Nie jestem obecnie wielką entuzjastką kisielu, chociaż miałam taki krótki etap w życiu, że wolałam go bardziej niż budyń. Wszelkie kisielowe mieszaniny kojarzą mi się z przedszkolem, w którym to niemal codziennie, w wersji płynnej i w różnych kolorach, wchodziły w skład podwieczorku. Do tego zazwyczaj były herbatniki albo czekoladka z wygrawerowanym zwierzątkiem i sezonowe owoce. I gdy jakiś czas temu naszła mnie ochota na coś bliżej nieokreślonego i nie czekoladowego to pomyślałam, że może jest to kisiel, którego nie jadłam już kilka lat. Kupiłam więc taki na jedną porcję, nie wymagający gotowania, ekologiczny i bez glutenu, na dodatek wzbogacony w witaminę C - wydawać by się mogło kisiel idealny :)
W składzie znajdziemy cukier BIO, skrobię ziemniaczaną BIO, barwnik (sproszkowany burak czerwony BIO, kurkuma mielona BIO), aromat truskawkowy, kwas jabłkowy i kwas askorbinowy (witamina C). Opakowanie zawiera 30g nie pachnącego zbyt intensywnie proszku, ale po dokładniejszym powąchaniu da się wyczuć mąkę ziemniaczaną i owocowe nuty, lecz jednoznacznie z truskawką bym ich nie skojarzyła. Kolor był tylko lekko różowy, czym znacznie odbiegał od większości popularnych proszków kisielowych, przypominających różowe zakreślacze do notatek.
Nie pozostało mi już nic innego, jak tylko wymieszanie proszku z wrzątkiem i degustacja. Znając swój smak wiedziałam, że jeśli zaleję mieszaninę ilością wody zaleconą przez producenta (180ml), kisiel będzie dla mnie za słodki, więc dodałam 220ml wrzątku. Następnie, już według instrukcji, mieszałam całość 1 minutę, przez co wszystkie grudki zniknęły, a ja mogłam cieszyć się przyjaźnie czerwonym kisielem, lekko pachnącym mrożonymi truskawkami.
Konsystencja kisielu była idealna - nie przesadnie gęsta i nie wodnista, więc dodanie większej ilości wody niż zalecano nie wyrządziło szkód. W smaku był typowo kisielowy - dość słodki i posiadał charakterystyczny owocowy smak, ale gdybym nie wiedziała, że truskawkowy, to miałabym problem z jego identyfikacją i stawiałabym raczej na poziomkę. Żadnych syntetycznych posmaków w kisielu nie dostrzegłam, ale smaku naturalnej truskawki prosto z krzaczka także nie uświadczyłam, dlatego też dodałam kilka mrożonych. Kisiel smakował mi bardziej niż taki standardowy, wymagający gotowania, więc pewnie jeszcze kiedyś go kupię, gdy tylko poczuję potrzebę zjedzenia słodkiego, żelowego produktu.
WARTOŚCI ODŻYWCZE
W kisielu przygotowanym wg. instrukcji mieści się 117kcal, czyli niewiele jak na ciepłą i słodką przekąskę. Jednak specjalnych wartości w nim nie uświadczymy, bo mieszanina cukru z mąką ziemniaczaną i barwnikami nie jest szczególnie prozdrowotna. Kisiel zawiera sporo cukru - w otrzymanej porcji jest go 18,1g, czyli ponad 3 łyżeczki, a cukier w wersji bio nie sprawi, że kisiel będzie zdrowszy niż inne, nieekologiczne. Brak glutenu nie czyni go niczym wyjątkowym, bo większość kisieli robionych jest na bazie mąki ziemniaczanej, która go nie posiada. Na opakowaniu zaznaczono, że kisiel wzbogacony jest w witaminę C, ale czymże jest dodatek 3,6 mg witaminy i to jeszcze syntetycznej - na pewno niczym szczególnym, zwykłe jabłko chociażby ma jej ok. 10mg. Plusem jest na pewno użycie naturalnych barwników, brak wśród nich koszenili pozyskiwanej z wysuszonych owadów, a skład, jak na kisiel z cukrem, jest w porządku. Na pewno zdrowiej i być może smaczniej było by zrobić kisiel samemu, na bazie owoców, ale ta sypka baza umożliwi błyskawiczne osiągnięcie całkiem smacznego deseru, który zawsze można owocami wzbogacić :)
Wartość odżywcza 1 porcji: 117kcal, 0g tłuszczu, 29,2g węglowodanów (w tym 18,1g cukru), 0,1g białka, 3,6mg witaminy C
Miejsce zakupu: Tesco (widziałam też w Społem i sklepach ze zdrową żywnością, jest to dość powszechny produkt; istnieje też wersja wiśniowa i cytrynowa)
Informacja dla alergików: produkt może zawierać śladowe ilości mleka i jaj
Cena: 1.99zł
Jako dziecko wolałam budynie i mama gotowała je codziennie. Pamiętam rozstawione na blacie kuchennym białe talerzyki z porozlewanym czekoladowym budyniem :) Nie pamiętam by mama gotowała kisiel :P
OdpowiedzUsuńKisiel kojarzy mi się ze szpitalnym podwieczorkiem :P
U mnie tata gotował budynie, zazwyczaj w niedzielę, ale wtedy to ja ich za bardzo nie lubiłam :D I coś mi się wydaje, że zrobię w najbliższą niedzielę :D
Usuńu mnie rzadko gotowało się budyń, za to kisiele bardzo często. Do tej pory je kocham i gotuje sobie często od razu całą paczkę! Bardzo je lubię i kocham też żelik! Tego nie widziałam i jestem napalona jak szczerbaty na suchary! :) Co prawda wole te gotowane, ale takim też nie pogardzę :) Wole szpitalne podwieczorki niż rozpieszczanie w postaci droższego jedzenia :D
UsuńA ja się nie spotkałam z kisielem na podwieczorek w szpitalu :D
UsuńAniu za mało w szpitalach byłaś i dobrze :)
UsuńByć może, albo na taki nie natrafiłam - co szpital to inne żywieniowe obyczaje :)
UsuńZe szpitali to pamiętam jeszcze herbatniki i chrupki na podwieczorki ;P
UsuńJestem bardziej budyniowa niż kisielowa :) A jak kisiel to domowy, ze świeżych owoców bez cukru:)
OdpowiedzUsuńJa też wolę budyń, a kisielu sama jeszcze nigdy nie robiłam :P
UsuńLubię kisiel. Znam tą firmę i używam jeszcze ich budynie :-)
OdpowiedzUsuńulubiony kisiel mojej córy :) Ale zgadzam się, że nie czyni go to wyjątkowym bo większośc kisieli taka jest a cena 2 zł za porcję to trochę dużo ;)
OdpowiedzUsuńWszystko co eko i gluten free od razu musi być droższe :D
Usuńno właśnie :( a u nas niestety konieczne, dlatego warto czytać etykiety a nie tylko przód opakowania.
UsuńNie lubię niestety kisielu. Nie myslałaś może nad recenzją eko budyniu? :P Z tej marki chyba nawet z tego co kojarze mają w wariancie waniliowym <3 czekoladowym i jeszcze jakimś. :-)
OdpowiedzUsuńChyba jadłam tej marki, ale nie jestem pewna - mam kilka eko w domu, ale firm nie pamiętam - zajrzę w moje zapasy i zobaczę czy coś się nadaje do recenzji :D
UsuńWiduje czasami ten kisiel w moim eko sklepie, ale tam jest nieco droższy niż 2zł, czyli kosztuje więcej niż jestem skłonna wydać na kisiel.
OdpowiedzUsuńA ja za kisielkami nie przepadam, choćby nie wiem jak były zdrowe, czy eko, czy cokolwiek innego. :D
OdpowiedzUsuńwole budyn :D ale pamietam jak babcia robila z kisielkami babki <3 pycha
OdpowiedzUsuńNie jadłam i chyba wolę zwykłą babkę, ale brzmi ciekawie :D
UsuńFajne są takie deserki na szybko :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie przepadam za kisielem =, zdecydowanie jest maniakiem budyniu ^^ Ale spróbować bym mógł :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam i budyń, i kisiel (choć chyba wolę budyń). Ale kisielu nie jadłam od wielu lat. Jakoś zaczął mi strasznie chemicznie smakować:/
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś zrobisz sama :) Ja też mam taki w planie :D
UsuńPamiętam, że kiedyś w gimnazjum na ZPT robiliśmy i wyszedł pyszny. To bardzo proste było. Ale od tej pory minęło lat... hm, dużo:) I nawet nie pamiętam, jak to się robiło. Przepis miałam z dziewiętnastowiecznej książki, po praprababci:)
UsuńBrzmi pysznie i tajemniczo ;)
UsuńNie jestem pewna czy nie widziałam go w sklepie ze zdrową żywnością. :D
OdpowiedzUsuńWolę budyń niż kisiel. Kiedy ja chodziłam do przedszkola/zeerówki/podstawówki preferowałam słodycze i kubusie.
Ja też jadłam sporo słodyczy, a Kubusie to było moje ulubione picie :D Ale miałam na niego limity, bo byłam żółta :P
UsuńJako dziecko wolałam budyń z sokiem malinowym, ale takie kisielek chętnie bym zjadła od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńA mi jakoś budyń do soku malinowego nie pasuje, dodałbym coś czekoladowego :)
UsuńSuper ten kisiel.
OdpowiedzUsuńTeraz jednak od dłuższego czasu robię kisiele sama takie domowe.
Ja też muszę kiedyś zrobić :)
UsuńMimo iż nie przepadam za kisielem, to bym zjadła :D Magda
OdpowiedzUsuńTo dziwne, myślałam że wybitnie nie lubisz :P W weekend możemy sobie zrobić zwykły na pół :D
UsuńMniam! Taki - zdrowy i pyszny jednocześnie. Pychotka. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńProszę, proszę, Tesco coraz mocniej idzie w stronę zdrowej żywności. Kisieli nie lubię, więc nie kupię, ale dobrze wiedzieć, że takie coś można dostać. Ciekawe, kiedy będzie można dostrzec w składzie koszenilę BIO. :D
OdpowiedzUsuńNie zdziwiłabym się, gdyby wyprodukowano ją nie tylko w wersji bio, ale i wege - teraz wszystko jest możliwe :D
UsuńA w Tesco jest cała eko półka - dużo pysznych rzeczy można tam teraz kupić :)
Ja za to zdecydowanie wolę kisiel niż budyń. Ten drugi wykorzystuję tylko przy okazji pieczenia ciast, za to cytrynowym kisieliem nie pogardzę :)
OdpowiedzUsuńA mi cytrynowy, odkąd zjadłam wegańską galaretkę tej firmy, kojarzy się z płynem do mycia naczyń...
UsuńJadłam z tego budyń i był super,ale kiślów żadnych nie lubię,więc bym sie nie skusiła ;p
OdpowiedzUsuńTo w takim razie muszę ten budyń kupić ;)
UsuńLubię kisiel od czasu do czasu, myślałam już że to ten z Rossmana, którego smaku nie cierpię
OdpowiedzUsuńNigdy ich nie widziałam :)
A ja nie widziałam kisielu w Rossmannie - muszę się rozejrzeć ;)
UsuńKiedyś gdy jadłam kisiel zazwyczaj sięgałam po wiśniowy bądź cytrynowy. Zawsze byłam uprzedzona do truskawkowych bo bałam się sztucznego smaku.
OdpowiedzUsuńA ja nie lubiłam tych dwóch o których piszesz :P
UsuńJa też nie przepadam za kisielem i w przedszkolu nie chciałam go jeść. Lubię budyń, galaretkę, kompot, ale kisiel to dla mnie takie nie wiadomo co.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńZ "dań" o których piszesz najmniej lubię galaretkę, choć i tak już ich nie jadam i wcale mi nie brakuje ;)
Zdecydowanie wolę budyń niż kisiel i zawsze wolałabym bardziej budyń (szczególnie waniliowy!), ale nie mówię, że kisieli nie lubię ;) Mój ulubiony smak to żurawinowy, pamiętam taki z dużej torebki, który mama gotowała po szkole :)
OdpowiedzUsuńTeż kupowałam kiedyś często żurawinowy i u nas to ja gotowałam go dla siebie i mamy - taki chwilowy etap miałyśmy :D Ogólnie to też wolę budyń, a waniliowy to mój ulubiony ;)
UsuńA ja zawsze byłam bardziej fanką kisielu niż budyniu - może dlatego, ze własnie w przedszkolu zostałam do budyniu zrażona (miał taki ohydny kożuch na wierzchu, feee). Ale ja kisiel robię z soku i maki ziemniaczanej, ekspresowych przestałam używać, bp były sztuczne - a czasami lubiłam takie przynosić sobie do pracy. Poszukam takiego bio, bo czasami chce się czegoś ciepłego, słodkiego i nie herbacianego przed komputerem :)
OdpowiedzUsuńJesteś jedną z nielicznych osób wolących kisiel :D
UsuńJa lubię ten budyniowy kożuszek ;) A kisiel muszę kiedyś sama zrobić ;)
Ja w sumie za kisielami nie przepadam ale czasem lubię zrobić:)
OdpowiedzUsuńTeż nie jestem entuzjastką, ale nigdy nie miałam kisielowej fazy. Jadłam, jak bolało gardełko. Na problemy z żołądkiem niby też dobry. Gdybym miała kupić, wybrałabym marchewkowo-jakiś tam Fisiel.
OdpowiedzUsuńNa żołądek taki fisiel to chyba bardziej zaszkodzi niż pomoże :D
UsuńNie próbowałam, ale chyba nigdy nic mi się nie działo z żołądkiem, a bólu gardła też nie pamiętam. Ale jak nastaną takie okoliczności to wypróbuję ;)
Na kisiel miałyśmy fazę w okresie wszelkich biwaków itd :P
OdpowiedzUsuńTeraz już raczej nie, bardziej kuszą nas budynie. Tym bardziej, że już teraz każdy taki deser robimy na mące konjac a nie na skrobi.
Co do tego kisielu to wielokrotnie mijałyśmy go na rożnych sklepowych półkach i zawsze byłyśmy ciekawe czy smakuje jak znany nam kisiel, dlatego dziękujemy za recenzję, ugasiłaś nasza ciekawość ;)
Ja na biwaki zabierałam cini minisy i karton mleka - danie na śniadanie, obiad i kolacje :P
UsuńAniu co dzisiaj jadłaś na śniadanie? :) To czerwone to domowa konfitura? A To białe? Jakiś serek, lody bananowe? ;)
OdpowiedzUsuńTo czerwone, a raczej śliwkowe to domowy dżemik :) To białe to tofu zmiksowane z mlekiem waniliowym. A cała reszta to nieudane naleśniki z kaszy gryczanej :D Wieczorem dodam fotomenu to może dokładniej wszystko zobaczysz niż na instagramie :)
UsuńKilka lat temu miałam fazę na kisiel do kubka i jadłam je praktycznie codziennie w pracy ;) A teraz w ogóle nie wygląda dla mnie apetycznie przez to wszystko ;)
OdpowiedzUsuńA ja tego do kubka jeszcze nigdy nie jadłam :)
UsuńTeż go próbowałam, ale jakoś nie przypadł mi do gustu, może dlatego, że wolę budyń niż kisiel :D
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za kisielem. nawet jeśli byłby to produkt dla mnie to nie zwróciłabym uwagi na to, że jest bez glutenu i z dodatkiem witaminy C. Nie jestem chora na celiakię ani nie mam nietolerancji na gluten. Więc nie jestem zwolenniczką unikania tego białka. Co do witaminy C - wolę zdecydowanie pozyskiwać ja ze źródeł naturalnych niż szukać produktów ze sztucznie dodaną witaminą. Czyli jak widzisz zgadzam się z Tobą!
OdpowiedzUsuńinspirujące wpisy i fajne zdjęcia
OdpowiedzUsuńciekawie prowadzony blog!
OdpowiedzUsuńpodobają mi się twoje wpisy
OdpowiedzUsuńlubie kisielki
OdpowiedzUsuńextra pomysły i wpisy
OdpowiedzUsuń