Tydzień temu pisałam o ulubionych produktach gotowych minionego roku, a dzisiaj będzie więcej o daniach i ogólnie mojej diecie, w której się trochę pozmieniało. Za największych ulubieńców mogę uznać chyba wszelkie owoce i warzywa, w zależności od sezonu. Latem korzystałam z truskawek, arbuzów (często jadłam dorodną ćwiartkę przed obiadem), malin, borówek, pomidorków koktajlowych, szczypiorku, cukinii, brokułów, fasolki szparagowej, a jesienią bardziej doceniłam kalafiory, papryki, dynie i różne odmiany jabłek. W zimę rządziły u mnie marchewki, buraki, jabłka, brukselki i kapusta kiszona - w moim odczuciu nie istnieje nic lepszego. A teraz już przejdę do dań, robionych zazwyczaj na bazie tych pyszności.
Mój schemat śniadaniowy przez cały rok wyglądał podobnie. W poniedziałki jadłam najczęściej pieczone owsianki, we wtorki i czwartki zabierałam do pracy płatki owsiane z jogurtem, bananem i dodatkami, w środy robiłam owsiankę w wersji gotowanej, w piątki zdawałam się na spontaniczność, w soboty przeważnie smażyłam placki, a w niedzielę jadłam kanapki z różnymi dodatkami. Latem, gdy dostępnych było mnóstwo sezonowych owoców, często jadłam też przedśniadania. Pod koniec roku do śniadań jedzonych w domu często piłam soki z dodatkiem witaminy C - je także mogę zaliczyć do ulubieńców roku.
OWSIANKI
Wśród owsianek pieczonych, za najsmaczniejszą mogę uznać tę z dynią i jabłkiem. Jabłka często stanowiły główny dodatek owocowy wypieków, ale wykorzystywałam także sezonowe dobra - np. maliny czy cukinię. Do owsianek z piekarnika wiele wnosiły także mąka dyniowa oraz kokosowa. Z owsianek gotowanych bardzo często robiłam taką z brzoskwinią i bananem, jesienią wyjątkowo polubiłam wersję z jabłkiem, a od końca roku najbardziej lubię mega gęste owsianki bez owoców, ewentualnie z bananem. Mieszanki zagęszczałam najczęściej nasionami chia i zmielonym siemieniem lnianym, a na wierzchu zazwyczaj nie brakowało orzechów, suszonych owoców i ciemnej czekolady.
Jeśli chodzi o jaglanki, to miałam krótka fazę na kremy jaglane (do nich wyjątkowo pasowały mi brzoskwinie lub mango), lecz najczęściej gotowałam kaszę na sypko z dodatkiem jabłka. Przez dużą część roku jaglanka z jabłkiem była moją ulubioną kolacją, lecz od kilku miesięcy staram się nie jeść słodkich kolacji, więc najczęściej robię wersję warzywną. W minionym roku odkryłam nowy sposób pozbawiania kaszy goryczki, mianowicie prażenie na patelni. Uprażoną kaszę mogę ugotować na super sypko i pysznie się taka sprawdza zarówno z owocami, jak i warzywami - np. z jarmużem, pietruszką, marchewką, cebulą i przyprawą na bazie suszonych pomidorów, zwłaszcza polana tahini lub masłem orzechowym.
Skład moich placków często był podyktowany sezonowością. W zimę najczęściej robiłam najprostsze z jabłkami, niekiedy dodawałam ugotowanego buraka, jesienią niezastąpiona była dynia - zarówno starta, jak i w postaci pure, zwłaszcza w połączeniu z bananem (często robiłam owsiane placki dyniowo bananowe), a latem wykorzystywałam cukinię. Na wierzch świetnie sprawdzała się ciemna czekolada, suszone owoce oraz orzechy.
Główną rolę w moich obiadach odgrywały sezonowe warzywa - np. brukselki lub fasolka, polane tahini lub olejem lnianym czy surówka z kapusty kiszonej, marchewki i jabłka. Do nich często gotowałam jakąś kaszę, a jeszcze częściej jadłam kanapki - przez dużą część roku czułam wzmożone zapotrzebowanie na żytni chleb z prostymi dodatkami, np. z awokado czy hummusem albo na kukurydziane i gryczane chrupacze. Niekiedy robiłam jednogarnkową mieszaninę z kaszy i warzyw z ciecierzycą czy innym strączkiem, często jesienią jadłam także warzywne zupy krem z dodatkiem mleczka kokosowego.
Do pracy zazwyczaj zabierałam proste dania - najczęściej mieszanki kasz, warzyw i strączków. Z kasz najczęściej używałam gryczanej niepalonej, a także komosy ryżowej i amarantusa - gotowałam je np. z jarmużem i cebulą, a obok dorzucałam warzywa w zależności od sezonu, które polewałam przeważnie olejem lnianym. Na lunch pysznie sprawdzały się u mnie także różnego rodzaju pieczone owsianki. Kilka propozycji na pyszne i proste dania na wynos znajdziecie chociażby w tej i tej notce.
KANAPKI
Trudno jest mi wskazać ulubioną kanapkę minionego roku, ale gdybym musiała, postawiłabym chyba na najprostsze połączenie chleb + awokado albo masło orzechowe + syrop kokosowy + zmielone siemię lniane. Poza tym przez cały rok sprawdzały się u mnie dodatki takie jak roślinne pasty (zwłaszcza hummus) i pasztety, ajwar, oliwki, tahini, mielony sezam, orzechy i oczywiście warzywa oraz owoce, w szczególności banany.
Trudno jest mi wskazać ulubioną kanapkę minionego roku, ale gdybym musiała, postawiłabym chyba na najprostsze połączenie chleb + awokado albo masło orzechowe + syrop kokosowy + zmielone siemię lniane. Poza tym przez cały rok sprawdzały się u mnie dodatki takie jak roślinne pasty (zwłaszcza hummus) i pasztety, ajwar, oliwki, tahini, mielony sezam, orzechy i oczywiście warzywa oraz owoce, w szczególności banany.
PŁYNY
Za ulubiony napój zdecydowanie uznaję kakao, chociaż miałam krótki czas, w którym do podwieczorku wolałam zrobić budyń, a niekiedy naszło mnie na kawę zbożową. A najlepsze wg mnie kakao to połączenie łyżeczki kakao surowego, czubatej łyżeczki proszku czekolady karmelowej i "mleka" sojowego lekko słodkiego Alpro ;) W tej kategorii muszę docenić też herbatę roiboos, którą piłam przez większą część minionego roku.
SUPLEMENTY DIETY
Jeśli chodzi o suplementy diety, to używałam jedynie dwóch - wegańskiej witaminy D3 firmy MRM (o witaminie D3 więcej pisałam w tej notce) - albo 2.500 IU albo 5.000 IU oraz sproszkowanej witaminy C, szczególnie jesienią i zimą, kiedy to zarazki nie śpią. Kupuję czysty kwas L - askorbinowy, który zazwyczaj dodaję do soku pomarańczowego, wyciskam w to jeszcze sok z 1 cytryny i powstaje taka bardzo kwaśna mikstura witaminowa. Nie piję jej codziennie, ale kilka razy w tygodniu na pewno. Na odporność ogólnie nie mogę narzekać, bo od wielu lat nie choruję na przeziębienia czy podobne "zarazy" wcale, ale że na co dzień mam kontakt z wieloma ludźmi, wprowadziłam działania profilaktyczne, a taka porcja witamin na pewno nie zaszkodzi ;)
Pod koniec minionego roku największej metamorfozie uległy chyba moje kolacje, na które przez większość dni tygodnia staram się nie jeść słodkich rzeczy - jaglankę z jabłkiem na przykład zastąpiłam jaglanką z warzywami, zupą czy kanapkami. Ponadto w porze wieczornej unikam surowizny i przeważnie tylko jak jem kolację w drodze z pracy, zabieram surową marchewkę. Takie poczynanie nie ma konkretnego celu, po prostu uznałam, że układ pokarmowy w nocy będzie miał łatwiej, nie chcę też narażać trzustki na konieczność ciągłego wydzielania dużych ilości insuliny - niech sobie trochę odpocznie ;)
Kolejna zmiana nie dotyczy bezpośrednio diety, ale jest z nią bardzo związana. Mianowicie staram się ograniczać ilość zużywanych torebek plastikowych. Miałam nieprzyjazny dla środowiska zwyczaj pakowania np. jabłka w foliową torebkę, co znacznie ułatwiało jego konsumpcję, bo owoc zawsze był czysty (nie wyobrażam sobie np. wyjąć niby umytego jabłka latającego luzem po plecaku, wytrzeć go o ubranie i zjeść, jak robią to niektórzy :P). Obecnie jabłko obieram w domu i kroję do pojemnika z lunchem i jem widelcem albo biorę w całości i w pracy myję bezpośrednio przed jedzeniem - to już 2 torebki dziennie mniej. Zrezygnowałam też z przedśniadań w drodze do pracy - kiedyś zazwyczaj brałam jabłko, a teraz jem jedno bogate śniadanie już w pracy.
I to chyba byłoby na tyle jeśli chodzi o ulubieńców roku 2017. Mam nadzieję, że w tym obecnym uda mi odkryć wiele nowych smaków. A jeśli Wam w minionym roku coś szczególnie zapadło w pamięci, napiszcie w komentarzach ;)
Kolejna zmiana nie dotyczy bezpośrednio diety, ale jest z nią bardzo związana. Mianowicie staram się ograniczać ilość zużywanych torebek plastikowych. Miałam nieprzyjazny dla środowiska zwyczaj pakowania np. jabłka w foliową torebkę, co znacznie ułatwiało jego konsumpcję, bo owoc zawsze był czysty (nie wyobrażam sobie np. wyjąć niby umytego jabłka latającego luzem po plecaku, wytrzeć go o ubranie i zjeść, jak robią to niektórzy :P). Obecnie jabłko obieram w domu i kroję do pojemnika z lunchem i jem widelcem albo biorę w całości i w pracy myję bezpośrednio przed jedzeniem - to już 2 torebki dziennie mniej. Zrezygnowałam też z przedśniadań w drodze do pracy - kiedyś zazwyczaj brałam jabłko, a teraz jem jedno bogate śniadanie już w pracy.
I to chyba byłoby na tyle jeśli chodzi o ulubieńców roku 2017. Mam nadzieję, że w tym obecnym uda mi odkryć wiele nowych smaków. A jeśli Wam w minionym roku coś szczególnie zapadło w pamięci, napiszcie w komentarzach ;)
Pysznie, zdrowo, kolorowo i różnorodnie, to chyba 4 takie główne słowa, którymi opisałabym powyższe zestawienie :D Jeżeli chodzi o prażenie kaszy to ja już od dawna to robię i oprócz pozbywania się goryczki mam wrażenie, że kasza ma też nieco lepszy smak, może odrobinkę orzechowy... :D A kakao to i ja ostatnio bardzo często piję, ale to chyba dlatego że mam spory zapas czekolad na gorąco :D
OdpowiedzUsuńNie czuję w kaszy orzechowości, ale na pewno inaczej się ją gotuje - lepiej wchłania wodę i łatwiej uzyskać wersję sypką ;)
UsuńJa czekoladę muszę jakąś kupić, bo wykańczam karmelową ;)
Uwielbiam różnego rodzaju placki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje pełne kolorów i warzyw posiłki. To był naprawdę smakowity dla Ciebie rok :) Ja również suplementuję witaminę D3. Wcześniej łykałam D3 z Now (bardzo chwalę sobie ich suplementy), obecnie zażywam Vigantol (mam dość dużą dawkę 10 000 IU, więc jest to dla mnie bardziej ekonomiczna wersja). I cieszę się, że i Ty zaczęłaś ograniczać plastik w swoim otoczeniu. Im mniej go obok nas, tym lepiej (i dla nas i dla naszej planety).
OdpowiedzUsuńZ plastikiem całkiem nieźle mi idzie, staram się też nie kupować warzyw pakowanych w folię i może kiedyś dojrzeję nawet do wymiany lunchboxów na szklane, ale to jeszcze nie teraz ;)
UsuńJa jestem właśnie na etapie szukania szklanych pojemników do przechowywania żywności (na potrzeby domowe). Myślałam o próżniowych, by jedzonko się tak szybko nie psuło. Póki co, skutecznie odstraszają mnie ceny.
UsuńDo domu chyba też sobie kupię jakieś szklane, do pracy póki co nie jestem w stanie ich nosić.
UsuńU mnie jedzenie, nawet jak leży kilka dni, to ciągle smakuje świeżo, więc nie myślałam o zmianach w przechowywaniu.
Ale apetyczny wpis :) chętnie bym pojadła te owsianeczki i kanapeczki :) witamina D3 to mnie podstawa, ja tu słońca nie wiedziałam już dwa miesiące, dziś troszkę się pokazało to aż żyć się chciało :)
OdpowiedzUsuńU nas też biednie ze słońcem :/
UsuńWszystkie Twoje dania są szalenie apetyczne :)
OdpowiedzUsuńMnie brat od paru lat przeszkolił, że owoce biorę luzem, zawsze mam swoją siateczkę materiałową, jak biorę owoce do pracy, to myję w pracy ;)
Ja owoce w sklepie biorę bezpośrednio do koszyka, chyba że są bardzo brudne lub mokre, to wtedy do torebki, ale staram się brać jedną na wszystkie :)
UsuńTyle smakołyków pokazywać w jednym wpisie? Znęcasz się nad nami :D
OdpowiedzUsuńkuchnia wegańska kojarzy się z taką monotonicznością, a tu jednak tyle urozmaiceń ;)
OdpowiedzUsuńKuchnia wegańska jest niesamowicie różnorodna, choć można jeśc tylko chleb z masłem orzechowym czy hummusem i też będzie smacznie :)
UsuńWszystko wygląda bardzo apetycznie. Szczególnie zainteresowały nas kanapki z masłem orzechowym. Muszą być pyszne. Gdyby ktoś potrzebował masła zrobionego z sercem to zapraszam www.maslove.pl
OdpowiedzUsuńKanapki z masłem orzechowym są super :) Za masłami Maslove rozglądam się od jakiegoś czasu, ale niestety nigdzie stacjonarnie ich nie widziałam. Czy one są dostępne tylko przez internet?
UsuńAniu, jak wypróbujesz to koniecznie daj znać czy warto. Ufam Twojej opini :> Asia
UsuńOk, jak spróbuję na pewno dodam recenzję ;)
Usuńu mnie na śniadanie wczoraj owsianka:)
OdpowiedzUsuńU mnie też, pieczona ;)
UsuńOh very interesting post
OdpowiedzUsuńxx
Zawsze mnie zainspirujesz jak mam na coś ochotę ale nie mogę dociec na co :)
OdpowiedzUsuńTwoje ulubione dania i lunchboxy przygotowujesz z produktów po ktore sama sięgam najchętniej bo je uwielbiam. Wszelkie kaszę z warzywami, owsianki owoce i masło orzechowe! Tak samo kakao bez którego dzień nie może się obyć ! Tylko z plackami mi nie po drodze ;) nigdy nie mogę się zebrać do ich zrobienia ...
Wszystko pyszne !
Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że mój blog jest dla Ciebie inspirujący :)
UsuńZ plackami i mi w tygodniu nie po drodze, ale w sobotę niemal zawsze robię je na śniadanie :)
Super zestawienie :) Muszę spróbować uprażyć kaszę, bo do tej pory jeszcze nie wypróbowałam tego sposobu. Oprócz placków i owsianek u mnie królowały jeszcze różnego typu gofry, a kakao uwielbiam i to absolutny must have chłodnych wieczorów :)
OdpowiedzUsuńJa gofry jadam obecnie bardzo rzadko, a kiedyś to w wakacje, albo jak uczyłam się do sesji na balkonie, to codziennie robiłam jakieś owsiane :D
UsuńPlacki mogłabym jeść po każdą postacią i chyba nigdy mi się nie znudzą, niestety do jaglanek i owsianek kompletnie nie jestem w stanie się przekonać!
OdpowiedzUsuńNie każdy musi wszystko lubić :)
UsuńWszystkie Twoje posiłki wyglądają rewelacyjnie i na pewno smakują równe dobrze. W swoim podejściu do pakowania żywności wprowadziłam podobne zmiany co Ty. Skoro ja już od dawna jem zdrowo, teraz czas zadbać też o planetę i właśnie jednym z moich postanowień jest maksymalne ograniczenie zużycia torebek plastikowych i folii aluminiowej. Mama nie daje się przekonać, że noszenie jedzenia w pudełku jest równie wygodne co w worku, ale teraz przynajmniej używa jednorazowych siatek kilkukrotnie. Jednak myślę, że domowa rewolucja polegająca na zaprzestaniu zawijania jedzenia w metalową folię, na rzecz pakowania go w papier śniadaniowy, skończy się sukcesem.
OdpowiedzUsuńMoja mama niestety używa foliówek (najbardziej mnie wkurza jak wkłada do takiej nieotwarty jogurt :P), ale chyba już sie nie przestawi. Teraz stara się ograniczać cukier, więc i tak ma wiele wyrzeczeń.
UsuńPapier śniadaniowy i ja kupiłam :)
Wszystkie Twoje dania wyglądają rewelacyjnie! A śniadanka to mistrzostwo :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam takiego talentu do jedzenia!
OdpowiedzUsuńNie pomyślałabym, że do jedzenia trzeba mieć jakiś talent :D
UsuńGreat post, Dear ❤️ Thanks!
OdpowiedzUsuńI'd be happy friendship blogs ♥️ Subscribe to your Blogger
Julia Shkvo
Uwielbiam te Twoje zestawienia i chyba chciałabym z Tobą mieszkać, tyyyle pyszności :D
OdpowiedzUsuńU mnie jednak prostota dominuje, znudziłoby Ci się :D
UsuńPlacki, racuszki - uwielbiam i mogłabym je jeść na okrągło :)
OdpowiedzUsuńSą pyszne, a można je zrobić na wiele sposobów ;)
UsuńSuper, że starasz się ograniczyć zużywanie foliowych toreb :) Chyba muszę w końcu się zaopatrzyć w tahini :P
OdpowiedzUsuńChciałabym pochwalić się jakąś zmianą na dobre, ale u mnie constans. Chyba że liczy się zmiana stanowiska pracy - to zrobiłam dla siebie. W foliówki nadal pakuję dużo rzeczy, tyle ze ja jednej siatki używam tak długo, aż będzie w strzępach. Diety nie ruszyłam, nadal taka sama. Życzę Ci wytrwania w zmianach na dobre :)
OdpowiedzUsuńTo jeśli praca jest lepsza, to super :) To ekonomicznie postepujesz :) Ja do owoców muszę mieć czystą, ale do innych celów też staram sie używać kilka razy :)
UsuńDziękuję, nie są to wymagające plany ;)