Pasztet dla wielu osób to wypiek typowo świąteczny i zauważyłam, że wersje roślinne często zajmują miejsce na wigilijnym stole, nie tylko wśród wegetarian. Trzeba przyznać, że wypieki tego typu świetnie wpisują się w świąteczne menu, a z dodatkiem suszonych owoców nabierają wyjątkowego wyrazu. Ja na Święta pasztetu nie piekłam, bo w obliczu wszystkich różności nie miałabym kiedy go docenić, ale jak już trzeba wrócić do pracy, fajnie mieć gotowy wypiek w lodówce.
Jeśli ktoś lubi słono - słodkie połączenia, dodatek śliwek będzie idealnym dopełnieniem pasztetu. W masie, poza soczewicą, kaszą jaglaną i cebulą znalazł się także jarmuż, który na smak specjalnie nie wpłynął, ale wartości odżywczych na pewno dodał - w końcu to bardzo zdrowe warzywo. Pasztet wyszedł dość wilgotny, dzięki czemu z łatwością rozsmarowywał się na chlebie, ale pokrojenie go na plasterki także nie stanowiło problemem - w takiej postaci świetnie sprawdzi się jako dodatek do obiadu czy wegańskiego lunch boxa.
Pasztet z kaszy jaglanej, soczewicy i jarmużu z suszonymi śliwkami
Składniki na 1 keksówkę:
- 100g (pół szklanki) zielonej soczewicy
- 50g (1/4 szklanki) czerwonej soczewicy (można użyć soczewicy jednego koloru)
- 100g (pół szklanki) kaszy jaglanej
- 2 spore cebule
- 2 garście jarmużu
- 5 łyżek oleju
- 3 łyżki sosu sojowego
- 8 - 10 suszonych śliwek
- przyprawy: 2 liście laurowe, 2 ziarenka ziela angielskiego, łyżeczka lubczyku, łyżeczka cząbru, pół łyżeczki pieprzu, sól do smaku
Wykonanie:
Soczewicę ugotować wg przepisu na opakowaniu, tak samo postąpić z kaszą jaglaną. Cebulę pokroić i podsmażyć na 3 łyżkach oleju wraz z liśćmi laurowymi i zielem angielskim. Po chwili dodać ok. pół szklanki wody i jarmuż i dusić wszystko przez ok. 10 minut do zmięknięcia., na koniec wyłowić liście i ziele angielskie. Podduszoną cebulę połączyć z ugotowaną wcześniej kaszą, soczewicą, sosem sojowym, 2 łyżkami oleju oraz przyprawami i zblendować wszystko na w miarę jednolitą masę.
Część masy przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia formy keksowej, następnie ułożyć rządek suszonych śliwek i przykryć je resztą mieszanki pasztetowej. Piec w piekarniku nagrzanym do ok. 175 stopni przez ok. 45 minut, następnie wystudzić.
u mnie był pasztet z dzika, ale taki chętnie bym zrobiła i zajadała ze smakiem:)
OdpowiedzUsuńNie jadłam nigdy nic z dzika i już chyba niezbyt pamiętam smak mięsnych pasztetów...
UsuńNigdy nie jadłam pasztetów ze śliwka,wiec nie wiem czy lubię to połączenie ;) Ale twojego bym od razu spróbowała z przyjemnoscia!Jeszcze jak jamruz dodalas to w ogóle makroskladniowe niebo!
OdpowiedzUsuńŚliwkę na szczęście łatwo można wyjąć z wnętrza, jeśli komuś nie zasmakuje takie połaczenie :)
UsuńNa początku myślałam, że to kromka jakiegoś pysznego chlebka :D Tak czy siak, chleb czy pasztet, na pewno smaczne. Jak wszystko co nam tutaj pokazujesz :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńChleb muszę w końcu zrobić :D
Mi też pasztety świątecznie się kojarzą, ale jak już planuję to właśnie wegetariańskie, na Wielkanoc na pewno zrobię jakiś :D Twoja propozycja super się prezentuje, uwielbiam z soczewicy, ale z dodatkiem jarmużu jeszcze nie jadłam, muszę spróbować :>
OdpowiedzUsuńJarmuż na smak specjalnie nie wpłynął, następnym razem dodam go więcej :D
UsuńDLa mnie pasztet to wypiek idealny jako dodatek do obiadu - taki zamiennik vege kotletów... na kanapki również się nadaje :) Na Świeta podobnie jak Ty pasztetu nie piekłam - w ogóle nie pamiętam, kiedy ostatnio piekłam jakiś pasztet, jeśli już to są to kotleciki z masy pasztetowej :) Twój pasztet wygląda wspaniale, jednak to nie są moje smaki ;)
OdpowiedzUsuńMnie też zazwyczaj służy jako dodatek do obiadu ;)
UsuńJa z kolei dawno nie robiłam wege kotletów :D
Chyba czas to zmienić - ja piekę pasztet a Ty wege kotleciki :D
UsuńOdkąd spróbowałam pasztetów w wersji wege - pokochałam je! Nie wiem gdzie byłam przez te wszystkie lata, gdy ich nie jadłam.
OdpowiedzUsuńTwoje propozycja wygląda smakowicie. W dodatku jest z moimi ukochanymi suszonymi śliwkami. To mi się podoba!
Fajnie przemyciłaś tu jarmuż.
Pozdrawiam :)
Ja także przez wiele lat życia nie wiedziałam o istnieniu roślinnych pasztetów :D Dobrze, że istnieje internet ;)
UsuńTen pasztet wygląda bardzo apetycznie, super jest połączenie z suszoną śliwką :)
OdpowiedzUsuńJa na święta też nie robiłam pasztetu, bo za dużo by już tego było i nie zjedlibyśmy wszystkiego. Zapiszę sobie ten przepis na przyszły tydzień do kanapek, bo teraz będę robiła wegański smalec :)
OdpowiedzUsuńDawno już nie robiłam wege smalcu i może zrobię w weekend :)
UsuńPasztet ze śliwką jest mi obcy, ale schab z tym owocem bardzo lubię :) Twój pasztet musi być nie tylko odżywczy, ale i przepyszny - właśnie takie słodko-słone połączenia do mnie trafiają :)
OdpowiedzUsuńA liście laurowe i ziele wyławiasz czy także blendujesz z całością?
Ja chyba nigdy nie jadłam schabu ze śliwką, ale domyślam się, że pasuje.
UsuńZazwyczaj wyławiam, chyba że zapomnę lub nie znajdę któregoś z delikwentów :D Zaraz poprawię w przepisie :)
Zapytałam, bo może nadaje to jakiegoś specjalnego aromatu :D Robię tak samo - wyławiam, a jak nie znajdę, to wtedy się zblenduje (bardziej ziele, bo liścia zawsze znajduję) :D
UsuńTo u mnie częściej liść - czasem zapominam wyjąć :)
UsuńWszystko na tak tylko dla mnie bez śliwki proszę :)
OdpowiedzUsuńJa często robię pół ze śliwką, a pół bez ;)
UsuńJa bardzo lubię dodatek śliwek w czymkolwiek :) Więc ten pasztet napewno trafił by w mój gust smakowo.
OdpowiedzUsuńno proszę:) ciekawa jestem czy by mi smakował taki pasztecik
OdpowiedzUsuńtylko raz w zyciu zrobilam pasztet i nie był za dobry - taki bez smaku :/ ale chyba spróbuje jeszcze raz i wykorzystam twój przepis, bo takie wytrawno-slodkie rzeczy to moje smaki ;)
OdpowiedzUsuńZawsze przed pieczeniem warto próbować masę i ewentualnie doprawić - każdy ma inny smak :)
Usuńnie wiem, dlaczego na to nie wpadłam hah dziekuje!
UsuńSmaka robisz takim pasztecikiem :) Z chęcią bym wprosiła się na degustację :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł, a śliwka się świetnie wkomponowała ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię domowe pasztety i często je robię :) Aniu Twój wygląda smakowicie mniam mniam
OdpowiedzUsuńNa miniaturce myślałam, że to kromki chleba a na wierzchu kremowy pasztet :D Mimo to i w takiej prezentacji wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńTaka kanapka byłaby pyszna :)
UsuńJa jakoś nie mogę się zabrać na domowy pasztet! Kusisz i chyba w ferie zrobię :)
OdpowiedzUsuńMam tyle pasztetów na liście do zrobienia. Ten dochodzi do kolekcji ;D Uwielbiam słodko-słone połączenia! Niestety mój tato nie jest ich fanem, ale będzie musiał się jakoś przełamać ;)
OdpowiedzUsuńMój też woli bez owoców, dlatego jak robię też z myślą o nim, to na część nie dodaję śliwek :)
UsuńWitam po Świętach i Nowym Roku :) Chciałabym życzyć Ci wszystkiego dobrego i jak największej liczby obserwatorów. Myślałaś może o kanale na youtube? :)
OdpowiedzUsuńPrzepis na pasztet bardzo mi się podoba. Moja mama pomimo iż nie jest wegetarianką również je polubiła i chętnie zabiera ze sobą do pracy :) W tym świetnie przemyciłaś jarmuż. Upiekę ale jednak pominę suszoną śliwkę - nie nalezy ona do naszych ulubieńców ;)
Przy okazji chciałabym Ciebie o coś spytać. Studiowałaś dietetykę, więc masz wiedzę w kwestiach odżywiania. Ostatnio zauważyłam, że ciągnie mnie do czerwonych buraczków - najchętniej mogłabym jeść je codziennie, ale nie wiem, czy sobie nie zaszkodzę. Czytałam, że buraki mają dużo azotynów i cukru - nie chciałabym zachorować na cukrzycę, insulinoodporność lub obciążyć któregoś z narządów.
Dziękuję :) Nie myślałam, już blog zajmuje mi mnóstwo czasu a co dopiero kanał na yt :D Wystarczy, że oglądam inne ;)
UsuńMyślę, że w tej kwestii buraki Ci nie zaszkodzą. Owszem, mają sporo cukru, ale też wiele wartości odżywczych :) Ja trochę je ograniczyłam ze względu na szczawiany, ale też widzę pozytywny wpływ na krew. Masz jakieś obciążenia w kierunku cukrzycy lub insulinooporności, czy tak sie tylko martwisz na zapas ? ;) Możesz jeść buraczki z dodatkiem tłuszczowym - wtedy wzrost cukru, a następnie wyrzut insuliny będą niższe, ale ja bym się tym specjalnie nie przejmowała póki co - to nie lizak ani nie baton :)
Szkoda. Z pewnością miałabyś wielu obserwatorów, ale rozumiem, że brakuje Ci czasu :)
UsuńNie nie mam, ale gdzieś słyszałam, że źle komponując posiłki można to nabyć. Dopiero stawiam pierwsze kroki w wegetarianizmie, mama mnie obserwuje i chciałabym udowodnić, że to zdrowy styl życia (by nie zmieniła zdania, bo Twój blog może Jej nie wystarczyć;) ). Szczawiany szkodzą każdemu, czy tylko tym, którzy mają problemy z nerkami? Komponując posiłki staram się aby w każdym zawsze znajdowały się białka, węglowodany i tłuszcze ale takie buraczki mogę dodatkowo posypać pestkami dyni - chyba nie zaszkodzi :)
Dziękuję za rady :)
Nadmiar szczawianów może doprowadzić do powstania kamieni, ale nie jest to reguła i nie ma co się bać na zapas. Buraki nie mają ich aż tak dużo :) Ja mam kamień na jednej nerce, dlatego też trochę zwracam na to uwagę (tym bardziej że latem jadłam sporo rabarbaru, a teraz jem te buraki no i czekoladę), ale też nie przesadzam - kiedyś co tydzień gotowałam garnek buraków, a teraz robię to co 2 tydzień :) Nie wiem co będzie z ta nerką, ale nie będę wpadać w paranoję :)
UsuńDziękuję za odpowiedź. Czyli jeśli ma się ochotę to jeść ale obserwować organizm czy coś się nie dzieje ? :)
UsuńZastanawiam się czy nie jem za dużo węglowodanów: są w każdym posiłku i nie wiem czy ich nie ograniczyć. Ale bez nich najadam się na krótko :( Za mało tłuszczu w diecie?
Ja na Twoim miejscu bym jadła :)
UsuńCo do węglowodanów to jest wiele teorii. Ja uważam, że powinny one stanowić podstawę diety, ale wartościowe tłuszcze roślinne także powinno się jeść. W ogóle teraz zamierzam poeksperymentować z tłuszczami kosztem węgli i zobaczę co tego wyniknie :)
Trudno mi powiedzieć czy jesz za mało tłuszczu, bo nie wiem ile go jesz... A jak jesz mniej węglowodanów, to co dodajesz w zamian?
Pojawią się takie jadłospisy na blogu? Jestem ciekawa :)
UsuńStaram się by w każdym posiłku był ten tłuszcz. Głównie jest to tłuszcz z orzechów, masła orzechowego. Z oleju to tyle co do surówki dodam. Jak w posiłku nie było kaszy lub pieczywa to była soczewica, ciecierzyca (pasztet lub taka ugotowana) jako baza plus warzywa i jakieś pestki lub ziarna.
Nie wiem, ale pewnie będzie dało się zauważyć większą ilość tłuszczu, jeśli wprowadzę mój plan w życie ;)
UsuńWydaje się, że jesz wystarczającą ilość tłuszczu, ale czasem wszystko warto wpisać w cronometer i sprawdzić :) I tak myślę, że zastępując kaszę soczewicą czy warzywami, jesz trochę mniej kalorii i może przez to czujesz sie nie najedzona...
Nie liczę kalorii, więc nie wiem ale tego pasztetu to też nie kroje 1-2 plastrów - takie porządne porcje :)Czym można jeszcze zastąpić kasze i ziemniaki?
UsuńCzasem warto policzyć i sprawdzić ile kcal się je i czy dostarcza się wszystkich składników :)
UsuńMakaronem (gryczanym, żytnim, kukurydzianym, z soczewicy itp), komosą ryżową, ryżem - dużo jest węglowodanów.
Chciałabym spróbować ograniczyć tego typu węglowodany ;)
UsuńDziękuję za wszystkie wskazówki
To pozostają Ci kasze i ziemniaki (ale pamiętaj, że nadmiar niczego nie jest zdrowy, a różnorodność jest bardzo ważna). Jak nie jadłaś to spróbuj jeszcze topinambury i bataty :)
UsuńDziękuję ;)
UsuńKurcze a my w tym roku znów zawaliłyśmy pasztet :P Tzn. zapomniałyśmy i go nie zrobiłyśmy... chyba zamówimy go u Ciebie! :P
OdpowiedzUsuńChyba doszłaby do Was jedna wielka mazia :D
UsuńObie wiemy, że nie będę tego piekła, ale słono-słodkie połączenia bardzo lubię. Schab ze śliwką, kurczak faszerowany kaszą gryczaną i śliwkami, pełnoziarnisty chleb ze śliwką/morelą/dynią, kotlecik z konfiturą... mmm :)
OdpowiedzUsuńCiekawie brzmią te Twoje zestawienia, a zwłaszcza ten kotlecik z konfiturą - pewnie gdybym jadła mięso to bym spróbowała :D
UsuńCiekawa kompozycja smakowa
OdpowiedzUsuń