niedziela, 29 stycznia 2017

Ulubieńcy stycznia 2017


Zostało jeszcze w prawdzie kilka styczniowych dni, ale już dziś dodaję notkę z ulubionymi produktami tego miesiąca. Nie należy on do szczególnie przeze mnie lubianych, a ten prawie miniony wyjątkowo mnie wykończył, dlatego cieszę się, że wiosna coraz bliżej. Wczoraj poczułam, że mam naprawdę dosyć zimy - z jednej strony fajnie spacerowało się po lesie w mocnym słońcu (momentami ślizgając się jak na lodowisku, a niekiedy słuchając skrzypienia białego puchu), ale z drugiej, wiosną czy latem jest jeszcze przyjemniej i przede wszystkim cieplej. Jednak zima ma też pewne plusy - niektóre produkty smakują zdecydowanie lepiej w chłodne dni - np. kakao czy gorąca czekolada, o których pisałam chociażby w notce na temat ulubieńców grudnia, więc nie będę się powtarzać. A poniżej pokażę Wam kilka produktów, które mogę wyróżnić w styczniu ;)


1. KSYLITOL

Mimo ogromnej powszechności zamienników cukru, ksylitolu próbowałam pierwszy raz właśnie w styczniu - w końcu uznałam, że czas najwyższy :) Chciałam go kupić już wcześniej w Lidlu (pojawiał się z okazji tygodnia prozdrowotnego), ale chińskie pochodzenie skutecznie odwodziło mnie od nabycia, a przy innych okazjach zapominałam i tak jakoś wyszło. Ksylitol widoczny powyżej kupiłam w Tesco, a spory kartonik skrywał w sobie dwie torebki z osobno zapakowaną substancją słodzącą, po 250g w każdej. Informacja na opakowaniu wskazuje, że pochodzi on z Finlandii, z kory brzozy, posiada o 40% mniej kalorii niż cukier (240kcal w 100g), a także niższy indeks glikemiczny. Jego smak i konsystencja są zbliżone do cukru, więc może go z powodzeniem zastępować w wielu daniach, tym bardziej że obróbka termiczna nie zmienia jego smaku. Dobrze sprawdza się w wypiekach (dodałam go chociażby do owsianego chlebka dyniowo - bananowego), czy też jako słodzik jabłkowej jaglanki, kakao czy kawy zbożowej. 


2. OREO PEANUT BUTTER

Nigdy nie byłam wielka maniaczką tych okrągłych ciasteczek, jednak jak w sklepie widzi się coś niedostępnego powszechnie w ojczystym kraju, trudno powstrzymać się przed zakupem. I tak też się stało na Maderze, na której to kupiłam trzy nowe dla mnie smaki, a wśród nich znalazły się pysznie brzmiące Oreo peanut butter. Nie mogę napisać, że mnie zachwyciły, ale okazały się naprawdę smaczne - herbatnik był standardowo mało słodki, mocno kakaowy, niekruszący się i twardy tak jak lubię, a w kremie dostrzegłam pierwiastek masłoorzechowości, choć z samym smarowidłem niewiele miał wspólnego. Krem przylegał do ciastek i nie odpadał nieoczekiwanie, jednak zeskrobanie go z ciasteczka nie stwarzało problemów. Sam w sobie był umiarkowanie kremowy, lekko proszkowy, dla mnie dość słony i czuję, że bez dodatku soli smakowałby mi jeszcze bardziej. Niestety te Oreo jako jedne z nielicznych nie są wegańskie (zawierają serwatkę z mleka), więc weganie muszą to mieć na uwadze, wybierając smaki dla siebie. Skład ogólnie nie nastraja optymistycznie, ale takich ciastek chyba nikt dla zdrowia nie je ;)


3. MĄKA Z PESTEK DYNI (Szarłat)

Pierwszy raz miałam do czynienia z zieloną mąką z pestek dyni, choć kolor ten jest odzwierciedleniem barwy nasion, więc bardziej powinna mnie dziwić beżowa barwa wcześniej używanych mąk. Ta zarówno pachnie, jak i smakuje wydobytymi z dyni pestkami, najlepiej sprawdza się więc w wytrawnych plackach i na pewno nadała by się świetnie do wypieku chleba. Ja dodaję mniejsze ilości do placków z jabłkami czy ciast i zauważyłam, że fajnie wpływa ona na ich strukturę, zabarwiając przy tym lekko owe dania, co nie zawsze jest pożądanym zjawiskiem - placki z jabłkami wolę niezazielenione ;) W 100g posiada 330kcal, a kosztowała ok. 6 - 7zł.


4. CZEKOLADA VILLARS 72%

Czekoladę kupiłam już dawno temu w Almie, ale dopiero kilka dni temu przyszedł na nią czas. Skład - miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy - wskazywał na przyjemnie czekoladowy smak, a także na to, że idealnie się sprawdzi do śniadań. Pachniała kakaowo i tak też smakowała - kakao w niej dominowało, jednak obecności niewielkiej ilości cukru nie dało się nie zauważyć. Momentami czułam w niej lekką nutkę orzechów, a także bliżej nieokreślonego słodycza z dzieciństwa. Rozpuszczała się dość szybko i kremowo - zarówno w kontakcie ze śliną, jak i ciepłą owsianką. I choć jadłam wiele lepszych czekolad, to ta mnie nie zawiodła.


5. LIZAKI Z WITAMINĄ C (YumEarth)

Lizaki powyższe zamówiłam na stronie iherb.com i sama nie wiem, co mnie do nich zachęciło, ale okazały się bardzo smaczne. Dopiero przy opisywaniu zauważyłam, że są aż 3 smaki - dotychczas trafiłam na 4 wiśniowe, a właściwie to o smaku "very very cherry", ale oprócz nich w torebce ukryto "strawberry smash" i "razzmatazz berry". Wiśniowe okazały się kwaśne, a przy tym umiarkowanie słodkie i pewnie dlatego tak przypadły mi do gustu. Niestety mam nieodporny język na takie przysmaki i już po zjedzeniu jednego mogłam dostrzec na nim ślady krwi, więc pożarcie wszystkich na raz mi nie grozi. Choć opakowanie wskazuje na prozdrowotny charakter lizaków, opisując je jako organiczne, bezglutenowe, wegańskie, beztłuszczowe, bez syntetycznych barwników itp., przeciwnicy cukru, powinni trzymać się od nich z daleka. Jeden lizak to tylko 25 kcal i 100% dziennego zapotrzebowania na witaminę C, a skład wygląda tak: organiczny cukier trzcinowy, organiczny syrop ryżowy, kwas cytrynowy, kwas askorbinowy, naturalne aromaty, sok z czarnej marchwi z koncentratu oraz sok z czarnych porzeczek z koncentratu. 


6. PREPAROWANA QUINOA

Od jakiegoś czasu na wierzch moich śniadań często dodaję preparowane zboża i w końcówce stycznia przyszedł czas na quinoę. Pachniała ona kawą, a nutę tę dostrzegłam także w smaku - jak pierwszy raz posypałam nią moje płatki z jogurtem, miałam wrażenie, że przez przypadek sypnęłam trochę kawy. Ziarenka same w sobie są suche, jednak w kontakcie z czymś mokrym wilgotnieją i przesiąkają towarzyszącymi im składnikami. Quinoa jest bogata w białko o wysokiej wartości odżywczej, a także składniki mineralne - m.in miedź, żelazo, magnez i cynk oraz witaminy - zwłaszcza z grupy B oraz witaminę E, więc dodaje moim śniadaniom coś więcej, niż tylko smaku.


7. HUMMUS VITAL FRESH Z BIEDRONKI

Hummus 3 smakowy z Biedronki kupuję już od dłuższego czasu, ale na blogu jeszcze go nie było. Bardzo lubię go dodawać do moich lunchów na wynos, gdyż świetnie komponują się z kaszą czy warzywami, wzbogacając ich smak. Najbardziej smakuje mi chyba pomidorowy, ale każdy coś w sobie ma i gdyby nie dodatek konserwantu, byłoby idealnie (przynajmniej nie mają octu ;))


8. BATONY OWOCOWE ORZECHOWE VITANELLA

Batoniki te dopiero niedawno pojawiły się w odwiedzanej przeze mnie Biedronce i od razu zrobiłam mały zapas, tym bardziej że w momencie zakupu czułam zapotrzebowanie na coś właśnie takiego - zdrowo słodkiego. Opakowanie mieści w sobie dwa małe (ważące po 20g) zlepki, a każdy z nich posiada 70kcal. W smaku czułam głównie daktyle, jednak i orzechy dało się zauważyć - w moim odczuciu dominowały ziemne. Całość była dla mnie idealnie słodka, umiarkowanie twarda, a batonik spisał się świetnie jako dodatek do kolacji. W składzie poza daktylami (87%) znajdziemy orzechy laskowe (5%), ziemne (4%), olej słonecznikowy oraz wodę. 


9. JOGURT TAKE IT VEGGIE

Jogurtu sojowego z Kauflandu nie polubiłam od razu, ale przez to, że zachęcona pozytywnymi opiniami lubianych youtuberów, kupiłam od razu trzy opakowania, byłam zmuszona do zjedzenia wszystkich i w końcu zaczęły mi smakować. Na początku w jogurcie tym czułam karton, ale teraz wydaje mi się idealny, zwłaszcza w 2 wersjach - z cukrem kokosowym albo zblendowany z bananem i mango, bo samego nie byłabym wstanie zjeść z radością. Podoba mi się jego gęstość i kremowa konsystencja, a także w miarę prosty skład, w którym znajdziemy wodę, soję (11%), skrobię kukurydzianą, sól oraz kultury bakterii jogurtowych.


10. ŚNIADANIA

Na śniadania w styczniu najczęściej jadłam owsianki - pieczone bądź gotowane. Moją ulubioną gotowaną była ta z mango i bananem, na którą dokładny przepis znajdziecie tutaj, a do pieczonych zazwyczaj wykorzystywałam szarą renetę. Kilka razy robiłam także placki - w soboty zawsze z jabłkami, a w inne dni zazwyczaj wegańskie, np. z burakami. 



11. OBIADY
Moje obiady w styczniu to głównie mieszanki warzywne z dodatkiem kasz i strączków, a także kremowe zupy - przepis na jeden krem - z zielonego groszku - znajdziecie tutajNiekiedy do zup dogotowywałam kaszę i powstawała wówczas przepyszna, ekstremalnie gęsta "paciajka". Na obiady na wynos najczęściej zabierałam kaszę gryczaną niepaloną lub komosę z warzywami i hummusem. Niekiedy jako dodatek do obiadu służył mi wegański pasztet z kaszy jaglanej i soczewicy, świetnie łączący się z gotowanymi warzywami i kaszami. 



12. KOLACJE
Na kolację najczęściej jadłam jaglankę gotowaną z jabłkiem i ksylitolem, którą dekorowałam albo orzechami i suszonymi owocami (tak jak na zdjęciu poniżej, z tym że zdjęcie ukazuje jaglankę z ostatniego piątkowego śniadania, wieczorem światło nie sprzyja pstrykaniu fotek) albo polewałam mleczkiem kokosowym - to naprawdę świetnie pasujący, nadający kremowości dodatek. Jaglance zazwyczaj towarzyszyła marchewka lub surówka z kiszonej kapusty marchewki i jabłka (mieszanka taka ciągle jest moją ulubioną surówką ostatnich miesięcy, ale pisałam już o niej przy okazji ulubieńców grudnia). 



13. RECENZOWANE PRZYSMAKI
W styczniu pierwszy raz jadłam warzywne batony firmy Zmiany Zmiany i spośród nich najbardziej zasmakował mi pikantny pomidor, jednak wszystkie połączenia były na swój sposób ciekawe (tutaj znajdziecie recenzję smaku burak i czosnek, a notka na temat szpinakowego pojawi się na blogu niedługo). Świetnym dodatkiem do owsianek, jaglanek czy chleba okazało się masło migdałowe pochodzące ze sklepu Biogo.pl, a poniżej znajdziecie recenzje tych produktów. 


Zmiany Zmiany Farmer pikantny pomidor

I to już wszystko ze stycznia, co przychodzi mi obecnie na myśl. Pochwalcie się w komentarzach, co dobrego jedliście w tym miesiącu :)

50 komentarzy:

  1. Od kiedy używam ksylitolu, kupuję właśnie ten. Z klasycznymi oreo miałam chwilową znajomość, ale po przeczytaniu składu od razu je odstawiłam. Było ciężko, bo one chyba uzależniają ;) Kusi mnie ta preparowana quinoa. Muszę ją w końcu kupić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie uzależniają i jak zjem, to specjalnie nie będzie mi ich brakować ;)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawi i fajni ulubieńcy!U mnie jutro sie pojawia,wiec nie chce nic więcej zdradzać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu nie wiem w jakiej cenie kupujesz ksylitol , ja od ponad dwóch lat o ile dobrze pamiętam czas upływający kupuję u wyłącznego dystrybutora na Polskę ksylitolu z Finlandii http://www.slodkie-zdrowie.pl/pl/ po około 26 zł za kg . To nie reklama :-) . Pozdrawiam . J

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam ceny, ale przy moim małym użyciu łatwiej mi kupić w sklepie, jednak będę miała na uwadze tę stronę, gdy będę potrzebować większych ilości. Dziękuję za informację ;)

      Usuń
    2. ja chętnie zapiszę stronkę bo ksylitol bardzo mi posmakował i już wiem że zastąpi mi cukier i wszelkie słodziki a że robię zapasy średnio na pół roku więc troszkę mi go potrzeba:)

      Usuń
  4. Chyba nigdy nie będę fanką tych ciasteczek Oreo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie widziałam takiego smaku Oreo ;) Ach ta mąka kusi:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż głupio przyznać, ale nigdy nie jadłam Oreo...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie jadłam ksylitolu, za to skusił mnie erytrol, podobno też zdrowy. Najczęściej używam go do płatków z mlekiem i kakao:)
    Hummus uwielbiam, ale w ostatnim miesiącu mi się przejadł - jadłam go właściwie codziennie. Robię sobie kilka dni odwyku :)
    Co do jogurtu, to muszę przyznać, że wyjątkowo nie lubię jogurtów sojowych. W sumie to jeden z niewielu produktów, którego wegańska wersja mnie nie przekonuje - jogurt musi być z normalnego mleka i tyle :D
    Zainspirowana Twoim blogiem, w styczniu też jadłam głównie owsianki. Chociaż jakoś ta mango-banan-kokos nie bardzo mi smakowała. Mimo że lubię wszystkie składniki, ich połączenie jest dla mnie za słodkie.
    W sumie dla mnie styczeń był w porządku, w Londynie wyjątkowo ładna pogoda - a luty zapowiada się bardzo deszczowo. Od wczoraj leje i ma tak być jeszcze przez przynajmniej tydzień :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie jadłam erytrolu, a płatków z mlekiem i kakao i już dawno - muszę zrobić taką owsiankę ;)
      Odwyk w takim wypadku jest wskazany ;)
      Wiadomo, że zwykły jogurt trudno jest zastąpić - co mleko, to mleko ;)
      Ona faktycznie jest dość słodka, w końcu składa się z 2 bardzo słodkich owoców - może z samym mango by Ci smakowała...
      Jak leje to jest najgorzej - najciężej wyjść z domu, więc współczuję :/

      Usuń
    2. Erytrol, ksylitol, sorbitol to jest jedna i ta sama grupa związków. Są to pochodne cukrów prostych z grupami alkoholowymi (dlatego taka charakterystyczna końcówka kojarząca się nam z alkoholami - mała powtórka z chemii). Mają podobną siłę słodzenia do sacharozy (czyli cukru białego), jednak dzięki nim nie powstają w jamie ustnej kwasy tworzone przez bakterie próchnicotwórcze. I to właśnie dla naszych zębów jest duży plus.

      Usuń
    3. Wiem i dlatego go kupiłam - teraz częściowo zastępuje mi syropy, miód i cukier kokosowy :)

      Usuń
  8. Będąc w sierpniu na wakacjach w Polsce chciałam go kupić, ale w mojej Biedronce go nie znalazłam. Następnym razem może się uda :) Mąki z pestek dyni jeszcze nie widziałam, ale spróbuję sama ją zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sierpniu też nie mogłam dorwać tego 3 smakowego :)
      Mąka powinna wyjść, ale na pewno będzie tłustsza, bo ta jest odtłuszczona.

      Usuń
  9. Hummus z Biedry to życie <3 Oreo z masłem orzechowym też bardzo lubię i chętnie przypomniałabym sobie ich smak :D Mąka z pestek dyni ciekawi, szczególnie jej uroczy kolor! Ja nigdzie nie mogę dorwać tego jogurtu, a nawet pytałam obsługi gdzie leżą :( Szkoda, bo chciałam go spróbować, bo cena super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cena faktycznie zachęca. W Kauflandzir do którego chodzę te jogurty leżą na półce z nabiałem, tuż pod jogurtami naturalnymi, ale może do Twojego jeszcze nie dotarły :/

      Usuń
  10. Mąka dyniowa?? Znów mnie zadziwiasz ale chcem bardzo chcem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe, że w 100 g mąka dyniowa ma mniej kalorii niż w 100 g ziaren dyni - jest odtłuszczona? :D
    Z ekspandowanych zbóż jadłam tylko grykę z melasą i migdałami oraz pszenicę w miodzie - obydwie mi smakowały, dobre jako same chrupacze, bo nie za bardzo lubię, jak coś, co powinno chrupać, naciąga wilgoci :D
    Tych batoników Vitanelli nie widziałam - może w Biedronce niedaleko moich rodziców będzie :) A w tym hummusie się zakochałam - rodzicom chyba najbardziej smakował pomidorowy, a mnie paprykowy, ale szczerze - wszystkie smaki urzekają :)

    Mnie w tym miesiącu zachwyciło Chiacho (o którym Ci pisałam, i którego recenzję opublikowałam), a także mała czekolada z Australii o smaku solonego karmelu - Boże, jak pachniała! Następnym razem kupię i Ci wyślę :D Oprócz tego krakersy orkiszowe z sezamem EnerBio i Aria od Oho. I takie kulki energetyczne (z daktyli) z Australii - zwłaszcza morelowa, która nieziemsko nimi pachniała :)

    Kupiłam wczoraj w końcu w Biedrze tofu naturalne - Luntera, było tanie (3 zł), więc wzięłam :D Zobaczymy, co to wyjdzie z tych eksperymentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest odtłuszczona - inaczej chyba nie byłaby sypka i na pewno bardziej kaloryczna ;)
      Mam tak samo co do większości chrupaczy, ale wilgotne w jogurcie czy owsiance mi odpowiadają.
      W mojej Biedrze dopiero niedawno się pojawiły, wcześniej były te starsze wydania.
      Ciacho może kiedyś spróbuję, a tofu Luntera jest ok :) Ja teraz jem to bio z Kauflandu i smakuje mi makrelą :P

      Usuń
  12. Fajni ulubieńcy ;) Nie wiem dlaczego ale ciastka oreo jakoś mnie nie wciągnęły, raz robiłam z nimi lody, które były pycha ;) ale same ciastka....są smaczniejsze słodycze ;) mąka z pestek dyni już dawno jej nie miałam ale lubię bardzo za ten kolor i smak. Naleśniki z nią lubię i robią się zielone :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że są smaczniejsze słodycze niż oreo ;)

      Usuń
  13. Mi z tych ulubieńców to najbardziej się podobają Twoje owsianki i obiady :D Na jednym widzę nawet brukselkę, która ostatnio też się zachwycam <3 A owsianki to zawsze masz bajeranckie :D
    A ze spożywczych to oreo peanut butter wygląda ciekawie i rzeczywiście, jak zobaczy się coś, czego nie ma w Polsce zagranicą to od razu chce się to kupić xd I tą mąką z pestek dyni mnie zainteresowałaś, muszę upolować :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam brukselki i z warzyw to na pewno mój ulubieniec :)

      Usuń
  14. Bardzo podoba mi się mąka dyniowa, a raczej jej ciekawa barwa :) U mnie w styczniu najbardziej zapamiętane zostały świeże daktyle odmiany Medjool, po prostu pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też je bardzo lubię, dawno nie jadłam świeżych, muszę kupić :)

      Usuń
  15. Bardzo, ale to bardzo ciekawi mnie ta mąka z pestek dyni :) Nigdy o takiej nie słyszałam. Fajny ma kolorek.
    Tych Oreo także nie próbowałam. Na pewno jak będę miała okazję - spróbuję :)
    A ten hummus z Biedronki jest super :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąka jest dosyć popularna w sklepach ze zdrową żywnością - na pewno będziesz miała okazję ;)

      Usuń
  16. Hummus z Biedry jest naprawdę pyszny. Też przymykamy oko na te konserwanty ale dla nas ważny jest właśnie brak octu. A zawsze warto mieć taki w lodówce na szybki obiad (u nas często z ziemniakami przed wyjściem na trening). Oreo masło orzechowe? o mniam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ocet potrafi nieźle popsuć smak hummusu :D A jego połączenie z ziemniakami także bardzo lubię ;))

      Usuń
  17. My też bardzo lubimy hummus z biedronki, zwłaszcza ten pomidorowy :) Muszę zapolować na te batoniki owocowe, ciekawi mnie ich smak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także najbardziej smakuje pomidorowy, a batoniki polecam ;)

      Usuń
  18. My również bardzo chętnie pożegnamy już styczeń, bo był naprawdę okropny :(
    Jak zawitamy do Polski koniecznie musimy kupić ten "biedronkowy" hummus bo wiele dobrego o nim słyszeliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że kolejne miesiące będą lepsze ;)

      Usuń
  19. Muszę koniecznie zaopatrzyć się w humus z biedronki,
    dziękuje za podpowiedź! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. dla mnie styczeń to tak samo jogurt z kaufa- to był pierwszy wegański jogurt w moim życiu i szczerze mówiąc zachwycił mnie od pierwszej łyżeczki na tyle że jadłam go bez dodatków:)
    Ksylitol to też moje styczniowe dopiero odkrycie a w zasadzie jeszcze grudniowe. Nigdy nie mogłam zrozumieć fenomenu oreo- to chyba jedne z niewielu słodyczy które mi po prostu nie smakują! a moja mąka z nasion dyni czeka nadal na pierwsze użycie...nie jest tak intensywnie zielona jak Twoja, ale i wiem z autopsji że pestki też mają różne odcienie zieleni. U ciebie każdy miesiąc i dzień jest smakowity. Życzę spokojnego i inspirującego lutego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Może kiedyś i mi ten jogurt zasmakuje bardziej bez dodatków, póki co wolę w słodkiej wersji :) A zachwytów nad Oreo też nie rozumiem i teraz kupuję jedynie nowości :)

      Usuń
  21. Narobiłaś mi ochotę na hummus :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zgadzam się, w zimie niektóre produkty, czy dania smakują wyjątkowo :) Widzę, że mąkę robi się już ze wszystkiego! Taka z dyni wymaga dobrego wyczucia, nie wszędzie pasuje i pewnie nadaje charakteru daniu. Także uwielbiam te batony z Vitanelli! ^^ Dobrze, że przypomniałaś mi o tym przepisie na pasztet, postaram się z niego skorzystać w te wolne dni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogactwo mąk zadziwia - w porównaniu z tym, co było kiedyś, jest ich ogrom :)
      A pasztet polecam ;)

      Usuń
  23. Powiem Ci że jogurt z Kauflanda smakuje tak jak rozrzedzony, a mój ulubiony serek sojowy od Provamel <3

    Tak więc wystarczy go zagęścić np. mąką kokosową albo z tapioki i mamy Provamel Quark Alternativ, niedostępny u nas! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie on jest gęsty, ale spróbuję wymieszać go z mąką kokosową, tym bardziej że mam jej nadmiar w domu :D

      Usuń
  24. Oreo nadal nie są moimi ulubionymi ciastkami, ale akurat wariant PB wspominam bardzo dobrze. Miałam go ze współpracy, teraz zaś przywiózł mi kolega z Irlandii. Otworzę za rok, acz cieszę się, że mam.

    Co do obiadów, moje przez ostatnie miesiące wyglądały niemal tak samo, o czym zresztą pisałam. Niedawno przerzuciłam się na różne kluchy (kopytka, leniwe, pyzy etc.) i marchewki na parze. Po dwóch tygodniach (?) marchewkami już rzygam. Skończę posiadane i przerwa przez najbliższy rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marchewki jem na surowo - codziennie od kilku lat i nie wyobrażam sobie dnia bez tego warzywa (a gdyby nie ich właściwość barwiace pewnie jadłabym więcej), ale rozumiem że gotowane mogą się przejeść. A kluchy to nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam, kiedyś za to często kupowałam pierogi lub knedle ;)

      Usuń
  25. Moim ulubieńcem jest zdrowa woda z filtra redox fitaqua- ta woda wspiera odporność organizmu, jej skład pomaga zachować organizm w dobrej formie z dala od poważnych chorób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już chyba 4 razy piszesz o tej wodzie - mój ulubieniec to nie jest i raczej nie będzie :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...