Gdy w powietrzu czuć zimę, a w sklepach świąteczne akcesoria zaczynają stanowić główną dekorację to znak, że na wiosnę i ciepłe dni będzie trzeba długo poczekać. A jak jeszcze przyśniło mi się, że musiałam odgarnąć metrowe zaspy śniegu z podjazdu wiedziałam, że na śniadanie muszę zrobić coś pysznego i odżywczego, na pocieszenie po tym wysiłku (tak naprawdę to wcale tego śniegu nie odgarniałam, tylko stałam z łopatą i zastanawiałam się, jak ja to zrobię :P) i padło na pieczoną owsiankę. Mój obiad z kolei to zlepek resztek tygodnia, jednak kilka dodatków nadało mu zupełnie innego wyrazu. Za to kolacja powiewa monotonią, ale smakowała świetnie - wszystko zobaczycie poniżej ;)
- pieczona owsianka gruszkowo - dyniowa (zrobiona z 4 łyżek płatków owsianych, łyżki mąki kokosowej, łyżeczki oleju kokosowego, średniej gruszki, kawałka startej na tarce dyni, 60ml mleka sojowego i łyżeczki rodzynek) z kruszonką (w jej skład weszła łyżeczka mąki migdałowej, trochę cukru kokosowego i oleju kokosowego) + po upieczeniu na wierzch dodałam orzechy włoskie i brazylijski (łącznie 15g), suszoną białą morwę i połowę kostki czekolady 72%
- jabłko, surowe kakao z mlekiem sojowym i syropem daktylowym
- a wcześniej wypiłam czystka z sokiem z połowy cytryny i połową łyżeczki witaminy C
- warzywa (ugotowane wcześniej - brokuł, kalafior, fasolka szparagowa i brukselki) w sosie z jarzynowej zupy krem (zrobionej z dyni, brokułów, kalafiora, pora, papryki, ziemniaków, pietruszki, marchewki, ciecierzycy i mleczka kokosowego) z dodatkiem ciecierzycy (30g) i kiełków na patelnię (50g) z makaronem ryżowym (50g), łyżeczką pestek dyni i łyżeczką czarnego sezamu
PODWIECZOREK (520kcal)
- kisiel z owocami - zrobiony z 20g proszku kisielowego malinowego, 250ml wody, łyżeczki cukru trzcinowego, łyżeczki syropu kokosowego, garści mrożonych malin i kilku truskawek, dużej śliwki, kawałka eko banana (z Lidla ;)) + trochę banana na wierzch
- chrupki kukurydziane z marchewką (30g), pół tabliczki surowej czekolady cappucino z migdałami i morwą (25g)
- jabłko i dodatkowa śliwka
- ziemniaki (220g) odgrzane w mikrofalówce, polane łyżeczką oleju lnianego, surówka z marchewki i jabłka ze szczyptą pestek dyni i dużym orzechem włoskim (ważył 9g), łyżeczka hummusu, ćwikła z chrzanem
- inka bio z figami z mlekiem sojowym (100ml) i syropem daktylowym
Kolejny pyszny jadłospis!Tym razem zjadłabym obiadek *.*
OdpowiedzUsuńI ostatnio robiłam te migdałowa kruszonkę-mniam! :D
Uwielbiam ją :)
UsuńCzy w kolacji widzę coś buraczkowego czy mam omamy? :D
OdpowiedzUsuńTak, zapomniałam wyszczególnić ćwikłę - już poprawiłam :)
UsuńHa, to znak że jeszcze ogarniam i nie przysypiam :D
UsuńTo ja wręcz przeciwnie :D
UsuńO tej porze to bym zjadła kisielek, pyszności kochana :-)
OdpowiedzUsuńja tez teraz zjadam kisielki z checia :)
OdpowiedzUsuńTo nie tylko mnie dopadła na nie faza :D
UsuńDekoracje Świąteczne czasem pojawiaja się przed Świętem Zmarłych co uważam za przesadę... a już teraz reklamują "produkty na Święta"... Ale śnieg jeszcze mi się nie śnił :P W ogóle ostantio nie mam snów ;)
OdpowiedzUsuńTwój jadłospis jest wspaniały... te cudowne naczynka, owsianka, obiad, podwieczorek... jak ja Ci zazdroszczę tych śliwek... niestety na wsi ani u mnie w osiedlowych sklepikach bądź bazarku takich już nie ma :( Są tylko importowane a to nie ten sam smak... zjadłabym taką śliwkę..... Widze też ćwikłę z chrzanem - ta to kojarzy mi się ze Świętami i zimą :P Zjadłabym bo ostatnio mam fazę na buraczki ale chrzanu na ryneczku nie mają a ta gotowa ze sklepu mi nie smakuje.... taka domowa jest najlepsza i to jeszcze z dużą iloscia chrzanu :D
Ja lubię te świąteczne dekoracje i reklamy :) To ja mam aż za dużo snów ;D
UsuńTe śliwki chyba polskie i bardzo smaczne, choć ja i tak wolę jabłka ;)
Ćwikła kojarzy mi się z Wielkanocą, a kupna smakuje mi bardziej niż domowa, którą robiliśmy raz w życiu :D A znalazłam 2 słoiki ważne jeszcze kilka dni, więc jem ;)
Ja już czekam aż pojedzie coca cola i będzie "coraz bliżej święta, coraz bliżej święta" :D
UsuńJa też :D
UsuńAniu ja też lubię ale według mnie na nie jeszcze za wcześnie ;)
UsuńŚliwki wyglądają na polskie ;) Jabłko to co innego - inny smak ale rozumiem, że wolisz te owoce :) Ja lubię i te i te :D
Pamiętam jak mi o tym pisałaś - o tym, ze kupna smakuje Ci bardziej od domowej :)
Iwonko niedługo pojedzie :D
A ja się cieszę, że to już, lubię tą magię Świąt w sklepach czy w tv :)
UsuńJa także lubię i śliwki i jabłka, ale jabłka zdecydowanie bardziej.
Wszystko takie pyszne :D
OdpowiedzUsuńZapraszam-Mój blog
Odwdzięczam się za każdą obserwacje :)
całkiem całkiem fajnie wygląda:)
OdpowiedzUsuńJejku, postanowiłam, że wreszcie zrobię pieczoną owsiankę i przypomniałam sobie, że nie mam w akademiku piekarnika. Co za rozczarowanie!
OdpowiedzUsuńNaszła mnie ochota na kisiel, ale Anglicy chyba nie znają takiego wynalazku - paczko z Polski, gdzie jesteś?! Swoją drogą, za PRL-u paczki wysyłało się do Polski, teraz zepsuty Zachód czeka na dostawę pyszności:)
Zdradzisz przepis na hummus? Mój wciąż wychodzi dużo gorszy niż kupny:/
Hummus polecam taki: pol puszki cieciorki, lyzka tahini, karmelizowana cebulka (podduszona na wodzie z dodatkiem miodu), kumin, troche soku z cytryny :) A paczkowe tematy znam dobrze, bo siostra moja mieszkala w Anglii 7 lat, teraz jej nie wysylamy, bo do Australii nie mozna wwozic jedzenia :/
UsuńAbc, kisiel można zrobić samemu używając mąki ziemniaczanej jako zagęstnika. Ten hummus jest kupny - to klasyczny z Lidla. Na domowy nie mam jeszcze magicznej receptury :P Ten z przepisu Oli brzmi super ;)
UsuńOla, nie wiedziałam, że nie można... czyli trzeba idealnie zaplanować prowiant na lot, żeby nic nie zostało :P
Dokladnie - zadne jablko, kanapka nie wchodza w gre i zostaje na pokladzie samolotu :)
UsuńNo to biednie - jak gdzieś lecę to mam cały plecak jedzenia :P
UsuńJest jedzenie na pokładzie (choć nie zawsze takie zdrowe) i pozostaje właśnie takie cyrklowanie :) Ja nic nie brałam - jedynie na lotnisku w Dubaju kupiłam sobie batona proteinowego i sałatkę.
UsuńTfu, w Doha, nie w Dubaju.
Usuń@EllaCanto, dzięki za przepis, na pewno wypróbuję! Chociaż znając mnie, nawet taką łatwiznę popsuję:)
UsuńNa długich lotach zawsze korzystam z jedzenia serwowanego (zamawiam wege). Wiadomo, nie jest ani zdrowe, ani smaczne, ale jak się leci tyle godzin, to przyniesiony przez obsługę obiad stanowi miłe urozmaicenie:)
A, wiem, że można kisiel robić samemu, ale jakoś nie mogę znaleźć tutaj mąki ziemniaczanej - poza trochę mi się nie chce bawić dla jednej porcji:/
UsuńA ja zawsze zabieram swój prowiant i zawsze dużo więcej niż zdołam zjeść (biorę pod uwagę obsuwy lotów, a nawet utknięcie gdzieś na lotniku :D), a teraz już wiem, że jak kiedyś wybiorę się do Australii, to muszę dokładnie wycyrklować ilość zabranego jedzenia :))
UsuńJa też nie robię kisielu z mąki, ale wiele osób nie uznaje tego z opakowania - wg. mnie one są smaczniejsze. Pozostaje Ci więc czekać na paczkę z Polski :/ Muszę bardziej doceniać, że w każdej chwili mogę kupić kisiel w sklepie :)
Same pysznosci :) Mam ochote teraz na buraczki i surowke z marchewki. Miejmy nadzieje, ze zima nie bedzie taka straszna i jakos damy rade - na pewno dary lata w postaci mrozonek i sloikow nam to umila :)
OdpowiedzUsuńA co do odsniezania, to tez tego nie lubie, ale chcialabym, zeby swieta byly biale :)
Na święta także chciałabym śnieg, ale tylko wtedy :D
UsuńSame pyszności! Szczególnie śniadanie, które właśnie na te pierwsze zimowe chłody jest obłędne :)
OdpowiedzUsuńale mi się kisielu zachciało teraz:)
OdpowiedzUsuńŚniadanie wygląda obłędnie, jak zdrowe ciacho. Ofc ja bym zjadła w ramach deseru. Na wyróżnienie zasługuje także kisiel, bo wyszedł na zdjęciu tak dobrze, że bez trudu wygrałby panel w Top Model :P
OdpowiedzUsuńZ latem już dawno się pożegnałam :(
Szkoda, że kisiel już nie żyje - taka kariera go ominęła :D
UsuńPrzecież ten obiad wygląda świetnie! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten sen nigdy się nie spełni! :D Uwielbiam dania z makaronem ryżowym, dlatego Twój obiad zjadłabym w pierwszej kolejności! Ćwikła z chrzanem to zmora mojego dzieciństwa, lubię zwykłe tarte buraczki, dodatek chrzanu wprost mnie odstrasza ;) Kisiel z owocami + chrupki to świetne połączenie ^^
OdpowiedzUsuńBuraczki same też lubię - takie w całości, bo raczej ich nie ścieram, ale do ćwikły nigdy wstrętu nie miałam :) Może jeszcze kiedyś polubisz ;)
UsuńAle dobre menu! Owsianka jak zawsze mnie zachwyciła, ale obiad - palce lizać! :)
OdpowiedzUsuńMamy ogromną nadzieję, że śnieg pojawi się jak najpóźniej a nawet wcale xD No tak standardowo to może poprószyć na święta troszeczkę :P Dobrze, że odgarnianie śniegu już nas nie dotyczy bo teraz to tramwaj sam sobie z tym radzi ale wcześniej mając do dyspozycji samochód nie raz aż się ryczeć chciało przy łopacie i skrobaczce do okien xD
OdpowiedzUsuńŚniadanko jak najbardziej trafione na tą porę roku, zdrowe, rozgrzewające, sycące i pyszne :) Świetnie ujęłaś ten kisiel na zdjęciu, aż mamy na taki ochotę :)
Na Święta byłoby ładnie ze śniegiem, a potem niej stopnieje i nie wraca więcej :D
UsuńA na kisiel ostatnio mam codziennie ochotę :D
Świąteczne akcesoria zaraz po 1 listopada mocno mnie irytują ale,, biznes jest biznes,, i o to tu chodzi ;) dla mnie śnieg może być,lepsze to niż deszcz i błoto :) jadłospis z pysznościami ale kisiel jednak najbardziej kusi :)
OdpowiedzUsuńWiem, że to biznes, ale ja lubię te dekoracje w sklepach :)
UsuńRacja - lepszy śnieg od błota, ale jeszcze lepsze suche chodniki ;)
Zawsze, gdy patrzę na Twoje jadłospisy to od razu chciałabym je wszystkie zjeść - one tak pięknie i apetycznie wyglądają, a do tego to samo zdrowie ! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobają :)
UsuńProszek kisielowy to taki z saszetki kisielowej czy masz na myśli jakiś inny? Zaciekawiło mnie to i aw wygląda pysznie, ostatnio mam smaka na kisiel a ten wygląda PERFEKCYJNIE
OdpowiedzUsuńA ten wapń niech się kopnie >:( :D <3
Z saszetki kisielowej - zwykły kisiel bez cukru, a skład ok :)
UsuńZ tym wapniem to doszłam do wniosku, że jak piję wodę mineralną w ciągu dnia to wyrabiam dzienne normy. Normalnie nie wpisuję płynów w cronometer, a jak ostatnio dodałam dla sprawdzenia, to po wpisaniu litra już było 107% normy :D
Musiałam przeczytać dwa razy, bo myślałam, że śnieg już u Ciebie się pojawił :D
OdpowiedzUsuńI narobiłaś mi ochoty na kisiel :D A do makaronu ryżowego nie mogę się jakoś przekonać, zjeść zjem ("raz na rok" :D), ale nie przepadam :P
Póki co, śnieg pojawił się tylko w moim śnie na szczęście :D
UsuńNa szczęście jest tyle makaronów na świecie, że nie musisz jeść ryżowego :)
śniadanie bardzo pożywne;D
OdpowiedzUsuńWeganie suplemetują D3 czy D2?
OdpowiedzUsuńMam wegańską witaminę D3 z porostów :)
UsuńSen niczym koszmar :D Ja nienawidziłam nigdy odśnieżać i cieszę się, że moi bracia się tym zajmowali :D
OdpowiedzUsuńA jadłospis jak zwykle majstersztyk <3 Owsiankę kradnę bardzo bardzo, taka jesienna i piękna <3 a obiad też cudny, warzywa i makaron ryżowy pyszota :)
Jak zwykle moje klimaty w jadłospisie, jadłabym ❤
OdpowiedzUsuńMój wczorajszy podwieczorek był podobny do Twojej kolacji. Ziemniaczki, hummus (tyle, że paprykowy), buraczki zasmażane i orzechy. Pyszna porcja wspaniałości z natury. Tak, jak lubię. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńA i mi po takim dramatycznym śnie owsianka poprawiłaby humor. Musiałaby zawierać dużo owoców i ziaren kakao :}
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na pieczoną owsiankę. Już dawno jej nie jadłam:)
OdpowiedzUsuńKisiel malinowy wprost uwielbiam:D