wkręciłam haki :P Musze i ja kiedyś spróbować jeszcze raz ręcznie :)
Usuńdla mnie oponki muszą być z serem białym :D to nazwałabym bułeczkami, ale tak czy tak wygladają pysznie i przekonuje mnie fakt, że są pieczone :) a'propo kupnych pączków -byłam zmuszona skosztować dziś jednego kupnego (dziadkowi nie umiem odmówić :D ) i to moim zdaniem nie był pączek tylko jakaś wata bez smaku z odrobiną przesłodzonej konfitury nie wiadomo do końca z czego.
OdpowiedzUsuńNiestety teraz kupne pączki są robione nie wiadomo z czego, więc i smaku nie mają pączkowego. Ja dzisiaj przeczytałam skład pączka z supermarketu i się przeraziłam, choć pewnie te w cukierniach są trochę lepsze...
UsuńNiestety teraz kupne pączki są robione nie wiadomo z czego, więc i smaku nie mają pączkowego. Ja dzisiaj przeczytałam skład pączka z supermarketu i się przeraziłam, choć pewnie te w cukierniach są trochę lepsze...
UsuńFajny pomysł na oponki :-)
OdpowiedzUsuńPączki, oponki, nie ważne jak się je nazywa, na pewno były pyszne :) A że pieczone, to tym bardziej na plus! Moja mama od lat robi sama pączki dla całej rodziny, jednak rzadko w tym czasie bywam w rodzinnym domu. Z tego co zapamiętałam sprzed lat, jej pączki to była poezja: świeże, pachnące... Dzięki za przypomnienie :)
OdpowiedzUsuńMoja mama niestety pączków nie robi :P Chociaż za nimi nie przepadam, to takim prawdziwym domowym na pewno bym nie pogardziła :)
UsuńDla takich pączków na pewno znalazłabym dzisiaj czas i ochotę :) ta cynamonowa posypka <3
OdpowiedzUsuńPosypka pasuje świetnie :)
UsuńU mnie w tym roku ani jednego pączka nie było. Nawet je lubię, oczywiście tylko takie domowe, ale jakoś tak wyszło. Twoje oponki są śliczne :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Ja prawdziwego też żadnego nie jadłam, choć gdybym miała dostęp do domowych to bym nie pogardziła :)
UsuńSmaczny, domowy wypiek :) To idealny Tłusty Czwartek :) Przepis na pewno wykorzystam :)
OdpowiedzUsuńCudnie Tobie wyszły :) Muszę przyznać zdolna jesteś :)
Wow, ale śliczne Ci wyszły! Niejedna cukiernia mogłaby Ci pozazdrościć ;)
OdpowiedzUsuńTej czekolady nie jadłam, ale kusi mnie straszne!
Wyglądają zawodowo, kocham too Święto! ! również w zdrowszej wersji robiłam pieczone oponki wczoraj :) wydaje mi się, że wyglądają na równie smaczne, niedługo się nimi pochwalę u siebie :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł z tymi oponkami, wyglądają cudownie :)
OdpowiedzUsuńWczorajszy Tłusty Czwartek był moim pierwszym takim bez pączków :) Odkąd przeszłam na wegetarianizm to zwracam uwagę na skład, a ciężko napotkać w cukierniach takie niesmażone na smalcu, a do samodzielnego wyrabiania ciasta drożdżowego jeszcze nie dojrzałam :P Muszę przyznać, że tradycyjne pączki zawsze lubiłam i wczoraj trochę mi ich brakowało... Twoje pieczone wyglądają rewelacyjnie :) Pozdrawiam ;) Małgosia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Ja mam to szczęście, że za pączkami nie przepadam to i braku nie odczułam. W przyszłym roku musisz koniecznie spróbować zrobić je sama :)
UsuńOponki kojarzą mi się z "oponką" na brzuszku, ale Twoje są tak urocze, że nawet bym się nie zastanawiała i od razu konsumowała:))
OdpowiedzUsuńOd tych oponek, oponka na brzuchu raczej nie grozi ;)
UsuńWedlug mnie warto eksperymentować bo mozemy otrzymac coś na prawdę smacznego ;)
OdpowiedzUsuńMasz na myśli przepisy na drożdżówki ? :)
Tak, ale i kilka ciast robiłam z tamtejszych przepisów :)
UsuńA powiesz które? :)
OdpowiedzUsuńByło ich kilka :) Robiłam Simit, maliniaki z białą czekoladą, bułeczki z żurawiną, drożdżówki z truskawkami i kruszonką (kruszonkę robiłam po swojemu, bo nie lubię za bardzo takiej normalnej), łódeczki z ricottą i żurawiną, motylki z chałwowym nadzieniem, serca z orzechowym nadzieniem i jagodzianki. Mogłam o czymś zapomnieć, ale patrzyłam wg tego co jest na stronie MW. Kiedyś robiłam drożdżówki dużo częściej, zwłaszcza w wakacje z jagodami :)
UsuńWłaśnie widze że tak drożdżówkowo :) Chyba kiedyś lubiłaś drożdżówki ? :)
UsuńBo myślałam, że o drożdżówki pytasz :) Robiłam też wiele różnych ciast z tamtej strony :) Drożdżówki nadal lubię, ale odkąd ograniczam pszenicę to nie robię ich tak często, a poza tym to chyba wolę gorzką czekoladę :P
UsuńPytałam ogólnie :) Wiesz ja nie przepadam za słodyczami ale jak mam ochotę na coś słodkiego to wolę zjeść właśnie kawałek gorzkiej czekolady albo domowego ciasta (chociaż te drugie rzadziej) :)
UsuńJa akurat bardzo lubię wszystko co słodkie, ale na szczęście najbardziej owoce ;)
UsuńA co do czekolad, to byłam dzisiaj w Lidlu. Tej czekolady o której mi pisałaś niestety nie było, ale kupiłam taką o zawartości 70% kakao... Ma 125g i jest firmy J.D Gross. Czy to z tej firmy jest także ta czekolada o wyższej zawartości kakao ?
MMM wyglądają przepysznie, mniej tłusta zdrowsza alternatywa normalnych pączków. Chociaż teraz trudno coś nazwać normalnym pączkiem bo jak sobie w domu samemu nie zrobisz to te ze sklepu są masakra...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na walentynkowe nakrycie stołu: www.homemade-stories.blogspot.be
Dziękuję :) Niestety z żywnością jest coraz gorzej i każdy producent tylko myśli jakby tu zaoszczędzić...
Usuńsuper idealne:)
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie :) no i jest to lżejsza wersja....pieczona i z mąką pełnoziarnistą.
OdpowiedzUsuńW ciągu roku to jeszcze zdarza mi się czasem kupić dobre pączki ale w Tłusty Czwartek nie ma szans na smaczne gotowe pączki - to wszystko masówka nie mająca nic wspólnego z dobrym smakiem :/
Dziękuję :) I ponoć Tłusty Czwartek to najgorszy czas na jedzenie kupnych pączków, ze zdrowotnego punktu widzenia :P
UsuńJa w tym roku zamiast pączków (za którymi raczej nie przepadam) usmażyłam placuszki z różnymi kremami. :)
OdpowiedzUsuńTo musiało to smakować obłędnie ;)
UsuńPączków wczoraj nie jadłam. Jakoś nie mam potrzeby obchodzenia Tłustego Czwartku. Babcinych pączków nigdy nie miałam okazji spróbować... zaś te Twoje bardzo ładnie się prezentują ;)
OdpowiedzUsuńpięęęękne! i takie... niedietetyczne do końća mwahahaha :D I ta czekolada od mamci i placuszki chałwowe, którymi mnie tak kusisz... nie daj się prosić i podeślij mi pare pyszności od Ciebie ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że przez internet nie da się przesyłać jedzenia :P
Usuńoby wynalazcy szybko naprawili ten błąd xDD
Usuń