Nie mam dziś pomysłu na wstęp - myślałam, że przyśni mi się coś ciekawego, związanego z blogiem i tym samym zainspiruje do przygotowania jakiegoś dania, ale nic takiego nie miało miejsca. Pamiętam tylko jeden sen - przygrzmociłam ramieniem w kant okapu, a przez siniaka jaki mi się zrobił, siostra nie chciała ze mną jechać na zakupy :D W związku z tym, że żadna inspiracja na mnie nie zstąpiła, a poziom lenistwa jaki osiągnęłam też był znaczny (mimo wszystko sporo rzeczy miałam do zrobienia), przez cały dzień korzystałam z zachomikowanych w ciągu tygodnia resztek.
Na śniadanie upiekłam owsiankę, wykorzystując proszącą się o obranie brzoskwinię i wyglądającą na skrajnie wycieńczoną cukinię - składniki te w piekarniku odzyskały siły i stworzyły pyszne śniadanie. A poza tym, w fotomenu możecie zobaczyć dużo sezonowych pyszności - owoce i warzywa to chyba najlepsze, co można jeść o tej porze roku ;)
- pieczona owsianka brzoskiwniowo - cukiniowa (zrobiona z 5 łyżek płatków owsianych, łyżeczki mąki kokosowej, łyżeczki cukru kokosowego, mleka sojowego, brzoskwini, cukinii, łyżeczki oleju kokosowego i płatków migdałowych + łyżeczka masła orzechowego na wierzch)
- surowe kakao z mlekiem sojowym i łyżeczką syropu kokosowego
- jagody i maliny
- wcześniej wypiłam pół szklanki soku z jabłek
- arbuz, papierówka i kilka śliwek
- kasza jaglana (50g) ugotowana z cebulą i natką selera, posypana płatkami drożdżowymi (a przed jedzeniem posypałam to jeszcze płatkami migdałowymi), leczo z młodej kapusty, cebuli, pomidorów i papryki + łyżeczka oleju z pestek dyni, kilka pomidorków koktajlowych z działki i ugotowany bób
- wegańska galaretka z owocami - malinami (tutaj akurat uzbierane z krzaczka :D) i jagodami + na wierzch: borówki, suszona morwa biała, rodzynki w surowej czekoladzie (20g) i kostka czekolady 70%
- 2 papierówki i gruszka
- wafle kukurydziane (40g) z dodatkami - dwa z pastą ziołową, dwa z masłem orzechowym, reszta bez dodatków
- warzywa - odgrzane w mikrofalówce, wcześniej ugotowane na parze brokuły i fasolka szparagowa, pomidorki koktajlowe z działki, eko marchewka
- kawa inka z figami z mlekiem sojowym i łyżeczką syropu kokosowego
RAZEM: 2421kcal
BIAŁKO: 73,1g
WĘGLOWODANY: 426g
TŁUSZCZ: 74,1g
WG. CRONOMETER. COM
(nie uwzględniłam tutaj pożartego batonika)
Fajne masz sny :) A jadłospis jak zwykle smaczny i inspirujący... ten obiad... cudowny (chociaż wszystkie dania apetyczne) :)
OdpowiedzUsuńSmacznie, zdrowo, kolorowo. Tak jak zawsze i tak jak lubię :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje jadłospisy! :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj, tylko jedna pozycja mi nie pasuje. :D Ten batonik kokosowy… Dobra Kaloria jest super, myślałam, że dzięki akurat temu wariantowi smakowemu przekonam się do kokosów… Ale jest chyba jeszcze gorzej, bo to co ugryzłam to od razu wyplułam. Bleh. :D
Póki co to mój ulubiony smak, a i kokosy lubię. Może kiedyś i Ty się do nich przekonasz :)
UsuńJuż są u Ciebie śliwki? Ja cały czas czekam na swoje z działki, jak na złość nie chcą dojrzeć ;) Ostatnio miałam chęć na jakieś danie z kapusty, tym leczem mnie zainspirowałaś! Jak zawsze, wszystko wygląda tak apetycznie ^^
OdpowiedzUsuńSą i to dużo od jakichś 2 tygodni... Jak idę do pracy to mijam takie drzwo śliwkowe, chyba niczyje, więc czasem podkradnę 1 sztukę :P i też są dojrzałe. Ale to pewnie zależy od regionu...:)
UsuńDokładnie, warzywa i owoce to najlepszy wybór o tej porze :) Podoba mi się owsianka i galaretka, która wygląda super!
OdpowiedzUsuńMmm pieczonej owsianki jeszcze nie jadłam :D u mnie ostatnio króluje ciemny chleb z pomidorkiem :D a na obiad dzisiaj miałam ziemniaki, szpinak i jajko :D
OdpowiedzUsuńBrzmi pysznie ;)
UsuńAch, ale bogata kolacja! Cudowności :) Teraz jedzenie smakuje najlepiej, nie ma to jak letnie bogactwo smaków :)
OdpowiedzUsuńKolacja chyba mi smakowała najbardziej, bo ostatnio bardzo polubiłam wafle ryżowe :)
UsuńOch,pyszności!
OdpowiedzUsuńA powiedz mi,dałaś cała cukinie?I była duża czy mała?Moge prosić przepis :)?Bo akurat mam taka mała żółta cukinie ;D
Kawałek cukinii starłam na tarce miał może z 5cm długości i wymieszałam składniki. Niedługo dodam dokładny przepis na bloga :)
Usuńach ten podwieczorek:)
OdpowiedzUsuńUświadomiłaś mi, że dawno bobu nie jadłam :) Też wczoraj miałam pieczoną owsiankę z brzoskwinią, tylko bez cukinii - dałam też rodzynki i wiórki kokosowe. Tak na dobrą sprawę, te pieczone owsianki to świetny pomysł, gdy jakiś owoc zalega w kuchni :P
OdpowiedzUsuńGruszek jeszcze w tym roku nie jadłam, a zastanawiałam się wczoraj na targu, czy kupić. Ale postawiłam na litrowy pojemnik borówek, bo gruszki, jabłka i śliwki będą jeszcze we wrześniu :P
I jak ta inka z figami? I syrop kokosowy?
I też masz taki problem, żeby znaleźć fasolkę bez włókien? Ostatnio kupiłam z mamą i nie dało się tego jeść, więc poszło do kosza - a ja tak strasznie nie lubię wyrzucać jedzenia :/
I mój ukochany wariant Dobrej kalorii! <3
Z rodzynkami i wiórkami musiała smakować super ;) Z zalegających owoców wiele rzeczy można zrobić - mam dwa dojrzałe papierówki i na kolację ugotuję z nimi jaglankę, bo nie przepadam za takimi niekwaśnymi i niechrupiącymi na surowo :D
UsuńA ja właśnie w piątek borówek nie widziałam na bazarkach :/
Inka bardzo dobra, ale fig specjalnie w niej nie czuję, choć przy najbliższej okazji wczuję się bardziej w ten smak, a syrop kokosowy super ;)
Fasolkę kupuje mi tata na rynku i do tej pory na włóknistą nie natrafił (no może z 6 fasolek na 2kg miało włókna, ale to nicość). Ale na to nie ma reguły niestety :/
A ja zrobiłam z marchewki i zalegającej papierówki surówkę na kolację :)
UsuńCzyli pewnie smakuje ta Inka jak każda inna :) To na razie się nie będę na nią porywać.
Nam się może ze dwa razy udało kupić fasolkę bez włókien, może zależy od regionu.
Aniu, a robisz brzoskwinie do słoiczków? Jeśli tak to jak? Obierasz ze skórki i smażysz bez pestek?
Mniam, dawno już takiej nie jadłam :D
UsuńRobiłam w zeszłym roku i w tym jak zdążę to też może zrobię... Obieram je ze skórki, kroję i gotuję do czasu aż większość wody wyparuje, ale nie wychodzi super gęsty dżem, a taka dość leista masa. Jakbym pogotowała dłużej to wyszedł mi pewnie dżem, ale nigdy nie mogę się doczekać, a ja używam je na wierzch owsianek, więc na gęstości mi nie zależy. Potem wkładam do słoików i w zeszłym roku chyba pasteryzowałam.
Dzięki wielkie, jutro polecę na targ i kupię, żeby zrobić kilka słoiczków. Też dodaję je na wierzch owsianek, więc nie zależy mi na gęstej marmoladzie :) Zastanawiałam się, czy nie zrobić z jabłkiem, ale jeszcze pomyślę.
UsuńZ jabłkiem brzmi super ;)Mam nadzieję, że i mi uda się zrobić kilka słoiczków w tym sezonie ;)
UsuńMmm to leczo z obiadu cudownie wygląda, chętnie bym się wprosiła na miseczkę :D
OdpowiedzUsuńI też wkradam cukinię do owsianki, pieczona brzoskwiniowa musiała świetnie smakować :) Ja po fazie na pieczone teraz powróciłam to tych klasycznych na mleku, jak mi się znudzą to pewnie znowu wrócę do piekarnikowych :p
A mi te klasyczne się chyba znudziły, bo czuję do nich lekki wstręt (rano, bo potem mi przechodzi :P)
UsuńJak zwykle najbardziej inspiruje mnie śniadanie, uwielbiam owsianki pieczone z cukinią :) Jem te same batoniki :P
OdpowiedzUsuńBatoniki są super, a od poniedziałku będą w Lidlu :P
UsuńTo ja się podzielę jednym z moich dzisiejszych: byłam wilkołakiem albo innym potworem i uciekałam przed znajomym, który był wampirem :P
OdpowiedzUsuńObiad <3
Ciekawie ;)
UsuńWszystko wygląda pysznie:) Co to za inka z figami? A gruszka już polska? Na Żoliborzu wszystkie jeszcze sprowadzane:/
OdpowiedzUsuńTo zwykła inka, tylko z dodatkiem fig - coś takiego: http://zdrowymarket24.pl/kawy/1683-INKA-Kawa-z-Figami-BIO-100g-5901154046423.html
UsuńGruszka polska - u nas już zaczynają się pojawiać. Są takie mniejsze, mają trochę plamek, ale smakują super, przynajmniej te co ostatnio kupiłam ;)
wszystko takie smakowite!
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że nawet zwykłe warzywa w półmisku wyglądają rewelacyjnie i apetycznie ;P
OdpowiedzUsuńObiad jest świetny i to on skradł nasze serca... yyy... żołądki z całego postu. Choć deser również jest zacny ;)
Warzywa chyba mają to do siebie, że dla tych co je lubią, zawsze wyglądają smacznie :D
UsuńMi się śniło, że... rodzice kolegi uznali, że jesteśmy przyjaciółmi, podczas gdy wracałam z koleżankami przez pola ze szkoły. -,-
OdpowiedzUsuńChyba zrobię sobie pieczona owsiankę, akurat nie ma upałów.
Czyli też masz mądre sny ;)
UsuńJak na zrobioną z proszących się o interwencję ostatków, owsianka prezentuje się znakomicie-wyśmienicie i to ją najchętniej bym teraz zjadła :)
OdpowiedzUsuńSmakowity, prosty i jadłospis. Dużo owoców :) Ja też ostatnio zajadam się sezonowymi owocami, aż się zastanawiam czy nie za dużo ich jem, bo ponoć dzienna porcja owoców to tyle ile zmieści się w dłoni... a ja dziś pochłonęłam dużo więcej, bo prawie pół kg śliwek, nektarynkę i kiwi. Ale to chyba lepszy nałóg niż sklepowie słodycze:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUważam, że żadna ilość owoców nie jest szkodliwa i trzeba korzystać z sezonu :)
Tyle co zmieści się w dłoni, a nawet więcej to ja jem zazwyczaj przed śniadaniem :D
Powalasz tymi pysznościami! No napatrzeć się nie mogę <3
OdpowiedzUsuńWidzę naczynia z ceramiki z mojego miasta :)
OdpowiedzUsuńNiedawno znalazłam Twojego bloga i zostanę tu na dłużej! Świetne przepisy i śliczne zdjęcia :)
Uwielbiam bolesławiecką ceramikę ;)
UsuńMuszę zacząć sobie od Ciebie więcej pomysłów na jedzenie zabierać! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com
Twoje posiłki są tak inspirujące, że muszę Ci powiedzieć, że wymusiłaś i na mnie inne podejście do jedzenia :) Za co bardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję za miły komentarz :)
UsuńA przepis na pizze z IG będzie? :D
OdpowiedzUsuńPisałam, że to pizza z Vegan Pizzy. Jeszcze się nie zabrałam za robienie swojej :P
UsuńJak zwykle świetny, kolorowy jadłospis :) Pieczona owsianka super, chyba wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiałam, co zrobić z nadmiarem cukinii... Fajny pomysł z tą owsianką :)
OdpowiedzUsuńSame pyszności jak zawsze u Ciebie!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę zrobić takie kapuściane leczo :)Wygląda przepysznie!
Aha, batoniki dorwane z lidla! Widziałam na insta, też się wyposażyłam :P
OdpowiedzUsuńTaaak, teraz owoce to nic tylko zrywać i jeść kilogramami, nawet czekolada przy nich nie kusi, przynajmniej mnie :D