Choć zakup roślinnych past jest dużo łatwiejszy niż samodzielne przygotowanie, to nic nie zastąpi smaku domowego wyrobu, do którego możemy dodać to, co lubimy najbardziej. Poza tym, upieczenie pasztetu nie wymaga wiele wysiłku, tym bardziej że jesienna pogoda zachęca do uruchomienia piekarnika :)
Bazą roślinnego wypieku stała się soczewica i kasza jaglana, a towarzyszyła im cebula oraz natka pietruszki, dodająca sporo aromatu. Bez wpływu na smak nie pozostały także przyprawy, a chrupki akcent wprowadziły nasiona słonecznika. Pasztet wyszedł zwarty i po pokrojeniu zachowywał swój kształt, jednak rozsmarowanie na chlebie także nie stanowiło problemu. Ponadto, dzięki obecności soczewicy zawiera sporo wartościowego białka, a wszystkie składniki razem sprawiły, że nie zabrakło w nim zdrowych węglowodanów, tłuszczów, składników mineralnych i witamin.
Wegański pasztet z soczewicy, kaszy jaglanej i natki pietruszki
Składniki na formę keksową:
- szklanka (200g) soczewicy - użyłam 100g czarnej i 100g czerwonej (można użyć dowolnej)
- pół szklanki (100g) kaszy jaglanej
- 2 spore cebule
- pęczek natki pietruszki
- 3 łyżki sosu sojowego
- ok. 5 łyżek oleju rzepakowego
- 2 łyżki nasion słonecznika
- przyprawy: liść laurowy, 2 ziarenka ziela angielskiego, łyżka lubczyku, łyżka cząbru, łyżeczka suszonej kolendry w liściach, pół łyżeczki pieprzu, sól do smaku
Wykonanie:
Soczewicę ugotować wg. przepisu na opakowaniu - czarną miałam ugotowaną wcześniej (gotowałam ją ok. 20 minut po ok. 3 godzinnym moczeniu), a czerwona do zmięknięcia potrzebowała ok. 10 minut. Kaszę jaglaną wypłukać pod gorącą wodą, ugotować wg. instrukcji na opakowaniu i zostawić do lekkiego ostygnięcia.
Na patelni rozgrzać 2 - 3 łyżki oleju i podsmażyć na nim pokrojoną cebulę wraz z liśćmi laurowymi i zielem angielskim. Po chwili dodać ok. 3/4 szklanki wody, pokrojoną natkę pietruszki i dusić wszystko razem do zmięknięcia (ok. 10 minut), na koniec liście i ziele wyłowić.
W misce wymieszać ugotowaną kaszę jaglaną z soczewicą i cebulą, 2 łyżkami oleju, sosem sojowym i przyprawami i zblendować na jednolitą masę, ewentualnie doprawić do smaku. Dodać słonecznik i jeszcze raz wymieszać. Mieszaninę przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki i piec przez ok. 50 - 60 minut w temperaturze 175 stopni, po czym wystudzić.
Przepisy na wegańskie pasztety zawsze w cenie, a Twój jest fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten dodatek pietruszki, którą bardzo lubię :) Cały prezentuje się wyśmienicie :P
OdpowiedzUsuńale pysznie wygląda:)
OdpowiedzUsuńE tam kupne pasty - najlepszy domowy pasztet a Twój wyglada wybornie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Kupne też coś w sobie mają ;)
UsuńNiektóre owszem :)
UsuńJak robiłaś zdjęcia to świeciło słońce? ;)
Średnio, było za chmurą. A czemu pytasz?
UsuńBo zdjęcie jest śliczne :) Byłam ciekawa jak osiągnęłaś ten efekt - ja mam duży problem w fotografowaniu przy zachmurzonej pogodzie zwłaszcza takiej jaka jest dzisiaj :(
UsuńDziękuję, ale jak wiesz ja krytycznie podchodzę do swoich zdjęć i nie umiem dostrzec w nich śliczności :P
UsuńZ fotografowaniem ogólnie mam problem, więc często zdaję się na automatyczne ustawienia, pewnie zależy też jaki masz aparat i obiektyw...
Jak jest pochmurno, a nie korzystam z trybu auto, to pierwsze co robię to podwyższam ISO, a pozostałe parametry zależnie od tego, jaki efekt chcę osiągnąć i co najbardziej wyeksponować.
Wiem, wiem... mi bardzo się podoba i wierze, ze nie tylko ja uważam, ze zdjęcia są świetne ;)
UsuńPewnie tak... lustrzanka to to nie jest... zwykła "małpka" :) Dziękuję za rady. A obrabiasz potem zdjęcia? ;)
Nie wiedziałam, że na aparat można mówić "małpka" :)
UsuńTak, trochę obrabiam.
Wygląda smakowicie i bardzo bardzo sycąco ! Podoba mi się ten akcent w postaci nasion słonecznika, które dodaję ostatnio prawie do wszystkiego !
OdpowiedzUsuńTo ja mam tak ostatnio z pestkami dyni - dodaję ją do wszystkiego :)
UsuńMmm,wyglada przepysznie!A jest taki prosty i...tani!Musze zrobic :D
OdpowiedzUsuńEee tam taka kupiona pasta wypada strasznie słabo przy domowym pasztecie :D Twój wygląda cudnie! A z soczewicą to moje ulubione <3 I jeszcze natka pietruszki, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKupne też coś w sobie mają, zawsze to nowy smak :)
UsuńSame ubóstwiane przeze mnie składniki. Zrobię! :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się pyszny pasztecik ;)
OdpowiedzUsuńDomowy kusi mnie już od bardzo dawna! Muszę naprawić piekarnik bo wszystko mi teraz spala :/ Ale zrobię na pewno!
OdpowiedzUsuńWspaniały ! Zdrowy, pyszny i aromatyczny :) idealny na kanapki i nie tylko :) świetne składniki :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam pasztety na roślinach strączkowych. pyszny przepis :)
OdpowiedzUsuńMiałam dzisiaj robić pastę z soczewicy, ale upiekę ten pasztet. Szczególnie, że wszystko mam.
OdpowiedzUsuńZrobiłam. Wyszedł smaczny. Dałam zieloną i czerwoną soczewicę, słonecznik zmieliłam bałam się, że w innej formie tylko ja będę jeść ;) Nie wiedziałam co zrobić z wodą z cebuli, czy dawać całość czy odcedzić. Ogólnie smaczny, polecam! :)
UsuńTo cieszę się, że wyszedł :)
UsuńA wodę z cebuli dodaję do masy, chyba że kasza jest dosyć mokra i lepka :)
Z wegańskich pasztetów jadłam tylko te od Lavica Gourmet z ciecierzycy i kaszy jaglanej - ale były rewelacyjne, nawet moja mama się nimi zajadała :D Czerwoną soczewicę bardzo lubię, a i ostatnio mam fazę na kaszę jaglaną, więc na pewno wypróbuję - tym bardziej, że ma fajną, taką smarowną konsystencję i się nie kruszy :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam tych o których piszesz :)
UsuńPo kilku dniach spędzonych w lodówce trochę się kruszył, ale ja lubię takie kruche resztki wyjadać :P
Hm do pasztetu zabieram się i zabieram, i nie mogę się zabrać :) Ale przepis zapisuje, może w końcu mi się uda :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie. Nigdy nie jadłam domowego wegańskiego pasztetu, a te sklepowe to nie to samo. Pyszności przygotowałaś. Muszę się zmotywować i sama zrobić. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJak nigdy nie jadłaś to spróbuj koniecznie ;)
UsuńSuper! Ile dni wytrzyma w lodowce?
OdpowiedzUsuńTydzień na pewno, z tym że im dłużej leży, tym się bardziej wysusza...
UsuńBardzo bym chciała spróbować ;) wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że na pieczenie pasztetów już nie mamy czasu. Raz w miesiącu jesteśmy w domu rodzinnym gdzie witamy się z piekarnikiem więc musimy postawić na blogowe ciacha :P
OdpowiedzUsuńBardzo apetycznie wygląda!
Powinnyście chyba poszukać mieszkania z piekarnikiem :)
UsuńChciałabym kiedyś spróbować nie mięsnego pasztetu
OdpowiedzUsuńNic trudnego w jego przygotowaniu nie ma :)
UsuńŚwietny i bardzo przydatny wpis !
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję przepis :_)
Pozdrawiam
Bardzo aromatyczna z takim zestawem przypraw :)
OdpowiedzUsuńAniu wygląda wspaniale :-)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to nie wiem czy bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńDawno nie jedliśmy domowego pasztetu :( Narobiłaś nam smaka, a do końca miesiąca nie mamy dostępu do piekarnika :( Pozostaje tylko patrzenie na Twoje apetyczne fotki :)
OdpowiedzUsuńDo końca miesiąca już nie tak daleko ;)
UsuńZatrzymałabym się na słowach "zakup jest łatwiejszy" i podkreśliła je odblaskowym markerem :P Gdyby nie cena, kupowałabym pasty i pasztety vege dużo częściej. A sama robić...? Doskonale wiesz ;)
OdpowiedzUsuńTak, wiem i rozumiem i dobrze, że kupne też są w większości smaczne :)
UsuńNie ukrywam, że przepis intryguje. Połączenie strączków z kaszą wydaje się być trafne i sycące. Pewnie niedługo pasztet zawita na moim stole! :)
OdpowiedzUsuńlubię takie domowe pasztety, nie tylko w wersji mięsnej ale i właśnie wege :)
OdpowiedzUsuńprzepyszne
OdpowiedzUsuń