Dziwna pogoda, jaka w ostatnim czasie stała się normą, nie ułatwia cieszenia się latem - nigdy nie wiadomo, kiedy świecące słońce zasłonią ciemne chmury, wyzwalając ulewę i wiatr. Nie doświadczyłam póki co upałów, ale lato dopiero się zaczęło, więc może jeszcze zrobi się ładniej. Pocieszające jest na pewno bogactwo sezonowych owoców i warzyw ;)
Codziennie objadam się truskawkami, arbuzem i mango - to chyba moja ulubiona owocowa trójca ostatnich tygodni. Owoców nie mogło zabraknąć w śniadaniu, na które, jak niemal w każdy piątek, nie miałam pomysłu - najchętniej zjadłabym owsiankę, ale blog zmusza do różnorodności i padło na placki. Z obiadem problemu nie miałam, bo zachciało mi się tofucznicy, więc pozostało tylko upolować tofu. Musiałam zrobić też spore zakupy owocowo - warzywne i niestety zapomniałam o zielonej fasolce, ale do jutra jakoś przeżyję. Tofucznicę urozmaiciły inne warzywa, a jeszcze inne weszły w skład kolacji. I jadłam też smakowity podwieczorek - dzięki pewnej dobrej osobie, która wczoraj zdobyła dla mnie wegańską jagodziankę. Wszystko zobaczycie poniżej :)
ŚNIADANIE (770kcal)
Przed śniadaniem zjadłam trochę truskawek i kawałek mango (nie za dużo, bo po tygodniu miałam owocowe deficyty i dopiero później uzupełniłam zapasy ;)) i wypiłam sok pomarańczowy (125ml) z dodatkiem wody i soku z połowy cytryny - do jutra będzie można zobaczyć na moim insta stories ;) Powyższa kaloryczność śniadania zawiera też właśnie te owoce.
- placki bananowe z makiem zrobione z 40g płatków owsianych i 10g nasion amarantusa (wszystko zmieliłam na mąkę w młynku do kawy), łyżki mielonego maku, małego banana, łyżki antonówek ze słoika, łyżeczki oleju kokosowego, łyżeczki siemienia lnianego (wymieszanego z wrzątkiem) i 100ml mleka migdałowego z dodatkiem czekolady 85%, orzechów (laskowych i brazylijskiego), suszonej morelki, truskawek i resztki banana
- herbata biała
PRZED-OBIAD (210kcal)
- nie za duża ćwiartka arbuza (część jadalna ważyła 700g)
OBIAD (525kcal)
- tofucznica zrobiona ze 100g tofu, połowy pomidora, połowy cebuli i łyżeczki płatków drożdżowych i łyżeczki oleju rzepakowego, gotowane brokuły polane łyżeczką oleju lnianego i szparagi, pół małego awokado, pół pomidora, orzech włoski i stostowana kromka chleba żytniego razowego (40g)
- 500g truskawek
- wegańska jagodzianka z piekarni Lubaszka (od niedawna w piekarni tej w czwartki można kupić wegańskie pączki i wegańskie jagodzianki ;)) - obstawiam, że kalorycznie odpowiada zwykłej jagodziance
- kakao z mlekiem owsianym (100ml) i łyżeczką syropu kokosowego
KOLACJA (405kcal)
- kasza jaglana (50g) ugotowana z natką pietruszki i koperku, z dodatkiem łyżki płatków drożdżowych i łyżki ajwaru + szczypiorek, koperek, pietruszka, ugotowana resztka bobu (50g) i 2 orzechy laskowe
- surówka z kalarepki, marchewki, rzodkiewek, ogórków małosolnych, pietruszki, szczypiorku z olejem lnianym i cukrem kokosowym (nieznacznie zmodyfikowałam przepis Malwiny z bloga Filozofia Smaku - znajdziecie go tutaj ;))
- do kolacji wypiłam truskawkowy kompot na szybko (kilka truskawek zalałam wrzątkiem i dodałam łyżeczkę syropu kokosowego) i herbatę roiboos
RAZEM: 2500kcal
BIAŁKO: 74,9g
WĘGLOWODANY: 404,8g
TŁUSZCZ: 79,9g
WG. CRONOMETER.COM
Pyszny jadłospis, a ta jagodzianka - na samo słowo jagody ślinka mi leci ;) ten arbuz, truskawki...apetycznie :)
OdpowiedzUsuńKolacja z bobem i suróweczką przepyszna!
OdpowiedzUsuńKolację porywam w podwójnej porcji <3
OdpowiedzUsuńO jak pysznie ;D Ja tez póki mogę sie objadam truskawkami,choć juz dzisiaj w nocy wyjeżdżam i ich więcej nie zobaczę... :c Za to twój jadłospis jest przepyszny!Zaluje bardzo ze w Lublinie nie mam pierkani Lubaszka,mieliby mnie na głowie co czwartek :D
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj jadłam owsianke z jabłkiem ,cynamonem i rodzynkami na soku jabłkowym,kanapki z hummusem,na obiad pęczak z surówka i łososiem (długa historia dlaczego juz jem mięso ....)na podwieczorek pudding chia z brzoskwinka a na kolacje kanapki z serem żółtym ,sałata i ogórkiem (w skrócie mam dietę od dietetyczki ze zwiekszona ilością weglowodanow zeby nie mieć napadow na słodycze,pomoaga ;))
Tam będziesz miała dużo innego pysznego jedzonka :)
UsuńOwsianki na soku nie jadłam i jakoś średnio mnie to przekonuje i chyba nie wypróbuję :D Z kolej ten pudding chia z brzoskwinką brzmi super, kolacją też bym nie pogardziła :) Mam nadzieję, że się uda z dietą, trzymam kciuki ;))
Pogoda po prostu cały czas przygotowuje dla nas niespodzianki, powinniśmy się cieszyć :p A menu cudeńko <3 Te placki wyglądają cudownie ! I zrobiłaś mi wielką ochotę na arbuza, mama już mi na szczęście kupiła i jutro jak zajadę do domu to wiadomo, co wjedzie najpierw na stół :D
OdpowiedzUsuńJa się nie umiem cieszyć, gdy żyję w stresie, czy jak wyjdę z pracy (lub co gorsza jak idę do pracy) to mnie akurat ulewa złapie, czy mi się uda :P
UsuńPysznie! Ostatnio chodzą za mna placuszki, ale ochota na jaglankę jednak zawsze jest większa i wychodzi jak wychodzi :P A taka jagodziankę bym zjadła <3
OdpowiedzUsuńA ja jaglankę jem zazwyczaj na kolację ;)
Usuńwłaśnie zdałam sobie sprawę z tego że nie jadłam jeszcze arbuza w tym roku
OdpowiedzUsuńMusisz nadrobić :D
Usuńtylko że ja zgagę mam od niego ;/ a tak marzy mi się z koperkiem <3
UsuńArbuz z koperkiem ?? Takiego połączenia jeszcze nie próbowałam :)
Usuńale te poranne placki mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś skusić się na tofucznicę, koniecznie :)
Przypomniałaś mi,że trzeba piec jagodzianki niebawem:)
Tofucznicę bardzo polecam, ja wolę ją niż zwykłą jajecznicę ;))
UsuńJa też może raz upiekę ;)
Jak zwykle smakowity jadłospis. U mnie króluje arbuz czereśnie i morele chociaż z utęsknieniem oczekuję na nasze krajowe dobrocie : agrest porzeczki i wiśnie no i śliwki które uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńBob nie znika z mojego obiadowego menu od tygodnia ale fasolkę też bym zjadła szparagowa zieloną
Czereśnie kupuję czasem w przerwie w pracy i jem do lunchu, a przed chwilą jadłam na przedśniadanie ;) Agrest i porzeczki to już chyba prawie są... Na śliwki też czekam :)
UsuńPlacki bananowe z makiem wyglądają niezwykle smakowicie :) O tofucznicy słyszałam już nie raz jednak nie miałam jeszcze okazji jej spróbować.
OdpowiedzUsuńJest bardzo dobra, polecam ;)
UsuńArbuzy i truskawki mogłabym jeść i jeść xD
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :D
UsuńUpoluję dzisiaj kalarepkę i też spróbuję zrobić z niej surówkę :D Tofucznicą narobiłaś mi ochoty na... Jajecznicę. A jagodziankę zjadłabym w wersji zwykłej :D Też się objadam truskawkami (i czereśniami) - a fasolki jeszcze nie jadłam w tym roku :)
OdpowiedzUsuńJa wolę chyba tofucznicę od jajecznicy :D Co do jagodzianki, to ta miała bardzo dobre ciasto (takie nie nadmuchane), ale nadzienie mogłoby być bardziej płynne, a nie takie zagęszczone :D
UsuńCzereśnie też jem, ale mniej, bo jakoś trudno ładne mi znaleźć ;/ A dziś kilka trafiło mi się robaczywych, więc musiałam bardzo dokładnie sprawdzać każdą, czy nie mieszka w niej dziki lokator :D
Matko zrobiłyście mi smaka na jajecznicę ... bedzie ona obiad ;)
UsuńJa wolę nie sprawdzać, czy czereśnie mają robaczki xD Trochę białka nie zaszkodzi xD
UsuńW dzisiejszych robak zamieszkiwał co 3, więc gdybym nie sprawdzała, to mogłabym się przebiałczyć :D
UsuńAle bym zjadła arbuza ! :D Uwielbiam, a w tym roku jeszcze nie jadłam ;) W lecie o zdecydowanie mój owoc numer 1 :D Jagodzianki dawno nie jadłam, a ta bardzo kusząco wygląda :) Kolacja bardzo apetyczna, a danie w kubeczku wygląda uroczo :)
OdpowiedzUsuńU mnie pogoda też w kratkę, nie można się nacieszyć słońcem, bo jak tylko się cieplej zrobi to przychodzi burza ;/
Arbuzy są teraz przepyszne, kup jak najszybciej :)
UsuńNo właśnie, smutna jest ta niepewność;/ Dzisiaj się nawet bałam na rower iść, bo 2 razy nagle zaczęło lać :(
Koniecznie muszę zrobić wegańska jagodziankę. U mnie dzisiaj też jest wegańsko :)
OdpowiedzUsuńKolacja wygrywa! Jest bób, jest najlepiej ;)
OdpowiedzUsuńTa pogoda z roku na rok jest coraz bardziej dziwna... No nic, może się w końcu ogarnie ;D Pomyliłam tofucznicę z tradycyjną jajecznicą! Muszę w końcu spróbować ją zrobić ;) Ale ten arbuz zacnie wygląda :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, bo fajnie by było iść na rower czy rolki bez stresu, że zaraz wyjdzie czarna chmura :(
UsuńSmakował jeszcze zacniej ;)
Na placki to ja mam zawsze ochotę, pyszności :-)
OdpowiedzUsuńTa przepiękna letnia choroba przyprawiła mnie o porządne przeziębienie. Trwa już tydzień, ale to pewnie dlatego, że specjalnie przykładnie go nie leczę :P
OdpowiedzUsuńTruskawy jadłam raz, niestety były jeszcze nie za dobre. Bób raz, ten przesolony, o którym Ci pisałam. Arbuza zero razy, bo nie przepadam (sama woda). Wczoraj zjadłam dwie duże śliwki. To tyle z korzystania z sezonu.
Ja póki co na odporności na sezonowe zarazy się nie zawiodłam, a Tobie życzę zdrowia ;)
UsuńObiad i kolacja to moje typy. Całe wieki nie robiłam sobie tofucznicy, a lubię bardzo, szczególnie z dodatkiem sezonowym warzyw. Z pomidorami i cebulą to jedna z moich ulubionych. No i ta kasza z bobem i ajvarem to już totalnie moje klimaty. Miło mi, że wypróbowałaś mój przepis na surówkę :)
OdpowiedzUsuńJa też dawno już nie jadłam tofucznicy, a z tymi dodatkami to i moja ulubiona. Zwykłą jajecznicę z kolei lubię tylko w wersji bez żadnych dodatków ;)
UsuńWegańska jagodzianka? Podaj mi namiary! Ostatnio mam straszną fazę na drożdżówki. Bardzo zwracam uwagę na smak, więc tak łatwo niektóre u mnie nie przejdą.
OdpowiedzUsuńKradnę kolację.
Jagodzianka pochodzi z Galerii Wypieków Lubaszka - w każdy czwartek można tam kupić wegsńskie pączki i od niedawna właśnie jagodzianki ;)
UsuńNie wiem czy te u Ciebie przejdą - ciasto jest wg mnie bardzo dobre, ale nadzienie za bardzo zagęszczone, wolę bardziej płynne jagody ;)