Miałam dzisiaj w planach zrobienie naleśników z surowej niepalonej kaszy gryczanej, za które zabierałam się już od dłuższego czasu. Wczoraj późnym wieczorem zalałam więc kaszę wodą i dziś z nadzieją, że i mi z tych 2 składników wyjdą najprawdziwsze naleśniki, zabrałam się za smażenie. Jednak kasza zblendowana najprawdopodobniej z za dużą ilością wody nie chciała współpracować i próba przewrócenia naleśnikowego prototypu kończyła się tragicznie. Rozmiar patelni też mi tego nie ułatwiał, więc zamiast elastycznych placków otrzymałam różnokształtne gryczane twory - taka nazwa będzie chyba najlepszym określeniem mojego śniadania :) Miałam nawet robić jaglankę na zastępstwo, ale uznałam, że odpowiednia stylizacja może jeszcze uratować to dziwne danie, bo potencjał smaku miało ono duży i nie myliłam się - z sosem orzechowym i czekoladą smakowało pysznie :)
Na obiad odgrzałam zupę, którą wzbogaciłam w dodatkowe warzywa ugotowane kilka dni wcześniej na parze, przez co osiągnęła ona maksymalną gęstość. Żeby pozbyć się bytującej w lodówce kaszy jaglanej, na podwieczorek zrobiłam pyszny jaglany budyń, miksując ją z mlekiem sojowym i bananem. I na koniec dnia zjadłam charakterystyczną dla piątku kolację - podgrzane ziemniaki z mnóstwem warzyw.
PRZEDOBIAD (265kcal)
ŚNIADANIE (675kcal)
- różnokształtne gryczane twory zrobione z kaszy gryczanej niepalonej (50g), wody, łyżeczki siemienia lnianego i połowy łyżeczki cukru trzcinowego usmażone na łyżeczce oleju z dodatkiem kostki czekolady 85%, łyżeczki rodzynek i miechunki, orzecha brazylijskiego i sosu orzechowego (zrobionego z łyżeczki masła z nerkowców (10g) i sojowego mleka waniliowego)
- twarożek z tofu zrobiony ze 100g tofu naturalnego zblendowanego z sojowym mlekiem waniliowym (ok. 30ml) i z cukrem z wanilią, 3 łyżki domowego dżemu śliwkowego bez dodatku cukru.
- zielona herbata z żurawiną
- w czasie przygotowywania zjadłam jabłko
PRZEDOBIAD (265kcal)
Przedobiad nazywam przedobiadem, a nie 2 śniadaniem, bo jem go zazwyczaj wtedy, gdy podgrzewa mi się lub gotuje właściwy obiad, więc chyba nie zasługuje na miano drugiego śniadania :)
- kromka chleba żytniego na zakwasie (35g) z 1/4 awokado, sałatą i papryką
- mały grejpfrut i ugotowany burak
OBIAD (545kcal)
- zupa wielowarzywna z brokułami, kalafiorem, marchewką, pietruszką, fasolką szparagową, brukselkami, ziemniakami, komosą ryżową i czerwoną soczewicą posypana łyżeczką pestek słonecznika (nie wszystko zmieściło mi się do miski, potem dolałam jeszcze pół porcji widocznej na zdjęciu)
- kromka chleba żytniego (35g) z benecolem
PODWIECZOREK (445kcal)
- waniliowy krem jaglany (zmiksowana kasza jaglana (50g) z mlekiem sojowym waniliowym (60ml) i połową banana) z łyżeczką kruszonych surowych ziaren kakaowca
- jabłko i migdały (10g)
- rumianek
- odgrzane w mikrofalówce ziemniaki (250g) polane łyżką oleju z pestek dyni
- surówka z marchewki i jabłka z dodatkiem soku z limonki (może tego nie widać, ale było jej naprawdę dużo - surówka to moja ulubiona część piątkowej kolacji :D)
- odgrzane warzywa (brokuły, fasolka szparagowa i ze 3 brukselki) + kilka oliwek
- czystek
RAZEM: 2345kcal
BIAŁKO: 76,8g
WĘGLOWODANY: 403,5g
TŁUSZCZ: 67,4g
WG. CRONOMETER.COM
Zachęcam Was do polubienia niedawno powstałej strony mojego bloga na facebooku :)
Kurczę, ale mam ochotę na właśnie taką zupkę, naprawdę ogrooomną! :D
OdpowiedzUsuńA mi Twoje śniadanie bardzo się podoba tak samo jak cały jadłospis :) A zupka wymiata - czekam i ślicznie prosze o dokładny przepis ♥
OdpowiedzUsuńCiężko napisać przepis, bo dodawałam co akurat miałam - warzywa które wymieniłam i na cały garnek (4 porcje) dodałam 600g ziemniaków, 100g soczewicy czerwonej i 100g komosy. No i doprawiłam pieprzem, niewielką ilością soli, suszonym koperkiem i eko przyprawą do zup wegetariańskich. A wywar zrobiłam na marchewkach, pietruszce, selerze i łyżce suszonych warzyw :)
UsuńNo właśnie jak robisz wywar?:)
UsuńWlewam do garnka 3/4 garnka wody i gotuję to z 2 sporymi marchewkami, dużą pietruszką, połową selera, liściem laurowym, kilkoma ziarenkami pieprzu i łyżką suszonych warzyw przez ok. 40 minut. A Ty ? :)
UsuńWstyd się przyznać ale dawno zupy nie gotowałam :P Ale jeśli już to najpierw przesmażam cebulę, potem zalewam wodą, dodaje suszone warzywa, ziele, liść laurowy, ziarenka pieprzu, potem pokrojone warzywa, ew. kaszę i gotuję aż będzie miękkie :) Jako tako wywaru tutaj nie ma :)
UsuńCzasem też gotuję zupy tym sposobem, zwłaszcza takie bardziej strączkowe ;)
UsuńCzasem też gotuję zupy tym sposobem, zwłaszcza takie bardziej strączkowe ;)
UsuńDostanę kiedyś przez Ciebie ślinotoku! :D
OdpowiedzUsuńnajbardziej podniecają mnie gryczane tworu *____* Wymiatasz! :D I zupke jeszcze bym porwała... weś tam kiedyś odlej mi słoiczek i zapasteryzuj :D Ech 3 brukselki? No wiesz co :) Ja dzisiaj jej tyle zjadłam, że aż w plecach mnie kuło :< Ale jest coś co kocham w Twoich jadłospisach... ziemniaaaaaaaaki <3 Ach wiesz jak mnie uszczęśliwić :D
OdpowiedzUsuńZupy już dawno nie ma, dzisiaj wyjadłam resztę :D
UsuńBrukselki miałam też w zupie, a dziś wykańczałam warzywa ugotowane wcześniej i tyle mi zostało. No, może 4 były :D
hahaha, zacnie, zacnie kochana! :D
UsuńZawsze po twoim jadłospisie mam ochotę na ziemniaki :D Ja robiłem te naleśniki z proporcji 60 g na 250 ml, i wyszły bez zarzutów. :)
OdpowiedzUsuńplatki-owsiane.blogspot.com
Ja chyba dałam sporo mniej wody na 50g i wydało mi się to "ciasto" zbyt płynne... Ale na pewno będę jeszcze próbować :)
UsuńOstatnio jakoś więcej u Ciebie chleba widać. Gdzie zazwyczaj kupujesz? Albo jaki pieczesz? ;-)
OdpowiedzUsuńNie jem go dużo (2 - 4 kromki na tydzień), ale wczoraj wyjątkowo dobry kupiłam, więc może będę jeść więcej :P Kupiłam go w Almie, tam są takie pokrojone, podzielone na kromki z opisanym składem - ten ma dobry skład, nie ma pszenicy i drożdży i nie jest przesolony :) Tylko jest podejrzanie miękki :P
UsuńMoże wypiekany na miejscu? :) Ile kromek kupiłaś?
UsuńByło chyba 8 kromek, one są już popakowane, ale każdy ma inną wagę. To chyba jakaś piekarnia dostarcza, ale nie zwróciłam uwagi jaka...
UsuńUwielbiam takie gryczane naleśniki <3 MAm jeszcze u siebie przepis na gryczane placuszki z gruszką - dla mnie bomba <3 :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję przepis :)
Usuńtakie zupy lubię najbardziej- dwa dania w jednym:) ja jak na razie jestem pod wrażeniem jaglanych naleśników które niedługo powtórzę- co to gryczanych- jeśli tobie nie wyszły to ja nie mam co liczyć na powodzenie tego eksperymentu xD z moimi zdolnościami)
OdpowiedzUsuńInni mają ochotę na ziemniaki po twoich wpisach- a ja już któryś raz- na grejfruta:) ale ostatnio kupiłam i był gorzki...zaraz zaraz, on powinien taki być:):) miłego weekendu!
A te naleśniki robisz z kaszy jaglanej czy mąki ? ;)
UsuńJa nie mam naleśnikowych zdolności, z jajkiem to mi wyjdą, ale z wegańskimi mam problem, jeśli nie dodam mąki pszennej :/
Dziękuję i Tobie też życzę udanego weekendu ;)
Pyszne, ten budyn baardzo smacznie wyglada *-*
OdpowiedzUsuńJak zwykle pysznie! :)
OdpowiedzUsuń1. Gryczane potworki mają swój urok, a smak niezapomniany, szczególnie z takimi dodatkami :)
OdpowiedzUsuń2. Takie przekąski przed obiadem? czemu nie :D Jednak grapefruity preferujemy w rannych porach i do tego z cynamonem! :D
3. Zupka jak najbardziej w naszym guście a w tej miseczce to już w ogóle :P
4. Krem jaglany ^^ mniam! Koniecznie musimy zrobić jakiś deserek z takowym kremem.
5. Ostatnio jak jemy ziemniaki to ciągle przypominają nam się Twoje kolacje xD
Grejprfuty z cynamonem to chyba nie mój smak, ale brzmi ciekawie :)
UsuńTwoje rożnokształtne gryczane twory wyglądają i tak bardzo smacznie, a sama znam to (patelnie czasem zawodzą :D). I ten twarożek z tofu muszę w końcu spróbować :)
OdpowiedzUsuńA zupa obiadowa bajerancka <3 Ale bym zjadła teraz tak :D
I waniliowy krem jaglany omom *.* Skojarzył mi się z creme brulee jaglanym z jadłonomii, pyszności <3
Moja patelnia jest specjalnie do naleśników więc na nią liczyłam :D Ale duża jest, a dużego naleśniora ciężko obrócić :P
UsuńPrzed chwilą zobaczyłam przepis na krem Jadłonomii - wygląda świetnie :)
Śniadanie wygląda cudnie i zapewne tak smakowało. A masz przepis na naleśniki, które miały wyjść?:)
OdpowiedzUsuńKonkretnego nie - po prostu przepis polega na zrobieniu ciasta z namoczonej kaszy niepalonej zblendowanej z wodą, dokładnych proporcji nie stosowałam ale chyba za dużo wody mi się do blendera wlało...
UsuńO, ciekawe, nie wpadłabym na to. Może wypróbuję:) Daj znać, jeśli uda Ci się uzyskać właściwe proporcje!
UsuńKolacja najlepsza <3 Ja mam pytanie, twój jadłospis podobnie wygląda w tyg, czy tylko w piątki ? *.*
OdpowiedzUsuńW piątki jem trochę inaczej - staram się wegańsko, no i mam wolniejszy dzień, więc nie muszę brać lunchy na wynos i mogę zrobić zdjęcia tego co jem na bloga :)
Usuńsuper to wymyśliłaś <3
Usuńmi jak się czasem omlet nie uda to robię jajecznicę :D
OdpowiedzUsuńpycha zupka :)
A ja już tak dawno nie robiłam omleta :P
UsuńBenecol jest weganski-nie ma wit d3/?
OdpowiedzUsuńMasz rację, ma :/ Nie zwróciłam na to uwagi, kilka lat temu, jak mój tata kupował pierwszy raz przejrzałam tylko skład pod kątem tłuszczów utwardzonych.
UsuńWyszedł taki cesarski naleśnik -i fajnie. Zupa wygląda pysznie:)
OdpowiedzUsuńJa tak mam nawet ze zwykłymi wegańskimi naleśnikami :P Jakoś mnie nie lubią i tylko placuszki mi wychodzą :)
OdpowiedzUsuńPlacki są najpewniejsze, a banan w cieście czyni cuda :)
UsuńWszystko wygląda wspaniale (nawet te naleśnikowe twory), ale dla mnie wygrywa gęsta zupka!
OdpowiedzUsuńPodwieczorek dla mnie wygrywa absolutnie wszystko. <3
OdpowiedzUsuńNie martw się. Te naleśniki też są moją zmorą. Próbowałam już dwa razy i dwa razy skończyły w koszu. Nawet nie załapały się na takie twory :D
OdpowiedzUsuńMoje twory też niewiele dzieliło od wylądowania w koszu, ale dałam im szansę :)
UsuńWszystko takie kolorowe i pyszne :) gryczane potworki mnie zaintrygowały...
OdpowiedzUsuńNawet gryczane potwory w Twoim wykonaniu wyglądają przepysznie!
OdpowiedzUsuńZupa to chyba mój faworyt ;)
OdpowiedzUsuńmmm... wygląda bardzo apetycznie <3 <3
OdpowiedzUsuńsama z chęcią bym zjadła :D Szczególnie te Tworki śniadaniowe ;)
Codziennie na kolacje jesz taki zestaw z ziemniakami? :)
OdpowiedzUsuńNie, ziemniaki (nie licząc tych w zupie) jem 2 razy w tygodniu - w piątki na kolację i w niedzielę na obiad :)
UsuńA w pozostale dni co zajadasz na kolacje? Fajny bylby tez taki Twoj jadlospis ze zdjeciami ( jak te weganskie) ze zwyklego zabieganego dnia ;))
UsuńTylko ja wtedy nie mam kiedy zrobić zdjęć i też do końca nie wiem co zjem, a aparatu do pracy nie zabieram :P (wiem, co zjem na śniadanie i lunch, bo to zabieram w domu, ale z tym co jem w międzyczasie to różnie bywa).
UsuńW pozostałe dni jadam albo jaglankę z jabłkiem (do tego marchewkę i czasem jogurt lub kakao) albo jakieś placki, a ostatnio często ryż basmati wymieszany z masłem orzechowym i miodem (do tego marchewkę i jabłko). Czasem odgrzewam ugotowaną zupę, bo gotuję zawsze na kilka dni. Dzisiaj np. zjem jaglankę, jutro pewnie też ;)
A może kiedyś zrobisz wpis jak jadasz w ciągu dnia i podasz kilka takich luźnych jadłospisów - zdjęcia wszystkich posiłków nie są koniecznie może być kilka albo i w ogóle ;)
UsuńRóżnorodnie,mega smacznie.
OdpowiedzUsuńTwory gryczane, mimo, że rzeczywiście trochę bezkształtne, to jednak smacznie wyglądają na tym talerzu ;) Jak zwykle podoba mi się całe menu. Widzę grejpfruta - ostatnio zakupiłam 3, bo strasznie mi się ich zachciało. Zjem sama, bo P. ich nie cierpi - dobrze, więcej dla mnie :D
OdpowiedzUsuńMnie rzadko nachodzi na grejpfruty, ale zawsze mam w domu ok. 6 sztuk, choć wolę inne owoce :)
UsuńWspaniała zupka, podoba mi się bardzo. No i widzę moje ukochane buraki :-) same pyszności Aniu :-)
OdpowiedzUsuńCiesze się, ze wzięłaś udział w mojej akcji, mimo że chodziło o naleśniki (które tez powinny być w nazwie, ale jednak zaakceptowałam). Spodobał mi się.
OdpowiedzUsuńPorywam podwieczorek.
Dziękuję :)
UsuńNie dopatrzyłam się w regulaminie akcji, że w nazwie powinny być naleśniki...
Kolejny wspaniały jadłospis! Nic, tylko się inspirować! Pyszności :)
OdpowiedzUsuńAniu, swietne kolacje! A takie gotowe mrozonki np fasole zielona jak ugotujesz to tez przechowujesz kilka dni w lodowce czy mrozonki zawsze na swiezo przyszadzasz? :)
OdpowiedzUsuńTak, wszystko gotuję na zapas - dziś wieczorem będę gotować na parze duuuuużo warzyw, ostatnio gotuję brukselki, fasolkę i brokuły i starczą mi one do końca tygodnia (trzymam je w lodówce i w piątek są tak samo świeże jak w poniedziałek :))
UsuńAniu Ty nawet z nieudanego dania zrobisz wspaniałe śniadanie! :) Fb oczywiście polubiłam, tam będe bardziej na bieżąco ;*
OdpowiedzUsuńNa ten krem jaglany bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się nazwa "naleśników" i sama historia również. Ja bym się załamała i wpadła w panikę (nienawidzę, gdy coś zaplanowanego nagle nie wychodzi). Natomiast numerem jeden jest kaszowo-waniliowy deser.
OdpowiedzUsuńMam tak samo gdy coś mi nie wychodzi, ale zazwyczaj odratowuwuje moje nieduane śniadania :D
UsuńHej, jadlas kiedys figi suszone firmy Fresano lub Bio planet? Moze mozesz ktores polecic? W moim eko sklepie jes fajna promo,ja na paczki 400g ;)) zawsze kupowalam te farmer's z kaufa; ))) Aga
OdpowiedzUsuńFresano nie jadłam, ale jak widzę zdjęcia w internecie to wyglądają bardzo smacznie :) Bio Planet jadłam i były bardzo dobre, więc warto skorzystać z promocji ;)
UsuńDziekuje;) jestes kochana! Zawsze tak szybciutko odpowiadasz; ))
UsuńAniu na blogu http://zaklecienaszczescie.blogspot.com w komentarzach wszczęto ciekawą dyskusję - jedzenie i niejedzenia mięsa a miłości do zwierząt. Co o tym sądzisz jako wegetarianka? Czy jeśli jem mięso to oznacza, że nie kocham zwierząt? Może się tam wypowiesz?
OdpowiedzUsuńNie chcę nikogo oceniać, każdy ma inne poglądy w tym temacie...
UsuńJa osobiście uważam, że jak kocham zwierzęta to ich nie jem. Ludzie raczej kochają zwierzęta domowe, a o tych hodowlanych myślą w innych kategoriach.
Miałam przez wiele lat królika - Wiktorię. Kochałam ją i nie wyobrażam sobie że mogłabym zjeść z niej pasztet albo z jakiegokolwiek innego królika... Więc ktoś kto je kotlety z kury czy świni, to chyba ich nie kocha (ale nie mówię, że nie kocha wówczas swojego psa czy kotka).
Muszę częściej do Ciebie zaglądać, bo masz ciekawe pomysły na posiłki. Te tworki z kaszy gryczanej, wyglądają interesująco. Pyszne Menu!
OdpowiedzUsuńbardzo apetycznie to przedstawiłaś :) mniam
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie w odwecie na moje początki kulinarne :)
Moja próba robienia naleśników gryczanych skończyła się tak samo- gryczane różnokształtne twory, ale dobre:D
OdpowiedzUsuńChętnie ukradłabym twój podwieczorek:)
Dobrze, że chociaż ich smak nas nie zawiódł :)
UsuńSzkoda, że te gryczane naleśniki nie wyszły, bo brzmiały obiecująco. Ale najważniejsze że wyszły smaczne.
OdpowiedzUsuńPOdoba mi się ten jaglany budyń, mam zamiar sobie taki przygotować :)
Smak jest na pewno ważniejszy, ale to trochę frustrujące jak nie osiągnie się zamierzonego efektu :)
Usuńinspirujące wpisy i fajne zdjęcia
OdpowiedzUsuń