Zima to nie jest dobry czas dla warzywnego bogactwa na kanapkach, ale dodatków wierzchnich innego rodzaju na szczęście nie brakuje. Zawsze można użyć awokado, stworzyć jakąś domową pastę lub pasztet albo wymieszać kilka posiadanych w domu składników, nawet z pozoru do siebie nie pasujących - takie połączenia często okazują się najsmaczniejsze. U mnie ostatnio króluje awokado i najbardziej lubię chleb tylko z tym owocem, lecz notka na bloga wymaga trochę większej kreatywności, a i większa ilość czasu w niedzielę rano skłania do udziwniania. Zimę umila mi także suszona morwa, orzechy oraz czekolada, doskonale komponujące się z innymi składnikami. Poniżej możecie zobaczyć kilka kanapek, które być może zainspirują Was do przyrządzenia podobnych - nawet w mrozy można trochę urozmaicić śniadanie ;)
Powyższe śniadanie powstało z resztek znalezionych w lodówce i okazało się bardzo smaczne. Kanapka z lewej strony składała się z domowego pasztetu z kaszy jaglanej, soczewicy i jarmużu oraz kiszonego ogórka, a kromkę z prawej strony pokryłam koncentratem pomidorowym, mozzarellą, czarnymi oliwkami oraz przyprawą z suszonych pomidorów, bazylii i czosnku. W dalszej części talerza możecie zobaczyć orzechy, migdały w czekoladzie i surową czekoladę, a towarzyszyło temu kakao z mlekiem roślinnym i miodem.
A tutaj widzicie moje dzisiejsze śniadanie - na chlebie z prawej strony rozsmarowałam pyszne i kremowe awokado odmiany hass, na które dodałam podduszone z czosnkiem, solą i pieprzem kiełki na patelnię. Z kolei wierzch kanapki z lewej strony to połączenie tahini z kwaśnym dżemem porzeczkowo - wiśniowym. Dalej widać pół jabłka, orzechy, suszoną morwę i surową czekoladę, a w kubku znalazła się kawa zbożowa z mlekiem owsianym i syropem kokosowym.
Powyżej znowu awokado - tym razem w towarzystwie papryki i orzechów włoskich. Z kolei kromka chleba z prawej strony posmarowana została tahini, następnie posypana startą ciemną czekoladą i udekorowana suszoną morwą. Na drugim talerzu znalazło się jabłko i mango, a w kubku surowe kakao z mlekiem sojowym i cukrem kokosowym.
Powyższe śniadanie powstało z resztek znalezionych w lodówce i okazało się bardzo smaczne. Kanapka z lewej strony składała się z domowego pasztetu z kaszy jaglanej, soczewicy i jarmużu oraz kiszonego ogórka, a kromkę z prawej strony pokryłam koncentratem pomidorowym, mozzarellą, czarnymi oliwkami oraz przyprawą z suszonych pomidorów, bazylii i czosnku. W dalszej części talerza możecie zobaczyć orzechy, migdały w czekoladzie i surową czekoladę, a towarzyszyło temu kakao z mlekiem roślinnym i miodem.
A tutaj widzicie moje dzisiejsze śniadanie - na chlebie z prawej strony rozsmarowałam pyszne i kremowe awokado odmiany hass, na które dodałam podduszone z czosnkiem, solą i pieprzem kiełki na patelnię. Z kolei wierzch kanapki z lewej strony to połączenie tahini z kwaśnym dżemem porzeczkowo - wiśniowym. Dalej widać pół jabłka, orzechy, suszoną morwę i surową czekoladę, a w kubku znalazła się kawa zbożowa z mlekiem owsianym i syropem kokosowym.
Powyżej znowu awokado - tym razem w towarzystwie papryki i orzechów włoskich. Z kolei kromka chleba z prawej strony posmarowana została tahini, następnie posypana startą ciemną czekoladą i udekorowana suszoną morwą. Na drugim talerzu znalazło się jabłko i mango, a w kubku surowe kakao z mlekiem sojowym i cukrem kokosowym.
A jakie są Wasze ulubione dodatki na kanapki ostatnich dni ?
U mnie króluje avocado i kiełki :)
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne kanapeczki :)
OdpowiedzUsuńU nas również króluje awokado, ale dosyć często robimy hummus lub jakieś pasty strączkowe.Jako dodatki oczywiście kiszony ogórek, świeża papryka lub suszone pomidory :)
Hummusu często używam, ale raczej kupnego. Kiszone ogórki jem może 3 na rok - chyba muszę bardziej je polubić :)
UsuńZimą bardzo brakuje mi "surowizny" - sałaty, ogórków, pomidorów, rzodkiewki... Może i można kupić je w markecie, ale nie mają za wiele smaku i mój organizm ich nie toleruje ;/ Już nie mogę doczekać się wiosny i warzyw z ogródka... no ale na to trzeba będzie jeszcze poczekać ;)
OdpowiedzUsuńTwoje kanapki jak zwykle wyglądają bardzo smaczne :)
Spośród marketowych warzyw smakuje mi jedynie papryka, ale to też nie zawsze. Na szczęście są brukselki, buraki i kapusta kiszona (w piątek tata mi upolował ponoć polskiego brokuła :D), a kanapki można jeść z czym innym ;)
UsuńCieszę się, że Ci się podobają :)
Przypomniałaś mi o papryce - tę jakoś mogę jeść, ale nie jem też jej codziennie... Masz rację, ze można reż trafić na taką bez smaku. Jakiś czas temu kiedy ją brałam jakiś Pan również biorąc to warzywo, zaczepił mnie i powiedział, żeby wybierać taką, która od spodu na 4 "zaokrąglenia" (jest podzielona na 4 części), bo jest smaczniejsza.... Tak szczerze to nigdy nie zwracałam na to uwagi - wybierajac paprykę patrzę aby była jak najbardziej czerwona a i ta potrafi być bez smaku ;/
UsuńZimą buraki, brukselki, kapusta muszą nam wystarczyć ale i tak czasem ma się ochotę na coś "innego" :P Na szczęście czas szybko mija i nim się obejrzymy będzie wiosna :D
Też nie zwracam uwagi na ilość zaokrągleń - ciekawe :D Teraz rzadko jem paprykę, ale przy najbliższej okazji porównam takie dwa egzemplarze :)
UsuńJeszcze są marchewki - to moje ulubione warzywa ;) A do tego jem mrożoną fasolkę i w sumie to na razie niczego mi nie brakuje.
Wybierając paprykę kieruję się kolorem: ma być mocno czerwona i nie może brzydko pachnieć (niektóre czuć kartonem i to niestety czuć również w smaku ;/). Zauważyłam, że te ciemniejsze są smaczniejsze :)
UsuńO marchewce to już nie wspominałam - jem codziennie (mam taki jeden mały sklepik, gdzie są bardzo smacznie - nie aż tak jak wyhodowane we własnym ogródku, ale jednak), tak samo jak pietruszkę i zielony groszek. Z warzyw jeszcze buraki, brokuły, zielona fasolka szparagowa, gotowana biała kapusta, ale taką rzodkiewkę, czy pomidorka to też czasem by się zjadło (tylko one najlepiej smakują w sezonie) :)
Kartonu w papryce nie czułam, ale często czuję taki specyficzny zapach - nie wiem do czego mogę go porównać (nawet dzisiaj przez niego musiałam wyłowić paprykę z mojej kolacji :D)
UsuńMarchewkę też jem codziennie, zazwyczaj do kolacji. Zielony groszek kupuję mrożony, fasolkę też. A rzodkiewki to może jem ze 4 razy w sezonie i jakoś specjalnie mi ich nie brakuje. Na pomidory też cierpliwie czekam - póki co daję radę z tym co jest i w tym roku np. bardzo polubiłam kiszoną eko kapustę z Lidla :))
Czasem paprykę w zapachu czuć tak jakby dymem (moja mama mówi, że to dym)a czasem ma taki "sztuczny" smak... trzeba trafić (papryka zepsuła by Ci kolację? Oj niegrzeczna papryka ;P).
UsuńRównież kupuję groszek i fasolkę mrożone - miałam troszkę groszku z działki ale jego nawet nie mroziłam tak było go mało (nie było co mrozić), fasolki więcej, ale została już zjedzona ;)
Ja spróbuję ukisić kapustę z minimalną ilością soli, albo nieco mniejszą nić minimalna - na razie w słoiku bo nie wiem, czy coś z tego wyjdzie i czy mimo tego nadal nie będzie dla mnie za słona (tak to już jest jak odzwyczai się kubki smakowe :P)
Ja to czuję w niej tak jakby nawóz - nie wiem co to za zapach.
UsuńA ja się do soli teraz staram trochę przyzwyczaić. Kapusta z Lidla nie jest dla mnie za słona, czuć w niej tylko kwasek, ale taki naturalny :D
Nawóz może i też czuć - tak szczerze to nie zwracam na to szczególnej uwagi.... jak jest nie smaczna to z mamą nie jemy ;)
UsuńTo dobrze, że ta kapusta jest kiszona a nie kwaszona octem ;)
Ta kwaszona jest okropna, niestety trudno znaleźć dobrą kapustę w sklepach, wszyscy teraz oszukują :/
UsuńZ tymi zaokrągleniami to chodzi o "płeć" papryki :) Papryka żeńska ma ich cztery, a męska ma trzy. Podobno męska ma dużo mniej pestek i lepiej nadaje się do duszenia oraz gotowania. Żeńska papryka mieści w sobie dużo więcej pestek, ale za to jest słodsza więc lepiej nadaje się jako surowa do sałatek
UsuńFajnie wiedzieć :)
UsuńJak widać kanapki nie muszą wyglądać standardowo czyli masło, pasztet i pomidor :P
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubimy dodatki w postaci orzechów :D
Połączenia masło, pasztet i pomidor nigdy nie jadłam - jak jadłam pasztet to już bez masła :D
UsuńTen post to dowód na to, że kanapki mogą być oryginalne, efektowne i apetyczne :)
OdpowiedzUsuńczerwoną paprykę uwielbiam
OdpowiedzUsuńTwoje kanapki zawsze są wspaniałe ;) U mnie dziś skromnie, jedna kanapka z żółtym serem i pomidorem, apetytu brak.
OdpowiedzUsuńSer żółty i pomidor to pyszna mieszanka :)
Usuńno powiem Ci, że ze świeżymi warzywami do kanapek zimą jest bardzo ciężko- masz rację. JA nie lubię kanapki bez, ale wykorzystuje wtedy zapasy zrobione latem- wszelkie kiszone i korniszone odmiany, czy to papryk, ogórków czy innych :)
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentują Twoje propozycje ;)
Ja za kiszonymi nie przepadam, bardzo rzadko jem takie ogórki, papryki nie jadłam już kilka lat w takiej formie...
UsuńDziękuję :)
Robisz najbardziej apetyczne kanapki na świecie! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBrawo ja... Na drugim zdjęciu jest obrane jabłko, a ja myślałam, że to ugotowane ziemniaki :D
OdpowiedzUsuńZiemniaków na śniadanie jeszcze nie jadłam :D
UsuńMuszę Ci powiedzieć, że przez Ciebie polubiłam w sumie oliwki :D Opcje jak zawsze super!
OdpowiedzUsuńFajnie :) Ja je polubiłam dzięki kuzynce :))
UsuńJa ostatnio kładę na kanapki smalec wegański i ogórka kiszonego lub pasztet wegański, pomidora i ogórka konserwowego :) Zapomniałam ostatnio o papryce do pasztetu i muszę koniecznie to nadrobić, bo jeszcze trochę go mam :)
OdpowiedzUsuńSmalec wegański robiłam raz, ale wówczas uznałam, że wolę wege pasztety. Chyba muszę kiedyś zrobić ponownie :)
UsuńKanapki wyglądają bardzo smacznie. I te kolory aż kusza żeby je pałaszować :)
OdpowiedzUsuńPo wrzuceniu na Instagrama zdjęcia z kanapką z czarnymi oliwkami, poluję na nie w Lidlu, a jak na złość nie ma! :D Wszystkie chętnie bym spałaszowała, zwłaszcza tę z tahini, morwą i czekoladą :) I przypomniałaś mi o moim dżemie porzeczkowym - czas go odsłoikować i skonsumować z masłem orzechowym lub białym serkiem ;)
OdpowiedzUsuńMoje dzisiejsze kanapki były z serkiem typu capri, sałatą, rzodkiewką i porem, a druga - z żółtym serem, sałatą, papryką i pomidorem. Posypałam ziołami włoskimi oraz świeżo mielonym, kolorowym pieprzem. Mniam :D
Oliwki kupujr często w Biedrze :D I ja także muszę zestawić dżem z masłem orzechowym - nawet dzisiaj kupiłam 2 nowe słoiczki :D
UsuńTwoje kanapki na pewno wyglądały snakowicie :))
Tę kanapeczkę z czarnymi oliwkami to porywam Ci bez zastanowienia :) Wszystkie propozycja ciekawe, różnorodne, kolorowe, smaczne i zdrowe :) Uwielbiam kanapeczki, choć ostatnio nie na chlebku a na bułkach je sobie serwuję. Oczywiście bułeczkach prozdrowotnych :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że bułki prozdrowotne to taka rzadkość :/ Kiedyś zawsze zabierałam na uczelnię grahamkè bogato wypchaną :))
UsuńWspaniałe kanapeczki! Najbardziej mnie intryguję ta z awokado, papryką i orzechami włoskimi. Ciekawe połączenie, na pewno musi świetnie smakować :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńJakiś czas temu próbowałam oliwek i nie przypadły mi do gustu. Ale jestem bardzo ciekawa tego, jak smakowały na kanapce z takimi dodatkami:D
OdpowiedzUsuńU mnie polubienie oliwek wymagało czasu - wydaje mi się, że do tego smaku trzeba dojrzeć :D
UsuńChyba najbardziej zasmakowałby mi zestaw numer 2, w którym to na początku pomyliłam jabłka z ziemniakami, dopóki nie przeczytałam opisu :D :D :D Tahini z tym kwaśnym dżemem musi smakować pysznie :P
OdpowiedzUsuńPolecam takie połączenie :)
UsuńMmm...ale apetycznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńKażdy znajdzie coś dla siebie :) Awokado z papryką i orzechami włoskimi musi smakować ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZawsze masz takie różnorodne kanapki, ja się przy swoich tak nie staram;/
OdpowiedzUsuńJak nie robię zdjęć to też siè nie staram :))
UsuńNie ma co, kanapki są super na długie zimowe wieczory ;)
OdpowiedzUsuńZwykle jem je na śniadanie w niedzielę, ale i na kolację mi się zdarzy :)
UsuńWspaniałe i kolorowe kanapeczki :-)
OdpowiedzUsuńPyszne propozycje :) Kto powiedział, że zimą nie można mieć kolorowych kanapeczek :)
OdpowiedzUsuńjakie bogate kanapeczki! super:)
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! Wszyscy mi mówią, że jestem nienormalna, bo pod ser smaruję chleb koncentratem pomidorowym. Teraz widzę, że może i jestem nienormalna, ale za to nie tylko ja! :)
OdpowiedzUsuńWczoraj pierwszy raz w życiu jadłam tahini i to jedno z największych rozczarowań kulinarnych :( Uwielbiam wszystkie masła orzechowe, więc spodziewałam się podobnej pyszności. A tu jakieś takie gorzkie coś. Teraz mam otwarty słoiczek, kosztował majątek, więc szkoda wyrzucić. Jakieś pomysły na wykorzystanie tak, żeby ta goryczka się nie przebijała?
U mnie cała rodzina tak robi po zobaczeniu moich poczynań :D
UsuńMoże tahini to nie Twój smak, a może po prostu trafiłaś na gorzkie :/ Ja dodaję czasem do placków bananowych - wtedy smakują jak chałwowe, możesz spróbować wymieszać z miodem/syropem klonowym itp - powstanie wtedy niby chałwa - albo z mlekiem i miodem - wtedy można stworzyć taki jakby sosik chałwowy. A mój siostrzeniec robi inny sos - miesza tahini z jogurtem greckim, solą i pieprzem - też polecam :) No i może spróbuj kanapkę z tahini i czymś słodkim...
Ach, chałwa, to już chyba wiem, z czym problem: w dzieciństwie nie znosiłam chałwy i przestałam ją jeść. Ale popróbuję :)
UsuńWyglądają super, jak zwykle zresztą, ale u mnie im prościej, tym lepiej. Chleb + coś do smarowania + jedno warzywo.
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnio fazę na chleb z awokado, więc Cię rozumiem co do prostoty :)
UsuńJak ja nie cierpię awokado. A fuj.
UsuńMoże jeszcze kiedyś polubisz :D
Usuńlubie takie blogi
OdpowiedzUsuń