W piątek, wraz z cukierkowopsikusowym zwyczajem, dobiegł końca październik, a wczoraj nastał już listopad, więc czas na ulubieńców minionego miesiąca. Żadnych szczególnych odkryć nie dokonałam, ale kilka produktów bardziej niż inne przypadło mi do gustu.
Jak na czekoladożercę przystało, najpierw napiszę coś o ulubionej czekoladzie miesiąca. Mam zwyczaj, że w niedzielę, na zakończenie weekendu, idę do mojej "czekoladowej szuflady" i wybieram 3 egzemplarze na tydzień - jedną czekoladę najbardziej ciemną, która stanowi dodatek do śniadania i musi zawierać minimum 85% kakao, drugą mniej ciemną, ale ciągle nie mleczną, o zawartości kakao minimum 60%, której głównym zadaniem jest wspomaganie mózgu, gdy ten tego potrzebuje i trzecią, bardziej słodką, na chwile niedocukrzenia. Mam kilka ulubionych czekolad, które jem naprzemiennie, ale w tym miesiącu pierwszy raz jadłam tą opisaną poniżej...
1. Czekolada VIVANI 92%
1. Czekolada VIVANI 92%
Pierwszy raz kupiłam ją w sklepie ze zdrową żywnością, ale ostatnio zobaczyłam ją w Kauflandzie, więc czując, że stanie się jedną z moich ulubionych, zrobiłam mały zapas :) W składzie zawiera masę kakaową, masło kakaowe i cukier kokosowy, a wszystko to pochodzi z upraw ekologicznych.
Bez wątpienia mogę ją zaliczyć do najlepszych ciemnych czekolad jakie jadłam do tej pory, a wynika to zarówno z wysokiej zawartości kakao, jak i z naturalnego składu, a zwłaszcza obecności w nim masła kakaowego i braku kakao w proszku, które, jak dowiedziałam się od Basi, negatywnie wpływa na właściwości czekolady. Konsumpcja umożliwia poczucie prawdziwego smaku kakaowca (przypominającego smak surowych sproszkowanych ziaren) i kremowej konsystencji, przy braku często towarzyszącej mocno ciemnym czekoladom kwaśności. A do tego jest to najgłośniej trzaskająca przy łamaniu tabliczka, jaką do tej pory jadłam. Smakowała mi bardziej niż opisywana przy okazji ulubieńców maja wersja 71%, zapewne dlatego, że lubię ciemne czekolady najbardziej ze wszystkich i cieszę się, że mam w czekoladowej szufladzie jeszcze dwie takie tabliczki :)
2. Rodzynki w surowej czekoladzie SUROVITAL
Nie byłam nigdy wielką fanką rodzynek w czekoladzie, choć pamiętam jak kiedyś jadłam je u cioci, która w swojej bogatej kolekcji ciastkowo - cukierkowej zawsze miała jakieś opakowanie... Na wiele lat o nich zapomniałam, a te nie kojarzą mi się z tymi zapamiętanymi z dzieciństwa nawet w najmniejszym stopniu. O ich inności świadczy już sam kształt - rodzynki nie zachowały jednorodnego owalu (taki kształt rodzynek pamiętam z dzieciństwa), a raczej przypominają małe móżdżki. W składzie poza rodzynkami znajduje się surowa czekolada (o 65% zawartości kakao), stanowiąca 50% składu, złożona z surowego ziarna kakaowca, cukru z palmy kokosowej, tłuszczu kakaowego i wanilii Bourbon, a wszystkie te składniki są ekologiczne. Zarówno rodzynki, jak i czekolada smakują wspaniale, idealnie się ze sobą komponują i czuć, że wszystkie składniki są wysokiej jakości. Rodzynki w czekoladzie, jak i inne produkty tej firmy nie należą niestety do najtańszych (za 70g opakowanie zapłaciłam ok. 6 - 7zł i to jeden z tańszych produktów tej firmy jakie posiadam), ale za jakość i smak trzeba niekiedy zapłacić trochę więcej...
2. Rodzynki w surowej czekoladzie SUROVITAL
Nie byłam nigdy wielką fanką rodzynek w czekoladzie, choć pamiętam jak kiedyś jadłam je u cioci, która w swojej bogatej kolekcji ciastkowo - cukierkowej zawsze miała jakieś opakowanie... Na wiele lat o nich zapomniałam, a te nie kojarzą mi się z tymi zapamiętanymi z dzieciństwa nawet w najmniejszym stopniu. O ich inności świadczy już sam kształt - rodzynki nie zachowały jednorodnego owalu (taki kształt rodzynek pamiętam z dzieciństwa), a raczej przypominają małe móżdżki. W składzie poza rodzynkami znajduje się surowa czekolada (o 65% zawartości kakao), stanowiąca 50% składu, złożona z surowego ziarna kakaowca, cukru z palmy kokosowej, tłuszczu kakaowego i wanilii Bourbon, a wszystkie te składniki są ekologiczne. Zarówno rodzynki, jak i czekolada smakują wspaniale, idealnie się ze sobą komponują i czuć, że wszystkie składniki są wysokiej jakości. Rodzynki w czekoladzie, jak i inne produkty tej firmy nie należą niestety do najtańszych (za 70g opakowanie zapłaciłam ok. 6 - 7zł i to jeden z tańszych produktów tej firmy jakie posiadam), ale za jakość i smak trzeba niekiedy zapłacić trochę więcej...
3. Napój ryżowy orzechowo - migdałowy RICE DREAM (Eko Vital)
Powyższe mleko nie zachwyciło mnie od pierwszego spróbowania, gdyż patrząc na opakowanie spodziewałam się intensywnie orzechowego smaku, a na pierwszym miejscu dało się wyczuć ryż i wszechogarniającą tłustość. I nic w tym dziwnego nie ma, gdyż ryż znajduje się już na drugim miejscu w składzie, tuż za wodą, a olej słonecznikowy wyprzedza migdały, których w mleku jest aż 0,5% :P Orzechów jest w prawdzie trochę więcej, bo 1,2%, ale ilość ta nie umożliwia poczucia orzechowej głębi, choć biorąc pod uwagę, że orzechów w napoju jest łącznie niecałe 2% dziwne jest to, że tą orzechowość w ogóle czuć... Poza wyżej wymienionymi składnikami napój zawiera jeszcze jęczmień, naturalny aromat waniliowy i sól morską, więc skład jest całkiem przyzwoity ;) Wysoka zawartość oleju słonecznikowego przekłada się na znaczną kaloryczność napoju, gdyż 79kcal na 100ml to nie jest mało i raczej nie często spotykana wartość w świecie roślinnych zamienników mleka. I choć sam w sobie ten napój smakował tłusto, to do kakao nadawał się idealnie, gdyż wprowadzał lekko orzechową nutę i ze względu na to znalazł się w ulubieńcach miesiąca.
4. ORZECHY WŁOSKIE
Orzechy włoskie to produkt, bez którego nie wyobrażam sobie jesiennych miesięcy i ostatnio wchodzą w skład większości moich dań - owsianek, jaglanek, placków, surówek, a nawet zup. Ich niewątpliwą zaletą poza smakiem (nie mogę zrozumieć, jak można orzechów włoskich nie lubić, choć wiem, że takie osoby istnieją :P) jest bardzo wysoka wartość odżywcza i nie bez powodu uważa się je za najzdrowsze orzechy na świecie. Są bogate w przeciwutleniacze i wielonienasycone kwasy tłuszczowe (już 4 orzechy włoskie pokrywają dzienne zapotrzebowanie na kwasy omega 3), witaminy i składniki mineralne. No i ich plusem jest także to, że można je kupić w skorupkach i obierać samemu, a dzięki temu mieć pewność, że nie zostały obsypane przed pakowaniem żadnym "syfkiem", a do tego takie wydobyte prosto ze skorupki cechują się najwyższą wartością odżywczą.
5. CZARNE OLIWKI
W październiku pierwszy raz w życiu jadłam czarne oliwki... Być może próbowałam je kiedyś, kiedy nie podchodziłam do ich smaku zbyt optymistycznie, ale ich nie pamiętam... Do oliwek przekonałam się z biegiem lat, a czarne polubiłam ostatnio jeszcze bardziej niż zielone, głównie ze względu na mniejszą zawartość w nich sodu. Teraz, jak nie mam słoiczka w lodówce to czuję braki i potrzebę pilnego uzupełnienia zapasów :P
6. PLACKI Z DYNI
Placki z udziałem puree dyniowego to jedne z moich ulubionych placków października, kojarzące mi się ze słoneczną jesienią... Aktualnie puree nie posiadam, ale w tygodniu planuję zrobić nowy zapas - dni dyni oczekującej w piwnicy są niestety policzone :P
A na koniec wstawiam jeszcze zdjęcie słonecznej jesieni jaka nawiedziła ostatnio moje okolice. I choć bardzo lubię jesienne słońce, orzechy, dynie, gruszki i jabłka, to i tak wolę wiosnę i lato, kiedy to zamiast wszędzie leżących liści czekających na zgrabienie można popatrzeć chociażby na krzaczki z borówkami ;)
1. Tej czekolady jeszcze nie jadłyśmy ale ostatnio dorwałyśmy wegańską na mleku ryżowym od Vivani :) Recenzja niebawem :)
OdpowiedzUsuń2. Napój orzechowy nam też nie urwał d... od pierwszego łyka ale jego zastosowanie (szczególnie z płatkami śniadaniowymi) pozwala na wydobycie aromatu :)
3. Co do oliwek to ostatnio miałyśmy okazje jeść je w wegańskim spaghetti i jedna z nas została kupiona (Monika) ale druga (Angelika) zdecydowanie odrzucała na bok czarne ślepia xD
1. W takim razie czekam, czekolada brzmi pysznie :)
Usuń3. To moze Angelika się jeszcze przekona - czasem polubienie tego smaku wymaga czasu :)
Jejku, prawie jakbym to ja wybierała ulubieńców w tym miesiącu! Ta czekolada to moja ulubiona (zazdroszczę tych dwóch tabliczek, ja jadłam ją tylko raz z pół roku temu, bo cena trochę powala...), czarne oliwki i włoskie (2 kg pięknych eko orzechów od babci!) jem ostatnio codziennie, a to mleko jest do kakao wprost stworzone (aczkolwiek tu się nie do końca zgadzamy, bo ja mogłabym je pić nawet samo, kalorie mi nie przeszkadzają, a smak jest niesamowity ;D ).
OdpowiedzUsuńTo widzę, że sporo nas łączy :)
UsuńCena czekolady mogłaby być niższa, ale lepsze czekolady niestety tanie nie są :/
Też mam eko orzechy od babci - 3 skrzynki obecnie i trochę się na stole w piwnicy suszy :)
Co do mleka to kalorie i mi nie przeszkadzają, ale ta tłustość już trochę tak :/ Choć samo też bym mogła pić, tylko nie w bardzo dużych ilościach; )
Nie wiem, czy próbowałaś czekolady Vivani 99%, pojawiła się niedawno... Chyba też ma szansę na Twoją ulubienicę miesiąca :)
OdpowiedzUsuńNa pewno ma szansę :) Nie widziałam jej jak dotąd, ale będę musiała się lepiej rozejrzeć, dzięki za informacje ;)
UsuńAleż mnie zainteresowała ta czekolada, szkoda,że nie mam w okolicy żadnego Kauflanda:(
OdpowiedzUsuńA może masz jakiś sklep ze zdrową żywnością ?
UsuńCiekawa jestem tej czekolady ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam gorzka ;)
Tej czekolady to muszę koniecznie spróbować, bo dopiero niedawno przekonałam się do tych 90% :D
OdpowiedzUsuńOrzechy włoskie to na swojej liście też bym umieściła *.* Z domu przywiozłam reklamówkę wczoraj i już połowa tylko została :( Są takie pyszne!
A placki bajeranckie! Mnie dynia nie przekonuje, ale pancakes jak najbardziej :D
No bo do tych ciemnych czekolad trzeba dojrzeć :)
UsuńA orzechy u mnie też szybko znikają :)
Będę musiała wypróbować tą Vivani!
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do grona fanów orzechów włoskich. To również moje ulubione orzechy!
Po Twoich Zotterowych doświadczeniach możesz się zawieść :p
Usuńjestem ciekawa tego napoju, musze zobaczyć, gdzie taki mogę dostać. a orzechy włoskie mogłabym jeśc kilogramami!
OdpowiedzUsuńSandicious
Ja kupiłam w Intermarche, ale widuję w różnych sklepach (m.in w Almie i Społem).
UsuńSzkoda że ta czekolada nie jest najtańsza, ale może doczekam się jakieś promocji. Zresztą skro taka pyszna to warto zapłacić nieco więcej :)
OdpowiedzUsuńOrzechy włoskie zajadam codziennie :)
Jak będzie promocja to kupię spory zapas ;p
UsuńSpróbowałabym tych rodzynek w surowej czekoladzie i tego mleka <3 :)
OdpowiedzUsuńorzechy włoskie i oliwki wielbię i mogę jeść tonami:D
OdpowiedzUsuńTa czekolada to parzenie :) A jakie czekolady bardziej słodkie lubisz? Milkę? :)
OdpowiedzUsuńOrzechy włoskie lubię ale jak są młode - ściągam z nich gorzkie skórki i orzechy zjadam ze smakiem :) A tak za włoskimi nigdy nie przepadałam mimo iż na wsi u dziadków mamy stary orzech :)
Podzieliłabym się z Tobą ;) Ze słodkich popularnych najbardziej lubię mleczne Lindy i kinderki, Milki jem bardzo rzadko.
UsuńMłode orzechy lubię jeszcze bardziej, ale ich młodość przemija zbyt szybko :/
Jesteś wspaniała :)
UsuńSzkoda, że młodość orzechów tak szybko przemija :(
Widziałam kiedyś tą czekoladę w sklepie internetowym. Muszę spróbować jak smakuje. Placki z dyni - moje ulubione no i rodzynki. Pychotki :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię mleka sojowe, owsiane, kokosowe, migdałowe więc i to najchętniej bym spróbowała z tego zestawienia. :-)
OdpowiedzUsuńO matko.... czekolada mogłaby dla mnie być zbyt drastyczna xDD Rodzynki, hmmm już bardziej mnie kuszą ^^ Napój brałabym w ciemno gdyby nie cena :< Za orzechami nie przepadam włoskimi, choć są bardzo zdrowe. Śliwki lubię, ale nie szaleje :) Placki bym porwała, ale Twoja okolica mnie kupiła swoimi urokami <3 Cudnie :)
OdpowiedzUsuńCzekolada ma naprawdę przyjazny smak i nie czuć aż tak wysokiej zawartości kakao ;)
UsuńNie wiem jak można nie lubić orzechów włoskich, ale Ty zapewne nie zrozumiesz jak można nie lubić żelek :p
żelki rozumiem, ale nie rozumiem wiele innych rzeczy :) Żelki lubię, ale nie szaleję, niedługo dla Ciebie specjalnie recenzja z nimi xDD A orzechy włoskie... nie wiem może mi się przejadły, nie przepadam. Ale kocham pistacje <3
UsuńJa pistacje bym lubiła, gdyby nie ta sól obecna w większości pistacji w sklepach :P
Usuńno właśnie i dlatego mi tak smakują <3
UsuńRodzynki w surowej czekoladzie znów mi przypomniały, że do końca miesiąca muszę zjeść tę paczkę owoców, którą mam w domu. Przez to, że rozmiarowo są jak cukierki (a nawet gorsze), nie mogę się do nich zabrać. A oliwki kocham, zarówno czarne, jak i zielone. Smakują mi w każdej z kompozycji, które jadłam.
OdpowiedzUsuńA ja muszę kiedyś kupić rodzynki w zwykłej czekoladzie w rozmiarze cukierków, żeby przypomnieć sobie ten smak z dzieciństwa :p
UsuńA co do oliwek to nie rozumiem, jak kiedyś mogłam ich nie lubić :p
Oprócz oliwek widze, że mamy bardzo podobny gust :) Chociaż ostatnio przekonuję się do czarnych. Co do czekolady to bardzo podoba mi się jej nazwa, bardzo podobnie na imię ma moja córa więc budzi pozytywne skojarzenia, jak będę znowu w Kauflandzie to muszę koniecznie sprawdzić czy jest i kupić, skoro polecasz, bo czytam Twojego bloga już od jakiegoś czasu i widze, że często nasze smaki są niemal identyczne :)
OdpowiedzUsuńPS rodzynki w czekoladzie to przysmak mojego męża, on najbardziej lubi te z Aldi w takim różowo-fioletowym opakowaniu :)
Miło mi czytać, że zaglądasz na mojego bloga od jakiegoś czasu :) czekolada powinna Ci zasmakować (i może kup dla córki jakąś wersję smakową :p)
UsuńZaciekawił mnie wstęp o czekoladach. Ja zawsze muszę mieć pod ręką jedną +85% do śniadań a pozostałe cukrowe twory jem tylko gdy najdzie mnie ochota :D
OdpowiedzUsuńZato za czarnymi oliwkami i orzechami włoskimi nie przepadam. Orzechy - każde inne, oliwki - tylko zielone :)
Więc w procentowości śniadaniowej się zgadzamy ;)
UsuńZ twoich ulubieńców wybrałam swoich - tę cudowną czekoladę 92 % - uwielbiam takie gorzkie, to moje ulubione czekolady, a drugim ulubieńcem są placuszki dyniowe - pełna jesień w jednym daniu :D
OdpowiedzUsuńTakiej czekolady to ja jeszcze nigdy nie jadłam, ani tym bardziej nie widziałam, niestety. Nawet w eko sklepie.
OdpowiedzUsuńTakie mleko roślinne brzmi pięknie i na pewno w przyszłości je spróbuję, bo na koncie mam ich mało (że tak to ujmę).
A orzechów włoskich to mam zapas na całą zimę. :D Jak dobrze jest mieć sad.
Fajnie musi być mieć sad, no i taki zapas orzechów ;)
UsuńOrzechy i oliwki, kocham :D
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie ten napój, ale od razu odstraszyła jego kaloryczność. Jego picie może być dość zgubne dla sylwetki! :) Czarne oliwki kiedyś uwielbiałam, a teraz dużo bardziej lubię bardziej cierpkie zielone i czarne używam do potraw.
OdpowiedzUsuńTrzeba by było duuuuuużo go wypić, a w moim przypadku nie jest to proste bo jest tłuste :p
UsuńJa z kolei zielonych już spory czas nie jadłam :p
Uwielbiam orzechy! w tym roku mam farta, bo dostałam od koleżanki cały wielki worek i wieczorami mam co robić :)
OdpowiedzUsuńA z czarnych oliwek najbardziej lubię coś w stylu pasty na kanapki: oliwki, czosnek, oliwa - miksujemy i zjadamy :)
Zaciekawiła mnie czekolada, nie widziałam, nie znam, ale poszukam - dobrze wiedzieć, że dobrze wypada :)
Pasta brzmi pysznie, może zrobię niedługo coś podobnego :)
UsuńDziękuję :) Czyli mogłabyś się u mnie stołować ? :P
OdpowiedzUsuńKinderki kiedyś mama kupiła kilka razy ale to nie był okres świąteczny, toffifee nie kupowała - od czasu do czasu ktoś dostał w prezencie :) U nas na Święte raczej nie kupowało kupowali jakieś cukierki na wagę :)
hmm... wszystko ze smakiem bym schrupała. a orzecy najlepsze moczone! :-D nigdy nie mogłam się przejkonać do czarnych oliwek, ale nie ze względu na smak (bo są Pyszne!), tylko glukonian żelazawy który mają w składzie... :-/ Co o tym sądzisz?
OdpowiedzUsuńTeż najbardziej lubię orzechy namoczone :)
UsuńGlukonian żelazawy z pewnością zdrowy nie jest, ale liczę na to, że większość pozostaje w zalewie. A zawsze przed jedzeniem oliwki płuczę, więc może się części pozbędę :P Zresztą dużo się go nie zje z tymi oliwkami...
O nie wiedziałam że kakao szkodzi czekoladzie, muszę ją dorwać :). Orzechy też wciągam namiętnie jeszcze miesiąc temu były super bo mokre i fajnie skórka schodziła :)
OdpowiedzUsuńJa też nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale zauważyłam, że czekolady bez proszku są lepsze ;)
UsuńTakie mokre są najlepsze :)
powiem ci, że czekolady w wersji zwykłej raczej się nie tknę. ale ciasto z kakao czy czekoladą? A i owszem <3 bardzo chętnie!!
OdpowiedzUsuńa i do 3ciej pozycji- orzeszków włoskich.. też w tym roku się baaardzo przekonałam! :)
A ja wolę zwykłą czekoladę dużo bardziej niż ciasta z jej udziałem :)
UsuńJak zwykle same smakowitości :)
OdpowiedzUsuńU mnie wygrywają świeżutkie orzechy i dynia. Smak jesieni:)
OdpowiedzUsuńU mnie październik/listopad pod znakiem dyni, zdecydowanie. :D No i teraz praktycznie codziennie wchodzą do menu zupki-krem z dyni, fasolki, czy brokułów. Moc witamin na taką pogodę, zdecydowanie. :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę surową czekoladę, rodzynki w niej muszą być genialne. :D
U mnie też październik i jedzenie mnóstwa orzechów włoskich. :D Jeju, te nazbierane z ogródka, czy od znajomych były tak pyszne, że ooo matuniu. :)
Udało mi się kupić dzisiaj tę czekoladę Viviani. :D Oby smakowała mi tak bardzo jak Tobie, bo mam spoore oczekiwania, o! :D
UsuńTo mam nadzieję, że Cię nie zawiedzie :)
Usuń