Jestem zwolenniczką teorii, że kilkukrotne próbowanie danego smaku, prędzej czy później doprowadzi do jego polubienia, nawet jeśli początkowo wyda nam się on obrzydliwy. W moim przypadku było tak z oliwkami (kiedyś ze zdziwieniem patrzyłam, jak zajada się nimi moja kuzynka, której opinie smakowe mają dla mnie duże znaczenie, więc uznałam, że i ja je muszę polubić :)), kolendrą (jej smak od początku był dla mnie ciekawy, ale nie koniecznie akceptowalny) i awokado (pierwsze, które kupiłam było ekstremalnie twarde, a ja usilnie próbowałam odnaleźć w nim smak - po jakimś czasie nabyłam miękkie i stopniowo przekonałam się do jego maślanej konsystencji, a teraz to jeden z moich ulubionych produktów), a dziś mogę powiedzieć, że polubiłam bataty. Jak upiekłam je pierwszy raz, czułam ogromną niechęć po 2 kawałku, ale nie poddawałam się i co jakiś czas oswajałam się ze słodkim smakiem warzywa i dziś, po wielu próbach stwierdziłam, że całkiem mi ono smakuje. Batat wszedł w skład mojego mocno warzywnego obiadu, wprowadzając do całości słodki akcent. Ogólnie nic odkrywczego dzisiaj nie jadłam, ale wszystko było przepyszne - ciągle uważam, że smak tkwi w prostocie :)
- placki bananowe zrobione z mąki owsianej, jaglanej i mąki z komosy ryżowej (łącznie 50g), banana, łyżeczki oleju kokosowego, łyżeczki zmielonego siemienia lnianego, napoju sojowego i łyżki jogurtu sojowego z dodatkiem łyżeczki tahini (15g) i łyżeczki syropu klonowego + łyżka dżemu śliwkowego, łyżka duszonych antonówek ze słoika, suszona figa, łyżka suszonej czarnej morwy i orzech brazylijski
- surowe kakao z mlekiem sojowym i łyżką syropu klonowego
- przed śniadaniem jadłam obrane jabłko
- duszone warzywa (jarmuż, pietruszka, kawałek pora, czerwona cebula, pół cukinii, pół małego batata) z kaszą jaglaną (50g), mrożonym bobem i kiełkami na patelnię + 1/4 awokado, a całość posypałam płatkami drożdżowymi
PODWIECZOREK (540kcal)
- jabłko, 30g paluszków z pieca z ziołami i cebulką (jedna z paczek wygranych w konkursie Pandek :) Na zdjęciu jest 50g i tyle miałam zjeść, ale pomimo ich pysznego smaku, słoność i pieprzność mnie pokonały :P), 2 kostki czekolady 85% (25g), orzeszki ziemne (10g)
- rozmrożone truskawki z łyżeczką syropu klonowego
KOLACJA (485kcal)
- "kotleciki" ziemniaczano - brokułowe zrobione z 250g ziemniaków, brokuła i płatków drożdżowych - dwa dodatkowo posmarowałam masłem z nerkowców
- surówka z marchewki i jabłka z pestkami dyni, brokuł
- karob z mlekiem sojowym i łyżeczką cukru trzcinowego
- a potem jeszcze wypiłam czystka
RAZEM: 2355kcal
BIAŁKO: 68,9g
WĘGLOWODANY: 412,4g
TŁUSZCZ: 67,9g
WG. CRONOMETER.COM
Oja! Te kotleciki z kolacji jak robiłaś? :D Brokuł był wcześniej gotowany? Wydaje mi się, że smakują nieziemsko. :D
OdpowiedzUsuńTak - brokuł był kilka dni wcześniej ugotowany na parze, a dziś połączyłam go z ziemniakami i płatkami drożdżowymi - uformowałam kotleciki i usmażyłam na niewielkiej ilości oleju :)
UsuńTak,tez uwazam ,ze jak sie kilka razy je,to sie polubi.I tez mialam taka sytuacje z awokado,tylko dojrzale jest mniam.A. jadlopspis jak zawsze pyszny,najlepszesa chyba dla mnie te kolacjowe kotleciki <3
OdpowiedzUsuńJa na początku myślałam, że ono musi być twarde :D A jak się zdziwiłam, że w środku ma taką wielką pestkę :)
Usuńjak wiesz oliwek nie cierpię i nawet nie mam ochoty się z nimi zaprzyjaźniać xD Za to bataty mi smakują. Wczoraj było u mnie otwarcie Lidla i gotowali m.in. krem z batotów podany z orzechami laskowymi. Coś pysznego :) Zresztą tak samo jak Twój jadłospis. Zjadłabym obiad oraz te kotleciki :)
OdpowiedzUsuńJa próbuję przekonać moją mamę do oliwek, bo też nie lubi i jak jadła ostatnim razem to stwierdziła, że da się zjeść :D A moja siostra polubiła, odkąd zjadła zupę fasolową z dodatkiem oliwek :)
UsuńCóż, ja awokado nie mam zamiaru już dawać drugie szansy, bo miałam 3 podejścia i za tym ostatnim nawet zwymiotowałam więc ... :P Oliwkom dam jeszcze szansę, bo kupiłam w Biedronce tą sałatkę z hummusem w wersji z klasycznym hummusem i oliwkami właśnie :) Zobaczymy jak będzie. Co do batatów to ja je kocham od pierwszego kęsa <3
OdpowiedzUsuńJadłospis znakomity! Obiad, śniadanie...no wszytko bym pożarła :D
Jak nie polubisz w tej sałatce, to może daj im jeszcze szansę w innej formie :) Moja siostra polubiła jedząc je w zupie :D
UsuńTo już tydzień i piątek??? Tak szybko? :) Na prawdę błyskawicznie mi zleciał :) A Twój jadłospis jest mega inspirujący a obiad podoba mi sie najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńMi najszybciej mija weekend niestety :/
UsuńO, dzisiaj na kolację kotleciki, a nie ziemniaczki (to nic, że z ich udziałem :D). CO do batatów - ja uwielbiam słodkiego ziemniaka w ostrych przyprawach, polecam!
OdpowiedzUsuńNa pewno spróbuję :)
UsuńJadłospis jak zawsze cudowny - tutaj bez zmian :D, natomiast mam do Ciebie pytanie z trochę innej beczki: jeśli dobrze się orientuję (?) i mieszkasz w Warszawie, to znasz może jakiegoś zaufanego/poleconego przez kogoś dietetyka, który mógłby mi pomóc ułożyć dietę wegetariańską/wegańską? Niby od groma można takich znaleźć chociażby szukają w googlach, ale już raz, dawno, na taką panią się nacięłam i z perspektywy czasu widzę że to nie była 'dobra' lekarka. Potrzebuję kogoś kto rozpisze mi naprawdę dobrą dietę, borykam się z problemami związanymi z miesiączką i oczywiście wg. lekarki to wynik niejedzenia mięsa (i innych czynników - waga ciała np. - też, no ale to Oczywiście jest najgorsze) :/
OdpowiedzUsuńW Pani przypadku nie radziłbym stosować diety wegańskiej ze względu na dużą utratę krwi, co może spowodować anemię, dlatego też w diecie, gdzie tracimy dużo krwi, powinno się wzbogacić dietę w produkty roślinne i zwierzęce, gdyż produkty zwierzęce są źródłem żelaza hermowego, który lepiej się przyswaja niż z produktów roślinnych, ale należy pamiętać o łączeniu produktów zwierzęcych z roślinnymi, gdyż witamina C zawarta w warzywach np. papryka (ma dużo witaminy C), lepiej się przyswaja żelazo. Niestety, ale nie każdy może stosować dietę wegańską opierającą się na samych warzywach i owocach, gdyż może zrobić więcej szkód w organizmie niż pożytku, szczególnie nie zaleca się takiej diety u kobiet w ciąży, dzieci, młodzieży, czy też kobiet mających obfitą miesiączkę, gdyż jak już wcześniej wspomniała, iż kobiety mające obfitą miesiączkę są narażone na anemię i lekarka miała rację. Proszę najpierw zrobić badania, czy Pani nie cierpi na jakieś choroby. Co do dietetyka, musi Pani sama wybrać takiego, gdzie dużo osób jest zadowolonych i wątpię, aby każdy dietetyk zalecił Pani dietę wegańską, kiedy Pani ma problemy z miesiączką.
UsuńPozdrawiam.
Patryk - dyplomowany kucharz małej gastr. o specjalizacji zawodowej w zakresie żywienia zbiorowego, ekspert ds. żywienia konsumenta w zakładach żywienia zbiorowego.
Poprawiam błąd - wspomniałem ;)
UsuńChcę jeszcze dodać, iż dieta bogata w produkty roślinne i zwierzęce, o czym wcześniej wspomniałem, nie tylko dotyczy kobiet mających obfitą miesiączkę, ale również w przypadku kobiet, które mają ogólne problemy z miesiączką.Pozdrawiam.
UsuńZofija, jutro lub pojutrze postaram się odpisać Ci w mailu.
UsuńPatryk, dieta to na pewno sprawa indywidualna i powinna zależeć od wielu czynnikòw, ale znaczące organizacje na świecie (np. Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyków) uznają prawidłowo zbilansowane diety wegetariańskie, w tym wegańskie, za odpowiednie na każdym etapie życia, także dla kobiet ciężarnych, dzieci i młodzieży.
A za problemy z miesiączką bardziej obwiniałabym ewentualną niedowagę niż niejedzenie mięsa.
Owszem, iż dieta to sprawa indywidualna, ale nie promuj diet wegańskich, gdyż mogą zaszkodzić u niektórych osób i nie są zalecane dla każdego tym bardziej, iż żaden dietetyk nie zaleci takiej diety, chyba że na własne ryzyko i proszę nie opieraj się tylko na ASD, gdzie każdy swoje diety promuje i nie koniecznie są dla każdego zalecanie. Po za tym nie możesz doradzać, szkodząc komuś nie mając wiedzy żywieniowej, gdyż każdy lekarz i dietetyk nie może zalecić diet w przypadku, kiedy jest duża niedokrwistość. Nie można sobie jednej diety zalecić wszystkim. Polecam fachową literaturę, gdzie ten problem jest omówiony w kwestii zaleceń w przypadku osób mających duże problemy z miesiączką, a nie tylko opierać się na same stanowisko ASD.
UsuńDodam, iż nie chodzi o jedzenie mięsa a same wzbogacenie diety w produkty tj. mleko, napoje mleczne fermentowane, jajka, czy też ryby - te produkty są dopuszczone w diecie wegetariańskiej.
UsuńChcę jeszcze dodać dla jasności, iż kobiety w ciąży, dzieci, młodzież, czy osoby mające problemy z miesiączkowe powinny zastosować dietę wegetariańską, gdzie dopuszcza się jedzenia jajek, ryb, czy też mleka i nabiału, dlatego też dieta wegańska nie powinna być stosowana u tych osób, które wymieniłem, bo ta dieta może spowodować ogromne niedobory tym bardziej, iż dieta wegańska jest źle skomponowana bez udziału dietetyka wykwalifikowanego i nie na własną rękę. Jak już opierasz się na ASD to również jest stanowisko, iż dieta wegańska musi być dobrze skomponowana. Jednak osoby mające problemy miesiączkowe powinny jednak zastosować dietę wegetariańską, gdzie żelazo muszą uzupełnić w diecie poprzez spożycie nabiału, ryb, czy też jajek. To bardzo ważne, tym bardziej, że anemia jest ciężką chorobą i nie łatwo ją wyleczyć jedząc same warzywa i owoce i na dodatek przy złej skomponowanej diety. Nie dla wszystkich zaleca się dietę wegańską, bo z taką dietą można łatwo sobie zaszkodzić. A co do stawiania diagnozy u osoby pytającej, która ma problem, to jest lekarz i to on musi stwierdzić przyczynę na podstawie badań. Myślę, że nie uraziłaś się i pamiętaj, że to moje stanowisko (opinia) osoby, która specjalizuje się w zakresie żywienia zbiorowego. Pozdrawiam.
UsuńZofija, mogę polecić świetnego dietetyka na Żoliborzu - ale w mailu, żeby nie było, że jakąś reklamę robię :-) Daj znać, czy ten rejon Ci odpowiada.
UsuńNie promuję tutaj żadnych diet, ale na blogu wegetariańskim nie będę też zalecać jedzenia mięsa, każdy ma prawo wyboru.
UsuńCo do mojej wiedzy żywieniowej to tak się składa, że mam całkiem sporą i ciągle się dokształcam, ale przy ogromie nauki nigdy nie będzie wiedziało się wszystkiego :(
Osoby na diecie wegetariańskiej nie powinny jeść ryb - to przecież mięso, choć wiem, że wiele osób uważających się za wegetarian je je :/
Pisałam przecież, że taka dieta powinna być dobrze skomponowana i przede wszystkim zawierać odpowiednią ilość kcal - wtedy łatwiej dostarczyć wszystkie składniki odżywcze. I nie mówię, że jest dla każdego i nie zamierzam przez internet nic nikomu zalecać, ale sama znam przynajmniej 4 osoby, które wyszły ze sporej anemii przechodząc na weganizm.
A nabiał uważam za słabe źródło żelaza. Zresztą Zofija nic o niedokrwistości nie pisała...
Nie uraziłam się :)
Dziękuję wam wszystkim za odpowiedzi, oczywiście będę miała robione badania, pewnie kolejną dawkę da mi endokrynolog, dodam jednak tylko od siebie że niecały rok temu wszystko było u mnie w normie, a odżywiałam się podobnie jak teraz :) Oczywiście zobaczymy, co będzie teraz.
UsuńAbc, bardzo poproszę, nie jest mi na Żoliborz najbliżej, ale jeśli to osoba faktycznie godna zaufania to zbiorę się i pojadę :)
Do Ania S - W diecie wegetariańskiej jak najbardziej można jeść mięso i dopuszcza się jedzenia ryb w diecie semiwegetariańskiej a co do mięsa, ryby nie zalicza się do produktów mięsnych a osobnej grupy produktów spożywczych wg klasyfikacji 12 grup produktów spożywczych.
UsuńPozdrawiam
Poprawiam - "można jeść ryby", nie mięso ;)
UsuńDodam, że dieta wegetariańska jest dobrą dietą (sam również uważam i zgadzam się z Tabą), ale weganizm nie jest to samo co wegetarianizm, tym bardziej, że wyróżniamy kilka diet, gdzie w diecie wegetariańskiej dopuszcza się jedzenia nabiału, ryb i jajek (dieta semiwegetariańska, laktowegetariańska, laktoowowegetariańska), natomiast ja odnosiłem się do weganizmu, nie do wegetarianizmu. Pozdrawiam.
UsuńDla mnie ryby to mięso i nikt kto je ryby nie jest dla mnie wegetarianinem, zresztą nie jest to istotne - niech kazdy je to,co uważa za dobre. Większość osób stosuje dietę wegetariańską także ze względów etycznych - a czy życie innego zwierzęcia jest wiecej warte niż życie ryby ? Dlatego nie zgadzam się z tym podziałem, choć wiem, że ryby to odrębna grupa spożywcza. Ty podchodzisz do tego od strony technologicznej, ja mam inny pogląd i tak jak kiedyś sugerowałam się głównie kwestiami zdrowotnymi tak teraz nie wyobrażam sobie jeść zwierząt, a sprawy zdrowotne zeszły u mnie na drugi plan.
UsuńJa jestem akurat za zrównoważeniem - dieta powinna być oparta w dużej mierze o produkty roślinne (warzywa, owoce, kasze), ale także zawierać mięso, jaja, ryby i nabiał. Jeśli chodzi o zdrową osobę i jej prawidłowy rozwój.
UsuńAle niektórym nie służy jedzenie różnych grup spożywczych (diety paleo, wegetariańskie, wegańskie) lub nie jedzą niektórych grup ze względów ideologicznych (weganizm) - wtedy nie ma sensu zmuszać się do jedzenia, ale faktycznie, należy szczególną wagę przyłożyć do bilansowania jadłospisu i tu już trzeba planować każdy posiłek, aby wszystko sobie dostarczyć.
Zofija, to, że rok temu nie miałaś takich problemów, a jadłaś tak samo, nie jest dowodem, że jesz prawidłowo (ani dowodem, że jesz nieprawidłowo) - organizm możliwe, że miał pewne rezerwy, które się wyczerpały. A jak się wyczerpały i nie dostarczasz ich odpowiednią dietą, to doszło do zaburzeń.
Dobry endokrynolog + ginekolog powinni przepadać Ci tarczycę (TSH, FT3, FT4), LH, FSH, estradiol, testosteron, prolaktynę, kortyzol, ewentualnie USG macicy, jeśli podejrzewa się zmiany organiczne w rozwoju narządów rodnych (ale jeśli do tej pory wszystko było okej, to raczej bym szukała w hormonach). Potem, jeśli masz jakieś zaburzenia hormonalne, to trzeba znaleźć ich przyczynę (zaburzenia funkcjonowania np. przysadki, jeśli kilka hormonalnych parametrów jest zaburzonych). Dla pewności zbadałabym też poziom B12, B9 i wit. D3, żeby sprawdzić, czy nie masz niedoborów. I dopiero z takim obrazem poszłabym do dietetyka (wcześniej notując przez kilka dni, co jadłaś).
No właśnie, każdy inną dietę uważa za najlepszą i najważniejsze, żeby w miarę możliwości była ona jak najlepiej zbilansowana :)
UsuńJa również uważam, że niech każdy je co chcę i nie namawiam nikogo na siłę do jedzenia mięsa i tutaj z Tobą się zgadzam. Należy pamiętać, że człowiek jadł mięso, gdyż to jest wynik ewolucji człowieka, bo fakt, iż pierwszy człowiek na świecie był wegetarianinem, ale jakoś tak wyszło, że człowiek zaczął jeść mięso, gdyż chodzenie na polowania wymagało dużej siły i energii, dlatego też jedli mięso.
UsuńZgadzam się z EllaCamto w 100%.
UsuńZgadzam się z Anią - jak można jeść ryby i nazywać się wegetarianinem? Ryby to również jak najbardziej mięso... ja uważam ze odpowiednio skomponowana dieta wegańska jest dobra dla każdego, nie ważne czy to dziecko czy kobieta w ciąży.
UsuńZofija, nie mogę znaleźć Twojego maila, więc piszę tutaj, najwyżej Ania skasuje:) https://www.znanylekarz.pl/filip-kowalczyk/dietetyk-diagnostyk/warszawa. Naprawdę polecam!
UsuńOk, dziękuję :)
UsuńPatryk, fizjologicznie przewód pokarmowy człowieka nie jest przystosowany do jedzenia mięsa.
UsuńKiedyś człowiek polował i w ten sposób zdobywał pożywienie, a teraz kupuje się gotowe mięso i raczej nikt, mając przed sobą żywą świnie czy kurę sam jej nie zabije i chwilę potem nie zje (oczywiście pomijam rzezników, którzy też przecież surowego mięsa nie zjedzą...).
I trochę dziwnie brzmi stwierdzenie, że ludzie jedli mięso po to, żeby mieć siły na polowanie - o wiele łatwiej byloby im wówczas żyć nie polując i tego mięsa nie jeść. Myślę, że kierowały nimi zupełnie inne powody :)
Jest wiele teorii na temat odżywiania i każdy postrzega inną dietę za zdrową, w zależności od tego, co się czyta i jak ona wpływa na organizm i dla mnie najzdrowsza jest obecnie dieta wegańska (mimo to ciągle jestem na wegetariańskiej), choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie ona dobra dla wszystkich, jednak dla większości grup ludności jak najbardziej. A jak ktoś je mięso to jego sprawa i mi nic do tego, na pewno nie twierdzę, że taka osoba odżywia się niezdrowo :)
Zgadzam się z Anią (może nie co do teorii o przystosowaniu człowieka do jedzenia mięsa - ale tutaj jest wiele koncepcji :P). Ja jem mięso, ale w niewielkiej ilości, lecz gdy go nie jadałam dłuższy czas - czułam się słabo. Więc jem. Poza tym, lubię jego smak, ale mimo wszystko więcej niż jem nie jestem w stanie przyswoić - nie mam takiej potrzeby, mój organizm tego nie chce. Najlepiej jest słuchać swojego organizmu :)
UsuńJa rozumiem, że jesteś wegetarianką. To nie są teorie, tylko udowodnione naukowo przez różnych specjalistów zajmujących się ludzkością w czasach prehistorycznych. Ludzie najpierw jedli mięso surowe a potem pieczone na ogniu, gdyż mięso jest źródłem tłuszczu, który dostarcza dużo kalorii (1g dostarcza 9 kcal), dlatego też ludzie musieli jeść mięso, gdyż przy pracach fizycznych, gdzie wymaga się dużej energii w pracy, musieli czerpać z jedzenia mięsa. Same warzywa surowe nie dostarczą tyle energii, ile mięso. Dzisiaj jest inaczej, gdyż nasze życie jest inne niż dawniej. Jakbyś kiedyś pracowała dość fizycznie, to być zrozumiała. Nie było tak jak dziś, że idziesz do sklepu i kupujesz jedzenie. Np. za czasów epoki edwardiańskiej, ludzie naprawdę musieli włożyć duży wysiłek, gdzie praca byłą naprawdę wymagająca, szczególnie mowa o mężczyznach, ale kobiety również musieli mieć energię, dlatego też musieli jeść mięso. Polecam program historyczny na Polsaat Viastat Histroy farma edwardiańska prowadzona przez Panią historyk Good Roodman, który jest prowadzony razem z arheologami, gdzie zobaczysz oraz zrozumiesz dawny świat, który dzisiaj młodzi ludzie nie zrozumią tego. Dawniej nie było mikserów, urządzeń rolniczych, gdzie wszystko robili ręcznie, stąd ludzie potrzebowali białko i dużo tłuszczu właśnie z mięsa. Wegetarianizm dopiero zaczął się rozwijać m.in. z przyczyn religijnych. Kolejną rzeczą jest okres międzywojenny, gdzie mało jedzono mięsa, a dużo warzyw. Kolejną rzeczą jest to, iż dzisiaj ludzie przechodzą na wegetarianizm z różnych względów, które Ty właśnie nimi kierujesz i może być tak, że kiedyś zwiększy się liczna wegetarian. Nasze żywienie i tak jest inne niż w dawnych czasach, gdyż dzisiaj nie wkładamy tyle wysiłku przy pracy w domu, czy w pracy rolniczej, jak kiedyś m.in. w czasach prehistorycznych, za czasów epoki edwardiańskiej, za panowania Tudorów, epoki wiktoriańskiej itd. Ja szanuje wegetarian, ale dzisiaj młodzi ludzie nie zrozumią tego, gdyż nie znają dawnych czasów. To nie teoria, a życie prawdziwe, jakie kiedyś były i nie było tak kolorowo, jak dziś. Liczne wojny m.in. prowadzone przez Napoleona, ale również czasy panowania Ludwika XVI również spożywano dużo mięsa, gdyż prowadzenie różnych bitew wymagało nie tylko mocnych mięśni, ale wysiłku dzięki jedząc mięso. I proszę, nie podważaj mojej wiedzy, gdyż ja nie promuje jedzenia mięsa, a przedstawiam fakty związane z historią człowieka i rozwój żywienia na przestrzeni lat. Wiele publikacji naukowych oraz badań nad życiem w danych czasach pokazało, jak żywienie było różne na przestrzeni lat, gdzie najpierw był wegetarianizm, potem zróżnicowana dieta z warzyw i produktów mięsnych (rozwój rolnictwa) a później przewożona żywność, zmienność jedzenia podczas okresu międzywojennego i powrót przez wielu ludzi na wegetarianizm i nie wiemy, co nam pokaże przyszłość, gdyż nikt tego nie wie. Takie rzeczy to powinnaś zresztą wiedzieć z czasów szkolnych. Pozdrawiam.
UsuńMoże i powinnam, ale z historią nigdy nie było mi po drodze i prawdę mówiąc niezbyt mnie to interesuje i nic na to nie poradzę :/ Chodziło mi tylko o pewną nieścisłość - gdyby ludzie jedli mięso po to, żeby mieć siły na polowanie, to ekonomiczniej by dla nich było mięsa nie jeść i nie musieć polować, a tym samym się nie męczyć. Natomiast zgadzam się, że dostarczało im ono kalorii do pracy fizycznej czy walk.
UsuńTakże Cię pozdrawiam.
CO do ryby, teoretycznie wegetarianie uznają rybę za mięso, ale z punktu widzenia towaroznawczego, mięso to nic innego jak tkanka, która jest zbudowana z tkanki łącznej oraz mięśniowej u wszystkich zwierząt, gdzie pozyskuje się mięso wieprzowe, cielęce, drobiowe itp. Takie rzeczy to każdy powinien wiedzieć (podstawa wiedzy z zakresu biologii i technologii żywności), dlatego też ryby to nie mięso, choć teoretycznie mówimy o mięsie ryby. Pozdrawiam.
UsuńNawet mogę więcej powiedzieć. Choć mięso można uznać za zdrowe, niestety też nie do końca jest prawdą, gdyż duże spożycie mięsa również przyczynia się do chorób miażdżycowych. W niektórych epokach historycznych , gdzie obżerano się m.in. mięsem, często ludzie mieli problemy zdrowotne. Na moim blogu pojawi się wpis z historii żywienia, gdzie przedstawię ogólnie na ten temat, choć będą jeszcze pojawiać się wpisy z żywienia z różnych epok historycznych. Jak to się mówi, iż historia jest nauczycielką życia :) Fakt, mogli nie chodzić na polowania, ale życie człowieka prehistoryczne nie było za łatwe. Ja wgłębiam się w tematykę historii żywienia, gdyż musimy zrozumieć dawne czasy, a szczególnie okres II wojny światowej, gdzie ludzie musieli radzić sobie z życiem i żywieniem. Polecam również obejrzeć również program prowadzony przez Panią historyk Good Rodman na Polsat Viastat History pt. Farma Wiktoriańska, Apteka Wiktoriańska i wiele innych cyklów różnych epoka m.in. II wojny światowej, epoka za panowania Tudorów, gdzie człowiek był zależny od Kościoła, gdzie historyk i archeolodzy cofają się kilka lat w wstecz (do danej epoki) i wszystko robią, jedzą i ubierają się tak, jak było kiedyś. Jeszcze polecam film na tym samym kanale pt. Kulinarne wyprawy w czasie, gdzie przez 7 dni jedzą to, co jedli ludzie z danej epoki np. okresu XX w, gdzie przed i po diecie mają badania u lekarza i lekarz omawia, czy dieta była dobra, czy nie i sam stwierdzam, że w niektórych epokach, gdzie jedzono mięso, nie było aż tak zbyt zdrowe, gdzie groziło człowiekowi wiele chorób np. problemy z wątrobą, miażdżycy, zawały serca itp. Nikomu by nie przyszło dzisiaj do głowy, że kiedyś ludzie nieświadomie tego, że się źle odżywiają, będą narażeni na różne choroby, co tak było. Muszę nawet powiedzieć, że nawet ludzi kiedyś leczono truciznami np arszenikiem. Dzisiaj wiemy, że w dużych ilościach jest szkodliwy, ale kiedyś ludzie poddawali się leczeniom różnym lekom. Mało tego, kiedyś robiono operację "na żywca" bez znieczulenia. Uff, straszne ;D Pozdrawiam.
UsuńDla mnie to, że ryby są osobną od mięsa grupą spożywczą, nie znaczy, że mięsem nie są. Nie wiem co masz na myśli pisząc "z punktu widzenia towaroznawczego, mięso to nic innego jak tkanka, która jest zbudowana z tkanki łącznej oraz mięśniowej u wszystkich zwierząt, gdzie pozyskuje się mięso wieprzowe, cielęce, drobiowe itp." - nie widzę w tym sensu, ale z tego co wiem, mięśnie ryb składają się właśnie z tkanki mięśniowej i łącznej...
UsuńZ punktu widzenia towaroznawczego czyli nauki zajmującej się klasyfikacją produktów spożywczych, ale również technologii żywności. Może źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że mięso w samej definicji chodzi o mięsa pochodzące z różnych zwierząt należących do ssaków, ale również mięso jest u ptaków, ale ryba jest klasyfikowana jako odrębny produkt spożywczy, przy czym ryba też ma mięso (tym się zgadzam), ale w towaroznawstwie wyróżniamy produkty spożywcze tj. mięso, ryby (oddzielnie) i wędliny. Nazewnictwo mięsa jest określone w różnych aktach prawnych, gdzie jasno mówi, iż mięso szkieletowe ptaków i ssaków. W biologii określamy kręgowce jako ryby, ssaki, czy też np. ptaki. Ssaki i ptaki to nie ryby - to oddzielna grupa kręgowców :) Pozdrawiam.
Usuńpoprawiam "mięso szkieletowe" na mięśnie szkieletowe.
UsuńKrótko mówiąc, wszelkie akty prawne mówiące o mięsie jasno mówią, iż mięso pochodzi od zwierząt rzeźnych.
UsuńZ punktu widzenia technologii niech sobie będą oddzielną grupą i nie mięsem (nigdy nie pisałam, że jest inaczej - wiem, że taki podział istnieje), ale dla mnie to mięso i żadne definicje nie zmienią mojej opinii w tym temacie - ryba żyje i na drzewie nie rośnie, składa sie z mięśni, więc wegetarianin jedzący ryby nie jest w moim odczuciu wegetarianinem, ale jak za takiego się uważa to jego sprawa. Moim zdaniem prawdziwy wegetarianin nie powinien jeść żadnych zwierząt - nieważne czy inne nauki zaliczają je do mięsa czy nie.
UsuńJuż nie chodzi o naukę, ale wprawdzie weganin nie powinien jeść mięsa i innych produktów pochodzenia zwierzęcego niż wegetarianin, bo jak już wcześniej wspomniałem, wegetarianizm i weganizm to 2 różne diety, gdzie restrykcyjna jest właśnie weganizm. To 2 różne diety i często są przez ludzi mylone. Wegetarianizm to dieta składająca się z kilku diet, gdzue dopuszcza się nabiału, ryb i jajek, a weganizm jest inną dietą i tak jak Ty mówisz, iż w tej diecie nie powinno się jeść żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Ten temat zresztą również omówię na blogu, jak i ustawodawstwa w zakresie prawa żywnościowego dotyczącego mięsa i ryb.
UsuńOk. Temat zamykamy, ale muszę przyznać, miła była dyskusja odnośnie mięsa i ryby :D Pozdrawiam.
Wtrącę się tylko, że według mojej wiedzy ŻADNA forma wegetarianizmu nie dopuszcza jedzenia mięsa, czy to z ryb, czy to z innych zwierząt.
UsuńIstnieje wprawdzie coś takiego jak "semiwegetarianizm", gdzie dopuszcza się jedzenie mięsa ryb i chyba z kurczaka, ale semiwegetarianizm jest zaliczany przez niestety wiele osób do odmiany diety wegetariańskiej zupełnie niesłusznie...nie można być pół-wegetarianinem, po prostu nie jesteś wtedy wcale wegetarianinem tylko jesz mięso, i tyle.
Wegetarianin nie je jakiegokolwiek rodzaju mięsa, koniec i kropka!!!!!
Wg mnie wegetarianin nie powinien jeść żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego czyli mięso, ryby, jajka, mleko, nabiał, masło i inne produkty pochodzenia zwierzęcego i też bym ich nie nazwał ich wegetarianinami, ale w dietetyce wyróżniamy poszczególne diety wegetariańskie oraz dieta wegańska i koniec kropka. Ja nie będę w to wnikał, czy ktoś się nazywa wegetarianinem, który je ryby i inne produkty dopuszczone w diecie semi- lakto- laktoowo-wegetariańkiej. Temat zamykam i już nie wnikajmy w szczegóły tej diety.
UsuńWłaśnie - zakończmy tą dyskusję, każdy ma inny pogląd na wegetarianizm, a jak ktoś się czuje wegetarianinem jedząc ryby, to jego sprawa - dla mnie na pewno nim nie jest.
UsuńPrzepraszam, po prostu semiwegetarianizm nie ma absolutnie nic wspólnego z wegetarianizmem i nie jest określany jako odmiana diety wegetariańskiej, nie mogę patrzeć jak ktoś wypisuje takie głupoty. I tyle :)
UsuńAnonimie, ja się z Tobą zgadzam :)
UsuńNa początku komentarza jasno napisałem, iż wg mnie wegetarianin nie powinien jeść żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego czyli mięso, ryby, jajka, mleko, nabiał, masło i inne produkty pochodzenia zwierzęcego, a czy coś jest wegetarianizmem lub nie to ja nie będę tego kwestionował i koniec kropka, i nie wypisuje głupot tylko mówię to, czego się uczyłem w szkole na zajęciach żywieniowych.
UsuńPatryk
Żadne wiarygodne źródło nie uznaje diety semiwegetariańskiej za odmianę diety wegetariańskiej. Zawsze wszędzie jest podkreślone, że wiele osób uważa ją za odmianę diety wegetariańskiej zupełnie NIESŁUSZNIE i jest to tzw. "pseudowegetarianizm". ŻADNA odmiana wegetarianizmu nie dopuszcza jedzenia jakiegokolwiek rodzaju mięsa. Także jeżeli uczono Cię na zajęciach żywieniowych że na diecie wegetariańskiej można jeść ryby, to przykro mi, ale uczono Cię źle.
UsuńNie możesz opiniować, czy dobrze mnie uczono, czy źle, gdyż każdy nauczyciel ma własne opinie i postrzeżenia, i nie należy tego kwestionować. Jak już wcześniej powiedziałem, iż to, czy dana dieta jest, czy nie jest, tego nie będę kwestionować. Po za tym nauczyciel omawia to, co musi omówić. Każdy sam doskonale wie, czy dana osoba jest wegetarianinem, czy też nie. Jest wiele książek z zakresu żywienia człowieka, gdzie jest omówiona kwestia semiwegetarianizmu. Jak już wcześniej wspomniałem, iż jest wiele tych diet i każdy ma prawo wypowiedzieć się w tym zakresie i podzielić swoją opinię. Ja przedstawiam swoją, a inni swoją i koniec. Nie będę kwestionował, czy dana dieta jest, czy nie jest. W każdej szkole i na uczelniach na wydziałach nauk o żywieniu człowieka omawia temat semiwegetarianizmu, ale każdy wypowiada swoją opinię i tyle, i nie można stwierdzić, czy dany nauczyciel, czy wykładowca dobrze mówi, czy nie, gdyż każdy ma swoje doświadczenie naukowe i tyle, dlatego też jeżeli ktoś uważa, że dieta semiwegetariańska nie jest dietą, to już jest opinia danej osoby i szanuję opinię każdego wykładowcy, czy nauczyciela i nie ważne, czy jest ona zgodna z naukami żywieniowymi, czy też nie. Na tym polega nauka, że każdy podziela swoją opinię, czy to lekarze, czy dietetycy, czy prawnicy itd. i musimy podzielać swoje uwagi co do danej treści nauki, a nie ją negować. Ja uważam, że mnie źle nie uczono, tylko każdy omawia swoją opinię i ja również podzielam swoją opinię na dany temat zgodnie z moją wiedzą żywieniową i nie będę z kimś się spierał, bo każdy ma swoje zdanie na dany temat i nie będę kwestionował. Uważam ten temat za zakończony. Patryk
UsuńTo poproszę, podaj mi tytuł jakiejś książki z zakresu żywienia człowieka, gdzie napisane jest że semiwegetarianizm to rzeczywiście odmiana diety wegetariańskiej (i z jakich powodów). Chętnie się zapoznam, bo ja się z takową nigdy nie spotkałam.
UsuńWszelkie podręczniki do nauki zawodu technik żywienia i usług gastronomicznych pt. "Podstawy żywienia człowieka" oraz Wikipedia.
UsuńKsiążki pod ręką nie mam, ale sprawdziłam Wikipedię i zobacz co tam wyczytałam "Za rodzaje wegetarianizmu NIESŁUSZNIE uważa się diety będące wyborem pośrednim pomiędzy dietą obejmującą jedzenie potraw mięsnych a wegetarianizmem. Są to semiwegetarianizm (i jego rodzaje jak pollowegetarianizm oraz ichtiwegetarianizm zwany też pescowegetarianizmem). W 1847 roku, w czasie pierwszego spotkania Stowarzyszenia Wegetarian w Anglii, ustalono, że wegetarianin to osoba, która odmawia jedzenia jakiegokolwiek rodzaju mięsa."
UsuńTakże nawet Wikipedia się ze mną zgadza :)
W takim bądź razie ktoś niesłusznie uznał tą dietę, bo praktycznie moim zdaniem weganie również nie powinni jeść również ryb. Należy pamiętać, iż nauka o żywieniu człowieka latami się zmienia, dlatego też myślę, że wyjaśni się temat związany z semiwegetarianizmem, bo opinii na ten temat jest wiele. Temat uważam za zakończony i nie ma co w niego wnikać. Niekiedy ludzie po prostu nie jedzą mięsa, ale od czasu do czasu jedzą ryby - to kwestie przyzwyczajeń żywieniowych, bo są takie osoby, choć tych diet wegetariańskich jest wiele, jak na razie stanowisko różnych ekspertów w dziedzinie żywienia jest wiele. Już w to nie wnikajmy.
UsuńNo właśnie nie wnikajmy już w to - pewne jest, że prawdziwy wegetarianin rybiego mięsa nie tknie, niezależnie od tego, co na ten temat mówi piśmiennictwo.
UsuńPatryk, nie odbierz tego źle, nie chcę Cię krytykować, ale piszesz bardzo nieskładnie i ciężko czasem się domyślić, co masz na myśli :/
Polonistą nie jestem, więc piszę tak, jak potrafię :)
UsuńAle podstawowe zasady gramatyki powinieneś posiąść w szkole podstawowej - nie mówię, że od razu masz być polonistą. Sam prowadzisz bloga, więc powinieneś popracować nad tym, w jaki sposób formułujesz zdania, bo naprawdę ciężko zrozumieć Twoje wypowiedzi np. "W takim bądź razie ktoś niesłusznie uznał tą dietę, bo praktycznie moim zdaniem weganie również nie powinni jeść również ryb" - ciężko, w tym doszukać się sensu...
UsuńSkładne pisanie to umiejętność z wczesnych lat podstawówki, nie trzeba być do tego polonistą. I zgadzam się z Anią, nawet czytając przedostatnią Twoją wypowiedź nie wiadomo co masz na myśli. Rozmawiamy o wegetarianizmie a Ty o weganizmie.
Usuń"W takim bądź razie ktoś niesłusznie uznał tą dietę, bo praktycznie moim zdaniem weganie również nie powinni jeść również ryb." Naprawdę to nie brzmi dla Ciebie źle?
"...bo są takie osoby, choć tych diet wegetariańskich jest wiele, jak na razie stanowisko różnych ekspertów w dziedzinie żywienia jest wiele." -> również zero składu. Radziłabym nad tym popracować :)
Ja różne blogi czytam i często sam widzę, jak ktoś nieprawidłowo napisał, ale ja nikomu nigdy nie zwróciłem uwagi, jak ktoś piszę i proszę, aby mnie nie pouczać :[ Ja tego bardzo nie lubię, gdy ktoś wytyka mi błędy. Ja piszę tak jak potrafię, a jak toś nie może się doczytać, czy nie rozumie, to niech zapyta, to ja wyjaśnię i koniec kropka. Szkoda tylko, że ludzie swoich błędów nie wytykają :[ To bardzo nie kulturalne, aby komuś wytykać błędy. W tamtym zdaniu miało być wegetarianie a nie weganie, ale weganie również ryb nie jedzą.
UsuńOk, to skończmy tą dyskusję, bo widzę, że jesteś zamknięty na konstruktywną krytykę - pisz jak uważasz, ale naprawdę ciężko to się czyta i niemal cały czas trzeba się domyślać o co Ci chodzi.
UsuńJejuuu no proszę jaki wrażliwiec się znalazł. Konstruktywna krytyka jest bardzo ważna - sprawia, że pracujemy nad sobą i stajemy się lepsi. Skoro piszesz źle, to pracuj nad tym a nie....proszę mnie nie pouczać bo będę płakać :( Ojej, biedactwo.
UsuńPoza tym sam wcześniej wytykałeś Ani, że jakieś tam rzeczy powinna znać z czasów szkolnych czy coś - więc nie bądź hipokrytą przynajmniej.
Patryk, wymadrzasz sie, a nie ukonczyles studiow wyzszych z dietetyki. Ponadto masz braki w wiedzy wyniesionej z jakiejs tam szkolki. Czepiasz sie o wszystko. Ech, pewnie musisz miec spore kompleksy i wypisujac pseudo- teorie chcesz sie w ten sposob dowartosciowac ;)) haha zaraz sie pewnie oburzysz i zapytasz jak mam w ogole czelnosc cos takiego ci pisac hahahaha
Usuńa ja po upieczeniu batatowych frytek odpuściłam i przestałam kupować...obiecuję sobie że jeszcze kiedyś do nich wrócę i spróbuję gotowanych np ale na razie nie mam jeszcze ochoty:)
OdpowiedzUsuńJa też przez długi czas nie miałam na nie ochoty, ale wczoraj poczułam takie dziwne zapotrzebowanie :D
UsuńJa z kolei moje pierwsze awokado miałam już takie nadgniłe, bo za bardzo czekałam, żeby nie było twarde :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię czarne oliwki nadziewane fetą, ale takie większe niż te w słoikach... Bataty średnio mi smakowały, ale może jeszcze dam im jedną szansę :D
Oliwki większe są najlepsze, ale ja akurat nie lubię tych nadziewanych póki co ;)
UsuńSpróbuj koniecznie brownie z batatów wg przepisu Smakowitej Elli <3
OdpowiedzUsuńOk, zaraz poszukam przepisu ;)
UsuńUwielbiam pieczone bataty. No i ziołowy sosik do nich na bazie jogurtu:) ślinka cieknie chociaż słodkośc niektórych powala ...
OdpowiedzUsuńZ sosikiem jeszcze nie jadłam - brzmi super :)
UsuńCzekam na przepis na kolacyjne kotleciki:)
OdpowiedzUsuńWystarczy połączyć ziemniaki z brokułami i płatkami drożdżowymi i usmażyć na niewielkiej ilości tłuszczu - to cała receptura :)
UsuńMiałam dokładnie tak samo z oliwkami, awokado i batatami. Teraz sobie nie wyobrażam mojego jadłospisu bez batatów. Mogłabym je jeść codziennie! A pomyśleć, że za pierwszy razem miałam ochotę je wyrzucić! :D
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się forma ziemniaków w tej kolacji. Ziemniaki muszą być! :D
Czyli te produkty mają coś w sobie, że trzeba do nich dojrzeć :)
UsuńWszystko jest pyszne, ale na prowadzenie wysuwa się obiad! Bardzo smacznie wygląda! Zabieram na dzisiejszy posiłek, bo jeszcze nic nie wymyśliłam co mogłabym zjeść :D Awokado polubiłam od samego początku, oliwek nie lubię bardzo, mimo wielu prób, a do batatów cały czas podchodzę - lubię je, ale nie uwielbiam, faktycznie trochę za słodkie, trzeba kombinować z dodatkami, żeby zrównoważyć ten smak.
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze nie uwielbiam, ta słodkość dla mnie też ciągle jest zbyt mocna :)
UsuńJestem biedna, bo za mało słoików z antonówkami zrobiłam (tzn. połowa była dla mnie bez cukru, a połowa dla rodziców z cukrem; ja swoje wyjadłam, a ichniejsze zostały; może jak będę czuć niedobór, to im jeden słoik zabiorę - mimo tego cukru ;D). I już nie mogę doczekać się lata, jak będzie bób!
OdpowiedzUsuńCo do tego przekonywania się - mnie wystarczyło jedno podejście do szpinaku, żeby się w nim zakochać :D Kiedyś mówiłam, że nie lubię, a tak naprawdę go nie próbowałam.
Jeśli chodzi o awokado, to też potrzebowałam kilku podejść. Niedojrzałe jest dla mnie niezjadliwe. Ale jak dorwałam mięciutkie awokado Hass - to poległam i od tamtej pory mogę jeść dzień i noc, zwłaszcza na chrupiącym toście z papryką czerwoną i Vegemite (taka pasta australijska z drożdży, smakuje jak Maggi albo sos sojowy, ale nie ma żadnych wzmacniaczy, za to dużo wit. z grupy B; moja siostra mieszka w Australii i mi przywiozła).
Do świeżej kolendry nie mogę się przekonać :/ Źle ją pewnie wkomponowałam w potrawy. Może dam jej jeszcze szansę w tym roku (sieję swoje zioła) :)
A mamę do oliwek i sera pleśniowego nie mogę przekonać. No za Chiny Ludowe. Tzn. oliwki czarne jeszcze zje, ser camembert też jej ujdzie, ale takie typu Lazur - nie, bo "śmierdzą skarpetkami" :D Tak samo ma z koprem włoskim.
A bataty jadłam raz. Moja siostra piekła jako dodatek do obiadu ze zwykłymi ziemniakami, oliwą i ziołami. Pamiętam, że smakiem przypominały mi marchewkę :P
I ciekawa jestem smaku tych paluszków od Pandek. I kotleciki ziemniaczane musiały być super! Dodawałaś do nich mąkę/siemię lniane, żeby się skleiły? Smażyłaś je czy piekłaś?
To ja mam ich za dużo, chętnie bym się z Tobą podzieliła - zanim nadejdzie nowy sezon to ich nie zjem (zawsze narobię za dużo, potem nie jem bo boję się, że mi nie starczy, a w efekcie zostaje do następnego sezonu :D)
UsuńFajnie mieć siostrę w Australii :):)
Paluszki bardzo smaczne, fajnie przyprawione, ale po kilku sztukach okazały się dla mnie zbyt słone i pieprzne, więc na raz ich wiele nie zjem :D
Nie dodawałam - tylko ziemniaki, brokuły i płatki drożdżowe - usmażyłam to na niewielkiej ilości oleju :))
A to mnie by pewnie słoność odpowiadała :D A jabłka chętnie przygarnę - ja zrobiłam przetwory tylko z 5 kg, następnym razem zrobię więcej!
UsuńFajnie, fajnie, ale tęsknię za nią :( Ale jak do niej polecę, to za to będę mogła próbować lokalnych rarytasów w pięknych okolicznościach przyrody! :D
To prawda - nowe smaki są najciekawsze, tylko szkoda, że siotry nie masz na co dzień :/
UsuńMuszę w końcu kupić te płatki drożdżowe, bo podobno fantastycznie zastępują ser czy parmezan. Na pierwszy rzut oka sądziłam nawet, że to parmezan jest. Oczywiście nie mogę obojętnie przejść obok Twojego śniadanka - sama bym z chęcią takie dziś zjadła ;) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie tych płatków :)
UsuńA co dzisiaj na śniadanie? :) miłej soboty :*
OdpowiedzUsuńNajpierw jadłam rozmrożone truskawki i porzeczki (z pół miski), małe jabłko i suszoną figą. A do tego placki - 4 sztuki z szarą renetą i 2 z mrożonymi borówkami i syropem klonowym. Do tego kakao surowe z mlekiem sojowym i miodkiem i teraz zaparzam czystka :)
UsuńDziękuję i nazwajem :)
W moim tak było z zieloną herbatą i napojami bez cukru (kawa, herbata). W sumie z żarciem bez soli też. Teraz rzadko zdarza mi się solić, cukrzyć w ogóle nigdy. Z drugiej strony są smaki i konsystencje, do których wcale nie chcę się przekonywać. Wspomniane awokado - bleeee.
OdpowiedzUsuńObiad <3
Kawy bez cukru ciagle nie lubię, ale też nie staram się polubić :D Do jedzenia bez soli przyzwyczaiłam się, jak na pierwszym roku studiów ciągle zapominałam jej kupić :)
UsuńTeż nie soli i nawet nie jestem w stanie zjeść posolonych warzyw. Bleeee
UsuńPlacuszki ze śniadania i te kotleciki mnie zachwyciły. Choć wszystko oczywiście wygląda niesamowicie smacznie jak zwykle zresztą. :-) Muszę spróbować tych paluszków choć jak mówiłaś są słone, a ja soli nie używam wcale.
OdpowiedzUsuńKlasycznie - wszystko pyszne, a te kotleciki rewelacja :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje jadłospisy! Chiałabym się czasem zamienić <3
OdpowiedzUsuńI znowu cudny jadłospis :D
OdpowiedzUsuńFajnie wyglądają te warzywka, ja już nie mogę doczekać się lata i targu pełnego pysznych warzywek. Co prawda teraz też jest z czego wybierać. Jak zawsze pysznie i z pomysłem Aniu :-)
OdpowiedzUsuńTez tak mialam z niektorymi produktami, ze musialam do nich dojrzec np. do awokado;) oliwki od razu polubilam, kupuje te z biedry czarne ;) A Ty, Aniu, polecasz kakies konkretne? W sumie ja zawsze te biedrowskie jem :D platki drozdzowe mnie tez za 1 razem nie oczarowaly a teraz wyjadalabym je z paczki, na czym cierpi moja kieszen hehe Aga;)
OdpowiedzUsuńTeż kupuję te z biedry - moje ulubione :) I z Lidla jeszcze lubię.
UsuńPłatki drożdżowe polubiłam przy drugiej paczce - teraz moje dania warzywne bez nich są niekompletne :)
Kolejny z przyjemnością przeczytany jadłospis. Zgadzam sie w zupełności,że smak tkwi w prostocie .
OdpowiedzUsuńPewnie ci to już pisałam, ale uwielbiam twoje jadłospisy <3
OdpowiedzUsuńDzisiaj zdecydowanie wygrał obiad :D
O rany, lepszego jadłospisu dawno nie było! Zazdroszczę tych "paciek" na śniadaniowym talerzu, same dobre rzeczy <3 Poza tym obiad - tak tęsknię za jarmużem! A na kolacje kotlety... mniam! Aha - a co do wspomnianej przez Ciebie teorii, u siebie też to zauważyłam - czyżby była słuszna? :P
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńTeoria ta odnosi się do wielu osób, więc coś w niej musi być :)
Wszystkie dania fenomenalne, jadłospis warty powtórzenia! Smak tkwi w prostocie ;D
OdpowiedzUsuńKurczę, a ja do świeżej kolendry jakoś przekonać się nie mogę ! Zirna uwielbiam, ale natkę... bleh ! Natomiast bataty ubóstwiam i taką kolacyjkęchętnie bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńBo kolendra ma coś w sobie takiego dziwnego... Może kiedyś polubisz :)
UsuńDo oliwek jeszcze nie dojrzałyśmy ale mamy również kilka takich smaków, z którymi pierwsze zetkniecie było mega rozczarowujące. Tak było np. z amarantusem oraz tofu naturalnym :) Jesteśmy ciekawe jak smakuje czarna morwa, chyba jeszcze nigdzie się na nią nie natknęłyśmy bądź uciekła nam gdzieś w tłumie :P Z całego Twojego menu najbardziej ukradłybyśmy Ci obiad, placuszki z kolacji (ale koniecznie z masłem z nerkowców!) oraz truskawki na deser xD
OdpowiedzUsuńZ tofu miałam podobnie, a do amarantusa ciągle mam mieszane uczucia :)
UsuńCzarna morwa ma smak podobny do białej ;)
najlepsze są płatki :)
OdpowiedzUsuńyyy... placki :) a to wszystko przez to, że właśnie wygooglałam na drugiej karcie artykuł o płatkach drożdżowych ;)
Usuń:)
UsuńAwokado i bataty kocham od zawsze, ale kolendra też mi i Mężowi na początku nie smakowała. A teraz ją uwielbiamy :)
OdpowiedzUsuńNie byłem wcale przekonany do korzystania z usług dietetyka online, ale chciałem wreszcie schudnąć. Zbyt długo byłem pośmiewiskiem. Foodwise zmieniło moje zdanie, nie działa tak, jak inni dietetycy online. Mam kontakt telefoniczny i jedną konsultację miesięcznie ze swoją dietetyczką. Mój problem to nietolerancja laktozy – przeczytałem tutaj artykuł o nietolerancji https://www.foodwise.pl/zdrowa-rozrywka. Udało mi się schudnąć 10 kg, sporo jeszcze zostało, ale widzę efekty
OdpowiedzUsuńNaprawdę śietnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńduzo tu wiedzy
OdpowiedzUsuńEkstra bardzo sie przyda
OdpowiedzUsuń