czwartek, 6 kwietnia 2017

Chałwa lniana słonecznikowa Gacjana - recenzja

Chałwa od zawsze była obecna w moim życiu - może nie pamiętam dokładnie smaku tej jedzonej w dzieciństwie, ale pamiętam puszkę po owym przysmaku, w jakiej moi rodzice trzymali guziki, nitki i inne przybory wyjątkowo ciekawe dla dzieci. Świadomie polubiłam chałwę dopiero w liceum i wówczas wybierałam te o jak najlepszym składzie, ale wyłącznie zrobione z sezamu i nawet nie myślałam, że z innych tłustych ziaren też można je wytwarzać - o istnieniu wielu produktów, które teraz jem na co dzień, wtedy nie wiedziałam... Dziś opisywaną chałwę dostałam w ramach współpracy od firmy Gacjana, specjalizującej się w wyrobie uzdrowionych chałw z dodatkiem siemienia lnianego - wszystkie warianty smakowe zapowiadały się pysznie, więc pozostało mi skonfrontować swoje przypuszczenia z reakcją kubków smakowych.  


Produkty firmy zachęcają nie tylko bogactwem smaków, ale także wartościami odżywczymi, których z pewnością im nie brakuje. Kartonik jaki do mnie dotarł zawierał chałwę słonecznikową, orzechową i żurawinową, a każda z nich ważyła 100g. Zmysł smaku sugerował mi, że przygodę z chałwami powinnam zacząć od tej orzechowej, jednak pokierowałam się rozsądkiem, nakazującym wzięcie pod uwagę terminów ważności i padło na słonecznikową ;)


Skład przysmaku brzmiał prosto i smacznie - słonecznik, żurawina i siemię lniane to składniki jakie lubię i jem na co dzień. Pojemniczek zawierał w sobie podzieloną na wygodne do konsumpcji kawałki chałwę (każdy o wadze 10 - 15g), w kolorze wskazującym na wyraźny dodatek żurawiny. Chałwa pachniała głównie słonecznikiem, była dość krusząca, a konsystencją przypominała mi trochę proteinowego raw batona. Nie zaobserwowałam przejawów intensywnej tłustości - w porównaniu z chałwą tradycyjną, ta była minimalnie tylko oleista. 


W smaku czułam głównie słonecznik - od samego początku dawał o sobie znać, co wyrażało się zarówno poprzez smak, jak i strukturę. Po chwili dołączyła do niego żurawina - słodka w sposób charakterystyczny dla suszonych, słodzonych owoców, a w tle pobrzmiewał także smak zmielonego siemienia lnianego. Słodkość chałwy była dla mnie idealnie wyważona i po zjedzeniu połowy opakowania nie miałam dosyć przysmaku, co na pewno by nastąpiło po spożyciu zwykłej chałwy słonecznikowej z cukrem. Połączenie słonecznika z żurawiną i lnem okazało się bardzo udane i odpowiadało moim oczekiwaniom w 100%. 


WARTOŚĆ ODŻYWCZA
Chałwa lniana słonecznikowa - podobnie jak inne wyroby firmy Gacjana - jest surowa, gdyż składniki użyte do jej produkcji nie zostały przetworzone w wysokiej temperaturze, zachowując tym samym większość składników odżywczych. Nasiona wchodzące w jej skład dostarczają nam nienasyconych kwasów tłuszczowych, także omega 3, ponadto minerałów, witamin i błonnika. Chałwa nie zawiera konserwantów, barwników oraz glutenu i jedynie cukier dodany do żurawiny może trochę zniechęcić fanatyków zdrowego odżywiania. W 100g chałwy mieści się 366,5kcal, czyli mniej niż w powszechnie dostępnej chałwie sezamowej, a podział na mniejsze fragmenty ułatwia zjedzenie optymalnej dla siebie ilości - jeden kawałek ma ok. 40 - 50kcal.


Więcej na temat firmy i jej produktów możecie przeczytać na stronie internetowej, a także na fanpage'u na Facebooku

29 komentarzy:

  1. Z tych chałw pewnie najszybciej skusiłabym się na wersję kokosową. Jednak jako tako mnie nie kuszą. Nie przepadam za suszonymi owocami, a tutaj jeszcze ten dodatkowy cukier.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba faktycznie nie jest produkt dla Ciebie ;)

      Usuń
  2. Ciekawe są te chałwy, muszę kiedyś je spróbować, choć za samą chałwą nie przepadam, ta wydaje się interesująca i godna spróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta tez mnie bardzo ciekawi i chce jej spróbować! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzadko jem chałwy, ale takie bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawią mnie te chałwy, ale chociaż już wiele o nich czytałam to jeszcze się nie skusiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najchętniej spróbowałabym tej orzechowej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chałwy nigdy nie odmówię, ponieważ bardzo ją lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. co jak co,ale chałwę kocham:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam do niedawna tych chałw, a byłam ich bardzo ciekawa. Jak będę następnym razem w sklepie ze zdrową żywnością - koniecznie muszę się rozejrzeć za tą słonecznikową. Smakowała mi baaardzo. Ale nie ma już po niej śladu :( Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe propozycje, z przyjemnością bym ich spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie juz też niedługo zawitają :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z chęcią wszamałabym orzechową jako że co orzechowe ostatnimi czasy moje ;)
    Widziałam je już parę razy w moim ulubionym sklepiku ze zdrową żywnością ale ciągłe bycie na minusie nie sprzyja zakupowi czegokolwiek ponad konieczne produkty .... może jak jeszcze parę razy pracuję w nadgodzinach to zaoszczędze
    ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój wpis uświadomił mi że przed zdrowym trybem życia istniały jeszcze inne wtedy w rozumieniu większości ludzi te normalne. Człowiek tak jak napisałaś nie wiedział o istnieniu tych pysznych i prozdrowotnych cudów spożywczych i tyle stracił... no ale nie były one wówczas dostępne na taką skalę jak obecnie. Dziwne to. Nie wyobrażam sobie już dziś życia bez jaglanki i innych wg np. mojej rodzinki szatanskiej żywności ;)

      Usuń
    2. Dla jedzenia innego niż niezbędne chyba nie warto się przepracowywać :)

      No właśnie... Na pewno nie były one dostępne tak jak teraz, ale np. kasza jaglana chyba była powszechnie w sprzedaży, a ja jadłam ją pierwszy raz dopiero na studiach... Bo raw batonów to chyba wtedy nie było :D

      Usuń
  13. Widziałam już u kilku blogerów ten produkt i się nieodmiennie zastanawiam, czy jest dobry, bo mam naprawdę kiepskie doświadczenia z chałwami nie zrobionymi z sezamu. Jednak ta wygląda naprawdę dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno ocenić, czy będzie Ci smakować, bo każdy lubi co innego, ale nie powinna Cię zawieść :)

      Usuń
  14. Tej nie próbowałam, ale jestem jej bardzo ciekawa :) Nie pamiętam nawet, czy jadłam klasyczną chałwę słonecznikową - chyba od zawsze królowała u mnie sezamowa (którą też polubiłam dopiero w liceum ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jadłam taką w kremowym opakowaniu z żółtym napisem, chyba jakiejś ukraińskiej firmy i była podobna, tylko dużo słodsza i tłustsza.

      Usuń
  15. Sprzedaje je w sklepie ze zdrową żywnością, a jeszcze nie miałam okazji jej spróbować! W końcu muszę to zrobić (po takiej recenzji koniecznie) :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię smak chałwy. Z chęcią spróbuję jak ta smakuje :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niewątpliwie te chałwy mają swój urok wizualny i smakowy ;) Nam najbardziej smakują chyba kokosowe i orzechowe ale tak naprawdę jest tyle wariantów smakowych, że każdy wybierze coś dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś czuję, że kokosowe i orzechowe będą i moimi ulubionymi ;)

      Usuń
  18. Ależ się zagęściło w sieci od recenzji tych chałw. Ostatnio mnie naszła dzika ochota, a akurat miałam w domu dwie wersje biedronkowej (w miniaturach). Miło było przypomnieć sobie ten smak, mmm.

    100 g chałwy rzeczywiście może zwalić z nóg, ale skoro tu się tak nie dzieje, to super. Jedynie smaku żal, bo kocham lekko gorzkawy sezam. Jak bym odebrała słonecznik i żurawinę w jego miejscu? Hmm, hmm. Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam chyba chałwę z Biedronki w domu, w takim żółtym opakowaniu...
      A co do tej, to smakuje inaczej niż zwykła, ale na swój sposób pysznie :)

      Usuń
  19. Idealne połączenie smaków. Uwielbiam słodkości z dodatkiem żurawiny:D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...