Dzisiaj, zupełnie jak tydzień temu, miałam ogromny śniadaniowy dylemat - tak to jest jak rano ma się zbyt wiele czasu na przemyślenia :) Decyzji nie ułatwiał mi permanentny brak głodu, więc na nic specjalnego nie miałam ochoty - odrzucając opcję placków (bo nie chciało mi się brudzić blendera), owsianki (bo była tydzień temu na blogu) i jaglanki (z jej udziałem miałam zrobić obiad) postawiłam na kasze owsianą, co okazało się prostym i smacznym wyborem. A poza tym przez cały dzień towarzyszyły mi owoce - truskawki jakie ostatnio kupuję są najlepsze spośród wszystkich jakie jadłam w tym sezonie. Owoce weszły też w skład przepysznej jagodzianki, rujnującej niestety wegańskość jadłospisu. Wydaje mi się, że dużo smacznych rzeczy dzisiaj jadłam, a wszystko to możecie zobaczyć poniżej :)
KOLACJA (410kcal)
PRZEDŚNIADANIE (160kcal)
owoce jem zazwyczaj ok. 30 minut przed śniadaniem
owoce jem zazwyczaj ok. 30 minut przed śniadaniem
- 400g truskawek, 100g jagód (sporo ukryło się pomiędzy truskawkami) i kilka malin
- kasza owsiana (50g) z łyżeczką syropu klonowego i kostką ciemnej czekolady + tofu naturalne (90g) z łyżką syropu klonowego, łyżeczka tahini, figa w surowej czekoladzie, jagody (100g), maliny i 2 łyżki antonówek ze słoika bez dodatku cukru
- herbatka z pokrzywy
PRZEDOBIAD (175kcal)
nie nazywam tego posiłku drugim śniadaniem, bo jadłam go ok. 40 minut przed obiadem ;)
- ćwiartka małego arbuza i garść czereśni
- kotlety z kaszy jaglanej i bobu (na tą porcję przypadło ok. 50g suchej kaszy jaglanej i 60g bobu, do tego dodałam m.in otręby gryczane, olej, sezam, natkę pietruszki, cebulę i płatki drożdżowe) - przepis dodam na bloga, bo wyszły przepyszne ;) Do jednego dołożyłam trochę wegańskiego majonezu
- pieczona cukinia i młoda eko marchewka, gotowane kilka dni wcześniej na parze brokuły i fasolka, odgrzane w mikrofalówce
- miska truskawek (500g), jagodzianka (80g) i surowe kakao z mlekiem sojowym i łyżeczką syropu klonowego
- i do tego zjadłam trochę agrestu z krzaczka
KOLACJA (410kcal)
- gotowane ziemniaki (250g) z warzywami - papryką, cukinią, cebulą, eko marchewką, koncentratem pomidorowym i czarnymi oliwkami + łyżeczka oleju z pestek dyni i łyżeczka pestek słonecznika
- herbatka z pokrzywy
RAZEM:2240kcal
BIAŁKO: 69,9g
WĘGLOWODANY: 408,2g
Jeszcze masz truskawki??? Zazdroszczę ;) A Twoja jagodzianka na prawdę wygląda jak z najlepszej cukierni... co ja piszę wygląda lepiej :) Wyślij mi chociaż jedną ♥ Cały jadłospis jest na prawdę mega apetyczny - masz rację jadłaś bardzo smacznie ;)
OdpowiedzUsuńPS Do placków czy naleśników nigdy nie używałam blendera (nie miałam) i nadal nie używam - wystarczy mi łyżka a czasem trzepaczka ;)
Tak, u nas na bazarku jeszcze są i chyba w przyszłym tygodniu będą - przepyszne, takie idealnie słodko - kwaśne :)
UsuńTo nie moja jagodzianka, nie robiłam jej sama i więcej nie mam - dostałam wczoraj w pracy od jednej pani i pochodzi właśnie z jej cukierni :D
Myślałam o plackach bananowych z tofu, a tylko blenderem dałabym radę to idealnie zmielić ;)
To tylko pozazdrościć :)
UsuńW takim razie źle zrozumiałam - przepraszam ;)
I tak kupnych nie jesz, więc chyba nie masz mi czego zazdrościć :)
UsuńNie masz za co przepraszać - nie pisałam skąd pochodzą :)
Gdyby w środku rzeczywiście miała jagody i to sporo to bym zjadła :) Pamiętam przepyszne jagodzianki z Nałęczowa.. niebo w gębie - w środku jagód do groma i po zjedzeniu takiej język i zeby były fioletowe :)
UsuńNapisałaś "Owoce weszły też w skład przepysznej jagodzianki" a ja to odebrałam, ze jagodzianka domowa - nawet nie wiem czemu ;)
Miałam na myśli truskawki - wiem, że jesz tylko ze swojego ogródka, więc nie masz co mi zazdrościć obecności ich na bazarku :)
UsuńA co do jagodzianek były bogato nadziane. Co do składu mam pewność, że jest dobry, bo w cukierni używają tylko naturalnych składników i nawet jajek od kur z wolnego wybiegu - przekłada się to wszystko na smak :)
Ervisha, w Kazimierzu Dolnym (niedaleko Nałęczowa) są takie boskie jagodzianki w piekarni Sarzyńskich. I kulebiaki mają dobre :) Jeśli kiedyś będziesz w okolicy, to polecam!
UsuńMatko jaka boska kolacja. Wygląda przepysznie i do tego same moje ulubione składniki. Pychota. Obiad tez niczego sobie ale gdzie gorzka czekolada ;)
OdpowiedzUsuńW śniadaniu :)
UsuńAle super!!Czekam na te kotlety,dodaj przepis jeszcze w weekend ,prooosze ;D Bo akurat kupie bob u babci i zrobię :D
OdpowiedzUsuńPrzepis dodam raczej po weekendzie, ale mogę Ci wcześniej wysłać mailem :)
UsuńPoprosze! - aizuzdrozd@wp.pl
UsuńWysłałam :)
UsuńZachwycam się twoimi naczynkami :-) a dania jak zawsze pyszne :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że naczynka się Tobie podobają :)
UsuńWszystko pyszne i apetycznie wyglądające :)
OdpowiedzUsuńTy miałaś kaszę owianą na śniadanie a ja na kolację :)
Też z warzywami robiłaś czy w wersji słodkiej? :)
UsuńZ warzywami :) Wieczorem nigdy nie jem owoców. Jakoś przyzwyczaiłam się do słodkich śniadań i wytrawnych kolacji :)
UsuńWszystko tak pysznie wygląda! Nigdy nie robiłam jagodzianek, trudne?
OdpowiedzUsuńUdało mi się wreszcie kupić te tajemnicze płatki drożdżowe. Nie wiem, czy to autosugestia (tak o nich dobrze pisałaś), czy to rzeczywiście taki genialny dodatek. Pycha! Muszę zrobić zapasy przed powrotem do Anglii:)
Tych ja też nie robiłam - dostałam wczoraj :) A robienie nie jest takie trudne, ale trochę czasu wymaga :)
UsuńTo prawda - cudnie wzbogacają smak :)
Przepraszam, muszę to napisać - widzę poważne niedobory białka :P
OdpowiedzUsuńDobrze, że ja ich nie widzę :)
UsuńPięknie, kolorowo i pysznie jak zwykle! Zazdroszczę Ci tych truskawek, bo ja w tym roku jadłam może ze 2 razy? Ciągle na rynku zupa i pogniłe sztuki :'(
OdpowiedzUsuńNo to niefajnie :/
Usuńjagodzianki-koniecznie muszę zrobić:)
OdpowiedzUsuńChcę sobie zrobić jeden dzień wegański, więc Twój przepis na kotleciki z bobem na pewno mi się przyda na obiad :D
OdpowiedzUsuńWszędzie jagody, aż ślinka leci - muszę kupić dzisiaj na targu, bo sezon na nie jest krótki :(
U mnie truskawki są bordowe i baaaardzo słodkie, ale masz rację - najlepsze w sezonie :)
I niezmiernie jestem ciekawa smaku płatków drożdżowych - jadłam pastę z drożdży Vegemite (australijska, używają ją na kanapki) i smakowała jak maggi, ale z takim drożdżowym smrodkiem :p
U nas są truskawki słodko - kwaśne - dla mnie idealne :)
UsuńA płatki drożdżowe smakują lekko serowo wg. wielu opinii, a dla mnie po prostu specyficznie :)
Pilnujesz, żeby jeść o stałych porach, nawet jak nie jesteś głodna, czy jednak trochę głodna byłaś? ;>
OdpowiedzUsuńNie jem o stałych porach, ale o podobnych i raczej nigdy nie jestem głodna, więc głodem się nie kieruję :/ Ale często nachodzi mnie na coś konkretnego - nie jest to głód, ale takie specyficzne uczucie chęci zjedzenia czegoś :D
UsuńKażdy może inaczej odczuwać głód, nie musi to być burczenie w brzuchu :) Mi np. nigdy nie burczy, może dlatego, że ciągle coś jem xD
UsuńWedług mnie głód jest wtedy, gdy po prostu masz ochotę na jedzenie :) Chodzi mi oczywiście o głód fizyczny, nie psychiczny, który powoduje że np. ktoś chce "zajeść smutki" (nie znam się na tym, ale często piszą o nim w gazetach) tak więc może u Ciebie głód to ta specyficzna chęć zjedzenia czegoś? :)
To mi czasem burczy w brzuchu, a głodu nie czuję :P W jednej książce czytałam, że burczenie oznacza oczyszczanie się jelita cienkiego :D
UsuńNie, to nie jest raczej głód, bo nie czuję tego tak często - czasem cały dzień na nic konkretnego mnie nie nachodzi, a czasem cały dzień czegoś mi się chce. Albo np. zjem duży obiad i za chwilę chce mi się loda lub czekolady - wątpię, żeby było to z głodu...
Hmm podobno chec na słodycze to juz zachcianka, nie glod :) kiedys czytałam, ze glod różni sie tym od zachcianki, ze jesli idziesz zjeść ciastko, a pomyślisz o falafelach albo potrawce i też byś je mogla chętnie w tym momencie zjeść, to wtedy jest glod :)zreszta różnie to bywa, czasem można miec zaspokojony glod ilościowy ale nie jakościowy i dalej "coś się chce" 😃
UsuńBardzo mądre rozróżnienie między głodem a zachcianką - ja mam chyba częściej te drugie ;)
Usuń@Sandra, ja mam trochę inne rozróżnienie. Jeśli idę zjeść ciastko (np. do kawiarni) i przy wyborze zastanawiam się, które będzie najpyszniejsze, to raczej zachcianka. Ale czasami podświadomie wybieram takie największe i najbardziej sycące, wtedy to raczej głód:)
UsuńTeż mądre :)
UsuńOoo jagodzianka <3 Mi się one bardzo z wakacjami nad morzem kojarzą, zawsze na śniadanie były :D
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tą kaszą, ale ja chyba kasze w wytrawnej wersji preferuję, choć Twoja wygląda przepysznie :) Zresztą wszystko wygląda smakowicie :)
A mi jedynie z wakacjami - kiedyś latem często je jadłam :)
UsuńPiękne te miseczki!Wszystko wygląda apetycznie, ale obiad i kolacja wygrywa :) Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie jadłam czereśni w tym sezonie :(
OdpowiedzUsuńTo współczuję, ale może jeszcze się uda ;)
UsuńPyszny jadłospis. Oczywiście mam wielkie serducha w oczach, jak widzę te wszystkie owoce :) Ale to na kolację miałabym teraz ochotę, mimo, że jest samo południe :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje jadłospisy, są taaak kolorowe! :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle tyle cudów, że ciężko się oprzeć ^^
OdpowiedzUsuńNie jestem weganką ani nawet wegetarianką, a jedynie postanowiłam sobie, żeby jeden dzień w tygodniu nie jeść mięsa. Ten jeden dzień w zupełności mi wystarcza i dla tego dnia oglądam sobie m.in. takie posty. Może kiedyś będzie tych dni więcej, jednak dzisiaj po prostu mam apetyt na jedną małą porcję mięsa - choćby ryby - dziennie i nie wyobrażam sobie, jak można wytrzymać więcej dni na takim jadłospisie, jaki prezentujesz. Oczywiście wszystko prezentuje się przepysznie, ale czułabym niedosyt :-)
OdpowiedzUsuńJeden dzień w tygodniu bez mięsa to chyba żaden wyczyn - nawet mój tata, kiedyś wielki mięsożerca, teraz je go maksymalnie 2 - 3 razy w tygodniu (i to częściej ryby) i bez problemu wytrzymuje, ale wiadomo, że każdy ma inne przyzwyczajenia :)
UsuńJa sobie nie wyobrażam żeby mięso zjeść, niczego mi nie brakuje, więc to kwesta indywidualna :)
Uwielbiam Twoje jadłospisy i obiecuje ze kiedyś wybiorę sobie jeden iii zrobię sama ! :) i to jeszcze w te wakacje ;) dam znać jak mi poszło ;))
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
UsuńCiekawa propozycja, sama mam takie dni, ze na nic nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńPysznie ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały jadłospis! Zazdroszczę świeżych truskaweczek:) Niestety ja już nie mam dostępu do świeżutkich, ale zajadam się borówkami i malinkami:D
OdpowiedzUsuńMaliny też jem regularnie, a na borówki czekam - coraz więcej jest dojrzałych na krzaczkach ;)
UsuńMaliny też jem regularnie, a na borówki czekam - coraz więcej jest dojrzałych na krzaczkach ;)
UsuńU mnie też już borówkowa plantacja ruszyła:) właśnie zebralam 5 półlitrowych kubków :) a w warzywniaku 38zl za kg! Szok.
UsuńU nas w tym roku za wiele borówek nie ma, a większość tego co jest jedzą ptaki - może udało mi się 2 garście nazbierać...
UsuńTe sezonowe owoce i warzywa to czysta rozpusta, szkoda, że lato takie krótkie ;)
OdpowiedzUsuńWszystko chcemy! Nawet łącznie z jagodzianką xD Twoje miseczki zawsze są zdrowe i kolorowe ^^
OdpowiedzUsuńMusiałam nadrobić ten post, bo przez wyjazd ominęłam! Aj, jak ja lubię patrzeć co tam zajadasz, bo zawsze wszystko w moim guście. I pochwalę się - dzisiaj jadłam czereśnie, PIERWSZE w tym sezonie. Nie ma to jak zapłon, haha :)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie szybko :)
UsuńTa jagodzianka jest bardzo sympatyczna :)
OdpowiedzUsuńMoże dlatego że z dobrej cukierni, jeśli mają jajka od kur z wolnego wybiegu. Ja też kupuję tylko takie jajka. Czasem fajnie jest zjeść jagodziankę :D
Ja jajka dostaję od babci lub wujka, którzy mają swoje kury ;)
Usuńwszystko mi sie tu podoba super !
OdpowiedzUsuńWartościowy wpis
OdpowiedzUsuń