Święta już dawno się skończyły, a ja ciągle wyjadam poświąteczne zapasy - dzisiaj wykończyłam sałatkę, ale ciasta jeszcze trochę zostało na weekend. Wszystkie trzy, jakie upiekłam, możecie zobaczyć w podwieczorku, przez który foodbook znowu nie jest wegański. Wszystko było pyszne, choć bez przygód się nie obyło. Rano wstałam z myślą zrobienia na śniadanie leniwych klusek jaglanych, głównie w celu zużycia nadmiaru tofu. Cały plan szedł gładko, zagniecione ciasto wyglądało świetnie, jednak nie przetrwało kontaktu z wrzątkiem, w którym rozpadło się na paciajkę ;/ Zrezygnowana zrobiłam niezawodną owsiankę. Dobrze, że rozgotowanej masy nie wyrzuciłam, bo po ostygnięciu znowu stała się lepka, więc na obiad usmażyłam z niej małe placki. A na kolację zjadłam mój ulubiony ostatnio chleb z kaszy gryczanej z dodatkami i wspomnianą wcześniej sałatkę, a to wszystko uświetnił jeszcze kremowy budyń ;)
PRZEDŚNIADANIE- pomarańcza i dżem brzoskwiniowy bez cukru
ŚNIADANIE
- płatki owsiane (50 g) ugotowane na "mleku" sojowym (300 ml) z dodatkiem łyżeczki kakao, łyżeczki chia, zmielonego siemienia lnianego złocistego, małej gruszki i połowy banana, udekorowane łyżką domowej granoli, orzechami laskowymi (10 g) i suszoną morwą.
- herbata zielona
OBIAD
- surówka z kiszonej kapusty, marchewki i jabłka z orzechami laskowymi
- "placki" jaglane z tofu (zrobione z 40 g kaszy jaglanej (waga przed ugotowaniem), 100 g tofu, ok. łyżki mąki kokosowej i łyżeczki cukru kokosowego) podsmażone na łyżeczce oleju kokosowego, a przed jedzeniem posypałam je jeszcze tym cukrem, cynamonem i udekorowałam masłem orzechowym
- a w miseczce obok widać białą kapustę ugotowaną z marchewką, cebulą, porem, małą papryką i koncentratem pomidorowym (+ czosnek i przyprawa curry), całość polałam łyżeczką oleju lnianego
PODWIECZOREK
- poświąteczne resztki - kawałek makowca zawijanego, babki jogurtowej (potem zjadłam jeszcze jeden, odgrzałam je w mikrofalówce, przez co babka zyskała nowe życie) i sernika wiedeńskiego z rodzynkami
- jabłko (przed jedzeniem obrałam je ze skórki)
- kakao z dodatkiem mleka sojowego i łyżeczki cukru kokosowego, z kostką czekolady 90%
KOLACJA
- chleb z kaszy gryczanej - jeden kawałek zjadłam z hummusem i ogórkiem konserwowym, a drugi z koncentratem pomidorowym, tahini, oliwkami i nasionami (kanapki zrobiłam przed jedzeniem, a zdjęcie sporo wcześniej - jeszcze było widno - bo wiedziałam, że będę musiała wyjść, a chciałam wcześniej skończyć notkę)
- sałatka jarzynowa zrobiona z marchewek, pietruszki, selera, pora, jajek, groszku zielonego, ogórków kiszonych i jabłek, z niewielką ilością majonezu
- do dania dogotowałam jeszcze brokuła i zjadłam go z tahini, a trochę później zrobiłam budyń jaglany na mleku sojowym (składał się z 25 g proszku budyniowego jaglanego waniliowego, 200 ml mleka sojowego, 100 ml wody i łyżeczki kremu krówkowego Super Krówka)
A Wy co dobrego dzisiaj jedliście? :)
Aniu, Twój gryczany chleb wygląda zawsze bardzo apetycznie. Próbowałam znaleźć na Twoim blogu przepis, ale bez sukcesu:)
OdpowiedzUsuńNie ma na blogu przepisu, robię go z przepisu Weroniki (http://www.natchniona.pl/chleb-doskonaly-bez-maki-i-drozdzy/), z tym że dodaję tylko łyżeczkę soli, bo dla mnie to wystarczająca ilość. Wiele zależy od kaszy, bo w zależności od firmy kaszy wychodzi mi inny chleb (do tej pory najlepiej wyrasta mi na mące firmy Naturavena ;))
UsuńDziękuję:)
UsuńJa nic specjalnego ostatnio królują a sałatki owocowe i surowe warzywa (papryka pomidor ogórek i dużo sałat). Placki są super ! Zazdroszczę ;) ja przedwczoraj miałam poprawkę ale mnaa szczęście zdalam :D no ale niestety nie popichce bo za 2 tyg. Koleiny egzamin :/ tym razem prawo rodzinne i opiekuńcze ... jak to mówią z deszczu pod rynnę :(
OdpowiedzUsuńJa czekam na sezon na pomidory, ogórki i sałatę, póki co unikam, ale już sobie wyobrażam te pyszne kanapki z mnóstwem warzyw ;)
UsuńGratuluję i powodzenia na kolejnym egzaminie ;))
Wszystko bardzo, bardzo fajne. Ciekawią mnie te placuszki z tofu, muszę koniecznie spróbować:)
OdpowiedzUsuńPolecam, nadają nieco twarożkowej struktury ;)
UsuńMuszę wreszcie upiec chleb gryczany :)
OdpowiedzUsuńOn jest specyficzny, więc bądź gotowa na rozczarowanie :D
UsuńOj ile ja miałam nieudanych eksperymentów kulinarnych, które wylądowały w koszu... :P Za to owsianka wyszła bardzo Nutellowo i wygląda rozkosznie :) Z chęcią przygarnęłabym też podwieczorek (ale łasuch ze mnie :P) - ze względu na ukochany sernik i struclę makową, którą uwielbiam. A i sałatka jarzynowa kolacyjna brzmi apetycznie :)
OdpowiedzUsuńU mnie w koszu mało co ląduje, bo z nieudanych eksperymentów zazwyczaj robię coś innego - np. rozwalone gofry przypiekam na patelni i powstają takie chrupiące skrawki :D Chyba za mało eksperymentuję ;)
UsuńAlbo to ja jestem mało kreatywna :D Chociaż raz chciałam zrobić placuszki z twarogu i kaszy jaglanej ugotowanej, ale na patelni wyszła mi z tego "jajecznica" - ale masa była tak smaczna, że potem wdrożyłam na śniadanie... jaglankę z twarogiem :)
UsuńCzęsto robię podobnie z różnymi rzeczami, nie raz już jadłam jajecznicę z placków ;) Większość nieudanych dań da się na coś przetworzyć ;)
UsuńPlacki z kaszy jaglanej z tofu są świetne :-) Mi przypominają smak placuszków z twarogiem z czasów , kiedy jadłam jeszcze nabiał. Jak zawsze u Ciebie Aniu smakowicie <3
OdpowiedzUsuńPlacki z twarogiem robiłam raz i pamiętam, że były bardzo dobre, ale ta ilość białka na porcję mnie przerażała i później już chyba nie robiłam.
UsuńDziękuję :)
Aniu zakochałam się w tej miseczce z płatkami owsianymi, wygląda obłędnie pysznie :-)
OdpowiedzUsuńOwsianka wygląda pysznie :) A chleb gryczany i ja muszę w końcu upiec, ale ostatnio mam dostęp do bardzo dobrej jakości i co ważne smacznego chleba, więc ciągle oddalam jego upieczenie :D
OdpowiedzUsuńRozumiem, trudno się zmoblizować :) Mnie ten odpowiada ze względu chociażby na niewielką ilość soli. Jak upiekę to potem pół mrożę w kawałkach, więc na jakiś czas wystarcza ;))
UsuńO! Opcja z mrożeniem bardzo mnie zainteresowała... Nigdy nie próbowałam, bo zawsze obawiam się, że to już nie będzie ten sam smak chleba, choć słyszałam nie raz, że różnicy nie ma :D
UsuńJa zawsze mrożę każdy chleb, jak wiem, że nie zdołam zjeść. Po wyjęciu jest zupełnie jak świeży, ja nie czuję różnicy :)
UsuńMoim śniadaniem awaryjnym, kiedy coś mi rano nie wyjdzie jest kaszka kukurydziana, ale tylko dlatego, że gotuje się szybciej niż owsianka. Zawsze kupuję tylko płatki owsiane górskie, które niestety potrzebują aż 15 minut, by odpowiednio zmięknąć.
OdpowiedzUsuńSzukam takich płatków, jakiej firmy używasz? Moim górskim wystarczy 5 minut (a nawet bez gotowania są dobre - na śniadanie do pracy często zalewam je wrzątkiem i po chwili mieszam z jogurtem i dodatkami). A co do kaszki to mam w zapasach fioletową kukurydzianą, będę musiała w końcu wypróbować ;)
UsuńIle dobroci na talerzu!
OdpowiedzUsuńDziwne te placki obiadowe. Wyszły słodkie?
OdpowiedzUsuńOwsianka wymiotła konkurencję <3
Lekko ;)
UsuńPlacki jaglane z tofu - brzmi bardzo ciekawie. Muszę kiedyś spróbować :)
OdpowiedzUsuńPysznie i kolorowo :) Bardzo zaintrygowały mnie te placuszki z tofu ;) Ja mam teraz faze na tofu wędzone przypieczone na suchej patelni, a potem posmarowane koncentratem pomidorowym z mieszanką przyprawy do pizzy :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, smakowite połączenie :)
UsuńAh znamy to uczuciegdy plan prosty i teoretycznie idealny rozpada się w jednej sekundzie :P Warto wtedy zachować zimną krew i dać sobie czasu bo jeszcze można coś z tego zrobić. Kiedyś nie miałyśmy tyle spokoju w sobie i lądowało wszystko w koszu :P
OdpowiedzUsuńMy już we wtorek zjadłyśmy resztki sałatki i wróciłyśmy do naszego tradycyjnego jadłospisu :)
A najgorzej, jak zdjęcie jest mi potrzebne na bloga do fodbooka :P
UsuńJa dopiero wczoraj wszystko wykończyłam, w mojej rodzinie zawsze wszystkiego robi się za dużo.
Czekoladowa owsianka <3 Placuszki jaglane też muszą być pyszne, no i podwieczorek również jest wspaniały :D
OdpowiedzUsuńNie chcę, żeby to zabrzmiało jakoś niegrzecznie, mam nadzieję, że tego tak nie odbierzesz. Czy uprawiasz jakąś intensywną aktywność fizyczną, ze możesz tyle jeść (i podejrzewam, że nie tyjesz), czy po prostu masz taką super przemianę materii? Ja boję się jeść nawet te przepisowe 2000 kcal, bo łatwo tyję, ale ja też jestem dość niska. Pytam, bo sama bardzo chciałabym móc jeść więcej.
OdpowiedzUsuńNie widzę w Twoim komentarzu nic niegrzecznego :)
UsuńKonkretnej aktywności nie uprawiam, ale wszędzie gdzie mogę to chodzę na własnych nogach - np.do pracy i z pracy, a chodzę dość szybko, więc można to uznać za marsz i minimum godzina dziennie mi wyjdzie, zazwyczaj więcej.
Nie wiem, co by było gdybym tylko jadła i leżała - to by była dobra weryfikacja mojej przemiany materii, na którą póki co nie narzekam :)
chętnie by zjadła makowca, gdyby nie to, że w każdym są rodzynki! :D
OdpowiedzUsuńWszystkie dania wyglądają smakowicie, świetny wpis!
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa treść!
OdpowiedzUsuńciekawy wpis
OdpowiedzUsuńrzetelne treści i fajne wpisy
OdpowiedzUsuń