Jesień w ostatnich dniach daje się poznać ze znacznie przyjemniejszej strony i właśnie z taką słoneczną porą kojarzy mi się dynia. Pierwszy raz kupiłam to warzywo w Halloween tylko po to, żeby stworzyć dyniowego stwora, a dopiero kilka lat później dojrzałam do spróbowania pomarańczowego miąższu, przygotowując dyniowy chlebek. Podoba mi się uniwersalność dyni - nadaje się do zup, dań obiadowych, ciast, a także placków, na które przepis znajdziecie poniżej.
Połączyłam dynię z równie jesienną antonówką i te dwa dary sezonu nadały owsianym plackom mnóstwo smaku. Ich bazą, poza płatkami owsianymi stała się mąka migdałowa, a na aromat wpłynął także dodatek oleju kokosowego. Dopełnieniem stała się ciemna czekolada, doskonale komponująca się z lekko słodkim, mięciutkim, a przy tym zwartym wnętrzem. Placki świetnie nadają się także do lunch box'a, bo na zimno smakują równie dobrze, a przy tym są zdrowe, wegańskie i bogate w beta karoten ;)
Składniki na 1 porcję:
- 4 łyżki (40g) zmielonych na mąkę płatków owsianych lub mąki owsianej
- łyżka (10g) mąki migdałowej (można użyć dowolnych mąk, moja pochodzi ze sklepu Bioindygo.pl)
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- ok. 100ml napoju roślinnego (użyłam sojowego)
- łyżeczka mielonego siemienia lnianego
- łyżeczka cukru kokosowego (lub innego, można pominąć, bo placki są dość słodkie)
- łyżeczka oleju kokosowego
- 2 łyżki dyniowego pure (powstałego po zblendowaniu upieczonej dyni) lub kawałek startej dyni
- pół sporej antonówki
- ulubione dodatki: u mnie kostka czekolady 85%, orzechy i suszona miechunka
Wykonanie:
Siemię lniane zalać niewielką ilością wrzątku i wymieszać - powinien powstać gęsty "glutek", do którego dodać olej kokosowy. Płatki owsiane połączyć z mąką migdałową, proszkiem do pieczenia, napojem roślinnym, cukrem kokosowym, glutkiem z siemienia, dyniowym pure i startym na grubych oczkach tarki jabłkiem i dokładnie wymieszać. Masa powinna być dość gęsta, a gdyby była zbyt gęsta, dolać więcej płynu. Placki smażyć na patelni bez dodatku tłuszczu do zrumieniania i udekorować dowolnymi dodatkami.
Wartość odżywcza (nie obejmuje dodatków wierzchnich):
390kcal
białko: 13,4g
węglowodany: 54,6g
tłuszcz: 17,5g
błonnik: 7,1g
ale apetyczne,narobiłaś mi ochoty:0
OdpowiedzUsuńOlej kokosowy i antonówki, złooo :D Zaraz muszę jeszcze raz napisać komentarz do LBA, bo wysmażyłam taaaki długi, a kurwa mam problem z netem i się skasował..................
OdpowiedzUsuńW takim razie Tobie nie polecam, choć nie zdziwiłabym się, gdyby Ci zasmakowały :P
UsuńZnam ten ból, zwłaszcza jak piszę z telefonu :/
Prezentuje się przepięknie! A skład… poezja!
OdpowiedzUsuńTakie placuchy to mi się zawsze kojarzą z niedzielnym porankiem :)
OdpowiedzUsuńWygladają przepysznie i na pewno takie są ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę zaprzeczyć - właśnie jadłam niemal identyczne na kolację (na zimno) i były genialne :D
UsuńMam szczęście ze mam wszystkie składniki oprócz...antonówki XD Ale na pewno je zrobie! :D
OdpowiedzUsuńMoże masz inne kwaśne jabłko ? ;)
UsuńKwaśnego to nie,ale kupie takie!
UsuńBardziej chodzi o to, żeby rozpadało się pod wpływem ciepła... Najlepiej nadają się antonówki i szare renety z tych obecnie dostępnych ;)
UsuńDynia i jabłko? To musi być pyszne!
OdpowiedzUsuńWyglądają apetycznie. Aż jutro zajrzę na ogródek, czy mam jakąś dynię :)
OdpowiedzUsuńJa na moim nie mam czego szukać :P
UsuńCudowna wieżyczka :) U mnie ostatnio dominuje połączenie jabłka i dyni :)
OdpowiedzUsuńSmaczne śniadanie w moich smakach :)
OdpowiedzUsuńSezon na dynię uważam za otarty :) placuszki wyglądają apetycznie!
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie <3 Mogę wpaść na porcyjkę? ;)
OdpowiedzUsuńJuż nic nie ma, ale następnym razem zapraszam :P
UsuńOlej kokosowy rewelacyjnie pasuje do dyni - na razie nie uda mi się takich placków upichcić (nie mam dyni, a nie chcę kupować, bo jutro wracam do Warszawy), ale w jeden z wolnych, szarych dni na pewno upichcę (zrobiłam 4 słoiczki duszonej dyni - ma pewnie bardziej lejącą konsystencję niż pieczona, ale zawsze mogę zrezygnować z mleka/napoju roślinnego lub dać mniej).
OdpowiedzUsuńI porcja duuuuża - idealna dla takiego łasucha jak ja :D
Oby takich jesiennych dni jak wczorajszy było jak najwięcej! Aż do Bożego Narodzenia, najlepiej - wtedy niech spadnie śnieg, żeby były "White Christmas", a potem znowu może być piękne słonko i sucho :D Jak patrzyłam na prognozę, to kilka najbliższych dni właśnie zapowiada się słonecznie :)
Słyszałam, że dynia w słoikach bardzo szybko pleśnieje i dlatego tak nie robię, tylko mrożę na chlebek dyniowy... Mam nadzieję jednak, że Twoja się bez problemu przechowa :) A dynię kupuję zazwyczaj w kawałkach na eko bazarku - jest przepyszna :D
UsuńWczoraj to tak mnie domroziło, że dopiero dzisiaj doszłam do siebie termicznie :P Jak wychodziłam z domu to był aż 1 stopień !! A dzisiaj u nas cieplej, ale szaro buro od rana :/ Ale też słyszałam, że weekend ma być ciepły i słoneczny :)
Pierwszy raz robiłam, w zeszłym roku mroziłam, ale moja ciocia się buntuję, że zajmuje 2/3 jej zamrażarki, więc teraz się przerzuciłam na słoiki - oby się jednak nie zepsuło :D
UsuńOj, już niedługo i ja zacznę wychodzenie z domu o 6, więc sobie wyobrażam to poranne "ciepełko" :P U nas dzisiaj też szaro i ponuro, aż się nie chce wychodzić - a wczoraj było piękne słonko :) Jutro "zmieniam klimat", bo wracam do Warszawy, więc pewnie będzie tam troszkę cieplej :D
Wierzmy, że wytrzyma :)
UsuńPoranne "ciepełko" to smutne zderzenie z jesienną rzeczywistością :/ Ale dzisiaj jak wychodziłam z domu było 16 stopni - poczułam wiosnę, bo gdy dzień wcześniej wychodziłam na +1 to pachniało zimą :P
Mi też dojrzenie do tego smaku trochę zajęło :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu placuszki i czasem po prostu brakuje mi fajnych inspiracji. A tu proszę - mówisz, masz! Wyglądają na bardzo smaczne. No i wpasowały się idealnie w sezon dyniowy :D Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPowinny Ci smakować :)
UsuńA jakie równiutkie wyszły :) Chętnie bym spróbowała, głównie ze względu na obecność mojej ukochanej dyni :D
OdpowiedzUsuńZ gęstego ciasta łatwo formować równe placki :)
UsuńTakich placuszków jeszcze nie jadłam, lubię takie egzotyczne smaki :-)
OdpowiedzUsuńNie widzę w nich egzotyki ;)
Usuńkocham jesień właśnie za te smaki <3
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzynią placków! Owies, migdały i dynia to na pewno udane połaczenie. Już czujemy ich smak :)
OdpowiedzUsuńTo prawda - pyszna trójca z tych składników ;)
UsuńRany narobiłaś mi smaka takich placków bym zjadła
OdpowiedzUsuńWspaniałe placuszki, a ten niebieski talerzyk śliczny :-)
OdpowiedzUsuńja już nie pamiętam smaku dyni...a dziś znowu byłam a targu, znowu miałam kupić i znowu zapomniałam...i tak rok w roku hehe. za to pestki dyni pochłaniam garściami!
OdpowiedzUsuńNie no muszę w końcu spróbować miąższu!
Pestek dyni też jem sporo ostatnio, ale już wysuszone, bo dynię kupuję w kawałkach pozbawioną pestek.
UsuńA miąższ musisz spróbować koniecznie ;)
Mnie dynia sama w sobie zbytnio nie przekonuje, ale w takich połączeniach to bym się chętnie skusiła :D Piękna ta góra placków i taka jesienna *.*
OdpowiedzUsuńDynia w plackach jest najlepsza :)
UsuńWyglądają doskonale :)
OdpowiedzUsuńmniam :) dyniowe z jabłkiem jadłam ostatnio na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńPlacuszki z dyni jedne z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńU mnie także zajmują szczytowe miejsca w rankingach ;)
Usuńfajny wpis
OdpowiedzUsuń