Ciemność jaka dzisiaj panowała w mojej okolicy nie nastrajała pozytywnie do życia (pomijając fakt, że robienie zdjęć przy tym świetle, a właściwie jego braku, nie jest łatwym zadaniem :/) i z niecierpliwością czekam na wiosnę. Czuję, że brakuje mi naturalnie wysyntetyzowanej witaminy D, bo suplementowana to nie jest niestety to samo. Aby choć trochę poczuć wiosnę, rozmrażam ostatnio zapasy owoców lata, ciągle zajmujących sporo miejsca w mojej zamrażarce, a przecież nowy sezon już niedaleko :) Dziś wydobyłam truskawki, które fajnie wkomponowały się w zestaw śniadaniowy.
Rozmrożone truskawki połączyłam z ugotowaną kaszą jaglaną, tworząc pyszną śniadaniową jaglankę, a do tego przyrządziłam budyń do picia - czasami nachodzi mnie na taki płynny budyń, przypominający konsystencją gorącą czekoladę :). Na obiad odgrzałam zupę ogórkową, do której, pomimo i tak już sporej gęstości, dołożyłam ryż i nie wiem, czy danie to w ogóle można nazwać jeszcze zupą, ale takie treściwe mieszaniny lubię najbardziej :D Potem musiałam uzupełnić niedobory cukru i czekolady, a w skład kolacji weszły tradycyjnie jak co piątek ziemniaki, w trochę innej, przepysznej odsłonie ;)
ŚNIADANIE (630kcal)
- kasza jaglana (50g) ugotowana z łyżeczką cukru trzcinowego z dodatkiem suszonej figi, orzechów nerkowca i pestek dyni (łącznie 15g) i rozmrożonych truskawek (nie wszystko dodałam do jaglanki, łącznie zjadłam ich 350g)
- budyń do picia zrobiony z 200ml mleka sojowego, czubatej łyżeczki budyniu waniliowego, łyżeczki cukru trzcinowego i cukru z wanilią
- jabłko
- zielona herbata z żurawiną
PRZEDOBIAD (305kcal)
- gruszka
- kiełki na patelnię podsmażone na łyżeczce oleju (już po zrobieniu zdjęcia dodałam do nich przyprawę z suszonych pomidorów i bazylii i łyżeczkę płatków drożdżowych)
- ugotowany burak
OBIAD (380kcal)
- zupa ogórkowa z ziemniakami (na porcję wyszło ich ok. 200g), marchewką, selerem, pietruszką i ryżem basmati (ryż dodałam dzisiaj, niecałe pół woreczka, ok. 40g suchego)
PODWIECZOREK (525kcal)
- jabłko
- 4 cienkie wafle kukurydziane z kremem czekoladowym ener bio
- 2 kostki ciemnej czekolady - jedna 92%, druga 73%, 2 ciasteczka oreo, orzech brazylijski w surowej czekoladzie, suszona figa
- rumianek
KOLACJA (505kcal)
- "kotleciki" ziemniaczane (200g ziemniaków wymieszanych z suszonymi pomidorami i bazylią) przysmażone na łyżeczce oleju kokosowego z dodatkiem "sera" z ziemniaków (50g ziemniaków zmiksowałam z ok. łyżką płatków drożdżowych - na zdjęciu nie widać całej porcji, dołożyłam ją potem)
- surówka z marchewki i jabłka z dodatkiem łyżeczki pestek słonecznika
- pół papryki i kilka zielonych oliwek
- chwilę po kolacji zjadłam małą garść (ok. 20g) orzechów włoskich
- czystek
RAZEM: 2345kcal
BIAŁKO: 60,2g
WĘGLOWODANY: 419,5g
TŁUSZCZ: 67,1g
WG. CRONOMETER.COM
Nie tylko Tobie brakuje witaminy D - chciałabym aby była wiosna a to dopiero luty ;/ jeszcze podobno na Wielkanoc ma spaść śnieg ;/ Mam nadzieję, że nie ;/
OdpowiedzUsuńCo do jadłospisu to jeden z najsmaczniejszych jaki u Ciebie widziałam :) Wszystko jest takie apetyczne, kolorowe, zdrowe... :)
Chyba w przyszłym tygodniu pójdę oznaczyć poziom D3, bo czuję we krwi deficyty :D
UsuńJestem ciekawa czy spadnie - mam nadzieję, że na Wielkanoc nie, ale w drugim tygodniu marca bym nie pogardziła śniegiem w górach, bo chciałabym wyjechać na narty :D
A ja myślałam, że wyjątkowo nudny, jakoś na nic dzisiaj weny nie miałam, więc cieszę się, że Ci się podoba :)
Ty sobie pojedziesz w góry na narty a my będziemy ze śniegu lepić Wielkanocne Zające? ;P Jak ma już padać to niech pada sobie tylko w górach ale resztę Polski zostawi w spokoju :)
UsuńNudny??? Twoje jadłospisy nigdy nie są nudne - zawsze można się nimi zainspirować, są urozmaicone, kolorowe, zdrowe ;) Zawsze wszystkim się podobają ;)
Na Wielkanoc to niech lepiej już nie pada, a pojawi się wiosna :P A wcześniej tylko w górach niech pada, zresztą właśnie tak napisałam w powyższym komentarzu :D
UsuńWybacz - za szybko przeczytałam i źle zrozumiałam :) Dla mnie już mogła by być wiosna no moze poza górami bo tak marzysz o tym śniegu i nartach :)
UsuńZaciekawiłaś mnie tymi kotlecikami ziemniaczanymi :)
OdpowiedzUsuńJadłospis pierwsza klasa :) Ty odmroziłaś truskawki, a ja ostatnio maliny :) No i jestem już po degustacji czekolady Vivani. Mam nowego ulubieńca :)
Ja ostatnio miałam fazę na wiśnie, ale truskawek mam najwięcej :D Malin niestety nie mroziłam.
UsuńA mi się Vivani kończy, muszę kupić mały zapasik, bo do śniadania to moja ulubiona czekolada :D
Tym płynnym budyniem mnie zaintrygowałaś. Muszę spróbować! A placuszki na kolację też ciekawie wyglądają - czyli po prostu formujesz kotelciki z ugotowanych ziemniaków i smażysz?
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie tak robię, chociaż ciężko nazwać to smażeniem, bo bardzo mało oleju daję i bardziej je podsuszam i przypiekam :D
UsuńJadłospis jak zwykle smakowity - jestem fanką wielkości twojego podwieczorku + ilości jabłek, piona :D - ale mam też pytanie z innej beczki: co sądzisz o kaloryczności przewidywanej przez Cronometer? Zgadzasz się z nią? Nie wiem, czy jest program odpowiedni dla nastolatków, ale dziwi mnie trochę dzienne zapotrzebowanie które mi wyliczył - ok. 1550 kcal. Trochę nie wiem, co o tym myśleć, czy powinnam się tym sugerować..
OdpowiedzUsuńTo jest zapotrzebowanie "spoczynkowe", czyli gdybyś leżała ze zwiotczonymi mięśniami itp. Potrzebujesz jakieś 2500 kcal przynajmniej (tak średnio, oczywiście, bo może mniej, może więcej). Więc się tym nie sugeruj :)
UsuńA wiesz,że dzisiaj sprawdzałam, czy zapotrzebowanie jakie dla mnie ustalił jest takie jak mówią polskie normy żywienia :D Chyba tylko 2 witaminy były zawyżone, tak to wszystko identycznie jak w normach. Nie wiem czy on przelicza to w zależności od wieku, bo sprawdzałam dla osoby >19... Nie sprawdzałam kaloryczności, ale jutro się temu przyjrzę.
UsuńA to 1550kcal wyliczył jako podstawowa przemiana materii czy z uwzględnieniem aktywności fizycznej?
Podstawową przemianę materii wyliczył na 1312, a po wybraniu lekkiej aktywności fizycznej dał 1550. W efekcie ciągle pokazuje że jem 'ponad normę', chyba, że wprowadzę jakieś dodatkowe ćwiczenia (25 min pływania tylko 88 kcal </3)
UsuńTo u mnie podstawowa wynosi 1289 (mało ważę, więc się zgadza), ale całkowitą na 1941kcal... Nie wiem jaką aktywność fizyczną wybrałam, bo nigdzie nie widzę tej opcji i na jakiej podstawie tak wyliczyło... Jutro to może rozkminię :)
UsuńKuurczę, to nie wiem. Wszędzie piszą, że nastolatki powinny jeść minimum 2000 kcal.. Ale ja już za bardzo w to nie wierzę xd Tak czy siak dzięki :)
UsuńMyślę że tego powinnaś się trzymać - 2.000 to dla Ciebie minimum :)
UsuńMoże ja spróbuje rozwiązać ten problem, bo akurat z tego jestem dobra.
UsuńPodstawowa przemian materii - to ilość kcal, które potrzebna są dla naszego organizmu to podtrzymania wszelkich funkcji organizmu, czyli działania organów, przepływu krwi i innych płynów w organizmie i utrzymania ciepłoty ciała. Kcal wyliczone z PPM nie uwzględniają żadnej aktywności fizycznej, człowiek leży, nie rusza się, nie trawi. Jeśli PPM wyjdzie ok 1300 kcal to nie można jeść mniej, ponieważ organizm będzie wykorzystywał rezerwy naszego organizmu. jeśli taka sytuacja będzie miał miejsce przez krótki czas (np. podczas choroby) to nie ma większego problemu, jednak dłużej nie da sobie rady. Organizm będzie trawił białko z naszych mięśni i w konsekwencji (oczywiście po długim czasie) naruszy mięsień sercowy i może on zacząć źle pracować.
Całkowita przemiana materii to ilość kcal, która jest nam potrzebna do funkcji życiowych jak i aktywności fizycznej w ciągu dnia. Tutaj niestety pojawia się problem. Według mnie w każdym dniu ta ilość kcal powinna być różna. W każdym dniu nasz organizm przejawia różną aktywność. Zobacz ten kalkulator http://www.tabele-kalorii.pl/kalkulator-cpm.php
Tam mamy tylko trzy rodzaj aktywności fizycznej. Więc ta ilość kalorii, która Ci wyjdzie to jest ilością przybliżoną. To co Zofija pisze, to po części jest prawda tylko trochę zaokrąglona, bo też zależy jakie parametry ma dany nastolatek.
Daj znać jakbyś coś było niezrozumiałego.
Okej, myślę że rozumiem, tylko teraz jak interpretować rozbieżność między całkowitą przemianą materii, razem z aktywnością itd., którą cronometer wylicza mi na 1550, podczas gdy ta strona tabele-kalorii (przy zaznaczeniu niskiej aktywności fizycznej) pokazuje mi 1900? Opcje wybrałam tu i tu te same, a jest różnica 350 kcal :/
UsuńOrganizm to nie apteka, więc te 350 kcal nie ma takiego znaczenia. Najlepszy test? Jeśli utrzymujesz wagę, to znaczy, że jesz tyle, ile wynosi Twoja przemiana materii (z aktywnością). Kropka.
UsuńJa u siebie nie widzę żadnej opcji na aktywność fizyczną, może kiedyś coś wpisywałam, bo wyświetla mi się 1941, a PPM 1287kcal.
UsuńW Twoim przypadku pomnożyłabym PPM x 1.5 czyli wyjdzie coś koło 2.000 i tyle moim zdaniem powinnaś jeść, jeśli faktycznie mało się ruszasz ;) Cronometer pewnie ma trochę inne współczynniki i stąd ta różnica.
Różnice są też w ilości kalorii i makroskładników - na cronometer wychodzi mi więcej kcal niż na ilewazy, a zawartość białka niższa :)
ludzie nie popadajmy w skrajności! Każdy organizm jest inny i żaden kalkulator nie wyliczy nam dokładnego zapotrzebowania! Gdybym ja się żywiła tyle ile kalkulator mi wylicza to dawno by gnaty ze mnie zostały :D Każdy ma inny metabolizm! Ludzie... bez przesadyzmu. Niektórzy potrafią jeść 3 razy dziennie i tyją (moja kuzynka), a niektórzy 6 i wcale. Nie wierzę w te statystyki więc staram się zawsze jeść ok 2000 tysięcy :)
UsuńZiemniaki? :O W tak podniecającej formie podane?!?! Oddawaj!!! *______* Brakuje Ci witaminy D3... ja suplementuję sztucznie, ale zawsze coś :) Szczerze nie przepadam za opalaniem się na słońcu, ale kocham słoneczną pogodę, aż chce mi się życ :) Ja kocham budyń jaglany, ale nie z kaszy tylko płatków- odlatuję rano jak jem go na śniadanko :) Hahaha raz przeczytałam, że można mrozić owoce i zamroziłam... A mama mi wszystko wypierdzieliła do kosza, bo powiedziałą, że się psuło... Do dziś jej nie wierzę w tej sprawie, ale z maminką się nie dyskutuje :D Najchętniej zjadłabym kolację, śniadanko i podwieczorek... Moje wafle :D
OdpowiedzUsuńJa też niby suplementuję, niestety czasem zapominam, ale czuję, że mi się nie wchłania :/ Opalać się także nie lubię, ale uwielbiam słońce :)
UsuńJak robisz budyń z płatków ?? Płatków mam zapas i dodaję je póki co tylko do płatków z jogurtem na śniadanie.
Zamrożone owoce raczej się nie zepsują :) Ja ostatnio wynalazłam truskawki z przed 2 lat i żadnych nut zepsucia w nich nie wyczułam :)
najprościej jak się da! Rozgotowuję je i robi się gesty budyń bez jakichkolwiek płatków- uwierz mi to banalnie proste :) Tylko wody za dużo nie można dać :)
UsuńMwahahaha mocny argument dla mamy, powiem jej to następnym razem :)
Chodziło mi o proporcje i dodatki. Gotujesz płatki na wodzie i to wszystko, nic więcej nie dodajesz ? :)
Usuńnie dodaję nic co mogłoby ją zagęścić, ale jeżeli to istotne to gotuję ok.50g płatków jaglanych na 400ml mleka (na wodzie bym nie zjadła xD). Zawsze dosalam i dosładzam, a na sam koniec władowuje coś słodkiego np. batonik mini snikers, albo pasek czekolady :) Rozgotowuje to i wychodzi mi taki budyń a) albo za długo gotuje b) albo moje płatki są tak felerne i tak łatwo im się rozpaść :D
UsuńDziękuję, zrobię na pewno coś podobnego :D
UsuńMyślę, że każde płatki jaglane są felerne i łatwo się rozpadają - taka już ich właściwość:P
hahaha, a już się martwiłam :) Daj znać czy wyszło, najwyżej możesz mi nakopać xDD Teraz zauważyłam, że strzeliłam gafe! Nigdy nie używam samego mleka zawsze rozcieńczam je wodą bo bym nie wyrobiła na ich kupowaniu. Ale ty możesz robić jak chcesz :)
UsuńNo ja też bym z wodą rozcieńczyła :)
Usuń:)
UsuńBudyn do picia? Ser z ziemniakow? Jestes genialna! :D kiedy moge do ciebie przyjechac, zebys zaczela mnie karmic? XD :D
OdpowiedzUsuńJak chcesz, to jutro cały dzień jestem w domu :D
UsuńTe kiełki są moim życiem. <3 Muszę kupić ten krem czekoladowy, bo wafle same w sobie uwielbiam, a chętnie bym je czymś wysmarowała :3
OdpowiedzUsuńZ masłem orzechowym też są pyszne :D
Usuństrasznie lubię twoje jadłospisy- za kolory, za różnorodność, za ceramikę (haha wiem już się nudna robię) ale przede wszystkim za prostotę- nie ma żadych udziwnień ani składników z kosmosu:) ps ja chyba zapomniałam o istnieniu mięsa, zajadam się soczewicą, cieciorką, no ok- czasem kawałkiem ryb i tuńczykiem- ale nie tykam "nierybiego" mięsa i o dziwo wcale mi go nie brakuje:) Ale rybki sbie na razie zostawię:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Roślinne jedzenie jest pyszne :)
UsuńWiesz, że ja chyba jeszcze nigdy tuńczyka nie jadłam...
Jestem oczarowana śniadaniem z figami :)
OdpowiedzUsuńJezu jak ja chcę już wiosny... teraz są dni gdy pogoda pod psem, wracam zmęczona po pracy i nawet nie idę pobiegać, bo mi się nie chce...
OdpowiedzUsuńA owoców mrożonych podobnie jak Ty mam od groma... głównie truskawki i maliny, bo jagody chyba juz cale zjadlam, ale dokopać mi się do nich ciężko, bo rodzina mi je przycisnęła swoimi produktami
A te kotleciki robiłaś z ugotowanych ziemniaków (bo podejrzewam, że nie z tartych)
Nie wyobrażam sobie iść biegać po pracy - gdy już wejdę do domu to żadna siła mnie na bieganie nie wypędzi :D
UsuńJa mam jeszcze borówki (dziś robiłam z nimi placki :)), brzoskwinie i wiśnie, malin niestety nie mroziłam, a szkoda :/
Tak, z ugotowanych :)
To zależy też o której wracasz z pracy :) Ja kończę o 14stej i przed trzecią jestem w domu. Nie wyobrazam sobie za to biegać rano, bo bym się nie wyrobiła :)
UsuńZa to dziś wolna sobota z ładną pogodą :) oj, nie żałowałam sobie :P aż mi nogi drżały :D
Borówki dziś kupiła mi siostra, całkiem dobre jak na tą porę roku :)
Nie wiedziałam, że można mrozić brzoskwinie i wiśnie. A ja tak kocham smoothie na bazie brzoskwiń.. to moje ulubione :)
Ja wracam późno do domu, w sumie to się myję, pakuję na następny dzień i idę spać :D
UsuńJa dziś byłam na 2 spacerach, ale czekam na sezon rowerowy :D
Wszystkie owoce chyba można mrozić :)
Płynny budyń? A wiesz,że zaraz sobie zrobię:)
OdpowiedzUsuńPłynny budyń? Fajny patent! Słyszałam, że ludzie piją galaretkę, ale budyniu już nie :D
OdpowiedzUsuńKolacja marzenie! Muszę koniecznie zrobić takie ziemniaczane placki :)
Galaretki nie piłam, ale brzmi lepiej niż taka stężała :p
UsuńPłynna galaretka to koszmar ze szpitala, nie próbujcie!
UsuńWszyscy mnie już kuszą tym serem z ziemniaka! Gdybym miała choćby więcej siły w chorobie, to bym je zrobiła w ten weekend :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci w takim razie dużo zdrowia :)
Usuńmmm.. bardzo pysznie i kolorowo jadasz :)
OdpowiedzUsuńi ta jaglanka truskawkowa.. i te figi na śniadanie- uwielbiam! :)
Ale Ci zazdroszczę takiej kolacji! Wygląda nieziemsko!
OdpowiedzUsuńPociekła mi ślinka:)
OdpowiedzUsuń1. Dziś odmrażałyśmy truskawki na frużelinę do brownie i aż normalnie łezka w oku się kręci jak przypominamy sobie wakacyjny moment ich mrożenia xD
OdpowiedzUsuń2. Jesteśmy ciekawe tych kiełków na patelnie, coraz częściej widujemy je na innych blogach :)
3. Zupa na obiad to dobry wybór ;)
4. "Kanapeczki" i Oreo to jeszcze lepszy wybór xD
5. Kolacja za to nas zdziwiła, spodziewałyśmy się góry pyrek (poznańskie klimaty xD) ale kotleciki są mega fajne :D
2. Koniecznie ich spróbujcie - są przepyszne :)
UsuńAnia a czy te kiełki trzeba smażyć? Bo ja strasznie nie lubię smżenia i tłustego jedzenia :D Można je uprażyć?
UsuńMoże lepiej będzie je poddusić na wodzie...? Ja je smażę na łyzeczce oleju tylko i potem dolewam wodę i wydaje mi się, że na samej wodzie też wyjdą. Uprażone będą chyba zbyt suche...
UsuńTą czerwoną jaglanką mnie oczarowałaś, kolor jest oszałamiający! I zrobiłaś mi ochotę na ser z ziemniaka <3 P.S. Widziałam chyba w Twoim poprzednim poście przyprawę z suszonych pomidorów i czosnku - no to piona! Tak ją uwielbiam, że wyjadam prosto z opakowania :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą przyprawę :)
UsuńA ta z jadłospisu to suszone pomidory z bazylią, bez czosnku akurat :)
Same pyszności :-) jest i mój ukochany burak i ciasteczko oreo :-)
OdpowiedzUsuńA gdzie jest czyścioch? :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam o zielsku, piłam standardowo do kolacji i już dopisuję :)
UsuńZainspirowałaś mnie do zrobienia kotlecików ziemniaczanych;) Moja mama robiła je dość często kilka lat temu, a teraz zostały zapomniane.
OdpowiedzUsuńŚniadanie pierwsza klasa- te truskawki i figi- mniam;)
U Ciebie jak zwykle przepysznie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam tak wyładowanej zupy ogórkowej. Spróbowałabym! No i placki z ziemnioków - obłęd <3
OdpowiedzUsuńOho! Taką mam ochotę na gotowane buraczki! :D Takie szczęście, że babcia chyba dzisiaj takie dla mnie przygotowała na przyjazd! *.*
OdpowiedzUsuńBudyń do picia? Z takim się jeszcze nie spotkałam.
OdpowiedzUsuń*Buraczki, bo buraki są pastewne.
Podrywanie śniadanie. :D
Obiad oraz kolacja bardzo mnie zachęcił te dania ☺
OdpowiedzUsuńJadłospis super, a co do witaminy D, to w zimie każdemu jej brakuje. Staram się jeść dużo rybek i nabiału. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mimo to ciężko mieć jej poziom we krwi w normie. Nie znam chyba osoby, która miałaby ją na odpowiednim poziomie, niezależnie od stosowanej diety...
UsuńAle miałaś pyszny dzień! Za mną chodzi zupa ogórkowa strasznie. Moja teściowa robi dobrą, ale niestety na kościach i za nic nie chce nam ugotować wegetariańskiej wersji :( Bardzo apetycznie prezentują się też te placuszki ziemniaczane!
OdpowiedzUsuńTo może sama ugotujesz, Tobie na pewno wyjdzie przepyszna :)
UsuńJa też już nie mogę doczekać się wiosny i prawie juz wyjadłam moje owocowe zapasy. Co najdziwniejsze ostatnio mam ochotę na letnie dania, a surowe warzywa i owoce mogłabym jeść bez opamiętania. Te truskawki z jaglanką - pycha ! A i zupka prezentuje się smakowicie, choć ten ryż mi się gryzie z ziemniakami ;)
OdpowiedzUsuńJa pamiętam zupę ogórkową z ryżem z przedszkola i ona chyba właśnie miała w sobie też zawsze ziemniaki :)
UsuńZupka pierwsza klasa! Dawno nie jadłam ogórkowej :( Też już nie mogę doczekać sie wiosny, słońca i pozytywniejszej aury.
OdpowiedzUsuńOmnomnom, aż ślinka cieknie!
OdpowiedzUsuńfajnie tu ! Podoba mi się Twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńświetny blog, ciekawe wpisy
OdpowiedzUsuńwspaniały i interesujący wpis!
OdpowiedzUsuń