niedziela, 22 maja 2016

Jak wygląda moje codziennie odżywianie

Wiele osób pyta mnie, jak wygląda moje codzienne odżywianie i czy cotygodniowe, wstawiane na bloga jadłospisy, odzwierciedlają to, co jadam w inne dni tygodnia, więc dodaję w końcu notkę na ten temat. Nie będę pisać co wpływa na akurat takie wybory, mogę stworzyć osobną notkę na temat mojej wegetariańskiej drogi, a dziś po prostu napiszę coś więcej o mojej diecie.


Mojej diety nie można określić jednym słowem - na pewno jest wegetariańska, staram się, żeby była oparta głównie na żywności nieprzetworzonej i zawierała jak najmniej składników odzwierzęcych. Myślę, że mogę sformułować kilka głównych zasad,  najbardziej definiujących sposób, w jaki aktualnie się odżywiam:

  • nie jem żadnego mięsa - zarówno zwierząt hodowlanych jak i ryb i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej i nie czuję z tego powodu żadnych strat smakowych, jak co niektórzy myślą.
  • staram się ograniczać produkty mleczne - w tygodniu jem ok. 3 kubeczki jogurtu, wybieram te bez mleka w proszku, naturalnego mleka raczej nie piję wcale (sporadycznie mi się zdarzy, no i jak jestem u kogoś to nie wydziwiam), czasem (może raz na miesiąc) najdzie mnie ochota na twarożek domowy Piątnicy lub serek wiejski tej firmy z owocami w drugim pojemniczku, sporadycznie zjem żółty ser lub mozzarellę (może plasterek lub dwa na miesiąc), niekiedy czuję zapotrzebowanie na Monte, a czasem dodaję śmietanę kremówkę do ciast, ale takich tradycyjnych nie piekę zbyt często i niekiedy zjem chleb z masłem. Ogólnie produktów mlecznych jem coraz mniej.
  • głównym produktem odzwierzęcym jaki jem są jajka, których spożywam 3 - 4 na tydzień i wynika to z tego, że jajka mam albo od babci albo od wujka ze wsi i gdy już nie będę miała dostaw z tak pewnego źródła (o szczęśliwym życiu kur nie mogę się wypowiadać - one na pewno tych jajek dla mnie nie znoszą, ale wydaje mi się, że żyje im się całkiem dobrze), przestanę jeść. Staram się za to nie kupować gotowych produktów z dodatkiem jajek.
  • ograniczam produkty pszenne - na co dzień nie używam mąki pszennej, nie jem pszennego chleba czy makaronów, a mąkę z pszenicy dodaję tylko do ciast "rodzinnych", ale raz na jakiś czas najdzie mnie ochota na biały chleb (tzw. puchacz) z dżemem. Chleb jem raz lub dwa w tygodniu i zazwyczaj wybieram żytni na zakwasie. Jak jestem u kogoś to nie wydziwiam i jem pszenne produkty - chleby, makaron czy ciasta, ale sama raczej takich nie kupuję.
  • przez większość dni w tygodniu jem bezglutenowo - z kasz jem głównie gryczaną i jaglaną,  do tego komosę ryżową, makaron zazwyczaj wybieram kukurydziany, jednak płatków owsianych nie traktuję jako źródła glutenu i jem je codziennie. Czasami jem też kaszę jęczmienną, bulgur czy owsianą.
  • owoców nie ograniczam, zarówno świeżych jak i suszonych i nie przeszkadza mi, że składają się głównie z cukru - to moje ulubione jedzenie ;)
  • staram się, żeby w mojej diecie nie brakowało zdrowego tłuszczu roślinnegocodziennie jem orzechy, zazwyczaj uprzednio namoczone lub masło orzechowe, do tego awokado, oliwki i różne oleje - najczęściej lniany i z pestek dyni.
  • staram się nie przebiałczać, a dietę opieram głównie na węglowodanach.
  • nie piję kawy i czarnej herbaty, a obecnie piję głównie zioła - czystka, macierzankę i ostropest plamisty. Do tego kakao, karob i kawę zbożową z mlekiem sojowym.
  • słodycze z prawdziwego zdarzenia (czekoladowe batoniki, mleczne czekolady, wafelki itp.) staram się jeść tylko w weekendy, ale różnie mi to wychodzi - jak czuję ochotę to zjem w tygodniu, ale zazwyczaj tak się nie dzieje - naprawdę lubię zdrowe jedzenie. Sama słodyczy raczej nie kupuję (chyba, że na blogu recenzującym słodycze przeczytam o czymś niezwykłym :P), ale jak dostanę to nie pogardzę i mam spore zapasy.
  • nie kupuję produktów z konserwantami i wzmacniaczami smaku - mam to szczęście, że nie lubię chipsów, słonych przekąsek czy dań gotowych, jak mrożona pizza czy gotowe sosy.
  • nie jem o stałych porach, ale o zbliżonych - jem albo wtedy, gdy mam czas albo gdy na coś konkretnego mnie najdzie. Na co dzień nie czuję głodu, więc nie jest to czynnik wyznaczający mi pory jedzenia. Nie stosuję też konkretnych odstępów między posiłkami - czasem jem 3 razy dziennie, a czasem 8 - nie ma na to reguły. 
  • staram się jeść sezonowo - unikam zimą pomidorów i innych importowanych warzyw, a we właściwym sezonie owocowym, jem ile tylko się da.
  • zwracam uwagę na kalorię, żeby nie jeść poniżej 2000kcal.

ŚNIADANIA
Jeśli chodzi o śniadania, mam utarty, powtarzalny schemat - w poniedziałki i środy jem owsiankę, we wtorek i czwartek płatki owsiane z jogurtem i dodatkami, w piątki różnie - to jedyny zmienny dzień tygodnia, w soboty placki lub gofry, a w niedzielę kanapki, a wszystko to jest uwarunkowane życiem. I zawsze przed śniadaniem jem jakiś owoc, w zależności od sezonu. 

Poniedziałek i środa...

Gdy rano nie muszę się strasznie spieszyć, ale nie mam aż tyle czasu, żeby smażyć placki, gotuję owsiankę - albo na gotowym mleku roślinnym, albo na domowym, powstałym ze zblendowania wiórków kokosowych z jakimiś orzechami, daktylami i wodą. Płatków używam 50g, do tego dodaję mielone siemię lniane (czasem budyń), sezonowe owoce i dodatki, jakie akurat mam na stanie - zazwyczaj są to orzechy i nasiona, suszone owoce, czekolada, domowej roboty dżem czy tahini. A do owsianki piję czystka.

wtorek i czwartek
W te dni śniadanie zabieram do pracy, bo wstaję za wcześnie, żeby jeść w domu. Od kilku już miesięcy śniadanie to przygotowuje wg. niezmiennej receptury - płatki owsiane (50g) zalewam wrzątkiem i pozwalam im napęcznieć przez 2 - 3 minuty (w tym czasie pakuję do torby na lunch wyjęte z lodówki pojemniczki z jedzeniem oraz umyte poprzedniego dnia owoce), potem mieszam je z jogurtem naturalnym (150g), pokrojonym bananem, surowym kruszonym kakao oraz namoczonymi orzechami i rodzynkami, a na wierzch dodaję pokrojoną suszoną figę, łyżkę suszonej morwy i kilka łyżek domowego dżemu - składniki te widoczne są poniżej.


Wszystko to zamykam w specjalny pojemniczek, wyglądem przypominający doniczkę i zabieram ze sobą wraz z jabłkiem, które jem po drodze. Po śniadaniu zazwyczaj jem kostkę ciemnej czekolady.


sobota
W soboty mam rano dużo czasu, więc zazwyczaj smażę placki lub gofry, do których piję kakao, kawę zbożową lub karob. Bardzo lubię ten czas, gdy z niczym nie muszę się spieszyć, a moje śniadanie wówczas rozwleka się na długi czas. A gdy smażę placki zawsze jem jakieś owoce :)

W minioną sobotę jadłam placki z rabarbarem i bananem, z dodatkiem syropu klonowego,
a do tego wypiłam surowe kakao z dodatkiem mleka sojowego i łyżeczki miodu.
Na zdjęciu nie widać, ale chwilę później zjadłam łyżkę masła orzechowego.

niedziela

W niedzielę z kolei robię kanapki i nie wiem co zapoczątkowało tą tradycję. Zazwyczaj jedną robię w wersji słodkiej, a drugą z warzywami, a  podstawą obydwóch jest przeważnie żytni chleb na zakwasie. Do tego przygotowuję kakao na mleku roślinnym i jem jakieś owoce - ostatnio najczęściej jabłka i suszone figi. Więcej na temat moich kanapek możecie przeczytać tutaj, tutaj i tutaj. A poniżej zdjęcie dzisiejszego, niedzielnego śniadania, jedzonego na balkonie ;)

Moje dzisiejsze śniadanie składało się z chleba żytniego razowego - jedna kromka z awokado, sałatą, wegańskim majonezem, pomidorem, papryką i szczypiorkiem, a drugą stostowałam i zjadłam z dżemem brzoskwiniowym. Do tego skroiłam resztę pomidora, pokroiłam jabłko, dołożyłam figę i kilka orzechów włoskich, a także zrobiłam surowe kakao z mlekiem sojowym i syropem klonowym. 

2 ŚNIADANIA
Nie zawsze jem drugie śniadania, więc nie będę się nad nimi roztkliwiać. W tygodniu, w pracy jem zestaw składający się z gruszki i suszonych owoców - np. daktyli, fig, moreli, czasem jakiegoś owocowego batona.


W weekendy z kolei, jeśli nie zjem śniadania na tyle późno, żeby starczyło czasu na wetknięcie posiłku przedobiadowego, jem świeże owoce (ostatnio arbuzy), ale tak naprawdę w weekendy cały czas coś jem, zatracając wszelkie podziały posiłkowe. 


OBIADY
Jeśli obiad zabieram ze sobą do pracy, jest to zazwyczaj mieszanka kaszy gryczanej niepalonej lub komosy ryżowej (jem je naprzemiennie), z warzywami ugotowanymi na parze (warzywa, w zależności od sezonu, gotuję raz w tygodniu, sporą ilość, która starcza mi na kilka kolejnych dni i potem tylko mieszam je z pozostałymi składnikami) i olejem. Do tego często dodaję oliwki, awokado, przyprawę z suszonymi pomidorami, a ostatnio także szczypiorek z działki i na przemian albo jajko, albo jakieś strączki i na koniec posypuję całość płatkami drożdżowymi.


A gdy jem późny obiad w domu, wówczas najczęściej jest to zupa, czasem służąca mi za kolację. Zazwyczaj w sobotę gotuję spory garnek zupy, a w tygodniu ją modyfikuję, dodając za każdym razem inne dodatki. Na przykład, gdy ugotowałam zupę grochową, w sobotę jadłam ją bez dodatkowych składników, kolejnego dnia dogotowałam makaron żytni, a jeszcze następnego zmieliłam ją na krem. 


Tak samo postąpiłam z ugotowaną w zeszłym tygodniu zupą botwinkową. Jednego dnia dogotowałam do niej kaszę jaglaną, przez co wyszła maksymalnie gęsta, a ostatnią porcję zmiksowałam. 


Jak mam więcej czasu, to bardzo lubię przygotowywać dania kaszowo - warzywne, a poniżej możecie zobaczyć jedno z moich ulubionych - danie z jednej patelni, na bazie kaszy jaglanej.


A poniżej obiad, jaki najczęściej jem w niedzielę - gotowane ziemniaki (przeważnie nakładam je tłuczkiem, stąd takie "ruloniki" :P) polane olejem z pestek dyni, surówka z marchewki i jabłka, a do tego jajko na miękko - niedzielny obiad jem wspólnie z rodziną, która w niedzielę zazwyczaj je coś mięsnego, więc ja w zamian gotuję jajko.


Nie łączę poszczególnych składników - najpierw jem ziemniaki, potem jajko i na końcu surówkę. Chwilę po obiedzie jemy jakieś dobre czekoladki - merci, ferrero rocher, rafaello czy lindorki, to taka nasza rodzinna tradycja ;)

PODWIECZORKI
Moje podwieczorki w ciągu tygodnia często przypominają te, jakie możecie zobaczyć w piątkowych jadłospisach - zazwyczaj albo zabieram ze sobą do pracy różne składniki, w ogóle ze sobą nie powiązane, które akurat mam napoczęte albo jakiegoś zbożowego batonika czy sezamki i jem to chwilę po lunchu (i potem mam dość długą przerwę do kolacji). Jak jem późny podwieczorek w domu to zazwyczaj jest to, jak określiła ostatnio Zofija - mydło i powidło, czyli wszystko, co zlokalizuję w szufladzie i takie podwieczorki lubię najbardziej ;)


W weekendy jem więcej niezdrowych produktów - wtedy to wydobywam z szuflady spoczywające tam kinderki, batoniki czy inne czekoladowe pyszności. Do tego zawsze jem jakieś owoce - najczęściej jabłko. 

Tutaj możecie zobaczyć jabłko, trochę więcej niż pół ostatniego już misia Lindt oraz wafelka

Tutaj z kolei widać jabłko, 2 kinderki, kilka kostek dużej milki mlecznej i trochę magicznych gwiazdek
A tutaj poza owocami znalazły się kinderki i wafelek. 

Często jem jakieś wafelki czy pierniczki, a niekiedy piekę ciasto, wszystko zależy od dnia. A do tego przeważnie piję kakao, karob lub kawę zbożową z mlekiem roślinnym i substancją słodzącą - miodem, cukrem trzcinowym albo syropem klonowym



KOLACJE
Jeśli kolację jem w domu, zazwyczaj jest to jaglanka, gotowana wg. bardzo podobnej receptury - składająca się z 50g kaszy jaglanej, jabłka i łyżeczki cukru trzcinowego z dodatkiem orzechów lub masła orzechowego


Do tego obowiązkowo jem marchewkę i w zależności od dnia, jakiś dodatek białkowy - ostatnio bardzo często jest to tofu zmiksowane z syropem klonowym, czasem jogurt sojowy, w sobory zazwyczaj jogurt naturalny z syropem klonowym (a sporadycznie owocowy, także z Piątnicy), a niekiedy jajko na miękko lub jajecznicę. Kolację z kaszą jaglaną w roli głównej jem 4 razy w tygodniu. Do kolacji zazwyczaj piję czystka - często z miodem i sokiem z cytryny. 

Dwa razy w tygodniu jem kolację poza domem, wracając z pracy - kończę bardzo późno i szkoda mi by było w domu czasu na jedzenie, tym bardziej że dojazd do domu trochę mi zajmuje. Na taką kolację mam kilka ulubionych dań, idealnych do zabrania na wynos.

Jednym z nich jest ryż basmati wymieszany z łyżką syropu klonowego lub miodu
i łyżką 
masła orzechowego lub tahini oraz fasola adzukiDo tego oczywiście marchewka.
Czasem zabieram placki wielozbożowe, tutaj akurat z jabłkiem - zrobione z tego przepisu,
dodatkowo zawierające łyżkę 
masła orzechowego. I tu marchewka także jest niezbędna.
 
A jak upiekę chlebek dyniowy lub jakieś inne ciasto bez kremu, to zabieram właśnie je 
i oczywiście marchewkę do tego.

Czasem nie mam czasu albo natchnienia na przygotowanie kolacji na kolejny dzień, więc zabieram z domu jakieś płatki czy chrupkie pieczywo, marchewkę i kupuję do tego serek wiejski z owocowym dodatkiem, ale staram się, żeby dochodziło do tego jak najrzadziej - wszelkie twarożki i serki wiejskie to produkty mleczne, których najbardziej unikam.

Ogólnie staram się zachować zdrową równowagę - na szczęście lubię zdrowe jedzenie, ale lubię też słodycze i staram się to wszystko pogodzić. I to byłoby na tyle, notka i tak wyszła dość długa, więc jak ktoś wytrwał do końca to gratuluję :) Jeśli macie jakieś pytania, zadawajcie je w komentarzach.

91 komentarzy:

  1. Bardzo fajny masz jadłospis - zdrowo i smacznie! Cieszę się, że starasz się ograniczać produkty zwierzęce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja dieta jest dość podobna, choć oczywiście nie ma w niej miejsca na produkty mleczne i jajka. Trwało to jednak dość długo, zanim udało mi się całkowicie je wykluczyć :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam na ten post no i się doczekałam ;)
    Po tym co prezentujesz na blogu widać, że jesz zdrowo, smacznie i różnorodnie - fajnie, że napisałaś taki obszerniejszy post :)
    Produkty mleczne jesz częściej ode mnie, z jajek również zrezygnowałam bo nie mam na nie ochoty ale porównywac nie chcę bo każdy je tak jak jemu "wygodnie". Trzeba słuchać swojego organizmu :)
    Co do owoców to nie rozumiem jak można je ograniczać - rozumiem słodycze ale owoce? Przecież to zdrowy cukier a mózg jego potrzebuje... lepszy jest cukier z owoców niż ciast z tłustymi masiorami, chociaż i na ciasto człowiek ma ochotę :) To dobrze, że nie wydzielasz sobie owoców :)
    Z kasz również jem tylko jaglaną i gryczaną, nie piję ani czarnej herbaty, ani kawy tylko właśnie jakieś zioła (np. pokrzywę) i wodę :) Pieczywo bardzo rzadko gości w moim menu - przestawiłam się na kaszę, na skład produktów również patrze i unikam tych przetworzonych - pomijając kwestie zdrowotne to nawet to nie smaczne.

    Moje owsianki praktycznie zawsze wyglądały tak jak przygotowujesz je w pracy - najbardziej smakowała mi taka wersja... obecnie płatki owsiane jem na wytrawnie - polecam ;)
    Naleśniki i placki - dawno jadłam bo jakoś nie ciągnie mnie do mącznych potraw :)

    To tak w skrócie bo o wszystkim nie pisałam:) Troszeczkę widzę podobieństwa :) Moze kiedyś i ja napisze taki post :) Ale jesli chodzi o Twój to wszystkie Twoje posiłki wygladają tak apetycznie, że człowiek zjadłby je przez monitor komputera, ale niestety się nie da :P Jesz różnorodnie, kolorowo, zdrowo i na pewno Twój organizm odwdzięcza ;) A te Twoje "mydło i powidło" zawsze prezentuje się wspaniale :) A w kolacji zapomniałaś chyba o ziemniakach bo i te się u Ciebie pojawiają :)

    PS Smaczne te wafelki Milka? Gdzie kupiłaś? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja poprzedniczka napisała w komentarzu prawie wszystko to co ja miałam zamiar :) owoce i warzywa to moje ukochane pożywienie ale z jajek też nie mogę się obyć, ale w przeciwieństwie do Ciebie także bez nabiału (twarogu chudego,jogurtów naturalnych,kefiru no i mleka,które uwielbiam. Do każdego posiłku mam co innego no i kawę pijam z mlekiem zarówno zwykłą jak i zbożowa no i kakao). Wszyscy piszą i mówią, że tyle owoców co pochłaniam to za dużo, ale ja je uwielbiam. Jabłka na kg dziennie, arbuz, w sezonie truskawki i morelki, sliwki i moje ukochane czerwone porzeczki i agrest. A wszyscy straszą otyłościa i cukrzyca ... o_O
      Uważam, że jemy bardzo zdrowo. Niezdrowych i przetworzonych produktów nie tykam typu szynki, kiełbasy, fast foody itp. Ale bez słodyczy też nie mogę żyć. Najczęściej pozwalam sobie na coś do poludnia. Ciastko, wafelek czy czekoladka, o gorzkiej nie piszę bo to samo zdrowie. Ostatnio mam obsesję na punkcie tych milkowych wafelkow. Są obłędne !
      A i zazdroszczę balkonu ...

      Usuń
    2. A Ty jak często jesz produkty mleczne? Jajka całkiem lubię, ale mogłabym bez nich żyć.
      Co do kasz, to jem jeszcze czasem jęczmienną, bulgur i owsianą, ale to dużo rzadziej.

      Owsianki przygotowuję w domu i zabieram do pracy i tam jem, nie trzymam w pracy produktów, żeby robić je na miejscu, choć to nie głupi pomysł ;)
      A jak robisz owsiankę na wytrawnie ? Czuję, że wolę te słodkie, ale nie zaszkodzi spróbować :)

      Napisz kiedyś taki post albo dodaj jadłospis - teraz jest długo ciemno, więc będzie łatwiej, a na pewno jesz pysznie :)

      Tak, ziemniaki poza niedzielą, jem jeszcze często w piątek na kolację, zapomniałam napisać.

      Wafelki bardzo smacznie, kupiłam w Tesco całe opakowanie, chyba 30 sztuk, pojedynczych nie widziałam i dlatego wzięłam zbiorczo :)

      Usuń
    3. Martha, widzę, że wiele nas łączy ;)
      Ervisha, mnie też czasami nachodzi na twaróg - chyba nawet Ci pisałam :D Taki z cukrem i ze śmietanką, dlatego lubię twarożek domowy Piątnicy :)
      No i mogę Ci pozazdrościć posiadówek na drzewie czereśniowym. Pamiętam jak w dzieciństwie objadałam się nimi u babci na wsi ;)

      Usuń
    4. Kiedyś wspominałam o tym na blogu :)
      Jeśli już jem twaróg to 2 razy w miesiącu a bywa, że w ogóle nie go jem (np. w marcu twaróg zjadłam raz, w kwietniu i maju w ogóle i nie zapowiada sie bym w maju go zjadła):) Taki babciny to całkiem co innego :)
      Jogurt naturalny jadłam tak dawno, że już nie pamiętam kiedy i nie mam na niego ochoty - nie zapowiada się bym kupiła:)
      Jajka mogą dla mnie nie istnieć - również nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam, naleśników od dłuższego czasu nie smażę (wegańskie mi nie wychodzą) a ciast nie piekę :) Ale niedługo będę piec jakieś ciasto na Dzień Mamy i nie wiem co zechce mama :)

      Co do owoców to jest sezon to trzeba korzystać.. u mnie niedługo dojrzeją czereśnie, więc tak jak rok temu dziennie będę jeść je na kilogramy (jednorazowo mój żołądek mieści 1kg ;P) a potem truskawki, maliny, porzeczki, jezyny, morele... można by wymieniać :) Jakoś cukrzycy sie nie nabawiłam :P

      Owsianka na wytrawnie? Wersję z pieczarkami robię tak: najpierw moczę płatki, na patelni rozgrzewam tłuszcz, przesmażam pieczarki, dodaje namoczone płatki owsiane, doprawiam, smażę przez chwilkę, dorzucam szczypiorek, mieszam i gotowe :) Podaje z dodatkową surówką :) Z warzywami po grecku robię podobnie, tylko na koniec po przesmażeniu dodaje koncentrat pomidorowy :)
      W internecie znajdziesz sporo inspiracji na wytrawne owsianki (niektóre można zweganizować)
      http://kuchniapysznosciowa.blogspot.com/2015/10/366-wytrawna-owsianka-z-curry-i.html
      http://w-zielonej-kuchni.blogspot.com/2014/11/owsianka-na-wytrawnie-z-suszonymi.html
      http://dbam-o-siebie.pl/3-przepisy-na-wytrawne-owsianki/
      (mam nadzieję, ze się nie obrazisz za linki :) )

      Wiem o jakim pudełku piszesz - nawet chyba było lub jest na promocji ;)

      Usuń
    5. Wybacz coś mi internet psikusy robi ;/

      Babciny twaróg to całkiem inna bajka - z chęcią bym spróbowała ale pewnie i tak nie jadłabym go w dużej ilości bo źle się po nim czuje - szkodzi mi ;/Również staram się unikać przebiałczenia a białko dostarczam sobie między innymi z roślin strączkowych, więc to z nabiału jest mi zupełnie nie potrzebne i być może dlatego nie mam na nie ochoty.

      Z chęcią wysłalabym Ci wiaderko czereśni ale w drodze by się zepsuły albo zostały zjedzone :P Twoja babcia już ich nie ma ?

      Usuń
    6. Babcinego to nie jadłam kilkanaście lat, ale taki kupny - chudy lub półtłusty, też są bardzo smaczne :)
      Też będę piec coś na Dzień Mamy, a jutro mam w planach robienie tortu dla mamy, na jej urodziny. Biszkopt zrobiłam dzisiaj, a jutro przełożę go śmietaną i truskawkami - taki prosty, a jest przepyszny :D
      Może którąś wypróbuję :) Pieczarek nie powinnam jeść, ale coś pokombinuję :)

      Jest ciągle w promocji, chyba do końca maja, dlatego kupiłam. Moja siostra też lubi te wafelki.
      Nie wiem, wydaje mi się, że nie ma, a jak są to robaczywe :P

      Usuń
    7. Twaróg domowy najlepszy! Mi mama robi z zsiadlego mleka. Niestety smak zależy od jakości mleka które kupujemy w sklepie, ale przeważnie pyszny wychodzi. Wieczorem robi, a rano gotowy odciekniety do pałaszowania :D

      Usuń
    8. Mi twaróg smakuje jak mam na niego ochotę :P
      W takim razie STO LAT dla Mamy, dużo, dużo zdrowia, pogody ducha, radości, realizacji planów i marzeń ♥
      Ja najprawdopodobniej również będę robiła ciasto na biszkopcie z jakąś delikatną masą :) A Ty przekładasz taką zwykłą śmietaną, czy może kremówką albo bitą? :)

      To jak nie pieczarki to może brokuły (wcześniej je ugotuj), kalafior, włoszczyzna, pomidorki i szczypiorek :) W kuchni warto kombinować :)

      Mój tato zjadłby i z robakami - na szczeście nasze ich nie mają ;)

      Usuń
    9. Dziękuję, przekażę mamie jak nie zapomnę :P
      Dla mnie zwykłą śmietaną jest kremówka, którą ubijam :D Używam śmietany 30% i ją ubijam wraz ze śmietan fixami dla utrwalenia.

      Właśnie myślałam o brokułach, dobrze się składa, że zawsze gotuję je na zapas :)

      Usuń
    10. Wafelki z milki w obydwu smakach dostępne są w żabce - i to tanio, polecam :)

      Usuń
    11. Nie zapomnij :)
      W sumie każda śmietana jest zwykła, tylko zalezy od zawartości tłuszczu :)

      Do brokułów pasuje masło orzechowe albo suszone pomidory :)

      Anonimie - żabki w moim mieście nie ma :)

      Usuń
    12. Brokuły najbardziej lubię właśnie z masłem orzechowym ;)

      Muszę iść w takim razie po ten drugi smak, u mnie żabek jest zatrzęsienie :D

      Usuń
  4. Bardzo zdrowo u Ciebie, fajnie,że pozwalasz sobie na małe i niekoniecznie zdrowe przyjemności:)
    Ja bym chciała jeść zdrowiej, ale nie mogę. Mój organizm bardzo kiepsko trawi pieczywo pełnoziarniste czy żytnie, owoce na surowo tylko jagodowe i banany, warzywa też mam ograniczone, kasze drobne jedynie. Czasem grzeszę, u mnie te grzeszki to właśnie kasza gryczana,orzechy czy fasolka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ci współczuję :/ Bardzo lubię te wszystkie ciężkostrawne produkty i na szczęście mój organizm je bardzo dobrze trawi. Szkoda, że musisz rezygnować z wielu zdrowych produktów...

      Usuń
  5. Twoje dania, każde, bez wyjątku - bardzo mi się podobają. No, tylko jajako na miękko to nie moje klimaty. Ale szczerze powiedziawszy, to jestem niesamowicie zszokowana tym, jak ściśle masz ustalony plan tygodnia. Tzn. nie mówię tego w zły sposób, chodzi mi o to, że jesteś bardzo zorganizowaną osobą. Masz zaplanowane posiłki i dodatki, wiesz kiedy co zjesz, masz to jakby z góry sobie narzucone, tak? :) Tak jest Tobie łatwiej, bo nie musisz wymyślać, zastanawiać się co włożyć do koszyka na zakupach, czy taka skrupulatność, nawyki mają jakieś głębsze znaczenie? :) No oczywiście poza pracą, bo to zrozumiałe, że wtedy sobie planujesz wcześniej co zabrać ze sobą i co danego dnia zjeść. Ogólnie jesz bardzo wartościowo, zdrowo, różnorodnie - fajnie! Powinnam wziąć przykład z jedzenia niezdrowych słodyczy tylko w weekendy, chociaż szczerze, to ostatnio też jem zdrowsze rzeczy, raw batony, więcej owoców, dobrej jakości czekolady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój plan tygodnia jest podyktowany pracą, prostota posiłków też z tego wynika i tak mi jest wygodnie, nie ma w tym głębszego znaczenia ;) Ale jeśli chodzi o zakupy, to poza stałymi produktami, kupuję wiele różności i wszystko chomikuję i tutaj nie mam żadnych schematów, nie robię też list. Ogólnie to bardzo lubię chodzić po sklepach czy bazarkach ;)

      Usuń
  6. Skąd ja to znam - chomik to moje drugie imię. . . . o_O a potem błagam mamo pomóż mi zużyć;)
    Faktycznie dużo nas łączy nawet ruch, bo ja też bardzooo dużo kilometrów mam w nogach, a samochód pod domem stoi i się marnuje

    OdpowiedzUsuń
  7. No i śmiało mogę powiedzieć, że jemy bardzo podobnie! Ja co prawda jajek już praktycznie nie jem (obrzydzają mnie) , ale jak mam zjeść je w cieście czy ciastkach to jakoś ujdzie :D Ogólnie też staram się jeść mało przetworzone rzeczy i słodycze jadam średnio 2 razy na tydzień, nie więcej :) Dziękuję za masę inspiracji i proszę o więcej takich postów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. najpierw ziemniaki potem jajko i na końcu surówka:) skad ja to znam- choć ja ziemniaków nie lubię zbytnio a zaczynam od surówki:) uwielbiam zdjęcia Twoich posiłków, są niesamowicie inspirujące i często zastanawiam się jak Ci się tak chce wsztstko ładnie układać na te boskie talerzyki i miseczki i robić fotki- ja przeważnie jak już mam jedzenie na talerzu to lecę jeść bom bardzo głodna a nie myślę o aparacie:) ale rób tak rób! ps w wakacje zamawiam swoją ceramikę z Bolesławca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze mi się chce, ale blog wymaga poświęceń ;)
      A masz już upatrzony jakiś wzór ?? :)

      Usuń
  9. Same pyszności i czekolada też jest :P :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jajka mam od cioci i są przeznaczone tylko dla mnie. Pozostali członkowie rodzinki jedzą biedronkowe xD;
    Ostatnio też w znacznym stopniu ograniczyłam nabiał. Wprawdzie kilka dni temu zdarzyło się zjeść trochę sera, ale tylko dlatego że był jakiś "inny" do degustacji w sklepie. Nie mogłam sobie odmówić takiej okazji.
    Z niezdrowych słodyczy zrezygnowałam już praktycznie zupełnie. Chyba od 5 (?) lat nie zjadłam żadnego kupnego batona, cukierka czy ciasta. Nie wliczam w to oczywiście gorzkiej czekolady czy surowych batonów :)
    Nie wiem czy pisałaś o tym na blogu, ale nie kojarzę - można wiedzieć gdzie pracujesz/czym się zajmujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu pozostali nie jedzą tych od cioci ?? Mam nadzieję, że chociaż wybierają te od kur z wolnego wybiegu...

      Ja kiedyś też miałam taki czas, że nie jadłam kupnych słodyczy, ale potem zaczęło mi ich brakować :P Gdzie pracuję to dokładnie nie napiszę :P, ale jestem dietetykiem ;)

      Usuń
    2. Tych jajek od cioci nie ma aż tak wiele, a rodzice uważają że dzieci zasługują na lepsze, więc sami wybierają dla siebie sklepowe.
      Nie sądziłam, że jesteś po szkole dietetycznej. Nie wiem czemu, ale jakoś by mi to do głowy nie przyszło xD

      Usuń
    3. Chyba nie mogłabym jeść lepszych jajek, wiedząc, że rodzice jedzą sklepowe :D
      To nie szkoła dietetyczna, a uniwersytet medyczny :P

      Usuń
    4. Wiesz, jakbym miała jeść to co rodzice to boczek zagryzałabym salcesonem, salceson pasztetem, pasztet metką łososiową a całość doprawiłabym toną topionych serków... Tak więc nie przejmuję się tym, że jem lepsze jajka, bo wszystko co jem jest lepsze :)

      Usuń
    5. To faktycznie im bez różnicy :D

      Usuń
  11. Hej! Od dawna zaglądam na Twojego bloga, ale dopiero teraz komentuję :) Świetnie jesz! Zawsze coś ciekawego zobaczę. Chociaż ja żyję z dziewczynami (studentkami) w domu w Anglii, więc często wychodzimy też na miasto czy gotujemy razem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Ja też czasem jem na mieście, lubię chodzić do wegańskich miejsc ;)

      Usuń
  12. Ja wytrwałam do końca,przeczytałam wszyściutkio!
    Bardzo wartościowy i fajny post,jestem zachwycona,ze w końcu to jasno przedstawiłaś!Bardzo mi sie to podoba!Chcialabym jesc tak jak ty-z odstąpieniem mięsa ne miala im problemu,bo juz je mocno ograniczyłam,ale nie z nabiałem-pije mleko roślinne,ale na kolacje zjadam zazwyczaj cos z serkemi wiejskim,mozarella lub feta :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Masz jeszcze wiele czasu na zmiany, jeśli tylko będziesz chciała w przyszłości ;)

      Usuń
  13. Super! Bardzo rzeczowy wpis. Ja jestem dla siebie bardziej surowa jeżeli chodzi o jedzenie, obowiązkowo jem co 3 godziny i zero kupnych słodyczy (prócz gorzkiej czekolady i tego co sama na jej bazie upiekę).
    Podziwiam za taką różnorodność w diecie, zwłaszcza że jest ona wegetariańska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dość rygorystycznie ;) Ja nawet gdybym chciała, nie zawsze mogłabym zjeść co 3 godziny.
      Dla mnie w wegetarianizmie nie ma nic trudnego i wymagającego wysiłku, gdybym miała zjeść coś z mięsem, to miałabym problem :P

      Usuń
  14. Dotrwałam do końca :D Długo, ale ciekawie :P Jesz na prawdę bardzo zdrowo, a do tego zachowujesz zdrową równowagę, więc super! Posiłki brzmią pysznie i wyglądają apetycznie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawie opisane. Jest zdrowo, kolorowo i bardzo smacznie.
    Podobają mi się Twoje dania, super, że masz tyle pomysłów i cały czas urozmaicasz dietę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nasze diety różnią się dokładnie w każdym punkcie, oczywiście na korzyść Twojej. Wcale mnie to nie dziwi, bo dbałość o organizm i "wyrzeczenia" było widać w każdym jadłospisie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mam wrażenie, że o organizm wcale nie dbam, przynajmniej w innych aspektach życia :P

      Usuń
    2. Np.nie śpię wystarczajacej ilości godzin, nie uważam, chociaż wiem, że bardzo łatwo robią mi się siniaki i ciągle się o coś obijam, jeżdzę na rolkach bez ochraniaczy, nierzadko się wywracając i wiele takich rzeczy by się jeszcze znalazło :D

      Usuń
    3. Takie rzeczy... proszę Cię :P Nie dbać o organizm = palić, pić bez umiaru, ćpać, samookaleczać się, puszczać z kim popadnie bez gumy itd. Ty kochasz swoje ciałko :) Przecież rolki to te z z myślą o nim.

      Usuń
    4. W takim razie wg. Twoich kryteriów dbam :D
      Nie wiem tylko czy moje ciało jest szczęśliwe, gdy z hukiem ląduje na twardym podłożu, bo mi się zachciewa ćwiczyć jakieś triki :D

      Usuń
  17. Tak jadłospis masz zdecydowanie świetny i do tego bardzoooo zdrowy:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Twoje posiłki nie tylko są zawsze pięknie podane (aż chce się jeść), ale też zdrowe, zbilansowane. Podziwiam. Sama też staram się jeść zdrowo, przygotowywać posiłki wcześniej, dbać, żeby były pełnowartościowe. Tyle, że ja jem mięso, ale nabiał chyba też ograniczę, bo zauważyłam, że po nim mam czasem dolegliwości trawienne.
    Pozdrowionka serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz słuchać swojego organizmu i eliminować to, czego nie lubi ;)

      Usuń
  19. Jesz bardzo różnorodnie, dużo warzyw i nieprzetworzonych produktów dobrej jakości, więc te mniej zdrowe grzeszki się ładnie eliminują ;) Zazdroszczę tego, że możesz jeść tyle kalorii i nie tyć - liczyłaś kiedyś, ile kilometrów dziennie chodzisz?
    Jeśli chodzi o produkty bez glutenu, to trzeba uważać - kukurydza glutenu nie ma, ale wartości odżywcze też szału nie robią :P I ja według Twoich kryteriów przebiałczam - ale to też zależy od dnia.
    A co do odczuwania głodu - chodzi o uczucie sytości (masz pełny żołądek) czy spadek cukru? Ja często mam tak, że w żołądku jest jedzonko, ale opadam z sił (taka jakby hipoglikemia).
    Zupy są sycące i mało kaloryczne.
    No i jak zobaczyłam ziemniaczki z koperkiem, to mi się ich zachciało :D Nie jadam ich nigdy na kolację, ale chyba dzisiaj zrobię wyjątek :P
    I nigdzie nie widziałam tych wafelków z milki! I fajne połączenie ryżu z miodem, fasolą i masłem orzechowym - muszę koniecznie spróbować.

    O, i nie wiedziałam, że jesteś dietetykiem :) Ale takim po studiach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczyłam niestety, kiedyś używałam endomondo, ale dawno już tego nie sprawdzałam.

      Nie liczę, że z kukurydzy jem jakieś wspaniałości, ale makaron ma przynajmniej mało błonnika, a ja i tak jem go za dużo (nie mam żadnych objawów "przebłonnikowania", ale chyba naprawdę przesadzam :P A kukurydzę lubię :)

      Z uczuciem głodu mam tak, że wcale go nie czuję - mogłabym nic nie jeść długi czas i głodna nie jestem.
      Polecam taki ryż - fasolę bardziej dodaję dla białka niż dla smaku, ale pasuje :D
      Tak, po studiach :)

      Usuń
  20. Bardzo ciekawy wpis, a zdjęcia tylko go jeszcze upiększają :D I podziwiam za to, jak zdrowo i pięknie jesz, a zarazem nie popadasz w paranoję, co nierzadko się zdarza u ludzi, którzy się zdrowo odżywiają. Jesteś prawdziwą inspiracją :>
    Btw ja też w tygodniu zawsze owsianki i podobnie, albo na mleku albo z jogurtem/serkiem. Najszybsze i najlepsze śniadania <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa:)
      Płatków z serkiem jeszcze nie jadłam :P

      Usuń
  21. zawsze tak kolorowo i smacznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Podoba mi się Aniu, jesz zdrowo ale nie jest to nudne. Bardzo fajnie dobierasz składniki i tworzysz dania, podoba mi się też to, że pozwalasz sobie czasem na szaleństwa :-) ja ogólnie bardzo lubię takie jedzonko :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale pyszne są te Twoje posiłki, aż się głodna zrobiłam :) Bardzo spodobał mi się Twój sposób na urozmaicanie sobie zupy - muszę tak spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jakie pyszności zajadasz. U mnie to bywa różnie, ale czasem po prostu łapię coś w locie z braku czasu. Takie posty motywują mnie do tego, aby zadbać o swój talerz i swoje posiłki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też często łapię coś w locie, ale raczej zdrowe rzeczy :)

      Usuń
  25. Podziwiam takie planowanie posiłków! Sama staram się sporządzić jadłospis na cały zbliżający się tydzień i przeważnie mi się to udaje w stosunku do obiadów i śniadań. Niestety przekąski, lunche i kolacje jakoś rzadko kiedy wyglądają tak, jak sobie zaplanowałam.
    Podziwiam! I szczerze zazdroszczę. I oczywiście biorę przykład ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to ja posiłków nie planuję, życie robi to za mnie, a ja mam tylko taki tygodniowy, powtarzalny schemat :)

      Usuń
  26. Bardzo mi się podoba Twoje planowanie posiłków. To nie takie częste, żeby ktoś tak dbał o swoje jedzenie. W dodatku kompozycja dań jest wartościowa i pełna urody, przy tym absolutnie nie nudna. Jesteś fajnym przykładem osoby, która żyje tak, jak mówi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na co dzień nie mam poczucia, że dbam o jedzenie i jem nieregularnie, ale dziękuję za miły komentarz :)

      Usuń
  27. tyle wspanialosci, ze az nie wiem gdzie oczy zawiesić! podziwiam, to musi być bardzo trudne, tak bilansować posiłki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę nie wymaga to żadnego wysiłku - wszystko zależy od organizacji, a większość dań wyznacza mi życie :)

      Usuń
  28. Zawsze podziwiam twoje jadłospisy!:) Jeszcze megazdrowo i pochłaniasz mnóstwo warzyw, których niestety często brakuje w mojej diecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież warzywa są takie pyszne :) Polecam marchewki - są proste w konsumpcji i nic z nimi nie trzeba robić :)

      Usuń
  29. Jeśli chodzi o punkt ,,stałe pory...", który opisałaś, to tego nie widać.
    jakoś tak chyba nigdy nie widziałam jogurtu naturalnego z Piątnicy. ;-;
    Żeby jeść na balkonie to musi być naprawdę ciepło.
    Pierniczki to ja uwielbiam. Słodycze jem kilka razy w tygodniu, ale nie zawsze codziennie. Wiadomo, pisze w końcu o tym. xD Widzę upolowane nowe wafle z Milki.
    Ale bym zjadła takie placuszki.
    Dotrwałam do końca. B| Co z tego, że mam się sporo uczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czego nie widać ? :)
      Polecam te jogurty - bardzo smaczne i nie mają mleka w proszku :)
      Teraz na balkonie jest bardzo przyjemnie :)
      Za pierniczkami aż tak bardzo nie przepadam, ale jak leżą na stole to nie pogardzę :D
      Udanej nauki :)

      Usuń
  30. Kiedy myślisz, że skomentowałaś post a tu..:P
    Po pierwsze, uwielbiam Twoje zdjęcia, wszystko wygląda tak cudownie, że nawet jeśli nie wiem jak smakuje, jestem pewna, że bombowo :D No i używając takich składników jak owoce, warzywa, kasze, strączki itp. ciężko stworzyć coś niesmacznego :) (zakładając, że wszystko jest świeże i nie przesolisz wody do gotowania :D) Podoba mi się taki typ rutyny, że wiesz, co kiedy jesz, jeśli chodzi o dni tygodnia. Pór jedzenia posiłków ja także się nie trzymam :)
    Chciałabym pokombinować z 'mlekami' z kokosa etc. ale mam trochę gorzej z rodziną na głowie i strasznie głośnym blenderem :/ Może jak teraz będzie wolne to zrobię takie z wiórków kokosowych :D
    Mi słodyczy zupełnie nie było trzeba - przez cały miesiąc :P - bo jem bardoz dużo owoców, ale ostatnio nachodzi mnie ochota na gorzką czekoladę, taką 70%.. Czuję, że muszę jakąś kupić i opisać przy okazji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)

      Robiłam mleko z wiórków kokosowych, wyszło bardzo smaczne, ale na co dzień siedzi we mnie leń i wolę kupić, tym bardziej, że to w kartoniku firmy Real thai jest przecudowne :D
      A mnie ostatnio jakoś ochota na gorzką czekoladę odstąpiła...

      Usuń
  31. Wiele punktów zgadza się z nami np. ograniczamy produkty mleczne ale my jemy np. jogurt czy szklankę mleka (a o tym czasie lody) w weekendy. Też jemy jajka ale rzadziej niż Ty, częściej w formie dodatku do wypieku czy placków. Mięsa nie jemy kiedy same decydujemy o swoich posiłkach, dlatego raz na miesiąc gdy jesteśmy w domu a mama specjalnie dla nas zrobi jakieś kotleciki na wodzie to nie mamy serca jej odmówić. Ryby mimo, że generalnie lubimy to ostatnio jadłyśmy je na wigilię i raczej tak prędko się to nie powtórzy (puszka tuńczyka, która przez przypadek się znalazła w naszych studenckich zapasach stoi od kilku miesięcy :P). Co do pszenicy to wiadomo, że my ograniczamy ją maksymalnie, czasem tylko zdarzy się ciasto na orkiszu. Owoców również nie ograniczamy, szczególnie jabłka i banany a w sezonach to już w ogóle, tylko, że nigdy nie spożywamy ich wieczorami. Jeśli chodzi o tłuszcze to również napędzają nam je masło orzechowe, awokado itd, natomiast typowe oleje trudno przechodzą nam przez gardło (ostatnio Monika pije rano z pestek dyni, Angelika nie może się przemóc :P). Kawa, czarna herbata i alkohol to równie u nas czarna lista. Słodycze jak to określiłaś "z prawdziwego zdarzenia" również nie raz nas kręcą i też jadamy je tylko w weekendy lub przy jakimś święcie (np. jutro wyprawiamy takie przyśpieszone urodziny i przecież czekoladkę od babci trzeba zjeść xD).
    Z Twoich propozycji to zawsze uwielbiamy śniadanka i obiady bo często są w naszym stylu (szczególnie lunch boxy, które identyczne jak Twoje bierzemy na uczelnie). Ale kanapki są najpiękniejsze! Takich nie jemy i jakoś nam nigdy się nie składa aby je stworzyć, tego Ci zazdrościmy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lody też czasami jem, ale to musi być naprawdę ciepło (jadłam kilka dni temu jednego, to potem 2h było mi zimno :P).
      Moja siostra pije z kolei olej z czarnuszki, a ja, podobnie jak Angelika, nie mogę się przemów do oleju samego w sobie, choć z dyni nie jest zły ;)
      Udanego przyjęcia Wam życzę :)

      Usuń
    2. Ja czasem piję oliwę z oliwek, uwielbiam jak gryzie :)

      Usuń
    3. Ja samej w sobie chyba nie byłabym w stanie :D

      Usuń
    4. My tam lody (szczególnie takie jogurtowe) jadłybyśmy często gdyby nie pewne ograniczenia, ale fakt jak nie jest naprawdę ciepło to kupujemy je tylko do domu gdzie przebywając w stałej ciepłej temperaturze nie narażamy się na jakieś tzw. przeziębienie i ból gardła :) Teraz czekają na nas wegańskie z mleka ryżowego i mamy nadzieję, że wysoka cena będzie ich warta (choć skład kiepski to test na blogu będzie :).

      Usuń
    5. To czekam na recenzje :) Ja wegańskie widuję tylko w Almie, w opakowaniach litrowych, więc musiałabym zjeść całe pudło w przerwie w pracy, a to jest nie wykonalne :P

      Usuń
  32. Jako,że ja jem mieso, nabiał , gluten i słodycze jestem pod wielkim wrażeniem jak wartościowa i różnorodna jest dieta wegetariańska. Masz dużą wiedzę o zdrowym żywieniu. Pewnie się powtarzam ale bardzo lubię zagladac na Twój blog, bo czyta się go z niesamowitą lekkością. Brawo Aniu )

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo fajny post i bardzo fotogeniczne posiłki ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Jestem pod wielkim wrażeniem Twojej codziennej diety. Wszystkie posiłki wyglądają tak pięknie, że zaczynam robić się głodna od samego patrzenia! Dziękuję za liczne inspiracje, ostatnio staram się ograniczać mięso, ale nie zawsze wiem czym je zastąpić - Twój post bardzo mi pomógł. ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Aniu, a z czego wynika to niełączenie składników - ziemniaki, jajko, surówka? Chodzi o dietę niełączenia?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dieta niełączenia polega na niełączeniu poszczególnych produktów w jednym posiłku, a ja po prostu jem wszystko oddzielnie - jedno po drugim. Nie wiem z czego to wynika, ale tak mi wszystko bardziej smakuje - jak smaki się nie mieszają :)

      Usuń
  36. Powiedz proszę ile czasu dziennie zajmuje ci przygotowanie jedzenia , bo ja jem chyba mniej urozmaicone i mam wrazenie ze większość wolnego czasu spędzam w kuchni? Chciałabym bardziej się zorganizować i jesc bardziej podobnie do Ciebie , ale tez mam problem z przechowywaniem zywnosci , gdyż mój mąż je i przygotowuje swoje posiłki i nieraz kłócimy się o miejsce czy przestrzeń w kuchni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gotuję głównie w weekendy na zapas - więcej warzyw itp, kaszę na 2 razy potem dogotowuję w tygodniu resztę. Dużo czasu mi to nie zajmuje - prowiant na kolejny dzień ogarniam w jakieś 20 minut (gotuję np. kaszę na kolejny dzień i jaglankę na kolację, w tym czasie obieram marchewkę na kolejny dzień, robię koktajl i odważam płatki (kolejnego dnia rano łączę je tylko z jogurtem i dodaję banana, orzechy itp). Niestety z wszystkim się schodzi :/
      Mam dużą lodówkę, ale jak 2 osoby upychają w niej lunchboxy, to faktycznie miejsca brakuje, tym bardziej że dużo warzyw używam i dla nich też muszę mieć miejsce. Musicie sobie powyznaczać czas na gotowanie - może sie jakoś dogadacie, żeby się nie blokować :)

      Usuń
  37. Ufff a myślałam że tyko ja nie przeztrzegam jakiś stałych godzin jedzenia
    Bywa że 2 godziny po śniadaniu jem jeszcze drugie śniadanie, a lunch/obiad nawet o 11:30 gdy wiem ze przez kolejne 4 godziny będę uwięziona przed komputetem w pracy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod pracę wiele trzeba podporządkować. Ja śniadanie jem zwykle spore, więc 2 godziny po nie myślę o jedzeniu, ale mi nawet długie przerwy nie straszne na szczęście ;)

      Usuń
    2. Moje śniadania też są raczej spore (ok.600 kcal) ale czasem mnie najdzie ;) Podwieczorki za to uboższe

      Usuń
  38. Mniam wygląda naprawdę przepysznie

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...