Ciekawa jestem, czy zima odeszła na dobre, czy to tylko chwilowy przebłysk początków wiosny. Dziwnie się czułam wychodząc z domu, gdy mróz nie uderzał mi w twarz, a całej energii nie musiałam przeznaczać na podtrzymanie termogenezy :D Pewne jest to, że obecna pogoda sprzyja patogenom, które zostały oswobodzone z sideł mrozu (w tygodniu słyszałam o epidemii szkarlatyny, krztuśca i grypy, nie mówiąc już o popularnych infekcjach - najlepiej by było zabarykadować się w domu :P), więc warto szczególnie zadbać o wzmocnienie układu immunologicznego, w czym może nam pomóc m.in zdrowe jedzenie :)
Na śniadanie usmażyłam buraczane pancakes, aby zrobić jak najlepszy użytek z zajmującego miejsce w lodówce warzywa, traktowanego przeze mnie na co dzień dość pogardliwie (pokrojony w lunch boksie raczej nie czuje się gwiazdą dania). Na obiad zjadłam resztę zupy pieczarkowej, którą wzbogaciłam w ryż - była gęsta i przepyszna. Potem miałam zrobić wypasiony koktajl, ale czułam, że nie wtłoczę w siebie kolejnej porcji płynów, więc zrobiłam chia pudding z rozmrożonymi truskawkami. A na kolację ugotowałam jaglankę, do której wykończyłam uparowane kilka dni wcześniej warzywa, no i marchewki nie mogło zabraknąć :)
ŚNIADANIE (715kcal)
- buraczane pancakes zrobione z mąki owsianej, amarantusowej, gryczanej i jaglanej (łącznie 50g), łyżeczki siemienia lnianego wymieszanego z wodą, łyżeczki oleju kokosowego, dużego buraka (185g), mleka sojowego (80ml), łyżki jogurtu sojowego i rodzynek z dodatkiem orzechów włoskich (6g), 1 brazylijskiego, łyżeczki masła z nerkowców, suszonej miechunki, kostki ciemnej czekolady 85% i surowych ziaren kakaowca
- zielona herbata z dodatkiem soku z połowy cytryny i łyżki syropu klonowego
- jak smażyłam placki zjadłam szarą renetę i wyjadłam resztkę dżemu porzeczkowego ze słoika (ze 2 łyżki)
- surówka z czerwonej kapusty, połowy marchewki, małej szarej renety, soku wyciśniętego z połowy cytryny + 1 orzech włoski
OBIAD (480kcal)
- zupa pieczarkowa zrobiona z pieczarek, ziemniaków, marchewki, pietruszki, selera, brokułów, czerwonej soczewicy, podsmażonej czerwonej cebuli i pora i śmietanki sojowej - dzisiaj dodałam do niej więcej brokułów ugotowanych na parze i 50g ryżu basmati, była ekstremalnie gęsta
PODWIECZOREK (520kcal)
- chia pudding - dolną warstwę zrobiłam z 15g nasion chia, mleka sojowego (50ml) i łyżeczki syropu daktylowego, a wierzchnia składała się z rozmrożonych truskawek wymieszanych z mlekiem kokosowym (25ml); warstwy oddzieliłam kawałkiem banana, żeby się nie wymieszały (normalnie truskawkowy sosik zjadłabym oddzielnie, ale na potrzeby bloga je połączyłam :D)
- jabłko
- płatki kukurydziane (15g), 2 kostki ciemnej czekolady - jedna 81% , druga 92% (łącznie 20g), 2 suszone daktyle
- rumianek
KOLACJA (525kcal)
- kasza jaglana (50g) ugotowana z połową szarej renety (resztę zjadłam luzem) i łyżeczką cukru kokosowego z dodatkiem orzechów włoskich (10g)
- mieszanina z resztek tygodnia - odgrzane w mikrofalówce ugotowane na parze brokuły, fasolka i brukselka, 1/4 czerwonej papryki, trochę kukurydzy i fasola adzuki (50g) posypane płatkami drożdżowymi i polane łyżeczką oleju z pestek dyni, marchewka
- czystek
RAZEM: 2395kcal
BIAŁKO: 68,4g
WĘGLOWODANY: 420g
TŁUSZCZ: 69,2g
WG. CRONOMETER.COM
O rany, a u Ciebie jak zawsze pyyysznie! :D
OdpowiedzUsuńZ tą zimą, to ja już sama nie wiem, z jednej strony uuuuwielbiam śnieg, całą aurę zimową, ale najbardziej w listopadzie/grudniu, kiedy czekam na święta. Teraz w sumie… chciałabym, żeby było ładnie, pięknie, biaaało! Ale z tej drugiej strony, już mnie wierci w środku, bo chciałabym wyjść na rolki, pograć w kosza na betonowym boisku w promieniach słoneczka, pójść pobiegać (a raczej hartować swoją odporność, bo poniżej 5 stopni to mama pewnie z domu mnie nie wypuści) i do tego w końcu poćwiczyć street workout, bo wybudowali blisko mnie placyk. :D Achhh. :D W sumie… zapowiadają teraz, że w moje ferie ma być te powyżej 5 stopni, więc pewnie rano z domu będę wyfruwać szybciutko by biegać, oby! :D
I jeszcze spacery z psem! :D No jak jest cieplutko to można chodzić i chodzić!
Ja bym chciała z jednej strony wiosnę, a z drugiej w marcu chiałabym jechać na narty,więc liczę na śnieg :D
UsuńPodziwiam Cię, że chce Ci sie rano biegać :) A o rolkach dzisiaj myślałam jak wracałam do domu - pachniało początkiem wiosny :)
Tęsknię za wiosną :) Dzisiaj słyszałam marcujące się koty w styczniu :P W powietrzu też czuć wiosnę ale jeszcze pogoda może nas zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńJadłospis jak zwykle bardzo apetyczny :) Podałabyś przepis na zupę? :)
Tak, nie zdziwił by mnie śnieg na Wielkanoc :)
UsuńZupę ugotowałam z tego co miałam pod ręką - wywar zrobiłam na 2 marchewkach, pietruszce i selerze (+suszona mieszanka warzyw), potem dodałam ziemniaki, pieczarki podsmażone z cebulą i porem, soczewicę i trochę brokułów, gotowałam to do miękkości, a na koniec doprawiłam (solą, pieprzem, suszonym koperkiem i pietruszką) i dodałam śmietankę :)
Dziękuję :) A pamiętasz ile soczewicy na ile wody? :)
UsuńNie pamiętam teraz pojemności garnka, zawsze wlewam do niego 3/4 wody. Zupę gotuję na 3 - 4 razy i tutaj dodałam 100g soczewicy.
UsuńDziękuję <3
UsuńJa mam nadzieję, że ta "wiosna" to zostanie, mnie zima powoli zabijała :p
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o chia puddingu, tak dawno nie jadłam, a tyle dobroci w nim <3 I rzeczywiście z tymi burakami się zgrałyśmy, w pancakes jeszcze nie próbowałam, a wyglądają super :)
A ja muszę spróbować owsiankę :D
UsuńO, a u mnie burak może czuć się doceniony, bo wykorzystuje go często, szczególnie w tym tygodniu! :D
OdpowiedzUsuńplatki-owsiane.blogspot.com
Ja jem buraki prawie codziennie, ale luzem :)
UsuńWpadam na kolacyjkę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
UsuńLubie te twoje odgrzewane resztki z tygodnia ;p
OdpowiedzUsuńmam to samo co ty- tak pięknie było jeszcze kilka dni temu- mróz, śnieg, jak w bajce! a teraz, ciapa, szaro buro i ponuro i do tego +3 stopnie a zimniej niż jak było minus 20...placki buraczane i surówka z kapuchy zachwyciły mnie kolorami! mimo że nie przepadam za czerwoną kapuchą to w takiej wersji zjadłabym w 3 sekundy:)
OdpowiedzUsuńU nas już błota nie ma, ale tak szaro się zrobiło. Choć w powietrzu czuć wiosnę :)
UsuńPysznie jak zawsze! To zupa pieczarkowa jest genialna, placki z buraka tak samo! :) Ale mocno go w nich czuc? ;) I podoba mi sie jeszcze pomysl syropu klonowego w herbacie, sprobuje tak :)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie czuć, placki smakują świetnie :)
UsuńZazwyczaj piję herbatę z miodem, wczoraj dodałam syrop i też była pyszna :D
Ja już nie mogę się doczekać wiosny i mam nadzieję, że ta zimnica poszła w cholerę :D
OdpowiedzUsuńCudowny jadłospis!
Nie znoszę tej choroby, bo od razu choruję :( Zupa wygląda bardzo,bardzo smacznie:)
OdpowiedzUsuńKtórą chorobę masz na myśli ? :)
Usuńte placuszki mają super kolor! nie ma to jak buraki ;) generalnie, bardzo smacznie i pożywnie jadasz i to można zauważyć po każdym twoim jadłospisie tutaj :)
OdpowiedzUsuńNigdy chyba nie jadłam zupy pieczarkowej! Chętnie bym spróbowała. :-)
OdpowiedzUsuńMamy chyba podobny gust jedzeniowy, bo wszystkie potrawy idealnie wpadają w moj smak! :D
OdpowiedzUsuńMi też wszystko co pokazujesz w swoich filmikach bardzo się podoba :)
UsuńHehe, śmiesznie, że miałaś przedobiad a nie drugie śniadanie :) Te buraczane pancakes mają śliczny kolor :) Planuję zrobić coś buraczanego na Walentynki :) Ja bardzo lubię buraki i u mnie to warzywo zawsze jest gwiazdą :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj jem przedobiad, bo jem go chwilę przed obiadem :)
UsuńBuraki też bardzo lubię, najbardziej bez żadnych dodatków, więc nie wygląda zbyt reprezentatywnie jak leży tylko pokrojone np. obok warzyw z komosą :)
Pierwszy akapit iście biologicznie brzmi, czuję, że się rozumiemy :P Pierwsze dwie pozycje uwielbiam, przemawia do mnie ten intensywnie różowy kolor :D
OdpowiedzUsuńBiologia to nieodłączny element codzienności ;)
UsuńAleż to wszystko apetycznie wygląda! Z resztą, jak zawsze na Twoim blogu ;)
OdpowiedzUsuńPyszności :) buraczkowe placuszki śliczne!
OdpowiedzUsuń1. Pancakes w tym kolorze zawsze nas urzekały.
OdpowiedzUsuń2. Suróweczka taka na jaką mamy ochotę już od dawna! Musimy lecieć po czerwoną kapuchę :D
3. Pieczarkowa wygląda tak jak pieczarkowa powinna wyglądać. Chyba skusimy się na opisywaną przez Ciebie śmietankę bo zupa ma piękny kolor.
4. Podwieczorek do pochrupania to idealny podwieczorek.
5. Kolacja to już w ogóle dokładka witaminowa. No i kasza jaglana musi być :D
Jestem ciekawa Waszej opinii odnośnie śmietanki :)
UsuńBuraczane placuszki, pieczarkowa uwodzi mnie całkowicie. :)
OdpowiedzUsuńAle cudne są te buraczane placuszki, rewelacja :-)
OdpowiedzUsuńAleż to wszystko ładne! :) I do tego jakie zdrowe:) Ja tak od roku zaczynam poszukiwać przepisów na lepsze dla mojego żołądka jedzenie (niestety trochę chorował :/) i tak zmierzam powoli w takim podobnym kierunku :) Oczywiście z małymi odstępstwami jakim są słodycze :D
OdpowiedzUsuńJa też jem słodycze, ostatnio chyba za dużo :D
UsuńUwielbiam szare renety! Tylko w tej okropnej Anglii nie można ich dostać. Same plastikowe jabłka typu granny smith. Brr! Cóż, trzeba jeść takie, skoro nie ma innych.
OdpowiedzUsuńTo współczuję :/ Ale pewnie są inne dobre rzeczy, których w Polsce nie ma :)
UsuńZ przykrością stwierdzam, że nie. Wszechobecne produkty quorn są użyteczne, to fakt, ale ani to dobre, ani to zdrowe. Tęsknię za polskim jedzeniem...
UsuńSzkoda, że przez internet nie da się czegoś przesłać... :/
Usuńwróciłam do domu i mam jeden cały worek szarych renetek, drugi czerwonych twardych, trzeci z pomarańczami, czwarty z mandarynkami, piąty z bananami, szósty z natką pietruszki, siódmy z brukselką... poza tym winogron, kapustę pekińską, pieczarki. A dzisiaj rano mama wtórowała: nie żałuj sobie niczego i najedz się na zaś :D Dlatego wyrzucać Ci dzisiaj nie będę jakimi pysznościami to mnie kusisz :)Ale chyba schudłam przez sesje, jak się dzisiaj zobaczyłam w lustrze to zbladłam. Nie wspominając komentarze mamy typu: Coś ty z siebie zrobiła =.= Oj te dwa tygodnie muszę trochę się podtuczyć i zadbać o zdrówko. Twoje jadłospisy motywują :D
OdpowiedzUsuńTo pysznie u Ciebie, ale u mnie też jest dość bogato, bo jutro tata urządza imieniny :D Dzisiaj cały dzień coś jadłam, a najbardziej mnie cieszą ciasta :))
UsuńDojdziesz do siebie, mam nadzieję :) Tata nie pozwoli Ci zginąć :)
hahaha masz rację, a jak siostra wróci za tydzień to już w ogóle... niewspominając mamy, która wczoraj cały dzień wypiekała ciasteczka antrystresowe Św. Hildegardy... niestety dodała goździki więc zjadłam dwa małe... dla niej. Ale obiecała mi w pn nową partię z większą ilością cukru i może kakao :D Poza tym jakieś zakwasy mi zrobiła z chleba, i barszcze do picia... na szczęście muszą stać 5 dni by można było pić, więc dam radę xDD
UsuńWyściskaj ode mnie tate, już życzeń nie każę Ci mu składać w moim imieniu, ale mogłabyś wspomnieć, że od czytelniczki Twojej :D
I te ciasteczka faktycznie działają na stres ?? :) Kochaną masz mamę niewątpliwie :)
UsuńTata dziękuję :D
to ja dziękuję :)
UsuńJeżeli wierzyć Św. Hildegardzie to chyba tak xDD Zrobić Ci zdjęcie przepisu? :)
Chyba z znalazłam przepis w internecie, właśnie z goździkami ;) Może kiedyś i ja je wypróbuję (choć także bez goździków :D)
Usuńdokładnie tak zrób skarbie :* Pewnie to, to :) Wychodzą bardzo chrupkie ^^
Usuńciekawe jestem jak smakują te buraczane placuszki :) jakoś tak mnie nie ciągnie ostatnio do buraka a jeszcze z jesiennych zbiorów tyle w piwnicy :) akceptuję je najbardziej w barszczu ukraińskim :)
OdpowiedzUsuńzupke pieczarkową lubię z makaronem, z ryżem chyba nie :D
Kolacja wymiata:)
Udanej zabawy, bo podpatrzyłam w komentarzach :)
Muszę zrobić barszcz ukraiński, przypomnialaś mi :)
UsuńZ makaronem też lubię :)
Dziękuję, uroczystość była udana :) Objadłam się na tydzień :D
fajnie by było jakby się tak dało zjeść na imprezie a potem odpokutować niejedzeniem, ale nie ma lekko :) takie okazje budzą głodomorra w człowieku, przynajmniej mnie strasznie rozwalają :)
UsuńA co gorsza, potem te zapasy trzeba wyjadać przez kolejne dni :D
Usuńpodwieczorek bym chrupała:D
OdpowiedzUsuńKolorowo, pysznie i zdrowo za to uwielbiam tę kuchnię ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczny jadłospis. Muszę koniecznie spróbować tych buraczanych pancakes'ów, bo wyglądają obłędnie. Ten pudding z chia jest też bardzo interesujący. U Ciebie na talerzu można spotkać wszystkie kolory. Po prostu jestem oczarowany! Pozdrawiam i zapraszam do wzięcia udziału w zabawie na moim blogu! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj pancakesy i chia pudding - są przepyszne :)
UsuńZaraz zobaczę co to za zabawa :D
Pysznie to wszystko wygląda :)
OdpowiedzUsuńTym razem kradnę Ci obiad. :D
OdpowiedzUsuńO wielu chorobach słyszałaś. Ja tylko o świńskiej grypie. Zima byłaby już lepsza. Mogę się założyć, że na Wielkanoc będzie śnieg.
Ja o świńskiej tylko w tv póki co :D
UsuńJestem ciekawa pogody na Wielkanoc, fajnie by było gdyby była wiosna w pełni :)
,,Przedobiad" - Hi, hi, co za śmieszna nazwa posiłku. :D
OdpowiedzUsuńTwoją kolację zjadłbym już teraz. :)
Przedobiad dlatego, że jem go chwilę przed obiadem :)
UsuńWszystko jak zawsze pyszne, kolorowe i zdrowe :) Jednak gęsta zupa i surówka z czerwonej kapusty wygrywa jak dla mnie! Dokładnie moje smaki! Udanego tygodnia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zauważyłam, że mamy podobny gust żywieniowy :)
UsuńRewelacyjne placuszki i ten kolor. Chyba nawet niejadek by się na nie skusił :)
OdpowiedzUsuńte pancakes mają cudowny kolor! Kupiłaś mnie nim <3 :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie bogato-warzywne zupki, mniam :)
Te śniadanko bardzo mnie fascynuje! Wygląda pysznie i bardzo interesująco :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to jednak pierwsze przejawy wiosny a nie tylko taki żart zimy, że niby odchodzi :)
OdpowiedzUsuńDania wydają się być pyszne :)
Ja też mam taką nadzieję ;)
UsuńUwielbiam te twoje śniadanka :) Wszystko jest takie kolorowe i pyszne!
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://nackany-zeszycik.blogspot.com/
Kiedyś zrobiłam brownie z burakami, to pancakes też na pewno są pyszne : )
OdpowiedzUsuńA ja muszę zrobić buraczane brownie :D
UsuńZbieram się do wstawienia tych moich posiłków, tylko że gdybym miała to robić podobnie do Ciebie, z jednego dnia, to czytelnicy ciągle oglądaliby to samo, haha :P
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością :D
UsuńTo może podziel je na śniadania/obiady/kolacje (choć jeśli dobrze pamiętam to na śniadania i kolacje jesz zawsze to samo?) :)
Haha, dokładnie. Ale segregacją się nie martw, już są posegregowane.
Usuń