W dzisiejszej notce pokażę Wam moje ulubione dania do lunch boxa, towarzyszące mi bardzo często zimą. Wszystkie na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie, ale różnią się nieznacznie składnikami. Na pewno cechują się prostotą, bo szybkość i łatwość przygotowania ma dla mnie duże znacznie. Zazwyczaj są wegańskie - kiedyś często dodawałam do nich jajko, ale teraz wolę ciecierzycę i zielony groszek.
Jak już kiedyś pisałam, warzywa gotuję w większej ilości, od razu na kilka dni - zimą przeważnie są to brukselki, mrożona fasolka szparagowa oraz brokuł - i potem tylko mieszam je z resztą składników. Jako źródło węglowodanów najczęściej służą mi niepalona kasza gryczana oraz komosa ryżowa, a sporo białka dodaje ciecierzyca i zielony groszek, czasem zabieram hummus. Poniżej wszystko zobaczycie ;)
W powyższym pudełku, w jednym pojemniczku znalazła się niepalona kasza gryczana ugotowana wraz z jarmużem i ciecierzycą, po czym wymieszałam wszystko z przyprawami, a na wierzch dodałam awokado. W drugiej przegródce widać ugotowane warzywa, polane olejem lnianym.
Tutaj warzywom - fasolce i brukselce - towarzyszy dla odmiany komosa ryżowa, także ugotowana z jarmużem oraz ciecierzycą, a następnie wymieszana z mrożoną natką pietruszki i ziołami greckimi. Na wierzch dodałam jeszcze kiełki rzodkiewki.
W lunch boxie powyżej, ugotowaną z jarmużem i zielonym groszkiem komosę ryżową, wymieszałam z łyżką tahini i mrożoną natką pietruszki. Smaku dodała także kukurydza konserwowa.
I na koniec jeszcze możecie zobaczyć mój przykładowy lunch w całości - do zestawu upakowanego w lunch boxie zazwyczaj zabieram jabłko oraz zdrowego batona (ewentualnie jakieś ciastka, sezamki, owoce lub orzechy w surowej czekoladzie albo po prostu jem ciemną czekoladę - jak nie zjem czegoś słodkiego, to czuję węglowodanowy niedobór ;)).
A co Wy zabieracie najczęściej ze sobą do pracy, szkoły bądź na uczelnię ;)
Śliczne pudełeczko - bardzo mi się podoba tak jak Twoje propozycje. Jest smacznie i zdrowo :)
OdpowiedzUsuńOstatnio i mnie ciągnie mocno do strączków :) W tym tygodniu gościła zupa krem z czerwoną soczewicą, którą jadłam na kolację. W piątek wzięłam pełnoziarniste pierogi z zieloną soczewicą :) A oprócz tego, w lunchboxie najczęściej ląduje kasza z jakimś mięsem (lub strączkami), a do tego warzywa, które mam pod ręką - najczęściej jest to papryka, ogórek kiszony lub oliwki, i ugotowane np. marchewki czy fasolka. Jak przyjeżdżam z domu, to zawsze jestem wyposażona w duuuuże pudełko z surówką z kapusty (białej lub czerwonej) - uwielbiam, a u cioci nie mam szatkownicy, więc robię ją w domu i wiozę potem ze sobą :)
OdpowiedzUsuńMnie do strączków jakoś mocno nie ciągnie - dodaję je codziennie do lunchu i to chyba moja dzienna porcja :) No i często jem hummus.
UsuńMyślałam ostatnio właśnie, czy by do lunch boxa nie dodać surówki, ale boję się, że do pory jedzenie mi się zepsuje, a poza tym nie bardzo chce mi sie ją robić :P Surową marchewkę jem codziennie do kolacji, a surówki jem w pt, sobotę i niedzielę :)
Mnie się nie zepsuła, a obiad jem o 14 lub 16, będąc od 6-7 poza domem ;) Ale w upały nie praktykowałam :)
UsuńA raz gotowana marchewka mi się niestety zepsuła i box był do wyrzucenia, więc to nie jest reguła :D
UsuńJa wszystko robię dzień wcześniej, więc ta surówka musiałaby leżakować całą noc w lodówce, a potem od 6 do mniej więcej 15 poza nią. Nie mówię, że musi się popsuć, ale jest to bardziej prawdopodobne niż w przypadku gotowanych warzyw. Mnie się tylko raz popsuł ryż z truskawkami i mleczkiem kokosowym :/
UsuńNo to ja robię surówkę zazwyczaj w weekend i mam na kilka ładnych dni - ta z kapusty, marchewki, selera czy buraczków jeszcze mi się nie zepsuła :)
UsuńTo ja surówkę robię tylko z kapusty kiszonej i muszę do niej dodać jabłko, a ono brązowieje i martwię się, że przez nie mogłaby się popsuć cała surówka. Kiedyś robiłam z kapusty czerwonej i ta by była na pewno trwalsza, z tym że dłużej ją trzeba gryźć :/
UsuńDo surówki z kapusty też daję jabłko i ciemnieje, ale poza tym nic się z nią nie dzieje :)
Usuńale smakowicie ;) Ja do pracy w 99 % biorę kanapki, czasem serek wiejski z warzywami i bułką. Jakoś nie mam czasu by robić coś więcej,ale planuję choć raz w tygodniu zacząć robić sobie boxy z wieczora:)
OdpowiedzUsuńJa robię od razu na zapas, a dzień wcześniej tylko mieszam :) Kanapki biorę czasem na kolację jak wiem, że nie zjem w domu (choć trudno to nazwać kanapką, bo biorę składniki, a w drodze kupuję chleb :))
UsuńŚwietne propozycje! Ja też lubię ze sobą mieć takie pudełko gdy wychodzę na długo. Tylko do szkoły nie zabieram, bo jakoś tam nie jestem głodna i nie cierpię, jak kumple chcą mi wyjadać jedzenie :P
OdpowiedzUsuńTeż tego nie lubię, więc Cię rozumiem :)
UsuńŚwietne połączenia ,na pewno sie zainspiruje niedługo!Ja do szkoły zazwyczaj jak mam długo to biore sobie box z komosa ryżowa,soczewica czerwona,gotowanymi warzywami mrożonymi np.takie z gotowej mieszanki na patelnie i do tego przyprawy -mam pyszny wartościowy box :D
OdpowiedzUsuńO,albo moim ulubionym połączeniem jest kuskus z ciecierzyca,czarnymi oliwkami i suszonymi pomidorami z olejem lnianym! :D
OdpowiedzUsuńObydwie wersje pyszne :)
UsuńJa już tak dawno nie jadłam kuskusu, a kiedyś stanowił on podstawę większości moich obiadów ;)
Ostatnio ciągle jem kuskus, bo nie mam nawet tych 15 minut na ugotowanie kaszy czy makaronu - a kuskus to tylko zalać wrzątkiem i po minucie jest :)
UsuńSuper masz ten pojemniczek dzielony :) Ja też zawsze takie lubiłam najbardziej i to spore, żeby warzywka się zmieściły :) Na dłuuugi dzień w pracy lub uczelni nie wyobrażam sobie nie zrobić w domku lunch boxa. Rzadko zdaję się na gotowe dania na szybko z restauracji czy stołówki.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka niedzielne :)
W tym wszystko się mieści, mam jeszcze drugi, podobny wymiarowo, ale z dodatkowym zamykanym, trójkątnym pojemniczkiem w środku.
UsuńTakże Cię pozdrawiam :)
Na jutro przygotowałam ryż brązowy z kalafiorem, brukselką i słonecznikiem :) Twoje propozycje jak zwykle smaczne. Ogromnie spodobało mi się pudełko :)
OdpowiedzUsuńPyszny lunch :)
UsuńDzisiaj mam dzień na jedzenie, więc mam ochotę zjeść wszystkie boxy :D Podobne rzeczy jadam na obiad, mimo mojej miłości do brukselki raczej nie zabieram jej na uczelnię, żeby nie uprzykrzyć życia innym :D Ostatnio najczęściej zabieram gotowane buraczki z rukolą, pestkami słonecznika i dyni oraz z olejem sezamowym z dodatkiem komosy albo serka fety
OdpowiedzUsuńA co jest nie tak z brukselką? Ona nie ma jakiegoś odstręczajacego zapachu...
UsuńBuraka też czasem dodaję do dania, ale nie lubię, jak brudzi mi inne warzywa lub kaszę :P A rukoli dawno nie jadłam :)
Unie w pracy koleżanki codziennie mają obiad z baru kotlety, Burgery. Makarony, itp. Czuć na całą kancelarie a jak ja podrzewam lunchbox z brokulem, Brukselka, jasiem lub buraczkiem - wietrza kwadrans ... bo śmierdzi
UsuńJa moich lunchy nie podgrzewam, może dlatego specjalnie tych warzyw nie czuję :P
UsuńNo tak, to inne rodzaje zapachów, ja wolę inhalować brukselki i brokuły :D
Ja też nie podgrzewam, ale brokuły czuć całkiem mocno, kalafiora podobnie :D Brukselka raczej nie pachnie tak intensywnie. Ale zazwyczaj, jak da się fajne przyprawy (zioła prowansalskie, kumin, wędzona papryka...) to moje otoczenie zachwyca się zapachem i wszyscy chcą próbować :D Jednak z racji tego, że obracam się głównie wśród chłopaków, to u nich wiadomo - dominuje kebab i McDonald's, których zapachów NIE CIERPIĘ i to dopiero wali, a nie moje warzywka :P
UsuńTo ja mam chyba jakieś mało pachnące warzywa, bo naprawdę nie czuję mocnego zapachu, nikt z mojego otoczenia także - być może przywykliśmy do takich :D
UsuńOstatnio podgrzałam lunch z brukselką na uczelni i gdy niosłam go do swojego pokoju, ludzie dziwnie na mnie patrzyli. Ja nic nie czułam, ale gdy na chwilę wyszłam i wróciłam do pokoju, rzeczywiście wszędzie śmierdziało brukselką. Śmierdziało, nie pachniało - mimo że lubię brukselki :)
UsuńMoże to kwestia podgrzania ? Ja moich nie czuję, może są bezzapachowe albo się przyzwyczaiłam....
Usuńja nigdy nie podgrzewam na uczelni bo nie mam możliwości, ale akurat moje brukselki zaczadzają otoczenie... Co z tego, że rano ugotuje do kaszy, jak o godzine 16 już trepi xD Może to ja jestem przewrażliwiona, ale ostatnio przez to delektuję się nią tylko w domu. Dobrze, że nie mieszkam już w Aka bo po jej gotowaniu zawsze moja współlokatorka wietrzyła pokój przez co przyznaję z ręką na sercu... czułam się zażenowana :(
UsuńTo ja mam chyba jakieś bezzapachowe i nawet dzisiaj dałam do powąchania osobie nie jedzących ic na co dzień i nic z mojego lunchu nie czuła :D
UsuńPrzy gotowaniu też nic nie czuję, ale może dlatego, że włączam okap, a on super wciąga zapachy :)
Mnie ręce opadają jak słowo daję! Ile bym dała by nie wypuszczały tej woni... Miałam dzisiaj kaszę z papryką, marchewką i serem, zapach był, ale przynajmniej nie jak w brukselkowym śmierdziuszku :D chce taką brukselkę jak Ty ... chociaż teraz jak ona znika to w sumie dobra jakakolwiek :) Nie mogłabym dać nikomu do powąchania bo bym kogoś zaczadziła xD Już przy gotowaniu się mój tato krzywi xD
UsuńTo może ja mam coś nie tak z węchem :) Przy gotowaniu włączam okap, a on nawet zapachy ze smażenia pochłania niemal w 100%, więc nie czuć nic. Brukselkę gotuję bez przykrycia, to może te aromaty wywietrzeją... A Ty garnek przykrywasz?
UsuńPrzykrywam... i wiesz co? Dzisiaj kminiłam na zajęciach co może robię nie tak i parę wymyśliłam teorii :D a) Może za długo gotuje warzywa?, b) Nie powinnam kaszy gotować razem z warzywami tylko w osobnej wodzie, c) nie powinnam jej chować na noc do lodówki co brzmi dla mnie trochę abstrakcyjnie xD Eeee Ty nie masz nic z węchem i jestem tego pewna, prędzej to ja coś pierdaczę- jak zwykle :D Och taki okap to marzenie... :) d) a wiesz! Gotuję z przykrywką, tylko ze szparką małą, ale jak już wyżej pisałam- razem kaszą z brukselką, przez co może zanadto przesiąka i tym zapachem i smakiem, tym bardziej, że gotuje długo ;)
UsuńMyślę, że nie jest to kwestia gotowania z kaszą (czasem gotuję w jaglance i też nie czuję ;)), ani za długiego czy lodówki - ewentualnie to przykrycie... Ja gotuję osobno, bez przykrycia przez ok 12 - 15 minut aż zmiękną i potem wkładam je do ich części w lunch boxie, a po wstępnym ostygnięciu pojemnik trafia do lodówki.
UsuńAle nie tylko Ty czujesz ich smrodek patrząc na komentarze, więc może one faktycznie śmierdzą, tylko mój nos się do tego przyzwyczaił :D
dzięki Aniu za odpowiedzi! ale nie łudzę się, że robię wszystko dobrze xD Zrobię tak jak Ty następnym razem i będę gotować bez przykrywki :) Eee... to ja też powinnam przywyknąć! Od liceum jestem uzależniona od brukselki xD Muszę coś pierdzielić na jakimś etapie- jestem tego pewna :D
UsuńAlbo w mojej okolicy sprzedają brukselki o mniej nasilonym aromacie :D
Usuńhahaha, otóż to! a u mnie śmierdzące i pozamiatane :D
UsuńSpadłaś mi z nieba z tym wpisem. Przygotowywanie luch boxów to dla mnie ostatnio zmora, bo nigdy nie mam pojęcia co przygotować.
OdpowiedzUsuńWystarczy kasza i warzywa, jeśli lubisz :)
UsuńNabrałam ochoty na brukselkę :):) Wszystkie zestawy wyglądają bardzo apetycznie! Ja dzisiaj na obiad też robiłam sobie kaszę z warzywami i do tego zielona soczewica :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie dodaj ten wpis do mojego Liniowego Party :)
Kaszę z warzywami i soczewicą jadłam w sobotę - uwielbiam to danie ;)
UsuńJa uwielbiam zestawy na wynos. Zawsze mam swoje zdrowe. Nigdy nie jem gotowców. Do pracy brukselkowobrokulowe cuda. Gorzej na zajęcia i praktyki w sądach coś zabrać. Wtedy przygotowuje rano koktajle i je zabieram żeby w 5 minut wypić i się zapchac ... najczęściej z jarmuzu szpinaku marchewki soku z cytryny pomidora. Polecam. Do sądu na II śniadania zaś koktajl banan jarmuz ananas lub kiwi i płynny chcą pudding z otrebami. Łatwo nie jest w biegu ... :(
OdpowiedzUsuńJa w biegu raczej nie jem, bo jak nie mam czasu na jedzenie, to jem później więcej (nie czuję głodu prawie wcale i tak jakoś nie myślę, a jak np. czuję niedobór cukru, to jem na szybko jakiegoś zdrowego batona czy suszone owoce, koktajle mnie zapychają, wolę soki ;))
UsuńNo właśnie ja się muszę zapchac bo jem o stałych porach wiec średnio co 3.5 h czuję ssanie w zoladku ...
UsuńJuż nie wiem co lepsze - z jednej strony głód to wyznacznik czasu jedzenia, a z drugiej mógłby uprzykszyć mi życie w zabieganym dniu...:D
UsuńMmm wszystkie takie piękne i zieloniutkie :D Najbardziej mi w oko pierwszy wpadł, chyba za sprawą awokado :D Ale każdy bym chętnie zjadła, bo przewija się ta cudna brukselka i jarmuż :)I gdyby jak się już zjadło to pudełko by tak magicznie odfrunęło do domu z torebki, wtedy już zabieranie lunchboxów byłoby idealne :p
OdpowiedzUsuńAwokado można dodać do każdego :)
UsuńRacja, choć po wyjedzeniu jest znacznie lżejsze - widzę ogromną różnicę w ciężkości moich "bagaży" pomiędzy drogą do pracy rano, a wieczorem z pracy :D
Aniu wszystkie wyglądają pysznie :-)
OdpowiedzUsuńZdjęcia apetyczne, a składniki niezbyt skomplikowane. Podoba mi się :) Ale awokado w jakiej formie tam jest, bo nie jestem pewna?
OdpowiedzUsuńPo prostu wydobyte ze skórki, tutaj akurat jest resztka, normalnie dodaję połówkę pokrojoną w kostkę :)
UsuńZdrowo i bardzo smacznie. Świetne te zestawy :)
OdpowiedzUsuńBox jak zawsze wygląda pięknie! Moja mama też po obiedzie odczuwa "węglowodanowy niedobór" i zawsze od razu sięga po słodycze. W jej przypadku jest to odrobinę zgubne.
OdpowiedzUsuńJa bym się mogła bez tego obyć, ale póki co nie widzę powododu. A Twoja mama może niech wybiera te zdrowsze opcje ?:)
UsuńFaktycznie, pudełeczka na pierwszy rzut oka wyglądają tak samo. Bardzo podoba mi się tak duża ilość warzyw. Moje lunch boxy prawie zawsze są na słodko. Zwykle jem owsianki z jogurtem i bananem:)
OdpowiedzUsuńOwsiankę zazwyczaj zabieram na śniadanie, bo często jem w pracy - chociażby dzisiaj mam właśnie z jogurtem i bananem ;)
UsuńOj! Lubię to :) BARDZO
OdpowiedzUsuńKasza/makaron/ryż plus strączki/ser plus warzywa plus orzechy/olej - pyszne, smaczne i szybkie :) A z ciekawości, dlaczego wybierasz kaszę gryczaną niepaloną, a nie zwykłą?
OdpowiedzUsuńOdkąd spróbowałam, to jakoś bardziej polubiłam i czytałam też, że jest zdrowsza... I nie pamiętam, kiedy jadłam zwykłą - chyba będę musiała ugotować w najbliższych dniach :)
UsuńZdrowo, kolorowo i smacznie. Tylko moje jedno pytanko, można czymś zastąpić brukselkę? Bo nie przepadam za bardzo akurat za tym warzywem. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do swojego kącika! :)
OdpowiedzUsuńTo tylko przykładowe lunche, moje ulubione, więc warzywa możesz jeść takie, jakie Ci smakują :)
UsuńWszystko prezentuje się przepysznie i tak zielono :) Ja zazwyczaj zabieram na uczelnie sałatkę - miks zielonych liści, świeże warzywa, kasza/makaron i kurczak/jajka ;)
OdpowiedzUsuńŚwieże warzywa, szczególnie pomidory, dodaję latem :)
UsuńMam to samo ze słodkościami. No coś słodkiego być musi! :D Zieleń cieszy oko :) Najbardziej podoba mi się pierwszy pomysł na lunchbox. U mnie standard - omlety :D
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś zabrać omleta ;) Czasem na kolację, jak jem poza domem, zabieram placki :)
UsuńAle tu jest PYSZNIE! Jak fajnie, że trafiłam na twojego bloga, bo w końcu są normalne, łatwe i szybkie przepisy akurat w takich połączeniach, które trafiają w moje gusta. Dzięki!! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że coś przypadło Ci do gustu :)
UsuńU nas ostatnio omlety górują jeśli chodzi o boxy ale pewnie niedługo nadjedzie czas na warzywne mieszanki :)
OdpowiedzUsuńOmletów nie zabieram, ale placki czasem wezmę na kolację ;) Wyobrażam sobie Wasze cuda :))
UsuńTeż zawsze muszę wziąć coś słodkiego :P
OdpowiedzUsuńZjadłabym, ale w domku i na ciepło. Jak ja lubię te Twoje mieszanki :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńNiestety, zaliczam się do osób, które nie mają czasu na samodzielne przygotowywanie posiłków. I między innymi dlatego zamierzam skorzystać z oferty cateringu dietetycznego https://www.lightbox.pl/krakow oferującego wysokiej jakości dania w rozsądnej cenie.
OdpowiedzUsuń