Dzisiaj znowu miałam mnóstwo dylematów żywieniowych i niczego konkretnego mi się nie chciało - zarówno gotować, jak i jeść. Jednak kolejny raz myśl o notce na bloga zmotywowała mnie do kulinarnego wysiłku, a raczej do stylizowania obecnych w lodówce resztek z tygodnia. Największy problem miałam jak zawsze ze śniadaniem i chociaż wczoraj wymyśliłam bananowe proteinowe pankejki, to brak bananów w domu uniemożliwił mi realizację pomysłu, więc padło na bogatą owsiankę. Potem w większości wyjadałam to, co miałam w lodówce - czekało tam na mnie ugotowane tydzień temu leczo z ciecierzycą, bardzo dojrzałe już awokado, wege paprykarz i różniaste warzywa - tak więc miałam z czego tworzyć smakowite dania, a wszystkie zobaczycie poniżej.
ŚNIADANIE
- płatki owsiane (50g) ugotowane na domowym "mleczku" daktylowo - kokosowym (łyżkę wiórków kokosowych i 2 świeże daktyle zalałam wrzątkiem i po kilku minutach zblendowałam) z dodatkiem dużej brzoskwini, kilku malin, łyżeczki nasion chia, łyżeczki zmielonego siemienia lnianego złocistego i łyżeczki macy + na wierzch orzechy laskowe (15g), łyżka suszonych morw, czubata łyżeczka manny kokosowej i 3 maliny do dekoracji
OBIAD
- wegańskie leczo z ciecierzycą (zrobione z papryk, pomidorów, cukinii, cebuli i ciecierzycy + olej rzepakowy i oczywiście przyprawy), kasza gryczana niepalona (50g) po ugotowaniu wymieszana z natką pietruszki, połowa dojrzałego dużego awokado wymieszana z pomidorem i natką pietruszki
PODWIECZOREK
CZĘŚĆ I
- kawałek arbuza (mniej więcej połowa średniej ćwiartki)
CZĘŚĆ II
- słoiczek smakowitości - duszone maliny, świeże borówki, duża duszona antonówka + opiekane płatki owsiane (30g) wymieszane z łyżką zmielonego sezamu niełuskanego, 4 orzechami laskowymi i łyżeczką syropu klonowego
- małe jabłko, super krówka i 2 niepełne kostki ciemnej czekolady 74%
- kakao z mlekiem kokosowym light (100ml) i łyżeczką cukru kokosowego
- do tego zjadłam sporo borówek z krzaczka i kilka malin
KOLACJA
- ugotowana kolba kukurydzy, fasolka szparagowa, połowa dużego awokado rozgnieciona z natką pietruszki i papryką, pomidorki koktajlowe, paprykarz z kaszy jaglanej i marchewki (też z cebulą, papryką i płatkami drożdżowymi), 3 orzechy laskowe, marchewka (pół surowej, pół ugotowałam wraz z fasolką)
- herbata miętowa
Nie będę podawać dzisiaj wartości odżywczych, bo w nie wszystkim jestem w stanie oszacować dokładną ilość składników, poza tym w odniesieniu do poprzedniego foodbooka dostałam kilka wiadomości prywatnych - m.in że jem za dużo, że źle liczę i że na pewno mam zaburzenia odżywiania i tylko udaję, że to jem :D Więc jak ktoś woli popatrzeć na fotomenu bez cyferek, to takie mu się bardziej spodoba. Napiszcie w komentarzach czy wolicie foodbooki z wyliczeniami czy bez - na pewno wezmę to pod uwagę ;)
ja to jem chyba nawet więcej, ot, niektórzy mogą zjeść więcej i tego po nich nie widać. Ja to sobie cenię :)
OdpowiedzUsuńLeczo mnie ciekawi, muszę takiego spróbować:)
Leczo jak najbardziej polecam, ciecierzyca super pasuje ;)
UsuńHmmm... co by Ci tu podwędzić? Chyba... wszystko! <3
OdpowiedzUsuńPyszne menu :) Leczo wygląda obłędnie :) Takie bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńHeh,ja nie wiem jak można pisać komuś takie głupoty...No ale :p Szczegolnie jak ty jesteś dietetykiem,twoja praca to właśnie takie liczenie,No ale....ja to i tak nigdy w te tabelki nie zgadalalam,ale na pewno większości osób to pomaga lub ciekawi :)
OdpowiedzUsuńLudzie różne rzeczy piszą jak wiesz ;) Mnie niekonstruktywna krytyka na mój temat mało interesuje na szczęście, ale jestem ciekawa, czy te wyliczenia komuś się do czegoś przydają (czy tylko anonimkom do komentowania, za dużo/za mało jem ;))
UsuńZa dużo? Haha, to ciekawe co by na mój jadłospis powiedzieli... chyba że mam dwa żołądki! 😅😅
UsuńNie martw się, to z zazdrości, bo same się głodzą 😂😂😂
Po prostu przepyszności!
OdpowiedzUsuńJa mam na ogródku niemalże takie same winogrona. Kocham ich smak i aromat! Najlepsze na świecie.
Co prawda w tym roku nie obrodziły jakoś obficie, ale i tak już sporo się w nich rozsmakowałam.
A jaki ma pozytywny, słoneczny, intensywny kolorek ta kukurydzka!
Nie jadłam w tym roku takiej, niestety :(
Pozdrowionka :)
U nas kiedyś rosły takie na około altanki - pyszne były. A potem tata wyciął, bo zabierały całe światło.
UsuńKukurydza była przepyszna, jedz póki sezon ;)
Także Cię pozdrawiam ;)
Wole jednak by foodbooki zawierały wyliczenia ;)
OdpowiedzUsuńW porównaniu z moimi porcjami posiłków twoje są malutkie :D
OdpowiedzUsuńJa to potrafię wciągnąć kilo jabłek (brzmi strasznie a tak naprawdę to dwa duże ligole albo renety ...) nie rozumiem czego Ci ludzie się czepiają ?! Ja też tak mam w pracy czego nie wyjmę na II śniadanie to zaraz słyszę ty to zjesz ?! Nie wrzucę .... o_O
Nie przejmuj się głupimi komentarzami najczęściej i tak są pozostawione przez anonimowe osoby, które albo same mają problem ze sobą albo boją się jeść albo są na diecie ...
Ja sama miałam problemy żywieniowe a twojego bloga uwielbiam i będę czytać z cyferki czy bez ;)
Każdy je tyle na ile ma zapotrzebowanie ja jestem mega aktywna wiec jem więcej niż koleżanki które do pracy i z pracy przemieszczają się samochodem albo autobusem a w pracy jeżdżą winda ... o_O dla nich 200 m to daleko a ja wszędzie na piechotę :)
Trzymaj się cieplutko :*
A zapomniałam z tego wszystkiego śliczne kubek do owsianki :D
UsuńNo właśnie - dla jednych jem dużo, dla innych mało. Cześć osób w ogóle nie widzi kalorii w owocach czy warzywach, a jak to się zsumuje wszystko, to też sporo wyjdzie. Kilo jabłek też bym bez problemu zjadła, ale wolę większą różnorodność w owocach ;))
UsuńJa się komentarzami w ogóle nie przejmuje (i jak ktoś chce mi w ten sposób dopiec to mu się to nie uda;)), ale może bez sensu to wszystko ważę, jak potem czytam że źle liczę itp, a to jednak sporo czasu zajmuje).
Ja też wszędzie gdzie mogę idę na nogach ;)
Dziękuję, kubek (nazwany "kubem",bo jest naprawdę wielki) jest stary i nawet nie wiem skąd go mam :)
Aktywność - nawet taka mała jak chodzenie na piechote - naprawde dużo daje ;)
UsuńZnam starszego pana który jest dosłownie nie do pokonania. Trzyma się bardzo dobrze jak na swój wiek (ponad 80 lat) a to zapewne dlatego że cały czas pracuje w polu. A po ostatnim udarze to nawet w grządkach coś kopał :P
Praca w polu to inny wysiłek, niestety po latach może skutkować wieloma problemami zdrowotnymi ,ale ten pan też na pewno dużo chodził i ogólnie prowadził aktywny tryb życia ;)
UsuńAle mega jest ten kubas owsiankowy! Podoba mi się bardzo podwieczorek oraz obiad (który miałam bardzo podobny, ale z soczewicą :D).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wyliczenia - rób tak, jak Ci wygodniej. Ewentualie, żeby nie narażać się na komentarze odnośnie ilości jedzenia i kalorii - podawaj jedynie tabelki z witaminami, aminokwasami i różnymi pierwiastkami, żeby udowodnić, że prosta, wegańska dieta jest w stanie zaspokoić potrzeby organizmu na różne składniki odżywcze. Swoją drogą - też się spotykam z komentarzami typu "Taka mała, a tyle je" - ale jest też różnica między miską leczo/sałaty, a miską spaghetti... Ludzie, jedni mogą jeść więcej, inni mniej - i tyle, trzeba się z tym pogodzić. Ja się już pogodziłam :D
Kubas jest super, bo dużo mieści i można go trzymać za to ucho, jak mam coś gorącego :)
UsuńJak już wszystko ważę i się naliczę to i kalorie wolę podać ;))
Mi jest absolutnie obojętne czy są kalorii czy nie, czy podasz makro czy pozostawisz nas bez nich...ja wchodzę tu dla tych pięknych i kolorowych inspiracji z posiłków! Aniu jesz cudownie i lubię się Tobą inspirować :) Narobiłaś mi smaka na winogrona, a jeszcze w tym roku ich nie jadłam :( Ostatnio jakoś mnie do nich ciągnie i mam nadzieję, że znowu nie będę miała na nie szału :D I na te pogody mi też się nic nie chce...gotować, jeść i wymyślać. Stawiam na najszybsze i najbardziej proste opcje, bo na nic nie ma czasu i ziiiimno :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz ;)
UsuńJa winogrona jem tylko polskie, bardzo rzadko te importowane z marketów, w ogóle to wolę inne owoce ;)
Wszystko bardzo mi się podoba i myślę, że taki jadłospis bardzo by mi smakował :)
OdpowiedzUsuńMnie tam się podobają posty z wyciągami z Cronometru, bo dają pogląd na to, jak jeść wegańsko czy wegetariańsko, żeby zbilansować dobrze dietę. To cenna informacja i dla mnie kiedyś dawniej, kiedy trafiłem na Twojego bloga, była bardzo motywująca, o czym już kiedyś pisałem...
OdpowiedzUsuńOczywiście, wszystko można kwestionować. Także wartość danych podawanych przez Cronometer, który bazuje na amerykańskich normach i wartościach. Korzystając z niego popełniamy na pewno jakieś mniejsze lub większe błędy w obliczeniach, ale to już trzeba nauczyć się mieć krytyczny dystans do tych danych, jak i do każdych danych. Sam traktuję go tylko jako jedną z informacji pokazujących kierunek mojej diety, a nie ostateczną wyrocznię, bo jako użytkownik aplikacji wiem, jak czasami trudno jest oszacować wartość jakiegoś gotowego produktu, który się zjada, a gdy producent nie wypisuje na etykiecie dokładnych proporcji składników. Uważam, że należy te tableki czytać mając świadomość tych niedoskonałości i tyle...
A co do komentarzy podważających wiarygodność... Mam wrażenie, że mogą wynikać z tego, że ludzie fiksują uwagę na zdjęciach, a nie na opisach do nich. Patrząc na zdjęcia, też mogłoby mi się zdawać, że jest tego bardzo dużo, ale już patrząc na gramatury trudno takie stanowisko obronić. Na przykład z tego jadłospisu, porównując to z moim, to 50g (btw, rozumiem, że to waga po ugotowaniu?) Twojej kaszy stanowiłoby 1/3 czy czasem nawet i 1/4 zwykłej porcji mojej kaszy do obiadu. ;-) No ale ja niestety nie umiem się przestawić na pięć czy sześć posiłków dziennie i jeśli uda mi się zjeść trzy, to jest to dla mnie sukces. :-(
Dziękuję za konstruktywny komentarz i miłe słowa ;)
UsuńMasz rację z tabelkami, to tylko taki ogólny pogląd i trzeba to brać pod uwagę, choć np. biorąc pod uwagę białko, tłuszcz i węglowodany, nie zauważam dużych rozbieżności pomiędzy crono, a ilewazy.pl chociażby. Z gotowymi produktami jest najgorzej - np. taki paprykarz czy zupa :D
50g to waga suchego produktu - zawsze ważę zboża przed ugotowaniem. Chciałabym jeść 3 razy dziennie - to super opcja wg mnie, ale ja z kolei mam odwrotnie, bo jak jestem w domu, to ciągle coś jem. W pracy co innego - wychodzi mi zazwyczaj 4x dziennie ;)
Ach, to w takim odwołuję tę część komentarza o 1/3 czy 1/4. ;-) Bo ja z kolei ważę (jeśli ważę) po ugotowaniu, najczęściej pakując do pojemnika albo nakładając na talerz.
UsuńTakie produkty gotowe, których używam często, próbuję sobie wpisać w Cronometer, korzystając z opcji "stwórz przepis" i wpisuję proporcje z etykietki. Te, które jadam rzadziej lub okazjonalnie (np. jedząc coś "na mieście") - próbuję znaleźć odpowiednik w bazie. Oczywiście nie może to być dokładne. Ale mam dystans do tabelek i traktuję je tylko orientacyjnie, jako wskazówkę np.: "pij więcej wody", "masz za mało potasu", itp. Mnie to pomaga, a czasami nawet motywuje do bardziej regularnego i przemyślanego odżywiania. Choć muszę przyznać, że czasami potrafi być też upierdliwością i mieć zgoła odwrotny wpływ. ;-)
Niezależnie od tego, jak będą wyglądały kolejne piątkowe posty, trzymam kciuki za powodzenie Twojego bloga i na pewno będę nadal zaglądał regularnie, bo szanuję Twoją pracę. :-)
To ja zawsze na sucho, a 50g to taka moja ulubiona ilość i nie mam pojęcia, ile to będzie po ugotowaniu ;)
UsuńJa w przypadku produktów gotowych wpisuję mniej więcej składniki i pilnuję, aby kaloryczność zgodziła mi się z tą podaną na opakowaniu. Ale ja ważę wszystko tylko do notki piątkowej, tak na co dzień to tylko zboża i orzechy do śniadania, więc nie często wpisuję cokolwiek w cronometer.
Dziękuję ;)
Aniu, 50 g po ugotowaniu to zależy od produktu i wchłonięcia wody - u mnie to jest rozpiętość od 125 g do nawet 200 g, a też jem 50 g kaszy/makaronu/ryżu (waga przed ugotowaniem) :) Wiem stąd, że jak gotuję torebkę 100 gramową, to potem dzielę to na pół i odważam.
UsuńDlatego wolę zważyć na sucho :) Już od jakiegoś czasu nie gotuję żadnych produktów sypkich w torebkach, ale kiedyś też tak właśnie dzieliłam zawartość torebki na pół ;)
UsuńMnie się jeszcze zdarzy, ale częściej po prostu rozcinam torebkę i gotuję samą zawartość :)
UsuńPolecam całkowitą rezygnację z kasz w torebkach, bo to tylko niepotrzebnie produkuje dodatkowe śmieci, a poza tym te sprzedawane w porcjowanych woreczkach wychodzą zwyczajnie drożej. Ja najczęściej kupuję w jednym z marketów w dużych opakowaniach (kilo, dwa kilo) i przesypuję sobie do słoika, albo (w tym samym markecie) na wagę. Pewnie jeszcze lepiej było kupować na wagę na bazarze, ale niestety ze względów wygody i ceny robię to rzadziej.
UsuńZacząłem też wszystkie ryże i kaszy gotować metodą absorpcyjną, żeby nie odlewać wody z witaminami do zlewu. A jak się gotuje w torebce, to niestety trudno tę metodę zastosować.
A do Cronometru wpisywanie wartości po ugotowaniu ma tę zaletę, że wtedy uwzględnia to też zawartość wody i soli w produkcie.
Ja nie kupuję sypkich produktów na wagę, bo jakoś wydają mi się takie niepewne - nie wiem, gdzie to wcześniej leżakowało, kto tego dotykał itp. :D
UsuńU mnie metoda gotowania zależy - kaszę jaglaną zawsze gotują absorpcyjnie, ale z gryczanej czy komosy zazwyczaj muszę trochę odlać.
Ja w ogóle jakoś wody w cronometer nie liczę - piję sporo różnych płynów i niedobory mi raczej nie grożą, a co do soli, to nie zawsze kasze solę. Dobrze, że każdy ma wybór jak chce sobie to odważać ;)
Jeszcze nie trafiłam na taką kaszę gryczaną w dużym, kilogramowym opakowaniu, która gotowałaby się na sypko. Ryż jem tylko pełnoziarnisty i też go nie widziałam w opakowaniach innych niż te "torebkowe". Poza tym - nikt kaszy oprócz mnie nie je, więc jak raz zrobiłam zapasy takich kilogramowych opakowań, to zalęgły się mole i musiałam wyrzucić :D
UsuńJa wszystko gotuję absorpcyjnie, chyba że nie mam czasu stać nad garnkiem i pilnować do momentu odparowania wody - wtedy gotuję w woreczkach.
Taką kolacją zdecydowanie bym nie pogardziła :)
OdpowiedzUsuńSmakowite menu.
OdpowiedzUsuńTen kubeczek z owsianką prezentuję się smakowicie :-)
OdpowiedzUsuńcałkiem niezłe menu jak na resztki z tygodnia, u mnie w sobotę lodówka zwykle świeci pustkami :]
OdpowiedzUsuńA ja w piątek akurat wyjadam pozostałości i tylko w sobotę rano mam pustki ;)
UsuńJadłam dzisiaj podobne wegańskie leczo, uwielbiam je uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie: https://smilingshrimp.blogspot.com
Wegańskie najlepsze :D
UsuńOrzechy kolacyjne wyglądają raczej jak pozbawione zieleni pistacje :P
OdpowiedzUsuńCoś często dopada Cię niechęć kreatywnościowa i to blog musi Cię stawiać do pionu. Nie zajedź się! ;*
Bo takie podłużne mam narazie ;)
UsuńDobry jest taki motywator :D
Śniadanie w tym kubeczku prezentuje się przeuroczo :) Leczo również bardzo apetyczne :) Chętnie sobie takie zrobię ;) O i nabrałam apetyty na taką kolbę kukurydzy, dawno jej nie jadłam, a będąc dzieckiem był to jeden z moich ulubionych przysmaków :D
OdpowiedzUsuńA ja w dzieciństwie rzadko jadłam kukurydzę w takiej formie, jedynie nad morzem miałam okazję ;)
Usuńmniam mniam malinki i winogrona <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje jadłospisy - tyle inspiracji <3
OdpowiedzUsuńWstyd mi bo właśnie jem ciastka i czekolade ;p
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj też tak zdrowo nie było i czekoladę także jadłam :D
UsuńRewelacyjne zestawienie, mniam! :)
OdpowiedzUsuńno nie wierzę że dostajesz takie wiadomości...
OdpowiedzUsuńKtoś tu chyba zazdrości, że Tobie chce się tak ciekawie komponować posiłki, że można jeść dużo, zdrowo i nie tyć itd. Ja Cię Aniu zawsze podziwiam za kreatywność- nie potrzebujesz tony książek kucharskich, patrzysz co masz w lodówce i zawsze potrafisz coś fajnego wykombinować.jeśli o nie chodzi to jest mi zupełnie obojętne czy wyliczenia są czy ich nie ma bo i ak nie zwracam na nie uwagi zbytnio.
Dziękuję za miłe słowa ;)
UsuńDużo różnych dziwnych wiadomości dostaję - taki los blogera :)
Na takich ludzi nic nie poradzisz. Olewaj i tyle. Niestety wiele osób nie potrafi ocenić kaloryczności danego posiłku. Widzi dużo na talerzu, to jest zdania, że to pewnie dużo kalorii. Mnie kiedyś zwrócił ktoś uwagę, że moje lunchboxy są bardzo kaloryczne, a akurat w dwóch posiłkach które były wtedy w pudełku było może raptem 350 kalorii.
OdpowiedzUsuńZ Twoich posiłków standardowo wybieram obiad. Uwielbiam leczo z ciecierzycą. A w towarzystwie kaszy tym bardziej.
A część ludzi z kolei uważa, że warzywa nie mają w ogóle kalorii i biorą pod uwagę np. tylko kaszę (tłuszcz nie zawsze jest widoczny) :)
UsuńMyślałam, że śniadanie to mleko z orzechami i malinami. Widzę, że mam ,,stereotyp" owsianka = miseczka ;D Zapomniałam już o kasze gryczanej. Często jem leczo, ale chyba nigdy nie łączyłam go z tą kaszą.
OdpowiedzUsuńJestem za foodbookami bez wyliczeń. Niektórym osobom cyferki niestety zawróciły w głowie, stąd te różne mądrości ;)