Choć po lecie wszelaki ślad zaginął, jesień jaka obecnie panuje na świecie całkiem mnie zadowala. Dziś szłam spory kawałek bez rękawiczek i ręce mi nie zdrętwiały, a świecące mocno słońce dawało złudne nadzieje wysyntetyzowania wystarczających ilości witaminy D :) Do tego miałam dziś wolne (a co lepsze kilka następnym piątków także mi się takich zapowiada), więc wszystkie dania jadłam w domu, nie spiesząc się jak to mam w zwyczaju na co dzień ;) Ale z racji tego, że musiałam zużyć ugotowane na tydzień zapasy żywnościowe, a też miałam do zrobienia sporo rzeczy, nic nowego nie gotowałam...
Na śniadanie zrobiłam pancakes z udziałem buraka, na które ochota naszła mnie już wczorajszego popołudnia. W skład obiadu weszła ugotowana w minioną sobotę zupa wielowarzywna, do której w ramach drugiego dania ugotowałam jaglankę, a wszystko to wzbogaciły orzechy włoskie (mam w piwnicy 4 skrzynki pełne orzechów, więc możecie sobie wyobrazić, co w obliczu takich dóbr czuje orzechożerca :P). Potem długo myślałam co by tu wegańskiego zjeść na podwieczorek, ale na nic konkretnego mnie nie naszło, więc zrobiłam miszmasz z kilku produktów. A na kolację odgrzałam zalegające w lodówce warzywa, które w zestawieniu z ziemniakami i wege pasztetem stanowiły przepyszne danie ;)
OBIAD - CZĘŚĆ I (315kcal)
RAZEM: 2565kcal
- buraczano - bananowe pancakes (zrobione z 3 łyżek płatków owsianych zmielonych wraz z łyżką sezamu na mąkę, łyżki mąki gryczanej i kukurydzianej, 70ml mleka sojowego, buraka, połowy banana, łyżeczki oleju kokosowego, łyżeczki kakao) z dodatkiem kostki czekolady 92% i orzechów włoskich (15g)
- 3 małe jabłka
- czystek
OBIAD - CZĘŚĆ I (315kcal)
- jarzynowa zupa krem (zrobiona z kalafiora, brokuła, fasolki szparagowej, ziemniaków, czerwonej soczewicy, pietruszki, marchewki, selera) z dodatkiem orzechów włoskich i pestek słonecznika
- kasza jaglana (50g) ugotowana z połową szarej renety i łyżeczką cukru trzcinowego z dodatkiem orzechów włoskich (15g) i rodzynek (Agnieszko, chciałam zrobić zdjęcie spodu jaglanki, ale przez to jabłko się strasznie skleiła i nie była należycie sypka (ale wyjątkowo dobra :P), mam nadzieję, że następnym razem się uda...)
- duża szara reneta
- surówka z marchewki i jabłka z dodatkiem soku z cytryny (w mojej porcji była ok. 1 duża marchewka i pół dużego jabłka) z 1 orzechem włoskim na wierzchu
- płatki z brązowego ryżu (30g) - kupiłam je dzięki recenzji Pand, faktycznie bardzo dobre ;)
- kaki, 4 suszone eko daktyle, kawałek chałwy, 2 kawałki czekolady Wawel Peanut Butter (o której przypomniała mi kilka dni temu recenzja Olgi i musiałam ją wykończyć :))
- odgrzewane ziemniaki (250g) polane łyżeczką oleju lnianego z gotowanymi warzywami (kalafiorem, brokułami, brukselkami, fasolką), papryką, pieczonym burakiem, czarnymi oliwkami (30g) + orzech brazylijski i plaster pasztetu z soczewicy i marchewki
- kakao (zrobione z łyżeczki surowego kakao, łyżeczki cukru trzcinowego i 100ml mleka sojowego)
RAZEM: 2565kcal
BIAŁKO: 85g
WĘGLOWODANY: 461,3g
TŁUSZCZ: 70,7g
BŁONNIK: 75,6g
to sniadanie takie strasznie w moim stylu <3
OdpowiedzUsuńNie będę się zachwycać nad posiłkami, bo sama wiesz że zawsze wszystko bym Ci wyjadła :) Teraz muszę napisać, że cudowne są Twoje naczynka - zarówno kubki jak i ta miseczka z płatkami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMiseczka z płatkami to foremka do zapiekania :)
O, no właśnie. Wiedziałam że z czymś mi się kojarzy, ale w złym kościele mi grało :D
UsuńKochana, będzie mi milo jeśli skorzystasz z zaproszenia do LBA :) http://iwonka-bloguje.blogspot.com/2015/11/liebster-blog-award-2015.html
UsuńDziękuję, postaram się wkrótce odpowiedzieć ;)
Usuńniby jakiś skromniejszy ten jadłospis na pierwsze oko niż zawsze, a wartość ta sama, ty wiesz jak człowieka podpuścić! :D
OdpowiedzUsuń4kg!? O matko... my z jedną skrzynką mieliśmy co problem zrobić...
Ukochana jaglanka jak widzę, jest i dumnie się reprezentuje :)
Ajajaj płatki to i ja bym od Pandziuni pojadła ^^
A recenzja Olgi szerzy dobrze swoją misję :D
Bo orzechy wiele nie ważą, a kalorii mają sporo :p
UsuńNie wiem ile tam jest kg, ale u nas orzechy się nie zmarnują :p
Oj wiem wiem :D
UsuńTo już wszystko wyjaśnia, czemu tak mało ich jem xDD
Oooo, ależ zjadłabym taką zupę! Ostatnio bardzo za mną takie chodzą. Dzisiaj wyjątkowo skusiłam się na kupną z Biedronki… SZOK, była przepyszna, a skład praktycznie idealny. ;) Warte spróbowania takie, o : http://www.alleceny.pl/static/images/Aleceny_Model_Promotion_Table/big/zupa_fd0520ee552afb28b7243b43239b8304.jpg
OdpowiedzUsuńPróbowałaś może? ;)))
Nie próbowałam, ale widziałam, jak polecasz to może kiedyś kupię ;)
UsuńWarto zobaczyć. :) Wczesniej przechodziłam obok nich obojętnie (zauważyłam przynajmniej trzy smaki - dyniową, szparagową i farmerską), bo raczej skazywałam je na kiepski skład z masą konserwantów, aż w końcu przeczytałam pewną opinię, zdjęcia składu itd. i baardzo miło się zaskoczyłam. ;)
UsuńJa chcę z Tobą zamieszkać <3 Jesz mega smacznie!
OdpowiedzUsuńMogłabym zamawiać u Ciebie zdrowy catering:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że tym razem bez II śniadania ale i tak mega smacznie :) Wszystko apetyczne ale to kolacja urzekła mnie najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto nie jem drugiego śniadania, zależy o której jem pierwsze ;)
UsuńTwa kolacja wygląda bardzo smacznie i sycąco:)
OdpowiedzUsuńTen jadłospis wyjątkowo przypadł mi do gustu, chyba z racji posiłków w domu rozwinęłaś skrzydła. Moje kolacjr wyglądają podobnie, a kiedy wychodzę po schodach zjadam wszystko co wystaje z talerza żeby nie spadło :D 4 skrzynki orzechów włoskich? Oj strzeż się, gdybym tylko mieszkała blisko... :D
OdpowiedzUsuńMam tak samo jak idę na górę, a i tak coś mi zazwyczaj spadnie (choć wybieram największe talerze i nie płaskie :P) No i nierzadko trochę kakao czy herbaty mi się wyleje na schody :P
UsuńDlatego ja najczęściej jem w dużych miskach:D
UsuńO tak, miski to najlepsze naczynie do dużych porcji :)
UsuńO, i ja się zgodzę z tymi miskami! :D
UsuńKocham zupy krem! Wszystkie posiłki w moich smakach, jednym słowem rewelacja :)
OdpowiedzUsuńRobiłaś jajecznice w garnku? :) Jeszcze tak jej nie smażyłam :D
OdpowiedzUsuńRaz tylko, gdybym wlała tam olej byłaby super, a ja na sucho chciałam i trochę przywarło do dna :p
UsuńA dlaczego na sucho? Jajecznica na sucho ma inny smak nawet jak smaży się ją krócej (by mocno się nie ścięła) ;)
UsuńJa nie widzę różnicy jak robię na patelni (ale jajecznicę robię raz na rok), a wtedy chyba skończył się olej w domu i nie chciało mi się iść do piwnicy i też nie chciało mi się gotować jajka na miękko :p
UsuńU mnie od zawsze jajecznicę robiło się na maśle (tato na słoninie lub kiełbasie), więc ja różnicę czuję. Na oleju być może tego nie czuć bo olej jest raczej neutralny w smaku :) A to taki leniuszek z Ciebie - nie chciało Ci się tego i tamtego :D Czasem tak bywa :) A doszorowałaś garnek? ;)
UsuńU mnie tata zawsze robił na oleju :)
UsuńTak, jakoś się udało :)
Co dom to obyczaj :) Wynosimy z niego też inne smaki, przyzwyczajenia ;)
UsuńJa to zawsze solą szoruje ;P
Ja wodą z płynem i się domywa ;)
UsuńJak ja bym zjadła taką rozgrzewającą zupę krem to Ty sobie nie wyobrażasz... Zachwycona jestem każdym absolutnie daniem, pięknie to wszystko podałaś. Chęć mam też na ten pasztet z ostatniego zdjęcia, bo lubię strasznie takie wszystkie pasty, humusy i pasztety właśnie.
OdpowiedzUsuńTakie wege pasztety są bardzo proste w przygotowaniu, więc polecam. Zupę też nie trudno zrobić :) Albo przyjedź do mnie, właśnie ugotowałam cały garnek nowej zupy :)
UsuńWiesz, że nadmiar witamin i minerałów też może szkodzić?Nie mówiąc już o błonniku
OdpowiedzUsuńPóki co mi nie szkodzi, więc nie będę twego ograniczać :p Zresztą nie wydaje mi się, żebym przedawkowywała toksyczne składniki (witaminę A jem tylko pod postacją beta karotenu). A co do błonnika to mam świadomość, że jem go za dużo, ale co ja poradzę, że lubię warzywa, owoce i kasze :p
UsuńJej, nigdy nie przestanę się zachwycać nad Twoim jadłospisem. A te Twoje zupy-kremy są pierwszorzędne! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDziś wygrywa dla mnie ten plaster pasztetu. Wygląda tak obłędnie, że zaraz się obślinię. Przypomniało mi się, jak mieszkałam z mamą i ona lubiła kupować pieczone pasztety. Mmm... tyle lat już go nie jadłam. Ten jest sojowy, wiadomo, trochę inny smak, ale konsystencja prawie ta sama. Rewelacja. Z sałatą i pomidorem na bułce? Yes, please!
OdpowiedzUsuńTen jest soczewicowy akurat, ale to prawie sojowy :p Jeszcze ogórki do takiej bułki pasują ;)
UsuńSame pyszności :) ja mam chęć na te placuszki buraczane :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kolorowe posiłki pełne warzyw i owoców :) I zdecydowanie zbyt dawno nie robiłam buraczanych placków!
OdpowiedzUsuńWow te buraczane pancakes wygladaja cudownie, porwalabym *.* i zupe krem jarzynowa tez! Ja dzisiaj brokulowa zaserowowalam. I tez mam cala skrzynke orzechów w domu troche z nas szczesciary :d
OdpowiedzUsuńBrokułowa też musiała być super ;)
UsuńTo prawda co do orzechów - nie każdy ma tyle szczęścia :P
Pychotka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://nackany-zeszycik.blogspot.com/
kocham twoje jadłospisy :)
OdpowiedzUsuńAle pyszne te śniadanko - buraki i banany, brzmi zaskakująca, ale aż pociekła mi ślinka :)
OdpowiedzUsuńSoczewicy jeszcze nie oswoiłam w swojej kuchni ,ale odżywiasz się pysznie.
OdpowiedzUsuńTo musisz się z nią bliżej zapoznać, bo to najprostszy w obróbce strączek :P
Usuńulala.. same pyszności tam miałaś! :) A jak kolorowo i bogato ^^ :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle swietnie! Porywam podwieczorek :)
OdpowiedzUsuńMniam wszystko jak dla mnie pycha :) i ta cudna i wspaniale duża kolacja heee
OdpowiedzUsuńPięknie - a porcja kolacji łał :) Jak zwykle kolorowo i smacznie!
OdpowiedzUsuńW takim razie bez wahania od czasu do czasu możesz ją zrobić ;)
OdpowiedzUsuńKościół Halloween jest przeciwny a i mnie nie pociągają przebieranki za demony, upiory itp. Nigdy nie obchodziłam Halloween, nigdy nie chodziłam prosząc o cukierki ale wiem, że moi znajomi owszem
To co myśli kościół na temat Halloween to specjalnie mnie nie interesuje (nie zgadzam się z dużą ilością teorii głoszonych przez kościół) i nie widzę w tym nic złego. Po moim osiedlu z roku na rok chodzi coraz więcej przebierańców i gdybym była młodsza to pewnie też bym poszła z siostrą na cukierkowe łowy :P
UsuńJa również nie zgadzam się ze wszystkim co mówi Kościół, ponieważ czasem przesadza, ale czasem to nie kończy się tylko na przebierankach
UsuńKolacja jest mega! Takie wypchane i kolorowe talerze bardzo cieszą oczy i brzuszki :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakowały Ci płateczki ostatnio miałyśmy od nich długą przerwę. W ogóle cały podwieczorek razem z tą chałwą nam pasuje :D
Ciekawa jest ta propozycja.
OdpowiedzUsuńChętnie skosztuję takie pyszności
OdpowiedzUsuń