niedziela, 28 lutego 2016

Ulubieńcy lutego 2016

Kolejny miesiąc prawie minął i coraz bliżej wiosna, na którą czekam z niecierpliwością. Da się w prawdzie odczuć chwilami jej obecność, przerywaną jesienną pochmurnością i zimowymi powiewami śniegu, przynajmniej w mojej okolicy. A przechodząc do tematu notki, to w lutym jadłam wiele smacznych rzeczy, ale niezbyt wiele nowych i tylko kilka produktów wpasuje się w dzisiejszą notkę z ulubieńcami miesiąca :)

1. Mleko sojowe waniliowe (Alpro)

Mój próg odczuwania słodkości w ostatnim czasie się zwiększył i to mleko, które kiedyś wydawało mi się bardzo słodkie, tym razem okazało się w sam raz. Bardzo lubię jego waniliowy smak i sposób, w jaki wzbogaca smak kakao. Robiłam z jego udziałem też przepyszne, waniliowe kremy jaglane. Skład może nie jest idealny, a przedstawia się następująco woda, obłuszczone ziarno soi (5,8%), cukier, dekstroza, węglan wapnia, aromaty, sól morska, regulator kwasowości (fosforany potasu), ekstrakt marchwiowy, guma gellan, witaminy (B2, B12, D2). Napój ma sporo cukru (6.6g w 100ml), ale nie piję go dla zdrowia, a dla smaku, choć zawsze trochę witamin uzupełnię :)

piątek, 26 lutego 2016

Wegański jadłospis 57

Zazwyczaj, jak w czwartek wracam do domu, zastanawiam się co zjeść na śniadanie następnego dnia, przypominając sobie jednocześnie co jadłam tydzień temu, żeby nie powtórzyć tego w piątkowej notce :D Jednym z moich ulubionych śniadań jest owsianka i mogłabym jeść ją prawie codziennie (co jakiś czas podmieniając plackami) i chociaż za każdym razem można ją zrobić na inny sposób, to jednak przyozdobiona z wierzchu ulubionymi składnikami prezentuje się podobnie. Ale już od kilku tygodni nie jadłam jej w piątek, więc przyszła kolej na takie śniadanie - tym razem zrobiłam brzoskwiniową, na domowym, nieprzecedzonym mleku kokosowo - nerkowcowym, z mnóstwem pysznych dodatków ;)

Nic nadzwyczajnego dzisiaj nie jadłam - jak to w piątek powyjadałam resztki tygodnia, z których dodatkiem powstał przecudowny obiad - dawno już nie robiłam warzywnej wersji jaglanki ;) Na kolację standardowo odgrzałam ziemniaki, i nawet myślałam, czy by ich jakoś nie urozmaicić, ale nie miałam natchnienia i czasu na kombinowanie, a poza tym - smak tkwi w prostocie ;)


ŚNIADANIE (670kcal)
  • owsianka brzoskwiniowa (zrobiona z 40g płatków owsianych, łyżki płatków z komosy ryżowej, mleka nerkowcowo - kokosowego (łyżkę wiórków kokosowych zblendowałam z masłem z nerkowców i 2 daktylami),  mrożonych brzoskwiń, łyżeczki rodzynek i łyżeczki mielonego siemienia lnianego) z dodatkiem domowego dżemu porzeczkowego, kawałka banana, namoczonych orzechów (laskowych i brazylijskiego) i pestek dyni, suszonej figi + kruszone ziarno surowego kakaowca (a do tego zjadłam "luzem" kostkę czekolady 85%)
  • czystek
  • jak gotowałam owsiankę zjadłam szarą renetę

czwartek, 25 lutego 2016

Morwy w surowej czekoladzie SuroVital - recenzja

Suszone owoce morwy polubiłam od pierwszego spróbowania - ich pysznie słodki smak to coś idealnie trafiającego w moje preferencje i mogę tylko żałować, że tak późno je odkryłam. Do niedawna nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego jak morwa, na dodatek w kilku kolorach, i że rośnie ona na drzewach - jak mama opowiadała mi, że jadła świeże owoce prosto z drzew rosnących w jej rodzinnej wiosce, to nabrałam nadziei, że i mi uda się ich kiedyś spróbować. A widząc suszone owoce skąpane w mojej ulubionej surowej czekoladzie, ani przez chwilę nie wątpiłam, że będą smakować wyjątkowo :)


Już sam skład wskazuje na pysznie naturalny smak - czekolada 65% (nieprażone ziarno kakaowca, cukier z kwiatu palmy kokosowej, tłuszcz kakaowy, wanilia Bourbon) i morwa biała 35%, a wszystko to ekologiczne.

wtorek, 23 lutego 2016

Orkiszowy chlebek dyniowy z kokosem i czekoladą


Chlebek dyniowy to ciasto iście jesienne, więc idealnie się wpisze w obecnie panującą aurę. Warto jesienią przygotować dyniowe puree i zamrozić kilka porcji, żeby zimą w każdej chwili móc cieszyć się pysznym dyniowym ciastem. W zależności od dodatków można stworzyć chlebki w różnych smakach, a ja tym razem zrobiłam z nutą kokosa i czekolady

Użyłam w głównej mierze mąki orkiszowej, żeby chlebek należycie wyrósł, bo jak wiadomo mąki z glutenem są w tym aspekcie najbezpieczniejsze. Jednak żeby nie było tak zupełnie pszenicznie, dołożyłam trochę mąki ryżowej i powstało coś naprawdę pysznego i puchatego zarazem :) Wiórki kokosowe świetnie wkomponowały się w dyniowe ciasto i rozprzestrzeniając się po całym wypieku stanowiły zgraną kompozycję z ciemną czekoladą, żurawiną i rodzynkami. Kokosowy smak nadał także olej z tego orzecha, tworzący z dynią rewelacyjne połączenie. I chyba jeszcze nigdy żaden chlebek nie wyszedł mi tak intensywnie pomarańczowy - od razu widać z czego powstał :)

niedziela, 21 lutego 2016

Moje ulubione zdrowe i trochę mniej zdrowe słodycze sklepowe

Nie wszystkie słodycze są niezdrowe, a ja mam to szczęście, że uzdrowione lubię tak samo jak te tradycyjne, bogate w cukier. W mojej szufladzie zawsze można znaleźć spory zapas krzepiących batoników czy czekolad, stanowiących pyszny dodatek do lunchy i dodających energii mózgowi strudzonemu wysiłkiem intelektualnym. Poniżej pokażę Wam kilka zdrowych słodyczy (choć niektóre mogą się wydawać niesłodkie), jakie jadam na co dzień i bez których nie wyobrażam sobie życia :)

1. Na pierwsze miejsce bezsprzecznie trafia ciemna czekolada, dostępna w tylu wersjach smakowych i z tak różną zawartością kakao, że chyba każdy znajdzie coś dla siebie :) Dobrej jakości czekolada ma nie tylko pyszny smak, ale także mnóstwo składników odżywczych, płynących z ziaren kakaowca. Prawdziwie ciemna czekolada bez dodatków powinna zawierać na pierwszym miejscu miazgę kakaową i jak najmniej innych składników, choć smak zależy w głównej mierze od jakości użytych ziaren kakao. Jadłam jak dotąd zbyt mało czekolad, żeby się na ten temat wypowiadać i mam nadzieję, że dużo jeszcze przede mną. W książce Davida Wolfe "Superżywność" znalazłam takie zdanie opisujące czekoladę - "Czekolada ma w sobie coś, co wykracza poza zmysły dotyku, zapachu i smaku i odczucia towarzyszącego jej spożywaniu. Esencja czekolady to fenomen, którego po prostu nie sposób opisać" i zgadzam się z tym zdaniem całkowicie :)


W czekoladzie na pewno nie będzie tyle cennych składników ile w surowym ziarnie kakao, ale coś tam w niej zawsze pozostanie :) Wysoka temperatura niszczy kwasy tłuszczowe i część wartościowych związków w niej obecnych, więc najzdrowsza z całą pewnością będzie czekolada surowa, do której produkcji kakaowiec jest przetwarzany w temperaturze nie wyższej niż 42 stopnie. A poniżej można zobaczyć zawartość składników mineralnych w 50g, czyli połowie standardowej tabliczki ciemnej czekolady o zawartości 80% kakao (wg. cronometer.com)

piątek, 19 lutego 2016

Wegański jadłospis 56

Ciemność jaka dzisiaj panowała w mojej okolicy nie nastrajała pozytywnie do życia (pomijając fakt, że robienie zdjęć przy tym świetle, a właściwie jego braku, nie jest łatwym zadaniem :/) i z niecierpliwością czekam na wiosnę. Czuję, że brakuje mi naturalnie wysyntetyzowanej witaminy D, bo suplementowana to nie jest niestety to samo. Aby choć trochę poczuć wiosnę, rozmrażam ostatnio zapasy owoców lata, ciągle zajmujących sporo miejsca w mojej zamrażarce, a przecież nowy sezon już niedaleko :) Dziś wydobyłam truskawki, które fajnie wkomponowały się w zestaw śniadaniowy.

Rozmrożone truskawki połączyłam z  ugotowaną kaszą jaglaną, tworząc pyszną śniadaniową jaglankę, a do tego przyrządziłam budyń do picia - czasami nachodzi mnie na taki płynny budyń, przypominający konsystencją gorącą czekoladę :). Na obiad odgrzałam zupę ogórkową, do której, pomimo i tak już sporej gęstości, dołożyłam ryż i nie wiem, czy danie to w ogóle można nazwać jeszcze zupą, ale takie treściwe mieszaniny lubię najbardziej :D Potem musiałam uzupełnić niedobory cukru i czekolady, a w skład kolacji weszły tradycyjnie jak co piątek ziemniaki, w trochę innej, przepysznej odsłonie ;)


ŚNIADANIE (630kcal)
  • kasza jaglana (50g) ugotowana z łyżeczką cukru trzcinowego z dodatkiem suszonej figi, orzechów nerkowca i pestek dyni (łącznie 15g) i rozmrożonych truskawek (nie wszystko dodałam do jaglanki, łącznie zjadłam ich 350g)
  • budyń do picia zrobiony z 200ml mleka sojowego, czubatej łyżeczki budyniu waniliowego, łyżeczki cukru trzcinowego i cukru z wanilią
  • jabłko
  • zielona herbata z żurawiną

czwartek, 18 lutego 2016

Krem o smaku gorzkiej czekolady ener bio - recenzja

Wreszcie nadszedł dzień degustacji kremu czekoladowego, który kupiłam w Rossmannie już jakiś czas temu. Termin przydatności nie był naglący, ale wolałam zachować pewien margines bezpieczeństwa, gdyż nie wiedziałam jak długo zajmie mi zjedzenie smarowidła - w słoiku mogłam zastać zarówno pysznie czekoladowy, bogaty w smaku kremik,  jak i czekoladopodobny wytwór, którego zużycie będzie mi szło jak krew z nosa (choć nie do końca zgadzam się z tym powiedzeniem - krew cieknąca z nosa zazwyczaj nie ma specjalnych hamulców :P).


Dotychczas jedynym kremem czekoladowym jaki jadłam była Nutella i nigdy nie próbowałam mazideł próbujących ją naśladować. Nutella to był jeden z głównych smaków mojego dzieciństwa i częsty składnik kanapek do szkoły, które zazwyczaj oddawałam koleżance :D Dlatego też, chcąc porównać rossmannowski przysmak z Nutellą, nie mogłam się od niej odczepić - ten ferrerowski smak ma w sobie wiele magii :)
Po wyżej widocznym kremie nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego, ale ciekawość skłoniła mnie do zakupu, tym bardziej, że skład wydał mi się całkiem w porządku, a przedstawia się on następująco: cukier trzcinowy, mocno odtłuszczone kakao w proszku 30%, olej słonecznikowy, tłuszcz palmowy, lecytyna sojowa i wanilia, a wszystkie składniki pochodzą z upraw kontrolowanych biologicznie. Dodatkowo na opakowaniu widnieje informacja, że "cukier trzcinowy, kakao w proszku i wanilia były przedmiotem obrotu zgodnie ze standardami Sprawiedliwego Handlu (Fairtrade)".

wtorek, 16 lutego 2016

Kotlety fasolowo - jaglane


Kotlety wegatariańskie to pyszny i uniwersalny wytwór, pasujący świetnie nie tylko do obiadu, ale także do bułki, z którą mogą stworzyć wspaniałego roślinnego burgera. Ponadto można zrobić je z wielu składników, dla których samych w sobie nie widać już nadziei, ale po połączeniu z innymi zyskują nowe życie. Jeśli macie ugotowaną kaszę jaglaną i fasolę to naprawdę niewiele Was dzieli od uzyskania przepysznych, warzywnych kotlecików, które można usmażyć albo upiec ;)


Fasola adzuki nadała kotletom pyszny smak i strukturę, a kasza jaglana skutecznie wszystko zlepiła. Przyprawy wzbogaciły potrawę w ciekawe nuty, a panierka z otrębów gryczanych, dodając kotletom chrupkości, stanowiła fajne wykończenie wizualne. Szybkim sposobem możemy otrzymać pyszne, bogate w białko daniepozbawione cholesterolu i glutenu.

niedziela, 14 lutego 2016

Zakupy spożywcze z eko sklepu 2

Dziś po raz kolejny pokażę Wam co kupiłam w ubiegłym tygodniu w sklepie ze zdrową żywnością, bo trochę tego się uzbierało, w sam raz na notkę. Eko sklepy mają w sobie jakieś tajemnicze siły, które przyciągają mnie do nich ilekroć jestem w pobliżu i jak mam czas, żeby tam zajrzeć, to zawsze coś dobrego kupię :) Większość z tych rzeczy to stali bywalcy moich kuchennych szuflad ze zdrowym jedzeniem, ale kilka z nich kupiłam pierwszy raz.

piątek, 12 lutego 2016

Wegański jadłospis 55

Miałam dzisiaj w planach zrobienie naleśników z surowej niepalonej kaszy gryczanej, za które zabierałam się już od dłuższego czasu. Wczoraj późnym wieczorem zalałam więc kaszę wodą i dziś z nadzieją, że i mi z tych 2 składników wyjdą najprawdziwsze naleśniki, zabrałam się za smażenie. Jednak kasza zblendowana najprawdopodobniej z za dużą ilością wody nie chciała współpracować i próba przewrócenia naleśnikowego prototypu kończyła się tragicznie. Rozmiar patelni też mi tego nie ułatwiał, więc zamiast elastycznych placków otrzymałam różnokształtne gryczane twory - taka nazwa będzie chyba najlepszym określeniem mojego śniadania :) Miałam nawet robić jaglankę na zastępstwo, ale uznałam, że odpowiednia stylizacja może jeszcze uratować to dziwne danie, bo potencjał smaku miało ono duży i nie myliłam się - z sosem orzechowym i czekoladą smakowało pysznie :)

Na obiad odgrzałam zupę, którą wzbogaciłam w dodatkowe warzywa ugotowane kilka dni wcześniej na parze, przez co osiągnęła ona maksymalną gęstość. Żeby pozbyć się bytującej w lodówce kaszy jaglanej, na podwieczorek zrobiłam pyszny jaglany budyń, miksując ją z mlekiem sojowym i bananem. I na koniec dnia zjadłam charakterystyczną dla piątku kolację - podgrzane ziemniaki z mnóstwem warzyw.


ŚNIADANIE (675kcal)
  • różnokształtne gryczane twory zrobione z kaszy gryczanej niepalonej (50g), wody, łyżeczki siemienia lnianego i połowy łyżeczki cukru trzcinowego usmażone na łyżeczce oleju z dodatkiem kostki czekolady 85%, łyżeczki rodzynek i miechunki, orzecha brazylijskiego i sosu orzechowego (zrobionego z łyżeczki masła z nerkowców (10g) i sojowego mleka waniliowego)
  • twarożek z tofu zrobiony ze 100g tofu naturalnego zblendowanego z sojowym mlekiem waniliowym (ok. 30ml) i z cukrem z wanilią, 3 łyżki domowego dżemu śliwkowego bez dodatku cukru
  • zielona herbata z żurawiną
  • w czasie przygotowywania zjadłam jabłko

czwartek, 11 lutego 2016

Kisiel o smaku truskawkowym Amylon, bezglutenowy i ekologiczny - recenzja

Nie jestem obecnie wielką entuzjastką kisielu, chociaż miałam taki krótki etap w życiu, że wolałam go bardziej niż budyń. Wszelkie kisielowe mieszaniny kojarzą mi się z przedszkolem, w którym to niemal codziennie, w wersji płynnej i w różnych kolorach, wchodziły w skład podwieczorku. Do tego zazwyczaj były herbatniki albo czekoladka z wygrawerowanym zwierzątkiem i sezonowe owoce. I gdy jakiś czas temu naszła mnie ochota na coś bliżej nieokreślonego i nie czekoladowego to pomyślałam, że może jest to kisiel, którego nie jadłam już kilka lat. Kupiłam więc taki na jedną porcję, nie wymagający gotowania, ekologiczny i bez glutenu, na dodatek wzbogacony w witaminę C - wydawać by się mogło kisiel idealny :)

wtorek, 9 lutego 2016

Placki buraczano - bananowe (wegańskie i bezglutenowe)


Dzisiaj w niektórych krajach na świecie obchodzony jest Pancake Day, w związku z którym dodaję przepis na jedne z moich ulubionych ostatnio "pankejków". Pancake Day, zwany niekiedy Tłustym Wtorkiem (Fat Tuesday) jest celebrowany we wtorek poprzedzający Środę Popielcową. Tego dnia wiele ludzi objada się różnymi wersjami naleśników, a niektórzy biorą udział w wyścigach z naleśnikiem umieszczonym na patelni. W tym roku i ja uczczę to święto, ale "pankejkami" w uzdrowionej wersji, buraczano - bananowej, naprawdę przepysznej :)

Placki z burakiem robiłam w różnych konfiguracjach i za każdym razem bardzo mi smakowały - burak to warzywo w którym drzemie ogromny potencjał. Tym razem połączyłam go z bananem, którego słodkość świetnie współgra z tą płynącą z buraka. Placki dobrze się smażyły i łatwo było je obrócić, chociaż użyłam mąk bezglutenowych i nie dodawałam żadnych składników odzwierzęcych. Olej kokosowy wzbogacił ich smak, nadając lekko kokosowe nuty, doskonale komponujące się zarówno z burakiem, jak i bananem. A roztapiająca się ciemna czekolada i orzechy to najlepsze wykończenie tych wegańskich i bezglutenowych buraczanych pyszności :) 

niedziela, 7 lutego 2016

Kilka pomysłów na wegetariańskie kanapki na zimę

Na niedzielne śniadanie zazwyczaj jem kanapki, o czym pisałam już na blogu nie raz. Staram się robić je bogate i różnorodne, wykorzystując obfitość dostępnych składników, zazwyczaj sezonowych, choć niekiedy używam importowanych warzyw. Zimą raczej nie jem pomidorów i jedynie w niedzielę dodaję jednego do moich kanapek, choć do smaku dojrzewającego w słońcu warzywa wiele mu brakuje. 

Do przygotowania kanapek przeważnie używam chleba żytniego, choć czasem najdzie mnie ochota na białe, puchate pieczywo. Dodatki dobieram w zależności od posiadanych, a ostatnio mam kilka ulubionych, które szczególnie zimą, w obliczu warzywnych deficytów, sprawdzają się najlepiej. Często używam awokado, różnych maseł orzechowych czy warzywnych past na kanapki. Nawet jak nie wkomponowuję w moje kanapki warzyw, to kroję je jako dodatek, a do tego zawsze jem jakieś owoce. Poniżej pokażę Wam kilka wersji kanapek, jakie jadam zazwyczaj na zimowe, niedzielne śniadania. 

Na zdjęciu widoczne są kanapki z mojego ostatniego śniadania - zrobione na żytnim chlebie z dodatkiem ziaren sezamu i słonecznika. Jedna składa się z awokado i podsmażonych na oleju kiełków soczewicy, ciecierzycy i fasoli mung, a druga z masła z nerkowców z dodatkiem banana i kruszonych, surowych ziaren kakaowca

Kiełki na patelnie, jak pisałam przy okazji ostatniego jadłospisu, to moje ostatnie odkrycie. Sprawdzają się świetnie jako dodatek na kanapkę i w połączeniu z awokado smakowały genialnie :) Podsmażyłam je na łyżeczce oleju, z niewielkim dodatkiem wody i całość doprawiłam pieprzem.

Masło z nerkowców to także wspaniały wzbogacacz chleba, który można połączyć z wieloma dodatkami, nie tylko bananem. Jednak to klasyczne połączenie, wzbogacone w twardy element w postaci surowego kakaowca, to prawdziwa magia :D

piątek, 5 lutego 2016

Wegetariański jadłospis 54

Jak Wam minął wczorajszy Tłusty Czwartek, ile pączków zjedliście ? :) Ja ani jednego, bo mój plan zdobycia wersji wegańskiej się nie powiódł. Zbyt późno dotarłam do miejsca w którym były one sprzedawane i się nie załapałam. Trochę szkoda, choć pączków specjalnie nie lubię i wersji roślinnej szukałam bardziej z ciekawości niż z rzeczywistego zapotrzebowania. Nie zazdrościłam pączkożercom, którzy nieśli całe opakowania wyrobów cukierniczych zakupionych w supermarketach i tak się zastanawiałam, czy takie przysmaki, zawierające w składzie nawet kilkadziesiąt składników, smakują jeszcze pączkiem... Jak już bym czuła przymus uczczenia Tłustego Czwartku, wolałabym zjeść tabliczkę czekolady :D

Dzisiejsze fotomenu jest wegetariańskie, za sprawą ciast, jakie jadłam na podwieczorek, unicestwiających wegańskość jadłospisu. Na śniadanie ugotowałam kakaową owsiankę, która śniła mi się w nocy, jednak we śnie gotowałam ją z dodatkiem kalosza :D Na obiad zrobiłam szybkie kotleciki, a do nich odgrzałam ugotowane kilka dni temu warzywa, z dodatkiem kiełków na patelnię, które dzisiaj kupiłam pierwszy raz - są przepyszne :) A takiej kolacji, złożonej z odgrzanych ziemniaków, nie było już na blogu 2 tygodnie :D


ŚNIADANIE (670kcal)
  • czekoladowa owsianka budyniowa z gruszką - zrobiona z 50g płatków owsianych, 260ml mleka sojowego, łyżeczki budyniu czekoladowego, łyżeczki kakao, połowy dużej gruszki (drugą połowę zjadłam na surowo), łyżeczki rodzynek i łyżki syropu daktylowego z dodatkiem kawałka banana, orzechów laskowych, nerkowców i 1 brazylijskiego (łącznie 15g), kostki czekolady 85% (10g) i łyżeczki surowego kruszonego kakaowca
  • zielona herbata z jarzębiną

środa, 3 lutego 2016

Baton Warszawski czarna porzeczka i kokos - recenzja

Duża część kulinarnej blogosfery żyje Tłustym Czwartkiem, a ja w tym tygodniu wybrałam do recenzji prozdrowotnego batona, w żadnym stopniu nie ociekającego tłuszczem ;) W dużej mierze wynika to z tego, że w ostatnich dniach jadłam (i ciągle jem) mnóstwo ciast pozostałych po niedzielnej, domowej uroczystości, więc taki batonik, pozbawiony sacharozy, to pyszne urozmaicenie i tak już słodkiej diety :) I chociaż ilość tłuszczu jaką ostatnio zjadłam mogę uznać za wystarczającą do godnego uczczenia nawet dwóch Tłustych Czwartków, to podejmę misję zdobycia wegańskiego pączka. Nie żebym była ich wielką fanką - pączków nie jadłam już kilka lat i wcale mi ich nie brakuje, ale mimo wszystko chciałabym spróbować wersji roślinnej :) A teraz przechodzę już do recenzji zakupionego całkiem niedawno Batona Warszawskiego.


Batona kupiłam niedawno, a data ważności i tak wysunęła go na czoło listy przysmaków do recenzji, jeśli miałabym kierować się właśnie nią. Wynika to zapewne z naturalnego, pozbawionego chemii składu, w związku z którym czekanie mu nie służy. W składzie znajdziemy wiórki kokosowe bio, mąkę jaglaną, daktyle bio, słonecznik, olej kokosowy, ksylitol (substancja słodząca), siemię lniane, suszoną porzeczkę, wodę źródlaną i sól himalajską. 

poniedziałek, 1 lutego 2016

Ulubieńcy stycznia 2016

Pierwszy miesiąc roku dobiegł końca i już coraz bliżej wiosna, którą ja już czuję w powietrzu - ani się nie obejrzymy, a blogosferę kulinarną wypełnią przepisy na dania z rabarbarem i truskawkami :) Póki co, niemal codziennie jem buraki, marchewki i brukselki, nie wspominając o jabłkach, które są obowiązkowym składnikiem mojej diety i wcale nie narzekam na brak owoców lata, bo mam ich spore zapasy. Choć wiadomo, że świeże truskawki to nie to samo, co ich zmrożone i sflaczałe koleżanki. Owoce i warzywa w każdym miesiącu są moimi ulubionymi produktami, bez których nie wyobrażam sobie życia, ale nie będę tu o nich wiele pisać, bo w zeszłym roku, w notkach tego rodzaju, opisałam już chyba wszystkie :) Tak więc przechodząc do tematu, w styczniu do ulubieńców zakwalifikowałam poniżej widoczne pyszności.


1. Mleko ryżowo - kokosowe (Joya)

Kupiłam je w Lidlu z okazji jakiegoś tygodnia prozdrowotnego i chyba mogę stwierdzić, że to najlepsze mleko roślinne, jakie w życiu piłam. Żałuję tylko, że nie zrobiłam większych zapasów (mam jeszcze jedno opakowanie, ale zostawię na później i mam też to migdałowe, jednak ono wciąż czeka na taste test, który nastąpi wkrótce :)). W składzie, poza wodą zawiera ryż 11,5%, mleko kokosowe 10% (krem kokosowy, woda), maltodekstrynę, lecytynę słonecznikową, gumę gellan i sól. W 100ml ma 64kcal, a wytwórca zaznaczył na opakowaniu, że produkt nie zawiera cukru, glutenu, mleka i soi, a przy produkcji nie stosowano GMO.

Chociaż nie ma w nim cukru, jest przyjemnie słodki, zapewne za sprawą ryżu. Kokos jest bardzo wyraźnie wyczuwalny, a nuta ta jest naturalna, pozbawiona towarzystwa chemicznych wzmacniaczy. Ten smak skojarzył mi się z czystym mlekiem ryżowym, do którego ktoś dolał spory chlust mojego ulubionego mleczka kokosowego firmy Real Thai, opisywanego tutaj. Z udziałem tego napoju powstało m.in przepyszne wegańskie kakao czy krem jaglany - wszędzie sprawdzał się znakomicie. Przy kolejnej takiej okazji w Lidlu, zapewne kupię całą zgrzewkę :) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...