Znowu mam wrażenie, że wirusy i bakterie zbudziły się z zimowego snu i atakują wszystkich wokół. Mój układ odpornościowy póki co mnie nie zawodzi, ale i tak czuję, że jest bardzo spracowany na skutek codziennej walki z wszechobecnymi patogenami. Staram się wspierać go odżywczym jedzeniem - chociaż w ten sposób mogę mu pomóc, bo kaszlących czy kichających ludzi nie uniknę. Przynajmniej wiosna coraz bliżej, a kilka razy czułam nawet jej zapach w powietrzu :)
Podstawę mojego dzisiejszego śniadania stanowiła kasza jaglana, która wraz z jabłkiem i dodatkami stworzyła przepyszną mieszankę. W obiedzie główną rolę odegrał upolowany wczoraj topinambur, dobrze wpasowujący się w uzdrowione, gryczane placki. Nie mogło także zabraknąć płatków owsianych, które tym razem - wraz z owocami - złożyły się na podwieczorek. A na koniec dnia jadłam tradycyjną, piątkową kolację - odgrzane ziemniaki i surówkę - wszystko zobaczycie poniżej.
ŚNIADANIE (720kcal)
- kasza jaglana (50g) ugotowana z jabłkiem (3/4 szarej renety gotowałam wraz z kaszą, 1/4 wkroiłam po ugotowaniu) i z łyżeczką ksylitolu, z dodatkiem orzechów (laskowych i brazylijskiego - łącznie 12g), łyżeczki masła migdałowego, łyżeczki rodzynek i łyżeczki suszonej morwy
- jogurt sojowy naturalny (150g) zmiksowany z połową banana i 1/4 mango + trochę mango i czekolady 85% na wierzch
- czystek
- przed śniadaniem wypiłam mieszankę wody z sokiem z cytryny, łyżką syropu z kwiatu bzu i połowy łyżeczki witaminy C
OBIAD (660kcal)
- placki gryczane z topinamburem i kukurydzą (zrobione z 40g kaszy gryczanej niepalonej zmiksowanej na mąkę, łyżki mąki z pestek dyni, kilku topinamburków, siemienia lnianego, oleju rzepakowego, mleka ryżowego, łyżki jogurtu sojowego i kukurydzy konserwowej - przepis dodam na bloga) z dodatkiem łyżeczki masła migdałowego
- ugotowane brukselki (130g) i fasolka szparagowa (120g), pół pomarańczy
PODWIECZOREK (600kcal)
- owsiano - owocowy przekładaniec - płatki owsiane (30g) namoczone i wymieszane z łyżeczką syropu kokosowego, łyżeczką rodzynek i łyżeczką wiórków kokosowych + kilka łyżek antonówek ze słoika, łyżka dżemu ze śliwek, rozmrożone wiśnie i kostka czekolady 86%
- małe jabłko, 2 ciasteczka Golden Oreo
- surowe kakao (łyżeczka) z mleczkiem kokosowym (30g) i łyżeczką ksylitolu
KOLACJA (495kcal)
- resztka kremowej zupy warzywnej (składającej się z marchewki, pietruszki, selera, buraka, fasolki szparagowej, cebuli, soczewicy i mleczka kokosowego)
- surówka z kiszonej kapusty, marchewki i połowy jabłka z orzechami laskowymi, odgrzane w mikrofalówce ziemniaki (220g) i łyżeczka hummusu (z Biedronki)
- herbata pukka z sokiem z połowy cytryny
- a już po kolacji zjadłam 1 cukierka z kopru włoskiego przywiezionego z Madery i 1 owocowego (i taka ilość już zdołała uszkodzić mi język :D)
RAZEM: 2475kcal
BIAŁKO: 62,3g
WĘGLOWODANY: 404,3g
TŁUSZCZ: 83,5g
WG. CRONOMETER.COM
Bardzo pyszne propozycje!Czrkam na przepis na placki i kradnę do siebie śniadanie,bo dzisiaj jadłam bardzo podobne i kradnę jeszcze podwieczorek,bo wyglada pysznie :D
OdpowiedzUsuńPrzepis powinien pojawić się we wtorek. A podwieczorek polecam :)
UsuńU Ciebie jak zwykle smacznie :)
OdpowiedzUsuńMnie niestety dopadło choróbsko i konsekwencję odczuwam od dwóch tygodni. Po zwykłej gorączce dopadły mnie powikłania, siadło na nogę że chodzić nie umiałam i nie pomogło 10 zastrzyków. Obawiam się, że nie skończy się na jednej wizycie u lekarza.
To niedobrze, życzę Ci zatem dużo zdrowia i mam nadzieję, że z nogą wszystko szybko będzie ok :)
UsuńDziękuję :) w życiu bym nie pomyślałam, że gorączka może dać takie powikłania :/
UsuńA może te powikłania dało coś innego, co było także przyczyną gorączki?
UsuńJak lekarka zobaczyła, że ledwo chodzę to od razu zapytała czy w ostatnim czasie miałam gorączkę. Ponoć dużo osób ma takie objawy.
UsuńAle gorączki też bez powodu się nie ma...
UsuńJeszcze raz życzę Ci zdrowia :)
Uwielbiam te Twoje jadłospisy! Ja tak jak i Ty zjadłam dzisiaj rano kaszkę jaglana! Obiadek super, a podwieczorkiem bym nie pogardzila! Mimo tego że dziś zrobiłam sobie pyszne ciacho!
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńWydaje mi się, Ze Twoje ciacho smakowo pobiło by mojego owsianego twora :D
brukselka <3
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam aby wkoło mnie szalały wirusy :P
OdpowiedzUsuńJadłospis jak zwykle pyszny :)
Jak byś miała kontakt z dużą liczbą osób to byś zauważyła :D
UsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
Śniadanie standardowo - mega! Ale tym razem najbardziej zaciekawiły mnie te placuszki na obiad z topinamburu, czekam na przepis :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle pysznie i zdrowo :) Tym razem najbardziej urzekł mnie Twój podwieczorek! Ależ wspaniale się prezentuje! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ej, też chcę poczuć wiosnę! ;D Na razie wyczuwam jedynie te czyhające na każdym kroku przeziębienia... Widok zieleniny na talerzu cieszy oko w te szare dni :) Nigdy nie spotkałam się z Golden Oreo! Jak smakował cukierek z kopru włoskiego? :D
OdpowiedzUsuńAle taką nutkę wiosny też czuć, zwłaszcza w dzień jak robi się cieplej, bo rano jak wychodzę z domu to czuję tylko mróz i srogą zimę. No i zarazki :D
UsuńPysznie, bardzo czuć w nim ten koper (jest spore nawiązanie do herbatki z tego zioła :))
Och Aniu, jak zwykle czarujesz posiłkami! Śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja - wszystko cudne! I czy jestem jedyną osobą, która nie lubi topinamburu? Słonecznik przecież kocham, a to mi smakuje jak ścierka jakaś :/
OdpowiedzUsuńKażdy lubi co innego, nie musi Ci wszystko smakować :) Mnie on nie zachwyca, ale bardzo go lubię i nie czuję w nim ścierki, ale słonecznika też nie bardzo, choć jakieś nawiązanie jest...
Usuńczekam na przepis na placki, wyglądają smakowicie. A podwieczorek-mniam:)
OdpowiedzUsuńMój tata już drugi tydzień jest chory (fakt faktem, że powinien się jakoś lepiej kurować - chociaż i tak jest postęp, bo mu mama wmusza imbir z cytryną i miodem :P), a ja się na razie jakoś trzymam. Słońce nastraja optymistycznie i czuję, że coraz bliżej wiosna - ale wiem, że dopiero kończy się styczeń i trochę jeszcze z nami szaro-bura aura pobędzie ;)
OdpowiedzUsuńŚniadanko tak na bogato :D I zanim zobaczyłam obiad, to sobie pomyślałam, że kupię fasolkę szparagową - a Twoje zdjęcie jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziło :) Jak smakuje taki świeży topinambur? (Tzn. wiadomo, po obróbce)
A hummus z marchewkami jadłam wczoraj na kolację "w drodze" - tylko ten z Lidla, paprykowy. Pycha :D
PS: Na pewno nie zjadłaś tylko dwóch cukierków - straciłaś nad sobą panowanie i pochłonęłaś całą pakę, w ogóle tego nie rejestrując ;DDD
Trudno mi porównać smak topinamburu do czegokolwiek, ale jeśli jadłaś chipsy z topi (a jeśli dobrze pamiętam, pisałaś mi, że tak) to smak będzie podobny, tylko taki bardziej "inartificial" - nie wiem jak to inaczej określić :D Ma w sobie pierwiastek słonecznika, nutkę ziemniaka, trochę z jakiejś innej bulwy, a reszta to nowy smak ;)
UsuńPaprykowego z Lidla to chyba nawet nie jadłam :D
Masz rację, pewnie dlatego aż krew mi z języka leciała :D
No to wypróbuję, chociaż w smaku faktycznie mi przypominał ziemniaka :D
UsuńPolecam paprykowy, w ogóle nie jest octowy :)
Hahaha :D
Ok, będę polować ;)
UsuńNa takiego przekładańca owsianego mam chęć :) wpadnie i u mnie dziś na podwieczorek :)
OdpowiedzUsuńObyś się uchroniła przed wirusami ;) Ja się trzymam, choć w szpitalach łóżka na korytarzach poustawiane
Dzięki ;)
UsuńW szpitalach to istna wylęgarnia zarazków :/
Twoje jadłospisy są niesamowicie inspirujące! :)
OdpowiedzUsuńU mnie pochorowali się już wszyscy. W biurze połowa ludzi pracuje zdalnie, moja mama wygląda jak zombie, a siostra, która nie choruje nigdy, chodzi po domu i rozsiewa zarazki. Ja zresztą też nadal chora, możliwe że jestem pacjentem 0, ale lepiej o tym nie wspominać, bo mnie zamordują.
OdpowiedzUsuńWiosny nie miałam okazji wyczuć, bo siedzę zamknięta w domu. Ble.
Na chwilę obecną ukradłabym tylko kostkę bardzo ciemnej czekolady, bo zjadłam jogurt, dwa wafle i kolację, a zaraz trzeba jeszcze wypić kompocik i spać. Dobij mnie.
To w dalszym ciągu życzę Ci zdrowia i mam nadzieję, że w końcu pokonasz tę chorobę.
UsuńJeszcze zdążysz, teraz to tylko zaczątki, a i tak nie każdy je czuje, zresztą łatwiej wyczuć smog.
Gdzież bym śmiała dobijać schorowaną Olgę, nie zamierzam ;)
Podwieczorek i obiad to wyglądają cudnie <3 Placki z topinambura brzmią super :> A ten przekładaniec deserowy przeuroczy :)
OdpowiedzUsuńAniu bardzo smakowity jadłospis. Aż ślinka cieknie !
OdpowiedzUsuńObiad i podwieczorek zabieramy i uciekamy ile się da!!!! :D
OdpowiedzUsuńDogonie Was :D
Usuń