Dzisiaj zamieszczam kolejny wegański jadłospis, który powinien pojawić się tu w czwartek, ale brak czasu skutecznie uniemożliwił mi dodanie notki tego dnia (o ciągłym pstrykaniu zdjęć nie wspominając :P). Dzisiaj za to miałam dużo więcej wolnego i mogłam jeść bardziej urozmaicone dania. Ugotowałam też nowy zapas buraków na kilka dni, cały garnek warzywnego curry z ciecierzycą (widoczne na zdjęciach z obiadem) i zrobiłam naleśniki gryczane na jutrzejszy lunch :) A gdyby ktoś chciał zobaczyć więcej jadłospisów, to można je zobaczyć w zakładce JADŁOSPISY.
ŚNIADANIE (590kcal)
- buraczane pancakes kokosowe - zrobione niemal z tego przepisu, ale zamiast płatków migdałowych użyłam wiórek kokosowych, a czekolada na wierzchu jest 74%
- kakao z mlekiem sojowym i niecałą łyżeczką cukru trzcinowego
- w czasie gdy placki się smażyły zjadłam pół jabłka
2 ŚNIADANIE (200kcal)
- lody z zamrożonego banana i truskawek z łyżeczką płatków migdałowych (zimą nie jadam takich mikstur, bo potem przez cały dzień jest mi zimno, ale dziś przyszła niemal wiosna, a mi się bardzo takich zachciało :P)
- 3 suszone śliwki
3 ŚNIADANIE (212kcal)
- kompot z wiśni (pozostałość z wczoraj; ponad pół kubka zajęły wiśnie, które uwielbiam)
- surówka z kapusty kiszonej, połowy marchewki, połowy jabłka i soku z cytryny
OBIAD (590kcal)
- ryż parboiled z warzywami w sosie curry z czerwoną soczewicą (sos składał się z marchewek, pietruszki, brukselek, bakłażana, papryki, zielonej fasolki szparagowej, czerwonej cebuli, czosnku, czerwonej soczewicy, oleju rzepakowego, koncentratu pomidorowego, sporej ilości mleka kokosowego i przypraw)
PODWIECZOREK (380)
- jabłko
- pół gruszki
- domowa granola bananowa z orzechami i nasionami (przepis niedługo pojawi się na blogu)
PO PODWIECZORKU (60kcal)
- kawa zbożowa (z jęczmienia) z mlekiem sojowym i niecałą łyżeczką cukru trzcinowego
KOLACJA (435kcal)
- odgrzewane ziemniaki z wczoraj (250g) polane łyżeczką oleju lnianego
- plaster pasztetu z soczewicy i kaszy jaglanej (z tego przepisu, z tym że rodzynki zastąpiłam suszonymi śliwkami)
- mały ugotowany burak
- pół marchewki (miałam nie jeść, bo dziś już jadłam jej sporo, a mam limit na to warzywo, ale kolacja bez marchewki to nie kolacja i trudno - najwyżej będę jeszcze bardziej żółta. Naturalny beta karoten na szczęście nie jest toksyczny :P)
- herbata jarzębinowa
- do tego zjadłam namoczonego orzecha brazylijskiego i kilka kawałków włoskich (zobaczyłam je zaraz po tym jak zrobiłam tą fotkę i na zdjęcia się nie załapały :/)
RAZEM:
2460kcal
BIAŁKO: 75,3g
WĘGLOWODANY: 429,4g
TŁUSZCZ: 70,4g
BŁONNIK: 59,6g
Najważniejsze na takiej diecie jest zbilansowanie i różnorodność posiłków. Niestety monodiety prowadzą do utraty apetytu (tak najłagodniej...). Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę i gotujesz na zapas - super! :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie przejść na monodietę :P
UsuńDoczekałam się :) I ślicznie proszę o przpeis na obiad - dokładny :)
OdpowiedzUsuńA więc tak: w garnku rozgrzałam olej i podsmażyłam na tym czerwoną cebulę. Dodałam w trochę wody, koncentrat pomidorowy i warzywa w zależności od szybkości mięknięcia (najpierw marchewki, pietruszkę, brukselki, potem paprykę, fasolkę, a na koniec bakłażana). Soczewice dodałam tak na ok. 20 minut przed końcem, ale używałam ekologicznej, która wymaga więcej czasu do zmięknięcia. W międzyczasie dorzuciłam przyprawy: ok 2 łyżeczki curry, łyżeczkę słodkiej papryki i łyżeczkę kolendry mielonej. Pod koniec dodałam ok. 250ml mleka kokosowego i całość jeszcze razem chwilę pogotowałam. Oddzielnie ugotowałam ryż parboiled i potem wszystko razem połączyłam :)
UsuńTak jak napisałam.. banan nie jest konieczny bo i bez banana smakuje wspaniale (chyba nawet lepiej) po prostu miałam na niego ochotę i chciałam go też wykorzystać ;) a kanapkę na prawdę polecam ;)
UsuńDziękuję za przepis :) Masz jakąś swoją sprawdzoną mieszankę curry??? Teraz w Lidlu są przecenione :)
Myślę, że podobną kanapkę zrobię niedługo ;)
UsuńCurry zawsze kupuję firmy Kotanyi ;)
Daj znać czy smakowała ;)
UsuńChyba nie widziałam przyprawy tej firmy :(
A wydawało mi się, że one są takie popularne... Curry tylko raz, kiedyś dawno miałam firmy Kamis to Kotanyi wypada 100x lepiej i od bardzo już dawna kupuję tylko to ;) Lidlowskiego nigdy nie jadłam, ale jak będę w Lidlu to zobaczę co to za jedno ;)
UsuńNo niestety nie :( U mnie sa tylko z Kamis i Prymatu ale one na pierwszym miejscu w składzie mają sól :(
UsuńW tej z Kotanyi, jeśli dobrze pamiętam jest ona gdzieś pod koniec składu... Zresztą widać to też w smaku, bo jest dużo bardziej aromatyczna.
UsuńA gdzie można ją kupić i w jakiej cenie? Może mozesz pokazac mi zdjęcie ?
Usuńhttp://alma24.pl/produkt/150107682/mieszanka-przypraw-curry-kotanyi - tak wygląda opakowanie.
UsuńJa kupuję w Kauflandzie, Tesco i w niektórych mniejszych marketach i wydawało mi się, że ono jest bardzo powszechne (nigdy nigdzie nie miałam problemu z jego znalezieniem). A kosztuje coś ok. 2zł.
Dziękuję :) W takim razie będę musiała popatrzeć.. Nigdy nie jadłam curry i nawet nie wiem czego się po tym daniu spodziewać ;)
UsuńW takim razie koniecznie musisz spróbować, wg. mnie to danie jest cudowne :). Ja w wersji wegetariańskiej jadłam je pierwszy raz kilka lat temu u kuzynki (ona zawsze robi dla mnie taką miksturę do ryżu basmati, jak jedziemy do niej na jakąś uroczystość :P Z tym, że ona ma oryginalny ryż z Kataru, a do tego gotuje go na parze, więc całość wychodzi magicznie :P). A jeszcze dawno, dawno temu jadłam też jej oryginalną wersję z mięsem (nie pamiętam już smaku, ale wiem, że była dobra i smakowała dokładnie tak jak z hinduskiej restauracji :P)
Usuńeny nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę... w moje rodzinie mój wegetarianizm uważają za dziwactwo i chorobę (miałam ortoreksję :( ) nikt dla mnie nigdy nie przygotował dania w wersji wege... Dla moim bliskich zupa na mięsie jest wegetariańska bo nie plywa w niej mięso... uważają też ze jak raz na jakiś czas zjem mieso to nic się nie stanie... A z wesela brata (było w sierpniu ) wróciłam głodna bo tam podawali samo mięso a dodatkami to się człowiek nie naje zwłaszcza jesli tańczy....
UsuńA możesz przybliżyć mi smak curry? :)
Ja mam tylko jedną taką kuzynkę, tak to też nie mam co jeść np. u babci :P
UsuńAle mi tam ciasto wystarczy (a jak jest makaron do zupy czy ziemniaki do drugiego dania to już w ogóle super, mi tam nic więcej nie potrzeba, ale często jest tak, że każda część dania obiadowego zawiera mięso).
Ciężko mi opisać smak curry, najlepiej chyba będzie jak sama je spróbujesz :) Dużo zależy od warzyw jakie użyjesz i też od ilości mleka kokosowego (choć niektórzy wcale go nie dodają, ale myślę, że ono jest jednym z głównych składników wpływających na smak). Smakuje orientalnie (dziś jak będę jeść resztki to pomyślę nad smakiem :P)
No u mojej babci na święta to tyle wege jest sałatka i nic więcej :)
UsuńNo spróbuje bo mnie ciekawi smak ;)
a ja się zastanawiam co zrobiłaś z drugą połówką jabłka :)
OdpowiedzUsuńBilans jabłkowy się zgadza, a jeśli chodzi o drugą połowę gruszki, to dodałam ją do dzisiejszej owsianki budyniowej :P
Usuńhaaa a też mnie intryguje połówka jabłka :). Wszystkie posiłki bardzo urozmaicone i ciekawe :)
OdpowiedzUsuńObiad i drugie śniadanko wygląda najpyszniej, tylko Ci pozazdrościć takiego jadłospisu :P Magda
OdpowiedzUsuńObiad, lody i ta granola <3 O mniam, ale Ty pysznie zajadasz! :)
OdpowiedzUsuńwidzę moją ulubioną surówkę! - koniecznie muszę kupić kiszoną kapustę :)
OdpowiedzUsuńBardzo pyszne dania. Takie lody bardzo lubię :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny jadłospis ;) Muszę chyba sobie zrobić tą surówkę, bo daaawno jej nie jadłam ;)
OdpowiedzUsuńJeśli to jest granola sklejana po prostu bananami to już jestem jej fanką, bo robiłam ostatnio swoją i mi brdzo zasmakowała :)
To dokładnie taka granola ;)
UsuńWygląda smacznie :)
OdpowiedzUsuńMasz bardzo urozmaicony jadłospis :)
OdpowiedzUsuńAż mi ślinka leci gdy patrzę na te wszystkie dobroci :)
baaardzo smacznie :D ja buraki kocham i mogłabym je jeść 4x w ciągu dnia :D
OdpowiedzUsuńMam tak samo :)
UsuńCóż za lody, poproszę o szczegółowy przepis;)
OdpowiedzUsuńPrzepis jest bardzo prosty - zamrożonego banana (w plasterkach) i truskawki zmiksowałam na lody (w blenderze z funkcją kruszenia lodu). Czasem do tej mieszaniny dodaję jakieś mleko, wtedy łatwiej się robią ;) Bardzo dobra jest także wersja banan + masło orzechowe i ja bardzo lubię banana z brzoskwinią ;)
Usuń1. Placki super a co do kakao to możesz teraz głębiej opisać jego smak :D
OdpowiedzUsuń2. LODY! Ubiegłego lata zajadałyśmy się takimi, dzięki, że nam o nich przypomniałaś. Zrobimy sobie je ale dopiero na weekend, bo ostatnio coś czujemy, że nie jesteśmy do końca zdrowe więc lepiej nie kusić losu przed pracą w szpitalu. Tam z obniżoną odpornością łapiesz wszystko :/
3. Kompot z wiśni tak średnio ale z czereśni zawsze lubiłyśmy, jednak babcia robiła go za słodkiego.
4. Potrawka musi być przepyszna. Połączenie curry z mlekiem kokosowym jest cudne. Teraz ciągle robimy coś na słodko z mleczka kokosowego więc może czas na jakąś zmianę. Tym bardziej, że jeszcze puszeczka mleka z rossmama czeka na użycie :)
5. A gdzie kostka gorzkiej czekolady? :D Tak w ogóle to nasza młodsza siostra olśniła nas, że tą z Lidla jadłyśmy ale w wersji malinowej :P Nie pamiętamy aż tak smaku ale wiemy, że nam smakowała :D
1. Ciężko mi opisać smak kakao - smakuje kakaowo i lekko... :P
Usuń2. Faktycznie lepiej się wstrzymajcie :)
3. Ja kompotu z czereśni nigdy nie piłam, ale domyślam się, że smakował cudownie :) Czereśnie to jedne z moich ulubionych owoców :)
4. Tutaj też użyłam mleko z Rossmanna :):)
5. Ostatnio jem za dużo czekolady, więc jednodniowy odwyk był wskazany :P Malinowej nie jadłam póki co, ale następnym razem może kupię na spróbowanie ;)
No, jest mój ulubiony post :D Tez musiałabym sobie dać szlaban na marchewkę, bo moje palce aż świecą pomarańczowością, ale ciężko nie jeść tak pysznego warzywa :)
OdpowiedzUsuńMoje palce miały podobne okresy, ale ostatnio po wprowadzeniu limitów pomarańczowe zabarwienie się trochę zmniejszyło :P
UsuńHola hola, naturalny beta-karoten też jest toksyczny. A ekstremalnie toksyczny jest już retinol w porównaniu do karotenów, ale ten to z wątróbki xd
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę, że beta karoten z produktów naturalnych może być toksyczny. Znasz może jakieś ciekawe badania dowodzące jego toksyczności ?
UsuńRetinol z produktów zwierzęcych to już co innego... No i beta karoten wykazuje zaledwie 1/6 aktywności retinolu i zawsze słyszałam i czytałam, że nie można go przedawkować (w przeciwieństwie do syntetycznego beta karotenu z suplementów).
Niestety to prawda z tą marchwią (gotowaną raczej, bo taki jest o wiele łatwiej przyswajalny. Pomijam soki), że jej nieskończona ilość wcale nie jest taka dobra ;c Można to nawet zaobserwować na skórze jak szalenie potrafi się stać pomarańczowa. Mało, nie sam kolor może się zmienić - kilka pryszczy też może powstać, potliwość się zmienia trochę, a znam to z autopsji. Nadmiar karotenoidów musi być jakoś też metabolizowany przez wątrobę, tam jest też gromadzony.
UsuńNieskończona ilość to pewnie, że nie jest dobra, ale myślę, że niezwykle ciężko jest przedawkować beta karoten, tym bardziej, że z przewodu pokarmowego wchłania się go tylko 30%, a z tego połowa utlenia się do retinolu lub kwasu retinowego (a on nie jest nigdzie magazynowany), tak więc nie wiem ile trzeba by było go zjeść z żywności, żeby stał się toksyczny...
UsuńJa jem sporo beta karotenu, choć teraz znacznie mniej niż kiedyś, mimo to nigdy nie miałam problemów z pryszczami, a jeśli chodzi o pocenie się, to ja niemal nie pocę się wcale. Jedyny minus jaki zaobserwowałam to pomarańczowa skóra, ale to też mam wątpliwości, czy marchewka jest jedynym winowajcą.
Ok, nie będę się tutaj popisywał jakąś wiedzą popartą badaniami naukowymi robionymi stricte pod tym kątem, bo tutaj to Ty masz większą wiedzę. Ale po prostu przestrzegam na podstawie własnych obserwacji...
UsuńPo roku czy półtora nie skąpienia sobie marchwi (mało powiedziane xd) nawet zacząłem się trochę pocić bardziej niż kiedyś (nigdy nie miałem z tym problemów, bezpotny byłem ;). Po odstawieniu marchewki od razu się to cofnęło, koloryt mi znormalniał, cera się poprawiła. Nie twierdzę, że takie działanie jest zasadą u wszystkich, ale po prostu mówię. I choć marchwi nie jem, to spożywam czasem podobną do powyższej ilość wit. A xd
Myślałam po prostu, że czytałeś na ten ten temat jakieś ciekawe badania i dlatego zapytałam ;) Ja bez marchewki nie wyobrażam sobie dnia i póki co nie widzę powodu, żeby ją odstawić mimo niekoniecznie efektownego wizualnie wpływu na koloryt skóry... A w ogóle to gdzieś czytałam, że pomarańczowe zabarwienie skóry to oznaka zdrowia :P
UsuńI ja ciągle jestem bezpotna i w sumie to dopiero jak wyszłam na rolki w upał 38 stopniowy to spocił mi się kawałek grzywki :P
Wszystko wygląda pysznie! Najbardziej to bym sobie zjadła taki obiad, a na deser te lody <3 Uwielbiam te z bananów! Zazwyczaj jadłam je z jagodami, muszę spróbować z truskawkami ;>
OdpowiedzUsuńJagodowe też uwielbiam ;)
UsuńJak zwykle każde danie wygląda smakowicie. ^ ^ Szczególnie placuszki ze śniadania.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja jeszcze nigdy nie jadłam domowych lodów bananowo- truskawkowych;)
OdpowiedzUsuńLimitu na takie warzywa nie ma sensu ustalać, nie ma żadnych skutków ubocznych przedawkowania, a to tylko cenne witaminki;)
Tylko niestety kolor mojej skóry, jak jem za dużo marchewek jest zbyt żółty i muszę je ograniczać :P Ciekawe co by było, gdybym ich jadła kg dziennie :P
UsuńU mnie też ostatnio często pojawiają się buraczane placki, ale w wersji wytrawnej :) z masłem orzechowym - niebo <3
OdpowiedzUsuńNastępnym razem takie zrobię, dziękuję za inspirację ;)
UsuńJakie pyszności ... te pancakes mnie kuszą :D
OdpowiedzUsuńLody po prostu pycha ! No i ten obiadek :)
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda pysznie, ale obiad najbardziej mnie urzekł, bo uwielbiam taki sos :) A Twoje jadłospisy bardzo lubię czytać, choć komentuję dopiero pierwszy raz :) Paulina
OdpowiedzUsuń