Ostatnio nie mam weny na gotowanie i najbardziej smakują mi proste, niemal gotowe już dania (moim hitem ostatnich dni są wafle ryżowe z awokado/hummusem/pastą paprykową/tahini, z sałatą i pomidorem - do tego jakieś ugotowane warzywa i nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba ;)) oraz owoce, ale blog po raz kolejny zmusił mnie do większego wysiłku kulinarnego.
Na śniadanie zrobiłam przepyszną owsiankę z dodatkiem dojrzałej nektarynki i wielu "superfudsów" - to chyba najlepsze danie na początek deszczowego dnia (nie wiem, gdzie te zapowiadane upały ;/). Obiad skomponowałam z lodówkowych znalezisk, a podwieczorek, w postaci ciasta z galaretką, czekał na mnie w lodówce. Jadłam także truskawki, które są pewnie jednymi z ostatnich, zdobytych w tym sezonie i warto było się po nie tarabanić w deszczu na bazarek - najbardziej lubię je same, ale pysznie wzbogaciły moją kolacyjną jaglankę ;)
PRZEDŚNIADANIE (180kcal)
- maliny i wiśnie (łącznie 400g)
ŚNIADANIE (570kcal)
- płatki owsiane (50g) ugotowane na domowym "mleku" (zrobionym z łyżki wiórków kokosowych i 2 daktyli) z dodatkiem nektarynki, połowy banana i kawałka startej cukinii, łyżeczki nasion chia, łyżeczki siemienia lnianego i łyżeczki macy + kawałek nektarynki, orzechy (łącznie 15g) i kilka rodzynek w surowej czekoladzie
- herbata biała
PRZEDOBIAD (150kcal)
- kawałek arbuza (bez skórki ważył 500g)
OBIAD (540kcal)
- makaron kukurydziany (50g) podsmażony z dodatkiem żółtej i zielonej cukinii, mielonego tofu (60g) i natki pietruszki, posypany łyżeczką pestek słonecznika, łyżeczką płatków drożdżowych i polany łyżeczką oliwy z oliwek, fasolka szparagowa (220g) z dodatkiem łyżeczki tahini
PODWIECZOREK (525kcal)
- 500g truskawek
- duży kawał wege ciasta - spód zrobiłam z mąki owsianej i gryczanej, siemienia lnianego, banana, jogurtu sojowego i oleju kokosowego, a wierzch to owoce (truskawki i nektarynka) zalane galaretką wegańską pomarańczową słodzoną stewią, kostka czekolady 70% i rodzynki w surowej czekoladzie
- herbata biała
Ale sezonowe pyszności :D Nie musi być wymyślnie - grunt, że smacznie i w pełni korzystasz z darów lata. Wege ciacho kusi mnie najbardziej.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ja też cierpię na brak weny kulinarnej, jedząc sałatki i miksy kaszowo-warzywne. A na śniadanie kanapki lub jogurt z owocami :D Ale na pewno nie korzystam z sezonu tak, jak Ty.
Mnie to się czasem tych miksów nawet nie chce zrobić, a wafle ryżowe czy inne chrupacze są zawsze w gotowości :)
UsuńSzkoda, że truskawki już się kończą :p
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twój jadłospis! Tyle w nim owoców <3
OdpowiedzUsuńAle miałaś pyszności:)
OdpowiedzUsuńA mogłabyś podać w miarę dokładniejszy przepis na ciasto? Naprawdę wygląda bardzo apetycznie :D
OdpowiedzUsuńRobiłam go na szybko w zeszłą sobotę i średnio pamiętam jak ;/ Wymieszałam te wszystkie składniki - ok. 120g mąk (pół owsianej, pół gryczanej), opakowanie jogurtu sojowego (120g), czubatą łyżkę oleju kokosowego, łyżeczkę cukru kokosowego, rozgniecionego dużego banana i łyżkę zmielonego siemienia wymieszanego z wodą i proszek do pieczenia i to piekłam ze 20 minut (tak jak piekł się zwyky biszkopt), a jak ostygło udekorowałam owocami i zalałam wcześniej zrobioną, prawie zastygniętą galaretką wegańską. Wyszły z tego takie 4 duże kawałki.
UsuńO super, muszę spróbować go zrobić, bo od dawna miałam ochotę na taki wegański biszkopt :) Dziękuję!
UsuńJa również ostatnio jadłabym najprościej jak się da :) U mnie jest parno i nie chce się po prostu gotować :) A jedzonko pycha! Porwałabym ciacho ;)
OdpowiedzUsuńU nas mam wrażenie, że jest chłodno i w sumie cały czas chodzę w bluzie. Mi gorąco w gotowaniu nie przeszkadza - w 35 stopni mogę to robić jeśli mam wenę ;)
UsuńCiasto wygląda obłędnie! Ostatnio chodzi za mną coś słodkiego, więc chyba trzeba będzie w końcu cokolwiek upiec. :D
OdpowiedzUsuńJa jem sporo owoców i w sumie na i inne słodkie rzeczy nie mam ochoty ;)
UsuńTeż od początku lipca nie gotuje. Jest za duszno na dworze i wilgotno. Najchętniej sięgam po coś zimnego. Kefir i szparagowa. Też wafle z masłem orzechowym. Sałatki na szpinaku albo mix sałat i kiszonki
OdpowiedzUsuńDla mnie nie jest duszno, ale wilgotno i owszem, a ja nie lubię wilgoci :/ Czekam na prawdziwe upały ze słońcem, ale nie wiem, czy się doczekam. Zimnego jedzenia akurat nie lubię, ale takie w temp.pokojowej jak najbardziej ;))
UsuńChyba zainspiruję się tym ciastem i zrobię kiedyś coś podobnego :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie jak zwykle same pyszności :) Skusze się jednego dnia na taki dzień z Twoim jadłospisem :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł - czasem fajnie wprowadzić trochę inności w swoje życie :) Można jeść podobnie, ale chyba każdy inaczej łączy poszczególne produkty ;)
UsuńDla mnie makaron z warzywami, omg <3 Dla Pyszczka wzięłabym ciacho, bo on jest człowiek wafel&ciacho :D
OdpowiedzUsuńTo ja jestem coś pomiędzy ;) Najbardziej lubię chyba owoce i warzywa, ale ciastem raczej nie pogardzą, a wafla jadłam chociażby dzisiaj :D
UsuńU mnie natomiast upały już od kilku dni dlatego zajadam się owocami i daniami na zimno :D Arbuz teraz niezastąpiony :) A wege ciasto wygląda bardzo smakowicie i orzeźwiająco :D
OdpowiedzUsuńJa i w upały często jem gorące dania - to zależy, czy mam wenę na gotowanie, a gorąco nie jest czynnikiem kierującym mnie ku zimnym daniom ;))
UsuńNam też zupełnie nie chce się gotować specjalnych dań :P Warzywa na parę czy jakieś szybko leczo i gotowe. Wege ciacho jest super i z tego co widzimy to wyszedł Ci fajny biszkopt :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko mnie dopadło lenistwo kulinarne, dobrze wiedzieć ;)
UsuńCałkiem niezły, aczkolwiek bez jajka to nie będzie to samo - nie był specjalnie puchaty, ale i nie zbity ;)
Powiem Ci szczerze, że i mi prowadzenie 'kulinarnego' instagrama często zachęca do ugotowania czegoś, co potrzebuje więcej wysiłku niż wyjęcie pieczywa i smarowidła. To jest naprawdę super, że istnieje coś, co motywuje nas bardziej niż my sami :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale z drugiej strony, fajnie byłoby mieć taką motywację przez cały czas ;)
Usuńciacho wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńPyszne propozycje :)
OdpowiedzUsuńJakiej firmy makaronu kukurydzianego używasz? Mam w domu kilka paczek różnych firm, ale jakoś nie do końca mi podchodzą. Nie wiem, czy to kwestia marki, czy tego, że nie po drodze mi z makaronem z tej mąki.
OdpowiedzUsuńTo jest chyba firma Sam Mills (później jeszcze sprawdzę i jak nie to Ci napiszę) - mam zwykły kukurydziany i kukurydziany z quinoa. Mnie one bardzo smakuje, ale ponoć nie każdemu ten kukurydziany smaczek przypada do gustu ;)
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńTak, jak lubię.
Smacznie, fit i zdrowo!
Na dodatek apetycznie. Wegańskie pyszności.
Pozdrowionka cieplutkie :)
Cieszę się, że Ci się podoba i także Cię pozdrawiam ;)
Usuń