Grudzień jest moim ulubionym zimowym miesiącem, więc trochę szkoda, że minął. Co prawda to znak, że coraz bliżej wiosna, ale bardzo lubię grudniową atmosferę, dekoracje świąteczne w sklepach i wolne dni, a teraz - w styczniu i lutym - pewnie będzie zimno i ponuro ;/
Nie mam żadnych ulubieńców spożywczych minionego miesiąca - trochę pewnie przez to, że jadłam dużo świątecznych ciast i niewiele próbowałam kupnych nowości. Przez cały grudzień towarzyszyły mi za to brukselki, kwaśne jabłka, sok pomarańczowy, masło orzechowe, domowa masa makowa, czekolady, zdrowe batony, kakao, świeże daktyle z masłem orzechowym, dania z warzyw, różne chrupacze i chleb z awokado. O wszystkim tym wspominałam już w poprzednich notkach, więc dzisiejszą poświęcę małej, końcoworocznej wycieczce do Gdańska, która zasługuje na miano ulubieńca miesiąca.
Gdańsk przywitał nas słońcem i lekkim mrozem, ale w kilku warstwach ciuszków taka zima nie była nam straszna. Bardzo miło chodziło się po gdańskim Starym Mieście, a jeszcze fajniej spacerowało po plaży lub promenadzie - dwa razy wybrałam się do Sopotu, w którym przy molo było mnóstwo świątecznych dekoracji. Jednego dnia przeszłam Klifem Orłowskim do portu w Gdyni i mam nadzieję, że nawdychałam się jodu na kolejne miesiące :D
Droga klifem była świetna - biegła zarówno plażą, jak i przez las, w którym pachniało czystością, a momentami górami. Czułam, że to było prawdziwe SPA dla moich płuc.
Jednym z celów wyprawy były miejsca z wegańskim jedzeniem, ale okres noworoczny to czas odpoczynku także dla pracowników wielu restauracji i niestety nie udało mi się dotrzeć do Fukafe i Feed my Soul, które miałam w planach, a akurat były zamknięte. Przynajmniej mam jeszcze większą motywację, aby pojechać do Gdańska ponownie. Smakowite i różnorodne okazały się śniadania w hotelu.
Z racji tego, że uwielbiam owoce, ucieszyły mnie krojone ananasy, melony, pomarańcze czy kiwi i nie obywało się bez dokładek :P Do tego codziennie jadłam świeże bułeczki (ciemne pieczywo też było) z masłem i dżemem (a także z Nutellą, na którą miałam wyjątkową ochotę), pieczone warzywka, oliwki, orzechy włoskie i nasiona oraz piłam aromatyczną kawę.
Udało mi się dotrzeć do polecanego przez wiele osób miejsca z wegańskim jedzeniem - Avocado, zlokalizowanego na Przymorzu. Następnym razem odwiedzę też Avocado na Wrzeszczu, tym razem jakoś nam się nie złożyło (jak się okazało, że Fukafe mieszczące się na Wrzeszczu będzie nieczynne od niedzieli, nie chciało nam się tam jechać).
Z racji tego, że uwielbiam owoce, ucieszyły mnie krojone ananasy, melony, pomarańcze czy kiwi i nie obywało się bez dokładek :P Do tego codziennie jadłam świeże bułeczki (ciemne pieczywo też było) z masłem i dżemem (a także z Nutellą, na którą miałam wyjątkową ochotę), pieczone warzywka, oliwki, orzechy włoskie i nasiona oraz piłam aromatyczną kawę.
Udało mi się dotrzeć do polecanego przez wiele osób miejsca z wegańskim jedzeniem - Avocado, zlokalizowanego na Przymorzu. Następnym razem odwiedzę też Avocado na Wrzeszczu, tym razem jakoś nam się nie złożyło (jak się okazało, że Fukafe mieszczące się na Wrzeszczu będzie nieczynne od niedzieli, nie chciało nam się tam jechać).
Za pierwszym razem zdecydowałam się na falafele na hummusie, z dodatkiem ryżu i surówek, niestety danie przytłoczyło mnie słonością - w humusie i falafelach soli nie pożałowano. Ryż był w porządku, nie rozgotowany i nieprzesolony, jednak surówki mnie nie zachwyciły, bo nie przepadam za takimi z dodatkiem jakichkolwiek sosów. Myślę jednak, że osobom jedzącym na co dzień doprawione rzeczy, wszystko to powinno bardzo smakować. Falafele były pysznie przypieczone i aromatyczne i - gdyby nie ta sól - byłyby idealne.
Kolejnym razem zdecydowałam się na pieczone kotleciki jaglane z suszonymi pomidorami i szpinakiem, z sosem pomidorowym, z surówkami i ziemniaczanym pure, ze śmietanką sojową. Ziemniaki, surówki i sos były bardzo smaczne, ale w kotletach znowu czułam głównie sól. Nie używam jej wiele na co dzień, więc jestem nieprzyzwyczajona.
Bardzo smaczne okazało się orzechowe curry na mleku kokosowym - kremowe, wyraziście orzechowe, lekko pikantne i tutaj sól nie wybiła się na pierwszy plan, jednak czuć było jej obecność.
Próbowałam także bitek z seitana, ale niewiele miały wspólnego z prawdziwymi bitkami, więc mięsożerca mógłby poczuć zawód (ja to nawet nie pamiętam smaku mięsnych bitek, ale mojej siostrze można zaufać. Magda stwierdziła, że drugi raz jadła seitan i drugi raz ją zawiódł, więc to produkt nie dla niej). Dla mnie były całkiem ok, bo lubię takie lekko gumiaste rzeczy, poza tym przypominały mi sojową wędlinę. Następnym razem spróbuję tamtejszych ciast, bo wyglądały zachęcająco, jednak po zjedzeniu obiadu czułam się zbyt pełna (porcje są spore), aby umieć cieszyć się smakiem ciasta (a nie ułatwiał tego poświąteczny przesyt ciastami :P). Na fanpage'u restauracji na Facebooku znajdziecie dokładne menu, które zmienia się każdego dnia.
W Gdyni, kierując się ku dworcowi, natknęłam się na Bio Piekarnię Ziarno, o której czytałam wcześniej w internecie, więc nie mogłam nie wstąpić. Wybrałam kilka ciastek na spróbowanie i wszystkie okazały się smaczne, a najbardziej polecam tartaletkę ze śliwkami, składającą się z kruchutkiego, nieprzesłodzonego ciasta i suszonych śliwek. Ciasta miały wypisaną listę składników, część z nich była wegańska, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Dodatkowo, w sklepie można kupić różne zdrowe przekąski, orzechy czy mąki.
Bardzo polecam Gdańsk zimą wszystkim lubiącym spacery - warto oczyścić płuca świeżym nadmorskim powietrzem, a w Trójmieście zdecydowanie jest gdzie pochodzić. Oczywiście przy dużym mrozie spacery byłyby mniej przyjemne, ale mnie w grudniu nad Bałtykiem udało się poczuć lekką zimę, jesień, a nawet wiosnę ;)
oj tak... Gdańsk jest bardzo klimatyczny... najbardziej lubię go po za sezonem:)
OdpowiedzUsuńSuper wyjazd i bardzo smakowity :)
OdpowiedzUsuńGdańsk to moje miasto ;) Zgrałyśmy się, ja mam w domu chleb z Biopiekarni, jeszcze z piątku, bardzo go lubię i często mam w domu, jak tylko jestem w Gdyni to po niego wpadam.
OdpowiedzUsuńW Gdańsku musisz wpaść do Mandu na wegańskie pierożki, ja chociaż weganką nie jestem, zakochałam się w tych z marchewką i masłem orzechowym. Od paru miesięcy jem tylko te ;)
Ta Biopiekarnia jest też chyba w Gdańsku, ale nie wiem gdzie - nie napatoczyła mi się :P
UsuńO Mandu słyszałam, ale nie wiedziałam, że mają tam wegańskie pierożki. Bardzo dziękuję za polecenie, następnym razem na pewno tam się wybiorę :)
koniecznie, wegańskich jest chyba z 5 rodzajów, na pewno z soczewicą, i śliwką- tak bardziej na słodko. Ta marchewka jest zaskakująca, szczególnie, że podaje się je z cebulką. No i te wszystkie na słodko, w grudniu były pierogi z kutią- genialne. Jak będziesz mieć okazję koniecznie wpadaj. Ale polecam raczej w tygodniu i koniecznie zrób rezerwację by nie stać w kolejce :)
UsuńW Mandu są najlepsze pierogi na świecie! :) jak wpadniecie jeszcze do Gdańska to chętnie z Wami pójdę, Wasza sis Domi :)
UsuńLena, dzięki jeszcze raz za wszystkie instrukcje :)
UsuńDomi, tak, musimy się tam wybrać. Mam nadzieję, że następnym razem uda nam się zgrać z terminami :)
Biopiekarnia jest koło dworca we Wrzeszczu :).
UsuńCzyli jak pojadę na Wrzeszcz do Fukafe i Avocado to będę wiedziała, gdzie wstąpić :) Dzięki Zuzka za info ;)
UsuńNigdy nie byłam w tych okolicach. Bardziej ciągnie mnie w góry aniżeli nad morze :)
OdpowiedzUsuńJa góry także uwielbiam, ale bardzo się cieszę, że nie wybrałam się w okolicach Sylwestra do Zakopanego. Fajnie by było pochodzić, ale te tłumy i smog mnie przerażają :D
UsuńFajnie, że mogłaś oderwać się od rzeczywistości i wyjechać :) Jak by nam ktoś tak owocki codziennie kroił to też byśmy brały dokładki xD
OdpowiedzUsuńAż szkoda by było nie korzystać, tym bardziej że te owoce były niesamowicie smaczne:D
UsuńCurry i te kofty podobają mi się najbardziej. Pewnie też miałabym problem z tą solą, bo używam jej niewiele, np. nie solę nigdy kaszy, ryżu czy makaronu. I wstyd się przyznać, ale ja nigdy nie widziałam morza. Kto wie, może w tym roku się uda?
OdpowiedzUsuńJa też nie solę kaszy czy ryżu, no chyba że mi się akurat przypomni.
UsuńTo życzę Ci, aby się udało, warto powdychać trochę jodu ;)
Jak ja lubię Gdańsk :-) jestem tam zawsze chociaż raz w roku :-) a jedzonko zapowiada się pysznie :-)
OdpowiedzUsuńJa teraz na pewno będę bywać tam częściej :)
UsuńPiękne zdjęcia i Gdańsk też piękny :) Bardzo lubię to miasto, może w tym roku się wybiorę :D Jedzonko również bardzo apetyczne :)
OdpowiedzUsuńPolecam i mam nadzieję, że uda Ci się tam wybrać :)
UsuńPiękna i smaczna wycieczka. Nie byłam w Trójmieście już kopę lat :)
OdpowiedzUsuńZatem bardzo polecam :)
UsuńZima nad morzem też może być piękna i kolorowa. A dania jak widzę były zdrowe, pożywne i bardzo smakowite :D
OdpowiedzUsuńW zimę przede wszystkim jest dużo mniej ludzi, więc jak ktoś lubi dużo chodzić, to jest zdecydowanie lepiej niż latem :)
UsuńKocham Trójmiasto od dziecka i z tego powodu się przeprowadziłam i mieszam teraz w Gdańsku :)
OdpowiedzUsuńMoże ja też kiedyś tam zamieszkam, kto wie :)
UsuńKiedyś podbiję te piękne widoczki 😀
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńBardzo fajnie się czyta takie wpisy :) O restuaracji Avocado słyszałam, i myślę że gdy będę kiedyś miała okazje być w Gdańsku, to chętnie ją odwiedzę ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wyjazd się udał i że mogłaś też powdychać trochę jodu :D a śniadanka z hotelu też bardzo fajne, bo większość widziałam jak wstawiasz na Insta :)
Życzę Ci w Nowym Roku jak najwięcej takich podróży i równie ciekawych wpisów jak ten, bo naprawdę super się czyta takie relacje :D
Pozdrawiam
Bardzo dziękuję za życzenia i za miłe słowa ;)
UsuńFukafe jest absolutnie najlepsze!!! A mam dość spore porównanie bo byłam już w naprawdę wieeelu vege-kawiarniach w Polsce ;) Szczególnie polecam ich Bounty,Jagielnik hibiskusowy z galaretką z pietruszki, tofurnik pieczony i wszystkie nerkowniki. Ale ogólnie wszystko tam jest obłędne a spróbowałam już ponad 40 różnych ciast (tak prowadzę taki spis �� ) No i kawa..nie do podrobienia. Moja ulubiona to capuccino albo dyniowe latte. A co do Avocado to uważam że falafle we Wrzeszczu dużo smaczniejsze! Szczególnie polecam z brązowym ryżem i sosem pieczarkowo-kokosowym (obłędny). A najlepsze ciasto w Avo to wg mnie tofurnik czekoladowy z pomarańczą! <3 No i koniecznie spróbuj tam zup! Nie było jeszcze takiej która by mi nie smakowała;) M.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za opinię i polecenia ciast, na pewno skorzystam z informacji :) Dotychczas moimi ulubionymi weganskimi ciastkami są tartaletki z Chudego Ciacha w Łodzi i ciekawa jestem, czy Fukafe to zmieni :D
UsuńJa tylko raz próbowałam seitana i jakoś mi nie podszedł. Na klifie jest cudownie, ale mieliście szczęście w Orłowie z zapachami, bo bywa różnie... czasem czuć mocno rybami/ glonami i to niezbyt przyjemnie :D. Jakbyś była kiedyś jeszcze w Trójmieście to polecam mniej znane i zdecydowanie mniej uczęszczane miejsce - Torpedownię. Ludzi tam prawie nie ma, a plaża zdecydowanie ma swój urok. A z takich wege miejsc to we Wrzeszczu blisko dworca jest jeszcze Krowarzywa.
OdpowiedzUsuńŻadnych zapachów nie było czuć na szczęście :) Dziękuję za polecenie, o Torpedowni poczytam, ale poza sezonem ogólnie nie jest zbyt tłoczno :) O Krowie wiem, ale jest też ona w Warszawie, a burgery wg mnie się skiepściły w porównaniu od tych z początków działalności, więc nie mieliśmy motywacji. Choć muszę spróbować ich hot doga, bo jeszcze mi się nie złożyło :P
UsuńPrzepiękne widoki...
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce ☺
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w Gdańsku, ale w tym roku odwiedziłam Sopot poza sezonem (w październiku) i rzeczywiście dopiero wtedy, gdy nie ma turystów, można tam naprawdę wypocząć.
OdpowiedzUsuńTeż byłam w Sopocie w październiku przy okazji pobytu w Gdańsku - było cudnie ;)
UsuńPrzydałby mi się odpoczynek, wyjazd, przewiew dla głowy w celu wypędzenia myśli. Tak niestety się nie da, myśli wracają.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam nad morzem zimą. Zresztą tak dawno nie wyjechałam nad moje ukochane morze, że żal byłoby mi wracać do niego akurat zimą, gdy nie da się z niego w pełni skorzystać. Zdecydowanie nie mam ochoty męczyć się 7-8 h, by koniec końców trochę mnie spizgało na brzegu ;)
Ładny wpis.
To życzę Ci, aby udało Ci się gdzieś wyjechać, przewietrzyć głowę i wypędzić niepotrzebne myśli.
UsuńA ja wiele lat nie byłam nad polskim morzem latem i nie zamierzam tego zmieniać :D Tłumy turystów, walka o skrawek piasku i owy piasek wszędzie, a do tego niepewność pogodowa mnie nie zachęcają :P
Dziękuję ;)